Rządy w Śmieciolandii

1
Po wystawnym niedzielnym obiedzie, w niebieskim kuble spotkała się sama śmietanka towarzyska śmieci. Panował tam istny chaos, bo śmieci wyrzucono byle jak, bez żadnego szacunku dla ich godności i poczucia wartości oraz wiary w indywidualizm i wolność każdego z nich. W koszu wyłożonym starą gazetą brudne obierki ziemniaków oblepiały kości kurczaka, niedojedzony kotlet schabowy z kostką i kręgosłup smażonej ryby, której łeb z wytrzeszczonymi oczami leżał smętnie pod czerwoną wisienką z kompotu, tylko lekko nadgniłą, co ją uchroniło przed pożarciem przez wygłodniałych gości. Śmieci, z początku nieco skołowane i zażenowane swoim położeniem, wkrótce postanowiły odzyskać twarz. Swój szybko odnalazł swego. Rybi łeb nieśmiało przytulił się do kręgosłupa i uśmiechnął z ulgą, a potem popłakał się, gdy odkrył, że po obiedzie jego rybia postać zupełnie straciła pulchne kształty. Kości kurczaka, grzechocząc chrząstkami, ustawiły się w równym rządku i zasalutowały schabowemu. Wisienka, choć pozbawiona swoich sióstr ze słoika, wcale nie czuła się osamotniona. Jako jedyna ślicznotka w kuble, brylowała w tym towarzystwie i posyłała w powietrzu na prawo i lewo słodkie, tylko lekko nadgniłe całuski. Obierki nastroszyły kiełki, zbiły się w ciasną gromadkę i ziemniaczanymi okami łypały nieufnie na resztę śmieci.

