Urządzony - trochę utyskiwań

1
Nie żebym się czepiała rozmowców o tej miniaturze, ale ... oczywiście można poprawić tekst, błysnąć "poprawnością polityczną", tylko pytam po co? Pierwsze: rozmazany tłuszcz na asfalcie, który jest przedstawiany jako wyraz niepoprawności odnoszenia się do innego człowieka. Uprzedzam - to może być również o mnie, bo nigdy do osób szczupłych nie należałam. I bronienie tego fragmentu dla idei, o "tych przy kości" nie wypada mówić źle - to naprawdę spojrzenie nie w tą stronę (to nie przytyk do ciebie Rubia, bo inni też wypowiadają się w tym tonie), zapominając przy tym, że osoby zarówno chude jak i grube są wredne. Więc tu wzmianka o tym, że rozeźlony facet krzywo patrzy na swą żonę (dlaczego, jest to w tekście ujęte) tak a nie inaczej - wypacza charakter wypowiedzi, a nie ją oczyszcza. Raczej jest to nakaz pisania poprawnie ułożonego wypracowania - byle by tylko pani nauczycielka nie zauważyła czegoś nie stosownego. A niestety nie o to w literaturze chodzi, by wszyscy dobrze się czuli - i nie daj bóg by nie było w niej kontrowersji. Tyle razy czytałam tu zachwyty nad naprawdę słabymi tekstami, ale pisanymi przez osoby, które zawiązały tu jakieś sympatyczne układy. I to raczej wymagałoby naprawy, bo osoba taka wierzy w pochwały i zamiast się rozwijać, pisać coraz lepiej, stoi w miejscu. Wiele utyskiwań otrzymały osoby, które nie uzyskały akceptacji ogółu, ale które przejawiały iskierki nadziei , ze się rozwiną - jednak krytykowane odchodziły ze szkodą dla tej strony. (a ten wątek był poruszany już kilkukrotnie - jednak nic to nie dało). I tak dobry narybek odchodzi w siną dal - bo poprawność towarzyska jest tu ważniejsza niż tekst.
A miniaturka jest dobra. Ukazuje w krzywym zwierciadle stosunki miedzy ludzkie i chwała jej za to. A że temat oklepany? Każdemu można przypiąć tę łatkę. Tylko jeszcze trzeba sięgnąć głębiej i tu wypada zastanowić się co autor chciał nam powiedzieć. A powiedział nam w sposób humorystyczny do czego prowadzi wredne traktowanie innego człowieka, nawet tego bliskiego. I pamiętajmy z miłości możemy zagłaskać kota na śmierć - i w tym wypadku obiad lodowatej żony to wisienka na torcie.
Autorka miniaturki zrobi z nią co zechce, może ugnie się, a może zawalczy. Jednak to jej decyzja. Ale dla mnie osobiście krytyka powinna wnosić konstruktywne uwagi o tekście i wskazywać co naprawdę jest nie tak, a nie gnębić autora za nie popełnione przewinienia. :) I zasłona dymna - to jest moje osobiste zdanie na powyższy temat :)
Jak wydam, to rzecz będzie dobra . H. Sienkiewicz

Urządzony - trochę utyskiwań

2
Bardzo błyskotliwa analiza :) Konkludując: Wery klepie swoich po pleckach, nawet jak ci ostatni nie posiadają żadnych talentów, a osoby bez układów towarzyskich glebi dla przykładu, żeby się czasem nie rozwinęły literacko i nie zagroziły miejscowym koryfeuszom literatury :D Wniosek? Kto nie jeździ na weryustawki, ten zginie, kto pije z nami, ten się rozwinie :P
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

Urządzony - trochę utyskiwań

3
Navajero po pierwsze temat tu się nie raz przewinął, a jak wiesz nie spoglądam na ta stronę od dziś - więc mam podstawy do snucia analiz :P ; po drugie - to była dygresja - a głównym tematem jest tekst. I o nim tu głównie mówimy. Co nie przeszkadza mi przyjąć twoją wypowiedź do wiadomości :)
Jak wydam, to rzecz będzie dobra . H. Sienkiewicz

