http://weryfikatorium.pl/forum/viewtopic.php?t=8318
Ja akurat mało czytuję SF w ogóle. Z hard SF miałam kontakt tylko w jakiś opowiadankach, których tytułów i autorów na pewno sobie nie przypomnę.Kamila pisze:Tak na marginesie, co myślicie o hard sc-fi? Fajnie, niefajnie, potrzebne czy nie potrzebne? "Po co mi to skoro i tak nie wiem o co chodzi."
Wiedza i jej umiejętne opisanie zawsze są godne podziwu (no według mnie


Do tego chyba nawykłam trochę do nierozumienia, co ktoś mi mądrego truje (nie ma to jak otoczenie fascynatów fizyki, matmy i chemii ), więc umiem nad tym przeskoczyć.
Warunek jeden: opowiadanie musi coś w sobie kryć poza wypluwanymi mądrymi terminami.
No i jeszcze kwestia wiedzy samego autora... Czasem niestety to jest mnóstwo mądrych terminów i skrawków teorii, posklejanych bez ładu i składu w szpanersko wyglądającą, ale bzdurną całość. Przynajmniej tak kiedyś wyszło właśnie z jakimś opowiadaniem SF, które ojcu pokazałam (fizyk) - mi się wydawało mądre i napchane wiedzą, a on się uśmiał.
I na razie tyle ode mnie. Może ktoś bardziej obeznany z tematem coś tutaj rozwinie, bo ja rzuciłam tylko garść jakiś odczuć/uwag. Na zachętę dorzucę jeszcze podobny temacik, który wyskoczył niedawno na forum fantastyki.
http://www.fantastyka.pl/7,2503.html
Może wyjdzie jakaś ciekawa dyskusja. Zapraszam