- Szanowni państwo! - schabowy odezwał się gromko, ale głos mu się załamał i głęboki bas przeszedł w falset. Odchrząknął i zaczął jeszcze raz: - Szanowni państwo! Znaleźliśmy się w wysoce niezręcznej sytuacji. Jestem oburzony tym, jak nas potraktowano. Nie możemy im puścić tego płazem!
- Tak jest, panie generale! - wyskandowały kostki kurczaka i strzeliły chrząstkami jak obcasami żołnierskich butów.
- Dobrze mówi, dobrze mówi, dolać mu sosu - wyszemrały obierki.
- Ryba psuje się od głowy - rybi łeb pisnął bez sensu, obejrzał się na kręgosłup, szukając potwierdzenia i znowu wybuchnął płaczem na widok samych ości.
Wisienka nic nie powiedziała, tylko roześmiała się perliście i posłała buziaka schabowemu.
- Potrzebujemy przywódcy. Śmiem mniemać, że jestem tu najsilniejszy. I najlepiej odżywiony - schabowy dodał po chwili, protekcjonalnie spoglądając na nędzne resztki pożywienia. - Każdemu, kto poprze moją kandydaturę, obiecuję pobyt w luksusowym kurorcie dla uchodźców oraz najlepszą opiekę prawną.
- Kość, honor, ojczyzna! - Kostki kurczaków wypięły pierś i poprawiły nieistniejące medale na nieistniejących mundurach.
- Dobrze mówi, dobrze... - obierki zaczęły z rozpędu, ale w porę się zreflektowały, a najodważniejszy z nich wyszemrał: - Ale nas jest więcej! W grupie siła!
- A ryba psuje się...
- ... od głowy! - śmieci dokończyły chórem, wzdychając ze zniecierpliwieniem.
Wisienka z niezdecydowaniem miotała się między schabowym a obierkami, przechylając wdzięcznie główkę, ale szybko musiała ją wyprostować, by pestkowy mózg wsunął się na miejsce. Zupełnie bez sensu. Pestkomózg nie był jej potrzebny do głupkowatego chichotu i słania całusków.
- Przede wszystkim potrzebujemy kręgosłupa moralnego. - Kręgosłup ryby zachrzęścił ośćmi, wprawiając wszystkich w chwilową konsternację. - Etyka, moi drodzy, wartości, tradycja - oto podstawy wielkich cywilizacji - ciągnął mentorskim tonem.
- Podstawa! - Na dźwięk tego słowa stara gazeta, którym wyłożony był kosz, nagle się ożywiła. - Baza! Bez bazy nie ma nadbudowy. Gdyby nie ja, marzłybyście na samym dnie. To ja zapewniam wam schronienia, ciepło i bezpieczeństwo. Znam teren i znam waszą przyszłość... - rzekła z wieszczym natchnieniem i rozmiękniętymi nagłówkami artykułów rozejrzała się po ścianach kosza. - Te brudasy nie wymieniają mnie już od paru dni. A wasi poprzednicy... - zawiesiła głos, by wprowadzić element suspense'u, ale nikt się nie przejął jej bredzeniem. - Nasz los nie leży w naszych rękach - zaczęła raz jeszcze, licząc na odrobinę zainteresowania.
- Dekadencji, defetyzmowi, dekonstruktywizmowi i depresji mówimy stanowcze nie! - zagrzmiał schabowy.
- I dekapitacji - wtrącił rybi łeb. - Bo ry... - zaczął, ale został zakrzyczany przez resztę:
- Tak, wiemy! RYBA PSUJE SIĘ OD GŁOWY!
Łeb ze zdumieniem łypnął na nich szklistym okiem.
- Bo rybka lubi pływać - sprostował z wyższością i z urażoną miną podrapał się po głowie sztywną ością kręgosłupa, który natychmiast cofnął się z miną mówiącą: "Nie znam tego pana i odtąd nie zamierzam mu się kłaniać na ulicy!"
Obierki naradziły się w ustronnym miejscu, na gazetowym zdjęciu dwóch uśmiechniętych panów z fularami na szyjach i ze słodkim bobaskiem w objęciach. Napis pod zdjęciem głosił: "My wybraliśmy tradycyjne wartości rodzinne. A ty?"
- Żądamy wolnych związków zawodowych! - obierki obwieściły w końcu.
Schabowy ojcowsko-mafijnym gestem pokiwał im panierowanym skrawkiem mięsa.
- Będą związki! Będzie opieka socjalna, ubezpieczenie zdrowotne i emerytalne. I dożywotnio osobny kosz dla każdej grupy społecznej!
- Niech żyje! - zagrzmiały kostki kurczaka i oddały salwę honorową własnym szpikiem.
- A religia w szkołach? - spytał kręgosłup, po czym sam sobie odpowiedział, z rezygnacją machając najdłuższą ością.
Wisienka podtoczyła się do schabowego, posłała mu całuska w powietrzu i błysnęła w uśmiechu czarną pestką.
- Panna Wiśniewska zostanie moją sekretarką. - Schabowy w końcu uległ jej tylko lekko nadgniłemu wdziękowi. - Władze wybrane, czas opracować plan ewakuacji. - Kostki kurczaka otoczyły wodza ciasnym kręgiem, prężąc ścięgna.

Ewakuacja dokonała się sama i zupełnie nie po myśli śmieci. Drzwiczki szafki pod zlewem otworzyły się i owłosiona łapa chwyciła pałąk kosza. Kiedy kubeł wrócił na swoje miejsce, została w nim tylko ta sama, stara gazeta, której brudasy nie zmieniały od paru dni.
- O nie! - gazeta jęknęła z rozpaczą i zapłakała czarnymi literami. - Znowu będą wybory i znowu nikt mi nie uwierzy!

2
Obierki nastroszyły kiełki, zbiły się w ciasną gromadkę i ziemniaczanymi okami łypały nieufnie na resztę śmieci.
Krótka piłka – oczami. Chyba, że to celowe.

Ciekawy tekst. Logicznie ułożony i utrzymany w miłej, przyjemnej atmosferze. Jedyne co drażni, to fakt ciągłego zmieniania tonu głosu przez schabowego. Raz zaczyna piszczeć, by po chwili wrócić do normalności. Później poczuwa się na siłach do przemawiania iście mentorskiego. Jeszcze później podejmuje próby naśladowania Ojca Chrzestnego.

