16

Latest post of the previous page:

Martinius pisze:

Ogólnie, statki kupieckie, pozostające pod nadzorem państwa, nie miały kadry oficerskiej - tak jak pisze Navajero. Za to na takim właśnie statku (jak widzę z opowiadania, chyba o to Jazonowi chodziło), najważniejsze były dwie osoby: Kapitan i pilot.
Zależy jakiej wielkości były, mniejsze faktycznie posiadały "kadrę dowódczą" złożoną z kapitana i pilota ( ale z dodatkiem jakiegoś bosmana/ bosmanów), większe miały jednak paru oficerów.
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

17
PS, Jazon: Śnił mi się ten Kraken... wrrrr i węże zamiast włosów.....


Cudownie!:D Mój tekst stał się inspiracją dla snu. Ten fakt z całą pewnością zajmie zaszczytne miejsce w moim prywatnym Hall of Fame :) Muszę, przyznać, że na mnie to opowiadanie również mocno podziałało. Pisałem końcówkę w nocy, samemu w pokoju, ze słuchawkami na uszach i...w pewnym momencie musiałem przestać. Bałem się co będzie dalej. Niemalże czułem sól w ustach i wiatr smagający po twarzy. Muszę przyznać, że pierwszy raz coś takiego mi się zdarzyło. Bałem się, że to coś z moją głową, ale nie...

Nie sądziłem, że ten tekst wywoła u kogoś koszmary ;p Cóż mogę powiedzieć...mam nadzieję, że kolejne będą równie ( jeśli nie bardziej ) uderzające.



Navajero wielkie dzięki za wychwycenie błędów merytorycznych. Właśnie tego się obawiałem. Nie sprawdziłem dokładnie wszystkich faktów, nie wgłębiłem się w realia epoki, muszę przyznać- trochę z lenistwa. Wiem, że w tym opowiadaniu to wszystko jest tylko tłem no ale pewien perfekcjonizm trzeba w sobie wyrobić ( wciąż nad tym pracuję ).


Uważam, że zestawienie dwóch słów: Jest świetnie - a oto błędy, zgaszą pisarza




Hmm ja myślę że o wiele gorsze są krótkie, nic nie dające opinie w stylu: ,,a o takie o'' albo: ,,no niezłe ale czegoś brakuje'', ,,spoko''. Przyznam, że teraz wcale nie czuję się zgaszony. Z pewnością jeszcze raz przejrzę opowiadanie. Martinius po twoich opiniach trudno będzie mnie zgasić. :D

[ Dodano: Sob 16 Maj, 2009 ]
PS, Jazon: Śnił mi się ten Kraken... wrrrr i węże zamiast włosów.....


Cudownie!:D Mój tekst stał się inspiracją dla snu. Ten fakt z całą pewnością zajmie zaszczytne miejsce w moim prywatnym Hall of Fame :) Muszę, przyznać, że na mnie to opowiadanie również mocno podziałało. Pisałem końcówkę w nocy, samemu w pokoju, ze słuchawkami na uszach i...w pewnym momencie musiałem przestać. Bałem się co będzie dalej. Niemalże czułem sól w ustach i wiatr smagający po twarzy. Muszę przyznać, że pierwszy raz coś takiego mi się zdarzyło. Bałem się, że to coś z moją głową, ale nie...

Nie sądziłem, że ten tekst wywoła u kogoś koszmary ;p Cóż mogę powiedzieć...mam nadzieję, że kolejne będą równie ( jeśli nie bardziej ) uderzające.



Navajero wielkie dzięki za wychwycenie błędów merytorycznych. Właśnie tego się obawiałem. Nie sprawdziłem dokładnie wszystkich faktów, nie wgłębiłem się w realia epoki, muszę przyznać- trochę z lenistwa. Wiem, że w tym opowiadaniu to wszystko jest tylko tłem no ale pewien perfekcjonizm trzeba w sobie wyrobić ( wciąż nad tym pracuję ).


