16

Latest post of the previous page:

Articuno pisze:Po przeciętnie pół minuty
Drobiazg, ale taki szyk chyba brzmi bardziej naturalnie: "Przeciętnie po pół minuty".
Articuno pisze:Lubię upośledzonych ludzi. Chyba nawet uważam ich za w pewien sposób lepszych. Nie kłamią. Nie udają. Zbroi coś taki niedorozwojek, to się przyzna, włoży palec do buzi i wybełkocze "pszepłaszammmh". Jak kogoś lubi to mu rysynek nabazgrze, jak nie lubi - powie albo w ryj strzeli. Do kombinowania, kłamania, wbijania noży w plecy potrzebna jest pewna inteligencja. Obetnijmy ludziom IQ o jakieś 50% i wszyscy zrobią się milutcy, a jak nie milutcy, to przynajmniej szczerzy.
W jakiś sposób tymi przemyśleniami bohater mnie ujął. Nie jakaś prawda objawiona, niekoniecznie bym się ze wszystkim zgodziła itd. itp., ale samo sformułowanie myśli i sympatia bohatera w stosunku do tych ludzi przypadła mi do gustu.
Masz punkt, bo dla mnie, jeśli bohater da się lubić, to naprawdę duży sukces autora.
Na marginesie - wdarła się literówka.

Przeczytałam i to był bardzo dobrze zainwestowany czas. Powiem nawet, że jestem pod wrażeniem pomysłu i sprawności wykonania. Jest bardzo gładko zarówno pod kątem warsztatowym (tutaj co najwyżej parę razy jakiś szyk mi zazgrzytał, czy coś), jak i kreacji postaci i świata.
Duży plus za scenki dialogowe - są naturalne, na swój sposób sympatyczne (nawet jak dotyczą spraw, czy osób, które mogłyby być średnio przyjemne - dialog ze strażą miejską, czy spotkanie z dresikami) i wypadł wiarygodnie.

Zgodzę się z Leszkiem, że przydałoby się rozwinąć temat samego licencjatu. Cały czas ciekawiło mnie, co to za temat pracy, dlaczego takie badanie. Ja rozumiem, plus minus, że chodzi o jakieś zbadanie zaufania/ciekawości/dawania się naciągać, ale to jednak za mało. Przydałyby się konkrety, może odwołanie (nawet fragmentaryczne) do jakichś materiałów, na których bohater bazuje czy coś... Nie wiem, tak sobie gdybam.
Jeśli chodzi jeszcze o ten licencjat, to podobało mi się to rozważanie kolejnych faz - wbicie się w garnitur, potem ulotki... Czyli dodajemy sobie wiarygodności.

Scena z Jacusiem jest bardzo przyjemna i zaskoczyła mnie. Nawet nie tym, że bohater naprawdę leczy (tego elementu jakoś się spodziewałam), tylko tym, że nie próbuje (na szczęście!) serio leczyć zespołu downa, tylko, że chodzi o zwykłą ranę. Ładnie też oddane reakcje chłopca.

Ogólnie bardzo mi się podobało. Wyrabia Ci się przyjemny styl i widać, że masz pomysły.

Pozdrawiam,
Ada
Powiadają, że taki nie nazwany świat z morzem zamiast nieba nie może istnieć. Jakże się mylą ci, którzy tak gadają. Niechaj tylko wyobrażą sobie nieskończoność, a reszta będzie prosta.
R. Zelazny "Stwory światła i ciemności"


Strona autorska
Powieść "Odejścia"
Powieść "Taniec gór żywych"

17
Leszek Pipka pisze:Nie mam pojęcia, czy jest możliwe, żeby dotknięty tym schorzeniem potrafił stanąć „na zewnątrz” swojej przypadłości. Jeśli nie, jest fałsz.
Przecież przyszedł ze skaleczeniem.
Adrianna pisze:Przydałyby się konkrety, może odwołanie (nawet fragmentaryczne) do jakichś materiałów, na których bohater bazuje czy coś...
Adrianna pisze:Zgodzę się z Leszkiem, że przydałoby się rozwinąć temat samego licencjatu.
Ajajaj, nie chciałbym palnąć jakiejś głupoty w dziedzinie, na której się nie znam kompletnie. Oczywiście, mógłbym zrobić research, ale jednak to pewne ryzyko.
Leszek Pipka pisze:Druga – to daleko niewystarczające wyjaśnienie, CO właściwie badał narrator
Naprawdę? Szkoda. Nie lubię tak kawę na ławę. Wydaje mi się, że to w tekście jest, a nie chcę przerysować... Cóż, kwestia do przemyślenia.

Dzięki za weryfki :)
ODPOWIEDZ

Wróć do „Najlepsze z prozy”

cron