"Badania" - Kamila

1
Temat poniekąd podrzucony przez Kamilę w ostatnim jej poście pod opowiadaniem "Badania". Myślę, że warto się nad tym zastanowić także w kontekście tego tekstu.

http://weryfikatorium.pl/forum/viewtopic.php?t=8318
Kamila pisze:Tak na marginesie, co myślicie o hard sc-fi? Fajnie, niefajnie, potrzebne czy nie potrzebne? "Po co mi to skoro i tak nie wiem o co chodzi."
Ja akurat mało czytuję SF w ogóle. Z hard SF miałam kontakt tylko w jakiś opowiadankach, których tytułów i autorów na pewno sobie nie przypomnę.

Wiedza i jej umiejętne opisanie zawsze są godne podziwu (no według mnie :P ) - więc już chociaż z tego względu uważam, że warto coś takiego tworzyć ;) . Lubię patrzeć, jakie ludzie mają fascynacje i co z nich wynika. Na przykładzie opka Kamili - widać ciekawe zainteresowanie, a do tego sama wartość literacka nie zatonęła w tych mądrzejszych wyrażeniach. I to mi się podoba.
Do tego chyba nawykłam trochę do nierozumienia, co ktoś mi mądrego truje (nie ma to jak otoczenie fascynatów fizyki, matmy i chemii ), więc umiem nad tym przeskoczyć.
Warunek jeden: opowiadanie musi coś w sobie kryć poza wypluwanymi mądrymi terminami.

No i jeszcze kwestia wiedzy samego autora... Czasem niestety to jest mnóstwo mądrych terminów i skrawków teorii, posklejanych bez ładu i składu w szpanersko wyglądającą, ale bzdurną całość. Przynajmniej tak kiedyś wyszło właśnie z jakimś opowiadaniem SF, które ojcu pokazałam (fizyk) - mi się wydawało mądre i napchane wiedzą, a on się uśmiał.

I na razie tyle ode mnie. Może ktoś bardziej obeznany z tematem coś tutaj rozwinie, bo ja rzuciłam tylko garść jakiś odczuć/uwag. Na zachętę dorzucę jeszcze podobny temacik, który wyskoczył niedawno na forum fantastyki.
http://www.fantastyka.pl/7,2503.html

Może wyjdzie jakaś ciekawa dyskusja. Zapraszam :)

2
Akurat niedawno znalazłem Pirxa. Ostatnio czytałem to, gdy byłem bajtlem, ale z miłą chęcią wróciłem do lektury. Nie ważne, że większość wizji Lema się nie sprawdziła (a taki zarzut stawia się hard sf dzisiaj - świat zmienia się tak szybko, że czasami rok po wydaniu książki podana tam wiedza jest nieaktualna), bo tak na prawdę autor pochylił się nad sprawami uniwersalnymi, a nie tylko nad techniką. Technika była tam dodatkiem, świetnie podanym, ale jednak dodatkiem. Takie hard sf ma sens i nigdy nie wychodzi z mody. Natomiast skupienie się tylko na technice i nauce ma bardzo krótkie nóżki.
Leniwiec Literacki
Hikikomori

3
Dyskusja na NF o hard sc-fi jest dowodem na to, że zdania są bardzo podzielone. Jedni twierdza, że to niedouczenie ludzi jest powodem niskiej popularność hard sc-fi, drudzy nie widzą problemu a trzeci uważają, że czytają dla rozrywki, a nie po to, żeby się męczyć.

Nawet jeśli chciałabym ich zafascynować bio sc-fi (bardzo ubogi dział, poza tym), ciałem ponad przeciętnego ssaka, które jest nieodgadnionym cudem - czuję niemoc. Ich to nie interesuje.
bo tak na prawdę autor pochylił się nad sprawami uniwersalnymi, a nie tylko nad techniką. Technika była tam dodatkiem, świetnie podanym, ale jednak dodatkiem. Takie hard sf ma sens i nigdy nie wychodzi z mody. Natomiast skupienie się tylko na technice i nauce ma bardzo krótkie nóżki.
Chociaż się z tym zgadzam, widzę tu problem. Możemy założyć, że technika jest tylko dodatkiem, ale co jeśli jest tak wpleciona w fabułę, że bez jej zrozumienia tekst nie ma sensu? Technika może być środkiem przekazu.

Ciesze się, że Adriannie tekst się podobał, bo jesteśmy w podobnym wieku i jeśli kiedykolwiek będę pisała, ona będzie targetem. Pokłony, że chciało jej się założyć temat, który niejednokrotnie mi się w życiu przysłuży i ocenić moją pracę.

Myślę, że wszyscy zgadzamy się z tym, że sucha nauka jest do niczego, ale co poza tym?