Uważam, że zestawienie dwóch słów: Jest świetnie - a oto błędy, zgaszą pisarza




Hmm ja myślę że o wiele gorsze są krótkie, nic nie dające opinie w stylu: ,,a o takie o'' albo: ,,no niezłe ale czegoś brakuje'', ,,spoko''. Przyznam, że teraz wcale nie czuję się zgaszony. Z pewnością jeszcze raz przejrzę opowiadanie. Martinius po twoich opiniach trudno będzie mnie zgasić.:D

[ Dodano: Sob 16 Maj, 2009 ]
Oj, przepraszam za tego podwójnego posta, coś mi się przeglądarka pokopała :/
www.przeginacz.blogspot.com

18
Jazon pisze:Hmm ja myślę że o wiele gorsze są krótkie, nic nie dające opinie w stylu: ,,a o takie o'' albo: ,,no niezłe ale czegoś brakuje'', ,,spoko''. Przyznam, że teraz wcale nie czuję się zgaszony. Z pewnością jeszcze raz przejrzę opowiadanie.
dokładnie to miałem na myśli, prosząc o wyjaśnienie o jakie błedy chodzi. bynajmniej nie chodziło mi o konkurs "kto wytknie więcej błędów" :)



pozdrawiam i gratuluję swietnego opowiadania
Leniwiec Literacki
Hikikomori

19
Dlatego Ci odpowiedziałem, choć na codzień zajmuję się wychwytywaniem swoich :)
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

20
Dopiero teraz dotarłem do Twojego tekstu. Może późno, ale zostawię jakiś ślad.



1. Przysiada się wilk morski do mojego stołu i zaczyna gadać. Początkowo chciałem wyrzucić śmierdzącego starucha, ale coś mnie jednak zaciekawiło. Może ta swoboda z którą zaczął nawijać? Zacząłem słuchać i przyznam szczerze, że kupiłem mu piwsko trochę z nudów - w tawernie nie było z kim gadać, a dziewki szpetne napawały mnie odrazą. Wciągnął mnie drań w swoją opowieść, jak cholera. Bardzo dobra narracja, powiem wprost, naturalna, wciągnęła mnie bardzo szybko. Dobre opowiadanie, spodobało mi się.



2. Druga strona medalu. W obecnej formie opowiadanie nie ma szans pójśc do publikacji. Przydałaby się redakcja. Odnoszę wrażenie, jakby w całej, świetnej skądinąd, narracyjnej maszynerii co jakiś czas zgrzytały małe kamyczki.



- załoga kończyła załadunek statku, a kapitan gada zjakąś ważną personą na nabrzeżu. Nie dość, że banda kryminalistów nie zauważa tego, to jeszcze Torkill ma czas na przygotowanie specjalnej kajuty i przemycenie dziewki na pokład. Trochę to absurdalne, przyznasz. Wystarczy przenieść akcję w inne miejsce i czas. Co do specjalnych kajut, dodam, że na statkach z tamtego okresu miejsca nie było zbyt wiele, ale to akurat najmniejsze zmartwienie. Załoga spała przeważnie w forkasztelu, więc nie jest konieczne wrzucanie dosyć niefortunnego - w tym okresie - wychodka na statku. Potrzeby fizjologiczne załatwiano bowiem na dziobie, u podstawy bukszprytu na specjalnych dechach, waląc kupę prosto do wody. A kapitan, jeśli bardzo pragnął odosobnienie mógł użyć nocnika w kabinie w kasztelu rufowym.



- rekiny. Po tygodniu podróży wielce wątpliwym wydaje mi się wpłynięcie statku na wody, gdzie spotyka się te drapieżniki. W owym okresie statki były dość powolne (wysoka nadbudowa kasztelami, duże zanurzenie, słaba dzielność przy kursach na wiatr) i prawie nigdy nie zdarzało się, żeby niosły jakiekolwiek żagle po zmroku - ze względów bezpieczeństwa. W ciągu tygodnia Torkill zrobił kilkaset mil, przy pomyślnych wiatrach najwyżej 500. Wątpliwe zatem są rekiny, szczególnie tak blisko Europy i na dodatek na pełnym morzu. Trzeba przenieść wydarzenia w inne miejsce, może bliżej Ameryki i bardziej na południe - to dość proste- nawigacja nie była wtedy łatwa, a i drobny sztorm mógłby się wydarzyć.



