A ja podejmę polemikę, bo lubię tak sobie pierdzielić, a co

Na początek - zgadzam się z Ithi, nie ma co generalizować.
Ale tak czytam i się zastanawiam... czy ten czas na studiach na pewno był stracony? Archeologia, zgadza się? Przecież wykorzystujesz w książkach wiedzę archeologiczną, zdobytą, jak mniemam, na uniwersytecie

Czytałem ostatnio Przetainę - masa archeologicznych smaczków podanych albo wprost, albo między wierszami. No dobrze, zapewne powiesz, że wiele się na studiach nie nauczyłeś, ale myślę, że jakiś niewielki, może niezbyt solidny fundament pod dalszą wiedzę został położony. Z pewnością poznałeś też ciekawych ludzi, nabrałeś trochę doświadczeń. Na pewno nie wszystko przebiegło idealnie, ale, tak sobie myślę, warto nawet w tych kiepskich doświadczeniach szukać paliwa, które pcha nas do przodu.
Na poziomie nadrzędnym winni są Niemcy, sowieci i postkomuchy - no zgoda. Tylko tych postkomuchów to mamy sporo w sejmie właśnie dzisiaj. Ale uznajmy, że to nieważne. My narzekamy na Niemców i czerwonych , w Ameryce Południowej na kartele, w sercu Afryki na jakieś mafie, które defraudują fundusze płynące z zachodu na rozwój, w dalekiej Rosji na wszystko, a w Korei Północnej... Wszyscy w tej wyliczance mają słuszność w narzekaniu, również i my. Ale po co o tym mówię? Zmierzam do tego, że zawsze, ale to zawsze, znajdzie się powód do narzekania i ktoś, kogo można obciążyć naszymi trudnościami. Ja staram się wyznawać zasadę, że albo walczę z tymi, którzy za to odpowiadają, albo akceptuję ten stan rzeczy i robię swoje mimo wszystko.
Babcia od strony mamy po wojnie przybyła z rodziną na Mazury z Kresów Wschodnich. Dostali domy po Niemcach w sąsiadujących ze sobą wsiach, za dobytek mieli kilka walizek i musieli układać swoje życie na nowo w zupełnie nowym miejscu w zrujnowanym wojną kraju.
Mnie na pewnym etapie życie bardzo mocno poskładało - rozleciałem się na kawałki i musiałem przewartościować sobie wiele spraw oraz odpowiedzieć na kilka pytań. Przede wszystkim musiałem odpowiedzieć jednak na pytanie - czy chcę znaleźć siłę, by wstać i iść dalej? Wstałem. Cholera, nie było łatwo, kosztowało mnie to wiele wysiłku, ale wstałem. I idę.
Andrzej Pilipiuk pisze: (ndz 18 gru 2022, 20:21)
A gdyby warunki były normalne? Gdybym miał dzieciństwo jak moi rówieśnicy w krajach wolnoego świata
I ja bym chciał urodzić się, powiedzmy w Londynie, jako syn bogatego bankiera. Albo gdziekolwiek na zachód od Odry. Niestety (albo stety, nieistotne) przyszło mi zjawić się na świecie w '91 roku w "Polsce B" i dorastać w biedzie, jaką przyniosła transformacja. Przecież mogłem urodzić się w tym samym czasie, ale w innej rodzinie - jako młodszy brat Sebastiana Kulczyka - i wszystko wyglądałoby zupełnie inaczej. Ale cóz, jest, jak jest.
Po co o tym mówię? Twoja determinacja w pewnym sensie jest dla mnie inspiracją i potwierdzeniem, że warto. Nie tylko w pisaniu z resztą, bo od lat w życiu działam z niemniejszą, niż twoja, determinacją.
Ale w pisaniu również - będę próbował z uporem, ile starczy sił, tak cielesnych, jak i duchowych. Będę próbował walczyć. Jeśli nic z tego nie wyjdzie, to za 10, 15, 20 lat powiem sobie "przynajmniej próbowałem".
Taka mała iskra pokręconego optymizmu