Urządzony - trochę utyskiwań

4
Pfff... Myślałem, że wyciągniesz wnioski i przyjedziesz na kolejną ustawkę z flaszką ruskiej wódki. Razem z niedocenionymi talentami, żeby zostały poklepane i docenione przez masonów z Wery :P
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

Urządzony - trochę utyskiwań

5
Tyle razy czytałam tu zachwyty nad naprawdę słabymi tekstami, ale pisanymi przez osoby, które zawiązały tu jakieś sympatyczne układy.
Po pierwsze "naprawdę słabymi" według Ciebie. Po drugie, bez przykładów tego niecnego procederu to tylko bicie piany.

G.
"Każdy jest sumą swoich blizn" Matthew Woodring Stover

Always cheat; always win. If you walk away, it was a fair fight. The only unfair fight is the one you lose.

Urządzony - trochę utyskiwań

6
gebilis pisze: Ale dla mnie osobiście krytyka powinna wnosić konstruktywne uwagi o tekście i wskazywać co naprawdę jest nie tak, a nie gnębić autora za nie popełnione przewinienia.
No cóz - dla mnie "nie tak" jest poczucie humoru we fragmencie, który wyraźnie wskazałam w tekście. I bardzo proszę nie wiązać tego z jakąkolwiek poprawnością polityczną, ochroną dobrego samopoczucia grubasek/grubasów oraz jakimikolwiek działaniami "bo tak wypada". Wiem, że poczucie humoru jest bardzo zróżnicowane i to, co jednych bawi do łez, innych w ogóle nie śmieszy. Stąd się biorą sytuacje towarzyskie, kiedy jedni się śmieją, a inni patrzą po sobie, skonsternowani.
Otóż: wskazany przeze mnie fragment nie bawi mnie absolutnie. To jest rodzaj humoru koszarowego: wiecie, śniło mi się dzisiaj, że przejechałem krowę, ale to była moja stara. (Dalej można rozwinąć w wersję wskazaną przez autorkę miniatury). Jeżeli nie pamiętasz, gebilis, co może pojawić się na asfalcie po potrąceniu kogoś samochodem, to podpowiadam: krew. Niezależnie od tego, czy potrącone zostało chudziutkie dziecko, czy dama ważąca 150 kilo. W pomyśle autorki nie widzę nic fajnego, ciekawego, nic, co by mogło wzbudzić moje uznanie. I nie widzę możliwości konstruktywnego wskazania, jak można by to zmienić, bo jak zmieniać czyjeś poczucie humoru? Albo je przyjmujemy z dobrodziejstwem inwentarza, albo nie.
Tak samo nie bawią mnie dowcipy o teściowych. Ale pochwaliłam miniaturę, w której synowa marzy o tym, żeby otruć teściową. Bo dobrze mi się ją czytało, pomimo paru potknięć, które też wskazałam.
O innych kwestiach nie piszę, bo one zbyt daleko odbiegają od tekstu, który stał się punktem wyjścia do tej dyskusji.
I bardzo proszę, nie stosujmy tutaj zabiegów psychologii kuchennej: nie trzeba być grubaską/anorektyczką/teściową/synową, żeby tekst, w którym krytykowana jest któraś z tych grup, podobał się albo nie podobał. Nie jestem osobiście zainteresowana np. tym, jak sobie wymierzają sprawiedliwość chłopaki na podwórkach, ale zdarzało mi się z przyjemnością przeczytać takie teksty.
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.

Urządzony - trochę utyskiwań

7
Zaraz, powolutku...
Zanim tu wszyscy poumierają z ''zachwytu'' nad moim ''cudownym'' tekstem, może kilka słów celem wyjaśnienia.

