Latest post of the previous page:
Drobiazg, ale taki szyk chyba brzmi bardziej naturalnie: "Przeciętnie po pół minuty".Articuno pisze:Po przeciętnie pół minuty
W jakiś sposób tymi przemyśleniami bohater mnie ujął. Nie jakaś prawda objawiona, niekoniecznie bym się ze wszystkim zgodziła itd. itp., ale samo sformułowanie myśli i sympatia bohatera w stosunku do tych ludzi przypadła mi do gustu.Articuno pisze:Lubię upośledzonych ludzi. Chyba nawet uważam ich za w pewien sposób lepszych. Nie kłamią. Nie udają. Zbroi coś taki niedorozwojek, to się przyzna, włoży palec do buzi i wybełkocze "pszepłaszammmh". Jak kogoś lubi to mu rysynek nabazgrze, jak nie lubi - powie albo w ryj strzeli. Do kombinowania, kłamania, wbijania noży w plecy potrzebna jest pewna inteligencja. Obetnijmy ludziom IQ o jakieś 50% i wszyscy zrobią się milutcy, a jak nie milutcy, to przynajmniej szczerzy.
Masz punkt, bo dla mnie, jeśli bohater da się lubić, to naprawdę duży sukces autora.
Na marginesie - wdarła się literówka.
Przeczytałam i to był bardzo dobrze zainwestowany czas. Powiem nawet, że jestem pod wrażeniem pomysłu i sprawności wykonania. Jest bardzo gładko zarówno pod kątem warsztatowym (tutaj co najwyżej parę razy jakiś szyk mi zazgrzytał, czy coś), jak i kreacji postaci i świata.
Duży plus za scenki dialogowe - są naturalne, na swój sposób sympatyczne (nawet jak dotyczą spraw, czy osób, które mogłyby być średnio przyjemne - dialog ze strażą miejską, czy spotkanie z dresikami) i wypadł wiarygodnie.
Zgodzę się z Leszkiem, że przydałoby się rozwinąć temat samego licencjatu. Cały czas ciekawiło mnie, co to za temat pracy, dlaczego takie badanie. Ja rozumiem, plus minus, że chodzi o jakieś zbadanie zaufania/ciekawości/dawania się naciągać, ale to jednak za mało. Przydałyby się konkrety, może odwołanie (nawet fragmentaryczne) do jakichś materiałów, na których bohater bazuje czy coś... Nie wiem, tak sobie gdybam.
Jeśli chodzi jeszcze o ten licencjat, to podobało mi się to rozważanie kolejnych faz - wbicie się w garnitur, potem ulotki... Czyli dodajemy sobie wiarygodności.
Scena z Jacusiem jest bardzo przyjemna i zaskoczyła mnie. Nawet nie tym, że bohater naprawdę leczy (tego elementu jakoś się spodziewałam), tylko tym, że nie próbuje (na szczęście!) serio leczyć zespołu downa, tylko, że chodzi o zwykłą ranę. Ładnie też oddane reakcje chłopca.
Ogólnie bardzo mi się podobało. Wyrabia Ci się przyjemny styl i widać, że masz pomysły.
Pozdrawiam,
Ada