A teraz uczczę minutą ciszy samotność i nieuniknioną przyszłość gazety.
Do tego zapalę świeczkę - [*]

Do usłyszenia,
mountain_artist

3
mountain_artist pisze:
Obierki nastroszyły kiełki, zbiły się w ciasną gromadkę i ziemniaczanymi okami łypały nieufnie na resztę śmieci.
Krótka piłka – oczami. Chyba, że to celowe.
A czy ziemniaczane "oczy" nie są okami tak jak w rosole?

Dzięki za przeczytanie :)

4
No wprowadziłaś mi do główki niezły chaos.

A jesteś tego pewna?

Myślę, że jak Marti pojawi tutaj w najbliższym czasie, to wszystko ładnie się wyjaśni.

8
padaPada pisze:Fajne, bo polityczne ;) podobało mi się
Fajnie :) Chociaż mniej w tym miało być polityki, a więcej humoru, groteski ;)

10
A czy ziemniaczane "oczy" nie są okami tak jak w rosole?

Raczej nie :) , bo te na rosole są tłuste. Ale znaczeniowo nie widzę w tym błędu, bowiem oka (lm,M. oka, D ok, N. okami) to << coś, co przypomina kształtem gałę oczną, drobny przedmiot okrągły lub tworzący kółko>> Nie są oczami, bo ziemniaki, ani tym bardziej obierki nie mają oczu, natomiast jak najbardziej mogą mieć oka. [zaśmiał się cichutko, tak aby nikt nie usłyszał i wrócił do pisania]
Kości kurczaka, grzechocząc chrząstkami, ustawiły się w równym rządku i zasalutowały schabowemu.
Chrząstki chyba nie grzechoczą, przynajmniej ja nie słyszałem.
Obierki naradziły się w ustronnym miejscu, na gazetowym zdjęciu dwóch uśmiechniętych panów z fularami na szyjach i ze słodkim bobaskiem w objęciach.
Z kontekstu wynika, że jeszcze nie doszły do porozumienia, więc bardziej adekwatna byłaby forma niedokonana - naradzały.
Schabowy w końcu uległ jej tylko lekko nadgniłemu wdziękowi.
Siedziałem i siedziałem i nie byłem w stanie podjąć decyzji. Szukałem bardziej czytelnego rozwiązania interpunkcyjnego, ale trudno mi stwierdzić, czy moja propozycja w jakikolwiek sposób ułatwi czytanie:

"Schabowy w końcu uległ jej, tylko lekko nadgniłemu, wdziękowi."
Zostawiam Twojej ocenie, bądź dyskusji czytelników.

A poza tym? Bardzo mi się podobało - dobry styl, ciekawy pomysł. Groteska i humor w doskonałych proporcjach. Czytając dziesiątki tekstów zawsze liczę, że w końcu na coś takiego trafię. Dobra robota.

11
Maladrill pisze:"Schabowy w końcu uległ jej, tylko lekko nadgniłemu, wdziękowi."
Zostawiam Twojej ocenie, bądź dyskusji czytelników.
to zdanie rzeczywiście też wprowadziło mnie w tylko lekkie zamotanie ;) i coś z nim wypadałoby zrobić, bo się na nim łatwo potknąć

można po prostu wywalić "tylko", można też np. walnąć coś w nawias, może tak:
Schabowy w końcu uległ jej nadgniłemu (lekko!) wdziękowi.