<pomiń akapit, jeśli nie chcesz słuchać moich frustracji>
Poczułam się lekko zawiedziona, ponieważ chciałabym, żeby czytelnicy rozpływali się nad fenomenem natury, a nie chwalili moją wiedzę. Będę niewdzięczna: To bardzo miłe usłyszeć, że słuchałam na biologii w szkole średniej, ale to nie szczyt moich możliwości. :) Chciałam jedynie, aby tekst był ogólnodostępny. Nie udało się. Jeden z czytelników powiedział, że tekst ("Badania") przypominał mu trochę film o Frankensteinie... Super. Skojarzenie dobre. Szkoda, że dodał (parafraza, nie pamiętam jak to było) "On żyje! On żyje!". Wyszukał emocje - udało mi się, tak! Ale problematycznie oba zagadnienia są bardzo podobne, jeśli chodzi o immunologię. Dlaczego to nie zachwyca? Czy to nie jest wspaniałe? Chwila triumfu człowieka nad naturą! Chwała i gloria w małej, ponurej mieścinie.
<koniec moich frustracji>

Teraz kolejne pytania: czy powinniśmy unikać takich tekstów, ograniczać się z powodu podstawowej niewiedzy?
Z drugiej strony nie ma pamiętam co było na fizyce rok, dwa temu. Wyciągnęłam jakąś podstawową wiedzę, ale czy potrafiłabym ją zobaczyć, zinterpretować w tekście? Może.

Czy kogoś interesuje fantastyka naukowa jako temat do rozważać?
Czy jest sens zagłębiać się w temat, skoro nikt tego nie doceni?
Odpowiedzcie na ostatnie pytanie. Mnie to wystarczy...

Czuję się bardzo naiwna w tej chwili.

5
Kamila pisze:Czy jest sens zagłębiać się w temat, skoro nikt tego nie doceni?
Odpowiedzcie na ostatnie pytanie. Mnie to wystarczy...
Dlaczego nikt? Znajdą się tacy co docenią - o ile tekst będzie dobry - na świecie jest grupka inteligentnych ludzi :) Może nie będzie ich zbyt wielu, ale pisanie wyłącznie pod publiczkę nie ma IMO sensu. Autorowi najlepsze teksty wychodzą kiedy pisze o tym co go fascynuje. Zawodowiec napisze niezły tekst na każdy temat, to kwestia warsztatu, ale o ile tematyka go nie poruszy, nie będzie w tym tekście błysku.
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

6
Z tym generalizowaniem: "nikt nie doceni" to bym nie przesadzał. Zawsze się znajdą wariaci, którzy szukają czegoś więcej niż gładkiego tekstu do podtarcia sobie humoru.

A pisanie hard sf ma jak najbardziej sens, bo nie wyobrażam sobie lepszego sposobu by zainteresować nauką chłopaczka oderwanego świeżo od Starcrafta bądź dziewczynkę której wystarczyło dotąd trochę magii.

Niech pisza, niech czytają, niech ten mały rpocent zakrzyknie: Czyżby! i zacznie szukać informacji aby się przekonać.
"Przez życie trzeba przejść z godnym przymrużeniem oka, dając tym samym świadectwo nieznanemu stwórcy, że poznaliśmy się na kapitalnym żarcie, jaki uczynił, powołując nas na ten świat." - Stanisław Jerzy Lec

7
Dla mnie etykietka "hard s-f" na ogół stanowi zachętę, nie odrzuca od tekstu, wręcz przeciwnie. Prawdę mówiąc, nie rozumiem zupełnie tego podziału, na "rozrywkę" i "nierozrywkę". Skąd się wzięło to przeświadczenie, że rozrywka to jest wtedy, gdy się nie myśli? Przecież nie dla wszystkich myślenie jest ciężką pracą, niektórzy to lubią! Po prostu zależy, co dla kogo jest rozrywką. Ten podział wygląda tak, jakby ktoś arbitralnie ustalił, że rozrywka to strzelanki, a szachy już rozrywką być nie mogą, bo wymagają myślenia. Jak ktoś umie i lubi grać w szachy, to się przy tym świetnie bawi, a strzelanki go mogą z kolei nudzić śmiertelnie.

Zastanowiłam się, co mnie pociąga w hard s-f i doszłam do wniosku, że są to dwie rzeczy:
1. Człowieczeństwo, które sprawdza się (lub nie sprawdza) w obliczu nowych technologii.
2. Zmuszenie mnie (na podstawie logicznego wywodu, a nie "bo tak się umawiamy") do przyjęcia całkiem innego sposobu widzenia rzeczywistości, myślenia o świecie.

