Ostatni dzień lata

31

Latest post of the previous page:

Ponieważ Szefowej Weryfikatorów z oczywistych powodów nie wypada wypowiadać się w poniższej kwestii, samozwańczo :mrgreen: przejmuję tę funkcję i stawiam formalny wniosek (który zresztą był już sformułowany) o umieszczeniu tekstu „Ostatni dzień lata” autorstwa Rubii do działu wyróżnionych („Najlepsze z prozy”).
Biorąc pod uwagę, że wniosek ten został wystarczająco uzasadniony w wypowiedziach wielu osób w postach tego tematu, podejmuję decyzję o charakterze administracyjno-porządkowym o wykonaniu wyżej wymienionego przeniesienia.
Jednocześnie proszę osoby biegłe w tej sztuce o dokonanie tego aktu.
Dziękuję.

Ostatni dzień lata

34
Gorgiasz, ale wtedy kontekst naszych komentarzy znacząco się zmieni:)
Za pół roku nikt nie będzie wiedział, dlaczego tak dziwnie zwracamy się do Autora:)
Brniesz w mgłę, a pod stopami bagno, uważaj - R.Pawlak 28.02.2018

Ostatni dzień lata

36
Przepraszam, ale porządziłam się zanim Was poczytałam.
Zmieniłam autorstwo na właściwe, z dopiskiem gdzie wcześniej był tekst.
gosia

„Szczęście nie polega na tym, że możesz robić, co chcesz, ale na tym, że chcesz tego, co robisz.” (Lew Tołstoj).

Obrazek

Ostatni dzień lata

37
Właściwy tekst na właściwym miejscu ;).

Trochę się uśmiecham, bo podobny zabieg co do płci zastosowałem w tekście kwalifikacyjnym do "Wieży Magów". Też była pierwsza osoba i na końcu twist z płcią - tylko drugiej osoby, a nie narratora. Natomiast tu jest to zrobione dużo subtelniej, a literacko nawet się nie porównuję, bo dostałbym ciężkiej depresji.

Wszystko zostało już chyba powiedziane, więc dodam jedynie, że bardzo chciałbym przeczytać powieść napisaną w takim stylu i ze zbliżonym klimatem. Gratulacje.
“One day I will find the right words, and they will be simple.” ― Jack Kerouac

Ostatni dzień lata

40
ruin, piękne puchacze, ale Ty nie offtopuj! I pamiętaj, że sowa Minerwy wylatuje o zmierzchu.
Juliahof, Wizimir, cieszę się, że Wam się opowiadanie podobało.
A żona - cóż, wygląda jak wygląda, ale jest to pani wybitna w swoim fachu i z mężem tworzą "teatralny duet doskonały". W krótkim opowiadaniu nie mogłam jednak uwzględnić sprawy naruszenia czy nawet zniszczenia tego układu.
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.

Ostatni dzień lata

41
Wiem, że mam rację, kiedy mówię, że literatura obyczajowa jest nudna, wtórna i ogłupiająca. Jeśli czytam taki tekst, mogę się spodziewać rozwlekłych opisów, które donikąd nie prowadzą, drobiazgowego roztrząsania stanów wewnętrznych oraz porażającej ilości emocji. I przekonuję się na nowo, że obyczaj to coś, od czego powinnam trzymać się z daleka.
A potem pojawia się tekst taki, jak Rubii, i dociera do mnie, że się mylę.
Problem nie tkwi w rodzaju literatury. Obyczaj wygląda na prosty – nie trzeba zamieniać się w Tolkiena, wymyślać nowych światów, ras czy języków – ale stawia bardzo wysokie wymagania. Mało komu udaje się im sprostać.
Temu tekstowi owszem. Jak najbardziej.
Gratulacje, Rubia :) Kawał świetnej roboty.
There is no God and we are his prophets.
The Road by Cormac McCarthy

Ostatni dzień lata

42
Czytałam tekst z konta "Porzeczki". Podoba mi się ta swoista niepewność wzbudzana w czytelniku. Tekst jest sprzedawany w jednakowym tempie, co sprawia, że czyta się płynnie. No ale o czym ja tu. I do kogo z tym...
W takich momentach zastanawiam się, kto lepiej pisze takie sceny, kobiety czy mężczyźni?