nie wiem, ale coś trzeba z tym zrobić ;)
Leniwiec Literacki
Hikikomori

12
Maladrill pisze:Nie są oczami, bo ziemniaki, ani tym bardziej obierki nie mają oczu, natomiast jak najbardziej mogą mieć oka.
Ziemniaki i obierki miewają "oczka" - takie ciemne zgrubienia, z których po jakimś czasie wyrastają kiełki ;) Tymi to "okami" (wciąż nie jestem przekonana co do prawidłowości tej formy w tym konkretnym przypadku) w opowiadaniu łypią ziemniaki.
Co do tego, że oka ma tylko tłusty rosół... na pawich piórach też są oka ;)
Chrząstki chyba nie grzechoczą, przynajmniej ja nie słyszałem.
Postukaj kurzą chrząstkę o chrząstkę. Jak nic zagrzechocze ;)
Siedziałem i siedziałem i nie byłem w stanie podjąć decyzji. Szukałem bardziej czytelnego rozwiązania interpunkcyjnego, ale trudno mi stwierdzić, czy moja propozycja w jakikolwiek sposób ułatwi czytanie:

"Schabowy w końcu uległ jej, tylko lekko nadgniłemu, wdziękowi."
Zostawiam Twojej ocenie, bądź dyskusji czytelników.
Tak jest stanowczo lepiej, dzięki :)
A poza tym? Bardzo mi się podobało - dobry styl, ciekawy pomysł. Groteska i humor w doskonałych proporcjach. Czytając dziesiątki tekstów zawsze liczę, że w końcu na coś takiego trafię. Dobra robota.
Bardzo dziekuję za miłe słowa :)

13
sleepyhead pisze:Postukaj kurzą chrząstkę o chrząstkę. Jak nic zagrzechocze
Pomiędzy piersiami kurczaka jest chrząstkowy mostek. Należy ugotować dwa całe kurczaki, delikatnie, bez naruszania tkanek, wydobyć chrząstki, a następnie zbliżać je do siebie i oddalać ruchem szybkim - tak, aby podczas zbliżenia stykały się ze sobą. Delikatne, lekko gumowate fragmenty kurczakowych zwłok wydają, w zależności od sposobu ich trzymania, rozmaite dźwięki: klaszczące lub kląskające, natomiast po delikatnym namoczeniu w rosole odgłos ich uderzania staje się mlaszczący, a dopiero po zanurzeniu w gipsie i wysuszeniu chrząstki zaczynają elegancko stukać i grzechotać. :) :) :)

Chyba zbyt daleko odbiegam od tekstu, więc - żeby nie musieć siebie przywoływać do porządku - kończę dyskusję.

EDIT: Literówki.
Ostatnio zmieniony wt 21 lip 2009, 10:35 przez Maladrill, łącznie zmieniany 1 raz.

14
Maladrill pisze:Pomiędzy piersiami kurczaka jest chrząstkowy mostek. Należy ugotować dwa całe kurczaki, delikatnie, bez naruszania tkanek, wydobyć chrząstki, a następnie zbliżać je do siebie i oddalać ruchem szybkim - tak, aby w podczas na zbliżenia stykały się ze sobą. Delikatne, lekko gumowate fragmenty kurczakowych zwłok wydają, w zależności od sposobu ich trzymania, rozmaite dźwięki: klaszczące lub kląskające, natomiast po delikatnym namoczeniu w rosole odgłos ich uderzania staje się mlaszczący, a dopiero po zanurzeniu w gipsie i wysuszeniu chrząstki zaczynają elegancko stukać i grzechotać. :) :) :)
:lol: :lol: :lol:

15
A może chrząstki chroboczą..? Będę obserwował czy ten ważny dylemat wyjaśni się.

Teraz co do tekstu - dobrze, bardzo dobrze, śmieszne i sensowne, strasznie lubię spersonifikowane przedmioty. Gazeta była dobra, ale najlepsza... chyba ryba. Za krótkie, tego nie wybaczę, to największa wada tekstu, którą ciężko zaakceptować więc kończę ;)
Tych wszystkich którzy upajają się zgiełkiem mass mediów, kretyńskim uśmiechem reklamy, zaniedbaniem przyrody, brakiem dyskrecji wyniesionym do rzędu cnót, należy nazwac kolaborantami nowoczesności.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Najlepsze z prozy”