Carewna pisze: Mam dylemat: jak pisać o patologii społecznej, żeby czytelnik zrozumiał
natychmiastową i trudną do przezwyciężenia
niechęć głównej bohaterki
Carewna pisze: a zarazem nie narazić się co wrażliwszym na tym punkcie czytelniczkom?
Carewna pisze: Czy określenie "pijak, pijaczka" w kontekście współczesnym jest uprawnione, czy lepiej napisać "alkoholiczka, alkoholik"?
A jak prowadzona jest narracja? Pierwszoosobowa czy trzecioosobowa? Wydaje mi się, że wszystko właśnie zależy od niej. Odpowiednio i konsekwentnie prowadzona, potrafi ukazać nastawienie głównej bohaterki. Jeśli narracja jest pierwszoosobowa, to chyba nie ma problemu, bo wszystkie winy za użycie pewnych określeń w tekście "ściąga na siebie" główna bohaterka. Narracja staje się bardziej częścią JEJ osobowości. Trudno w takiej sytuacji silić się na poprawność, gdy nasza bohaterka jest powiedzmy sama w domu, w kuchni i rozmyśla na temat jakiejś osoby pijącej (i to z niechęcią do niej), może to być np. mąż.
Dziwnie zabrzmiałby tekst w stylu:
"Obiad. Ledwo wróciłam z pracy i już kolejna robota. Mój mąż alkoholik zaraz wróci i będzie na mnie krzyczał, pretensje miał, że głodny, a ja jeszcze nic nie zrobiłam... Mam dosyć już tego brzydkiego alkoholika!..."
Itp. W ten sposób użyte określenia, będą nie tyle eufemizmem, ale wydźwięk będzie mało prawdziwy, wręcz dziwaczny, karykaturalny.
Jeśli narracja jest trzecioosobowa, raczej unikałbym mowy potocznej i tekstów w stylu:
"Kaśka wróciła z pracy i jak zwykle rozpoczęła przygotowania do obiadu, bo jej mąż pijak miał wrócić zaraz do domu, jak zwykle narzekając, że nic jeszcze nie zrobione, a on głodny przecież. "
albo:
"Kaśka miała już dosyć tego pijaka, który chlał tylko i nic poza wódą nie widział."
Jednak i tu widziałbym rozwiązanie. Zawsze można wtrącić myśli bohaterki, a tutaj już o kolokwializm jest łatwiej - w końcu to nie jest narracja, tylko dialog wewnętrzny głównej bohaterki. Można także pokusić się o sytuację, w której bohaterka mówi sama do siebie. Wielu ludzi to robi.
Chciałbym przy tym zaznaczyć, że
silenie się o "należytą poprawność" w dialogach i myślach głównej bohaterki (bo przecież tak trzeba) może wyjść tylko na niekorzyść dla całości fabuły. Takie zabiegi mogą nie współgrać z bohaterką, z jej przeżyciami i będą wyglądać sztucznie.
Carewna pisze: czy lepiej napisać "alkoholiczka, alkoholik"?
A tak w ogóle, to dlaczego TY masz to robić? Stwórz sceny, na podstawie których czytelnik SAM dobierze SOBIE odpowiednie określenie. Niech sam określi "kurcze, to alkoholik jest...", a w miarę rozwoju fabuły, niech nawet stwierdzi: "kurcze, to normalny pijak!".
Carewna pisze: jak pisać o patologii społecznej
Dialogi i sceny.
Sens polega na tym, aby w narracji zachować pewną neutralność Autorki do przedstawianego w opowieści tematu - i widzę, że do tego właśnie dążysz.
Próba zachowania autorskiej neutralności to dobry plan. Unika podejrzeń czytających o uprzedzenia autorskie do pewnych życiowych problemów, grup społecznych, polityki itp. Dobre masz nastawienie, drążąc konstrukcję Twego tekstu głębiej, ponieważ uprzedzenia mogą zrodzić ryzyko zawężenia grupy odbiorców; potrafią zniechęcić potencjalnego czytelnika.