Ja lubię, kiedy książka (abstrahując już teraz od gatunku) coś we mnie zmienia. Jest przygodą, z której nie wychodzę taka sama. Lubię mieć poczucie, że coś przeżyłam, nie skonsumowałam. Że to nie jest coś, co pożarłam, strawię, wydalę i cześć. Tylko, że to jakoś we mnie zostanie. A żeby zostało, to książka musi mnie zmusić do jakiejś zmiany i najbardziej lubię, kiedy robi to w sferze intelektu. Jeśli książka, którą zaczynam czytać, coś takiego mi obieca, to jestem w stanie zrobić dużo, żeby za nią nadążyć, choćbym musiała czytać ze specjalistycznym słownikiem w ręku. Ale, jak pisze wyżej Navajero, musi być obietnica, w którą uwierzę, musi być ten błysk.
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

8
Nie pominęłam pewnego akapitu i odniosę się do Twoich "frustracji", Kamila.
ponieważ chciałabym, żeby czytelnicy rozpływali się nad fenomenem natury, a nie chwalili moją wiedzę
Co do tego, to musisz trafić na osobę, która zna się na temacie. Ja się biologią zupełnie nie interesuję, nigdy nie interesowałam. Na mnie Twój tekst może mieć pozytywny wpływ tylko na dwa sposoby: spodobać się (po prostu) i zaciekawić tematem (może przy następnej okazji już będę mogła docenić także naturę, nie tylko Ciebie). Ja bym tutaj wyodrębniła takie dwie grupy docelowe - ludzi niegłupich, którzy może nie zrozumieją w stu procentach, ale docenią, zaciekawią się i stwierdzą, że to coś warte i węższy krąg, który będzie w stanie ocenić to merytorycznie, pomyśleć "rany, opisała fajnie, ale przede wszystkim coś naprawdę fenomenalnego" itd.
Tobie najwyraźniej brakuje tej drugiej grupy. Ale na nią też zawsze można trafić. A warto pisać chyba dla obu.

Trzeba jednak trochę wyodrębniać książki naukowe od beletrystyki ;) . Asimov uczynił bohaterem swojej książki matematyka i pewnego rodzaju zagadnienie matematyczne, ale już nie atakował czytelnika wplataniem tam swoich prac naukowych (na nie jest miejsce gdzie indziej). Wiem, przykład nie jest idealny, bo Fundacja leży kawałek od hard SF, ale myślę, że kierunek problemu podobny.
Powiadają, że taki nie nazwany świat z morzem zamiast nieba nie może istnieć. Jakże się mylą ci, którzy tak gadają. Niechaj tylko wyobrażą sobie nieskończoność, a reszta będzie prosta.
R. Zelazny "Stwory światła i ciemności"


Strona autorska
Powieść "Odejścia"
Powieść "Taniec gór żywych"

9
Jeśli daje Ci satysfakcję, to jest wystarczającym powodem, żeby pisać dalej.
Osobiście kocham pisać, ale przecież nie piszę dla siebie. Jeśli bym chciała pisać dla swojego kota, to nie byłoby mnie na tym forum. Mój futrzak ma dużo czasu i cierpliwości, jednocześnie nie bywa na forum, ani nie czyta książek.
Dlaczego nikt? Znajdą się tacy co docenią - o ile tekst będzie dobry - na świecie jest grupka inteligentnych ludzi :) Może nie będzie ich zbyt wielu, ale pisanie wyłącznie pod publiczkę nie ma IMO sensu. Autorowi najlepsze teksty wychodzą kiedy pisze o tym co go fascynuje. Zawodowiec napisze niezły tekst na każdy temat, to kwestia warsztatu, ale o ile tematyka go nie poruszy, nie będzie w tym tekście błysku.
Chyba to jest moja odpowiedź. Dziękuję.
Zawsze się znajdą wariaci, którzy szukają czegoś więcej niż gładkiego tekstu do podtarcia sobie humoru.
Wariaci... :) Nie wiem czy właśnie to chciałam usłyszeć. Lepsi inteligentni wariaci, niż psychofani. ;)

Hey, trochę zbyt dosłownie potraktowaliście przed ostatnie zdanie! Hard sc-fi ginie, a nikt o tym ani mru mru.

10
E tam, od czasu do czasu pojawiają się teksty Hard, a nawet HARD SF :)
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

11
W połowie tej dekady pełno laurek zebrały opowiadania Strossa z cyklu Accelerando. Znać chyba że rynek jest głodny podobnych tekstów.

Im bardziej technologia będzie determinować nasz styl życia tym chętniej będziemy po hard sf sięgać.

Zna ktoś może wydane ostatnio dzieła?
"Przez życie trzeba przejść z godnym przymrużeniem oka, dając tym samym świadectwo nieznanemu stwórcy, że poznaliśmy się na kapitalnym żarcie, jaki uczynił, powołując nas na ten świat." - Stanisław Jerzy Lec
ODPOWIEDZ

Wróć do „Rozmowy o tekstach z 'Tuwrzucia'”

cron