A jednak.szopen pisze: W takie nagromadzenie patologii po prostu nie wierzę
To, co opisałam, to najprawdziwsza prawda, i do tego napisałam o kobietach z dwu przygotowań do wesel, a przygotowań i kobiet było więcej. I nie miały różowego życia.
Przemoc psychiczna, poniżanie słowne, wyliczanie z pieniędzy, sprawdzanie rachunków ze sklepów i reszty, zabieranie telefonów, grożenie uderzeniem butelką w łeb, popychanie, poszturchiwanie, sporadyczne bicie i też regularne.
I zawsze pojawiają się głosy, że dlaczego kobiety sobie na to pozwalają. Ja też tak uważałam, że powinny bandytów, tak, bo to są bandyci, kopnąć w tyłek, wygonić z domu albo się wyprowadzić, założyć sprawę rozwodową i o znęcanie się w sądzie i sobie w końcu żyć.
Wszystko się łatwo mówi i dobre rady daje, bo te nic nie kosztują. Ja nie przeżyłam takich horrorów, ale zapytałam te kobiety dlaczego tak nie zrobiły, albo nie robią.
Ano kochają, wybaczają, nie mają dokąd pójść, bo mieszkanie czy dom męża/konkubenta. Może je przenocuje z dziećmi jakaś koleżanka noc, dwie, ale co dalej, a i te koleżanki nie mieszkają w wielopokojowych domach. A z własnego domu uciekać, bo i z takiego trudno się męża/konkubenta pozbyć? I znowu dokąd? Boją się wstydu, bo co powie rodzina, ta zawsze jest za nierozbijaniem rodziny (nawet matki, ciotki, siostry), i wezwania policji i rozwodu i prania brudów, a co do wezwania policji i nałożenia niebieskiej karty, jedyny żywiciel, choćby oprawca, pójdzie do ciurmy i za co będą żyć? Za co zapłacą czynsz, kupią węgiel do domu, dadzą dzieciom jeść? Z tych dwustu złotych, co je przy dobrych wiatrach dwa razy w miesiącu zarobią? Albo z groszy za sprzedane jagody w lecie? Ze sprzątania tez nie wyżyją. Wille sprzątają profesjonalne firmy. Domy z działu agroturystyki sprzątają sobie właściciele sami. Jak się zdarzy taki, co zawoła babę ze wsi to cud. I jeszcze grosze płaci i sama ma sobie środki czystości przynieść. A o pracę na etacie bardzo ciężko, szczególnie w małych miastach, zamkniętych środowiskach. Bez znajomości, polecenia ani rusz, nawet do sklepu.
Padło słowo patologia.
Ona jest wszędzie, bo wszędzie jest przemoc wobec kobiet. I nie dotyczy to tylko jakiś menelskich środowisk. Ostatnio głośno było o przemocy jednego pana radnego wobec swojej żony i dzieci. Zamożni, wykształceni, kobieta miała pracę, rodziców. Nie jest to widać łatwe, ale łatwo komentującym oceniać.
Mazury ładnie wyglądają, jak się przyjeżdża na łódkę i do hotelu. Ale jest tu i inny świat. Biedy, bywa, że strasznej i degeneracji, bo bieda degeneruje. Wystarczy wyjechać kilka kilometrów za Mikołajki, Giżycko, Węgorzewo. I tak jest nie tylko na Mazurach.
Wracając do opisanych kobiet. One nie dają sobie dobrych rad. Są pogodzone z losem, losem kobiet, który zawsze był ciężki.
Zanim się powie: „Ja na jej/jego miejscu, to bym…” trzeba zdać sobie sprawę z tego, że się o jej/jego miejscu nic nie wie.
A poza tym: bardzo dziękuję za przeczytanie i uwagi.