16

Latest post of the previous page:

Gdy pytała, odsuwał się, próbując zachować bezpieczny dystans.
ta zabawa w niedopowiedzenia idzie ci świetnie, ale w tym momencie następuje surowa interakcja między Weną a bohaterem - i brakuje mi tu skonkretyzowania tych pytań, czegoś namacalnego.
Wypełniał rolę, jaką mu narzuciła.
rola to homonim - w tym przypadku rolę się odgrywa, nie wypełnia.
Nie pozwalała się wtedy dostrzec, tańczyła gdzieś na skraju postrzegania, przemykała, jak pojedynczy cień wśród miraży.
górnolotne, ale trafne i piękne.

Doskonały wytwór wyobraźni przejmujący kontrolę nad umysłem, będący weną ale posiadająca materialną cielesność: zestaw rzadki i piękny zarazem. Podobał mi się język, urzekło mnie prowadzenie scen i ta iskra życia, jaką wepchnęłaś w doskonałą postać w wyobraźni człowieka. A także to, jak ją materializujesz wraz z upływem tekstu, trącając delikatnie przedmioty zwyczajne dla każdego człowieka - ta mieszanka daje namacalne poczucie obcowania z Santem i kobietą. Co jednak mi się nie podobało to konstrukcja - rozrzucone zdania, potargane z ciągłości, jakbyś na siłę chciała pokazać emocje - ale to zbędne, gdyż one są w tekście. Wystarczyły zwykłe akapity, zwykła narracja i całość była by świetna dla oka i duszy.
„Daleko, tam w słońcu, są moje największe pragnienia. Być może nie sięgnę ich, ale mogę patrzeć w górę by dostrzec ich piękno, wierzyć w nie i próbować podążyć tam, gdzie mogą prowadzić” - Louisa May Alcott

   Ujrzał krępego mężczyznę o pulchnej twarzy i dużym kręconym wąsie. W ręku trzymał zmiętą kartkę.
   — Pan to wywiesił? – zapytał zachrypniętym głosem, machając ręką.
Julian sięgnął po zwitek i uniósł wzrok na poczerwieniałego przybysza.
   — Tak. To moje ogłoszenie.
Nieuprzejmy gość pokraśniał jeszcze bardziej. Wypointował palcem na dozorcę.
   — Facet, zapamiętaj sobie jedno. Nikt na dzielnicy nie miał, nie ma i nie będzie mieć białego psa.

17
hej marti,
dzięki za niespodziankę :-)

ad rola - masz rację. zdaje się, ze poszło na skróty - dwa obrazy się w jeden zlały.

ad konstrukcja - mam awersje do zbitego textu :-) nie lubię, męczy mnie czytanie takiego czegoś, więc sobie dobrze zrobiłam, czytelników stawiając na 2 mcu :-)

przyznam, żes mnie zaskoczył pozytywną opinią, dziękuję.
Serwus, siostrzyczko moja najmilsza, no jak tam wam?
Zima zapewne drogi do domu już zawiała.
A gwiazdy spadają nad Kandaharem w łunie zorzy,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie mów o tym.
(...)Gdy ktoś się spyta, o czym piszę ja, to coś wymyśl,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie zdradź nigdy.

Przebudzenie. [fantastyka] takie krótkie, toksyczne coś.

18
Ten tekst kojarzy mi się ze stanem odurzenia halucynogenami - niby coś się dzieje, niby jest akcja, widać jakieś postacie, jednakże nie wiadomo do końca, gdzie, czemu, kto ani z kim, wszystko ma taką senną atmosferę, co jasna sprawa świadczy wyłącznie o ciekawym, innowacyjnym podejściu względem tematu. Oczywiście bardzo podobało mi się to opowiadanie i fakt, że musiałem odrobinę wysilić mózgownicę, celem ogarnięcia, cóż ono oznaczało.

Przebudzenie. [fantastyka] takie krótkie, toksyczne coś.

19
ciekawy sposób opiniowania textu - ani to pochwała, ani nagana.
Serwus, siostrzyczko moja najmilsza, no jak tam wam?
Zima zapewne drogi do domu już zawiała.
A gwiazdy spadają nad Kandaharem w łunie zorzy,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie mów o tym.
(...)Gdy ktoś się spyta, o czym piszę ja, to coś wymyśl,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie zdradź nigdy.

Przebudzenie. [fantastyka] takie krótkie, toksyczne coś.

22
annarosa, dzięki za opinię.

tymek - leanan sidhe? nie, bardziej kane 'undertow', ale kazdy ma swoje skojarzenia.
thx.
Serwus, siostrzyczko moja najmilsza, no jak tam wam?
Zima zapewne drogi do domu już zawiała.
A gwiazdy spadają nad Kandaharem w łunie zorzy,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie mów o tym.
(...)Gdy ktoś się spyta, o czym piszę ja, to coś wymyśl,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie zdradź nigdy.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Najlepsze z prozy”

cron