Ostatni dzień lata

43
co ja mogę powiedzieć? Dobre, nie jestem fanem takiego pisania, znaczy akurat na temat relacji i zdrady, ale tekst wciąga, dobrze się czyta.
Gratuluje.
I told my whole body to go fuck itself Patrick Coleman, Churchgoer

Ostatni dzień lata

44
Przeczytałem cztery razy.
Potem odłożyłem i postanowiłem, że napiszę dopiero po piątym.
Więc piszę – podobało mi się. Miejscami bardzo.
Głównie to „coś” ukryte pod literami.
Przyznam z mgłą w ślepiach – weszło mi „w” i „pod” źrenice. Weszło i skubane wciąż tam siedzi.
Wyczuwałem, że właśnie „taka” być Możesz. Coś mi gadało, że tak.

A teraz poczytaj bez fochów – z mojego, subiektywnego punktu widzenia i czytania, takie teksty powinny zostać ukryte głęboko pod poduchami. Nie w „szufladach” żadnych, ale właśnie pod poduchami. Lub na penie z prywatnym kodem, który nosi się zawsze w kieszeni marynarki lub w torebce obok pomadki i kremu do rąk.
Przynajmniej ja bym właśnie tak uczynił z takim zapisem.
I nigdy nie opowiem dlaczego. Nie, bo nie.
Umówmy się, że po prostu są pisanki, których nikomu się nie pokazuje.

Tekst na mniam Rubia. Bez czarów. Na wielkie mniam.
Pisuj Szalona i Zakręcona.
Pozdrawiam.
Wiem, że oni nigdy tego nie zrozumieją, ale pod moją maską sarkazmu wspomnienia żyją.

Ostatni dzień lata

45
Odpowiadam trochę późno, gdyż wcześniej jakoś się nie składało: Kadah, Słowołapacz, slavec i Quincunx - piękne dzięki za dobre słowa :)
Quincunx pisze: z mojego, subiektywnego punktu widzenia i czytania, takie teksty powinny zostać ukryte głęboko pod poduchami. Nie w „szufladach” żadnych, ale właśnie pod poduchami. Lub na penie z prywatnym kodem, który nosi się zawsze w kieszeni marynarki lub w torebce obok pomadki i kremu do rąk.
Przynajmniej ja bym właśnie tak uczynił z takim zapisem.
To jest sprawa poważna i warta nawet odrębnego tematu - na ile autor może, powinien, albo właśnie nie powinien odsłaniać się w tym, co pisze. Ciekawe zagadnienie i zdecydowanie niejednoznaczne, zwłaszcza gdy pisze się współczesny tekst obyczajowy. Gdyż, po pierwsze, podobno tylko szczerość jest gwarancją autentyczności, a z niej wynika siła przekazu. Po drugie - istnieje granica (ale gdzie? jaka?) pomiędzy szczerością i ekshibicjonizmem, który wcale nie musi wzmacniać owej siły. Po trzecie - cóż, tekst to tekst, kreacja, niekoniecznie ex nihilo, skłaniająca jednak do zastanowienia: ile jest z autora w bohaterach tekstu?
Zapewne każdy piszący ma takie teksty, których nie chciałby udostępniać czytelnikom, bo są - nazbyt osobiste? Odsłaniające? Ujawniające coś, czym tak naprawdę wcale nie chcemy dzielić się z innymi, lecz zostały spisane - a może dopiero będą spisane - gdyż dotyczą kwestii dla autora naprawdę bardzo ważnych. U mnie ten zasób "do ukrycia" wiązałby się przede wszystkim z tematem śmierci, nie zaś miłości, jakąkolwiek by ona była.
A w "Ostatnim dniu lata" - cóż, "ja" narratora zdecydowanie nie jest tożsame z "ja" autora... :)
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.

Ostatni dzień lata

46
Byłam bardzo ciekawa, jak Ty budujesz fikcyjny świat:) Obraz nasycony detalami, emocjami, refleksją w akapitach - świetne operowanie frazą. Rytm.
Zdziwił tylko jeden moment, zatrzymał, przerywał lekturę. Idylla wieloletniego trójkąta przerwana brutalnymi uderzeniami w twarz. Zapewne chciałaś podkreślić krwawiącą wargą bohaterki owo mega przywiązanie pana do osiągniętego statusu życiowego, ale... (choć wiem, że nie mam prawa do racjonalnego zarzutu, spox:) wydało mi się to bardzo nierealne. Sytuujące ukochanego w śmiesznej galerii tchórzy, naprawdę można takiego kochać? Kochać i nie zauważyć swojego miejsca?
Pasjonujący temat. Mam o zdradach klika tekstów.

Warto było przejść po "Ostatnim dniu lata", Rubio.
Mocno nasycone końcem.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Najlepsze z prozy”

cron