Ten tekst napisałam ponad rok temu, na chwilę po tym, kiedy stojąc w markecie, w dosyć długiej kolejce, jakiś typ obleśnie się we mnie wpatrywał. U swego boku miał bardzo zaniedbaną kobietę. Może i trudno osobom otyłym dopasować, znaleźć jakieś przyzwoite ciuchy, może nie wszyscy potrafią ubrać się z gustem, ale niechlujstwo działa na mnie jak czerwona płachta na byka.
Zadbać o siebie, to takie straszne? Zadbać choćby po to, żeby (jakiś przepraszam za określenie ''dupek'') nie napastował innych kobiet swoim nachalnym zainteresowaniem?
Kobiety nie dbają często o siebie kiedy już wyjdą za mąż, jakby to gwarantowało, że bez względu na wszystko ma się kogoś na zawsze. Tak jednak nie jest.
Ten tekst miał za zadanie zwrócić uwagę kobietom na taki problem, miał też pokazać, jak niewiele trzeba, żeby ich ''sakramentalna własność'' znalazła sobie coś ''na boku''.
Rubię zniesmaczył fragment o tłuszczu na asfalcie, a mnie zniesmacza obleśny gad. Tyle w temacie.

Urządzony - trochę utyskiwań

8
Rubię zniesmaczył fragment o tłuszczu na asfalcie, a mnie zniesmacza obleśny gad. Tyle w temacie.
To trzeba było napisać miniaturę o tym, że Ciebie zniesmacza obleśny gad, który łakomie gapi się na ładne dziewczyny. Bo mam nieodparte wrażenie, że Twoja miniatura jest zdecydowanie o czym innym.
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.

Urządzony - trochę utyskiwań

9
Rubia pisze: To trzeba było napisać miniaturę o tym, że Ciebie zniesmacza obleśny gad, który łakomie gapi się na ładne dziewczyny. Bo mam nieodparte wrażenie, że Twoja miniatura jest zdecydowanie o czym innym.
O czym jest Twoim zdaniem, bo tego nie napisałaś?

Urządzony - trochę utyskiwań

10
elka pisze: Ten tekst miał za zadanie zwrócić uwagę kobietom na taki problem, miał też pokazać, jak niewiele trzeba, żeby ich ''sakramentalna własność'' znalazła sobie coś ''na boku''.
Po lekturze tej miniatury nie miałam takiej refleksji, więc chyba nie do końca akcent padł tam, gdzie powinien. Zamysł jest całkiem interesujący (ten, który opisałaś powyżej) ale jakoś go nie widać... A szkoda, bo warto go właśnie postawić nieco ponad relacją kochanków.
No, ale już się nie wtrącam. :)
Istnieje cel, ale nie ma drogi: to, co nazywamy drogą, jest wahaniem.
F. K.

Uwaga, ogłaszam wielkie przenosiny!
Można mnie od teraz znaleźć
o tu: https://mastodon.social/invite/48Eo9wjZ
oraz o tutaj: https://ewasalwin.wordpress.com/

Urządzony - trochę utyskiwań

11
Nie rozumiem szczerze mówiąc.

Znalazł kogoś na boku - tak.
Zaniedbywała go żona - tak.
Nie dbała o siebie - tak.
Pędził jak wariat do drugiej - tak

Więc o czym ja napisałam mini? Miałam wpleść swoje odczucia? Ale wtedy byłoby, że za dużo wątków...