- na zęzie - błąd powinno być w zęzie



- Wszystkie fokmarsele i grotmarsele gówno dały - jeżeli to celowa stylizacja, to zignoruj komentarz, jeśli nie to powinno być fokmarsle i grotmarsle. Poza tym postawienie fokmarsli i grotmarsli nie jest równoznaczne z postawieniem wszystkich żagli. N W ożaglowaniu rejowym marsle są drugie od dołu - po grocie i foku. Gdyby statkiem na którym płynęli była fluita (dość rozpowszechniona jednostka handlowa w tamtym XVIIw) to stwierdzienie: Nic kur**! Na nic się zdało nawet postawienie bramsli.



- Uwaga odnośnie nagłego zatrzymania się statku i stawiania wszystkich żagli na mieliźnie:

maszty miały niewielkie szanse wytrzymać coś takiego. Władowanie się na mieliznę przy prędkości 6 - 7 węzłów najczęściej skutkowało złamaniem steng lub bramsteng. Podobnież sprawa się miała przy pełnym ożaglowaniu na mieliźnie, choć w tym przypadku ryzyko było nieco mniejsze.

Gdyby delikatnie weszli na mieliznę, to w porządku. Ale tam wszyscy padli na twarze. Pomyśl co stałoby się z dwu- lub trzyczęściowym masztem...



- Bocianie gniazdo nie było na szczycie (topie) masztu, tylko niżej na poziomie topu stengi, bądź przy salingu.



- samotne doprowadzenie statku do portu - to mnie upewniło, że stary wszystko zmyślił :)

Statek był taki mały (wtedy nie odważyłby się popłynąć do Ameryki), albo duży - wtedy nie dałby rady. Przejrzałem fałszywego wilka morskiego.



Moje uwagi były stricte marynistycznej natury, ale nikt o tym nie wspomniał wcześniej, więc wrzuciłem swoje trzy grosze do skarbonki.



Jeszcze raz powiem podobało mi się bardzo, ale drobne zgrzyty stylistyczne i rzeczowe sprawiły, że nie zachwyciłem się. Nie mniej jednak tekst ma potencjał.



PS. W przypadku pisania o rzeczach osadzonych historycznie risercz to podstawa, pozwala uniknąć wielu nieścisłości i błędów.







-

21
Dziękuję za konstruktywną krytykę. Przyznaję- moja wiedza marynistyczna równa jest zeru. Risercz polegał na sprawdzeniu paru słówek w słowniku ( wiem, wiem godne pożałowania partactwo ;p )

Cieszę się jednak, że Torkill potrafi zainteresować, mimo paru(nastu?) nieścisłości :)

Chciałbym, pozbyć się wszystkich zgrzytów i i osiągnąć pełen potencjał tekstu. Z pewnością powrócę do tego opowiadania po upłunięciu stosownej ilości czasu.



Patrząc na wszystkie pozytywne opinie tym bardziej mi szkoda, że coś ,,zgrzyta''. Pora porzucić nastawienie ucznia (wystarczy na 3 albo 4) i polerować aż do idealnego połysku :-D


Przejrzałem fałszywego wilka morskiego.


Cóż, ja mu uwierzyłem, choć muszę przyznać, że zawsze byłem wyjątkowo łatwowierny :D



Pozdrawiam
www.przeginacz.blogspot.com

22
Patrzę: tekst jest długaśny. Patrzę: Martinius zachwyca się tym tekstem. Wiem, że Martinius ma specyficzny gust :P Nic to, chyba można zaryzykować. No to czytam.



No i faktycznie - bardzo dobre. W zasadzie nie mam nic do powiedzenia. Strasznie mnie wciągnęło



ALE

Tekst do solidnej korekty! Zapis niechlujny, czasami mnie szlag trafiał, kiedy widziałem coś takiego:
Posłałem jednego z moich- wielkiego umięśnionego Maura na bocianie gniazdo


Trzymaj się!
ODPOWIEDZ

Wróć do „Najlepsze z prozy”