Urządzony - trochę utyskiwań

12
Uuuuu, no coż. Odczytałam tę miniaturkę tak jak elka napisała w swej ostatniej wypowiedzi, dlatego mimo szczerego zaproszenia Navajero nie sportkamy się, tym bardziej w szerszym gronie - bo ci o których pisałam, już tu nie zaglądają. ;( . A że napisałam to co chciałam i więcej nic nie mam do dodania, więc kończę,ze swojej strony, temat.
Jak wydam, to rzecz będzie dobra . H. Sienkiewicz

Urządzony - trochę utyskiwań

13
elka pisze: Nie dbała o siebie - tak.
To niewyraźnie widać, mi osobiście brakuje tu odczuć bohatera, szerszej - troszeczkę - analizy jego niechęci do żony, niesmaku. Widzę tu bardziej położenie akcentu na tym, co jest już po stwierdzeniu "nie, nie mogę z nią, brzydzi mnie", a - osobiście - chciałoby się poznać nieco więcej tego procesu zaniedbywania, bo wg mnie jest on dość pobieżnie stwierdzony, jako fakt dokonany i bezpowrotny. Może tak miało być, nie wiem... To tylko moje zdanie (nie, nie zarzut, absolutnie), bardzo możliwe, że czegoś nie widzę. :)
Istnieje cel, ale nie ma drogi: to, co nazywamy drogą, jest wahaniem.
F. K.

Uwaga, ogłaszam wielkie przenosiny!
Można mnie od teraz znaleźć
o tu: https://mastodon.social/invite/48Eo9wjZ
oraz o tutaj: https://ewasalwin.wordpress.com/

Urządzony - trochę utyskiwań

14
Teraz mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że jestem wreszcie szczęśliwym człowiekiem. Nie ma kłótni, dąsów, fochów, łóżko też ciepłe.
Sąsiedzi tylko mi współczują, że taki młody i taki krzyż musi nieść, ale co oni tam wiedzą.
elka, napisałaś opowiadanie o facecie, który wreszcie czuje się szczęśliwy, bo nie musi ukrywać romansu przed żoną, która zresztą od dawna już mu się nie podobała. Od kiedy żona zyskała status rośliny (a w każdym razie wymaga stałej opieki), wszystko w jego życiu układa się OK.
Nie miałam zamiaru zajmować się "przesłaniem" ani "wymową" Twojej miniatury, widziałam przecież, że to humoreska. Gdyby to brać na poważnie... Brrr. Moja zdolność akceptacji przegrała w starciu z Twoim poczuciem humoru ujawnionym w scenie wypadku, innymi aspektami miniatury się nie zajmowałam.
Ale teraz, skoro wyłożyłaś jej zamysł moralizatorski, mogę powiedzieć, że nadal jednak nie widzę w bohaterze "obleśnego dziada", który budzi Twoją niechęć. A przesłanie typu: dbajcie o siebie, kobiety, bo inaczej mężowie będą was zdradzać... Litości. To są rady ciotki Klotki, powtarzane przez pokolenia wszystkim kobietom, ktore mają mężów, narzeczonych, stałych partnerów. Owszem, z tego też by się dało zrobić jakąś humoreskę. Z tych rad, udzielanych hojnie w dobrej wierze, pod hasłem: utrzymaj przy sobie swojego faceta.
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.

Urządzony - trochę utyskiwań

15
Czarna Emma, ale to wynika samo z siebie, skoro nawet w łóżku byli niby razem, a tak naprawdę osobno. Nie sądziłam, że trzeba wszystko, myślałam, że reszta w domyśle czytelnika... Szczerze mówiąc to ja już nie wiem, jak pisać, żeby było dobrze. Może za bardzo idę w ten minimalizm...

Rubia, gdybym podeszła do tego śmiertelnie poważnie, bo by wyszła jeszcze gorsza tragedia... Dziwne, tak często są niby powtarzane te słowa, żeby kobiety o siebie dbały, a jedyne co widać, to więcej otyłych kobiet. Nawet dzieciaki łażą po ulicach jak małe pączki...

Nie dbajmy o siebie, nie dbajmy o swoich facetów, niech szukają niezłych lasek poza związkiem. No cóż, można i tak... Zacznę się chyba cieszyć do każdego obleśnego typa, że gapi się jak wół na malowane wrota.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Rozmowy o tekstach z 'Tuwrzucia'”

cron