Latest post of the previous page:
Acha, a co do szyby w drzwiach. Oprócz dykty była jeszcze wersja szyby ze szkła zbrojonego. Wewnątrz znajdowała się cienka siateczka metalowa.. Jak się takie drzwi zamknęło od wewnątrz to" łapka" agresora miała problem z przebiciem się.17
Romek, jedziesz po skrajnościach imo (wszystko albo nic!). Wierz mi na słowo, że w tych 4 szkołach mojego brata sprawdzania nie było. Ja sama również takowego nie doświadczyłam (maturę robiłam w roku 2009), a w gimnazjum mieliśmy w szkole wszawicę, szkoła z tym nie zrobiła absolutnie nic.
Spieranie się na zasadzie "czarne czy białe" jest wg mnie bez sensu, więc powiem tylko, że ok, fajnie, że są odpowiedzialne szkoły, gdzie się o to dba, ale ja się zetknęłam wyłącznie z takimi, gdzie problem olewają.
Przyszło mi teraz do głowy, żeby zapytać w gimnazjum, w którym pracuję, czy jest jakieś sprawdzanie tego.
Spieranie się na zasadzie "czarne czy białe" jest wg mnie bez sensu, więc powiem tylko, że ok, fajnie, że są odpowiedzialne szkoły, gdzie się o to dba, ale ja się zetknęłam wyłącznie z takimi, gdzie problem olewają.
Przyszło mi teraz do głowy, żeby zapytać w gimnazjum, w którym pracuję, czy jest jakieś sprawdzanie tego.
"ty tak zawsze masz - wylejesz zawartośc mózgu i musisz poczekac az ci sie zbierze, jak rezerwuar nad kiblem" by ravva
"Between the devil and the deep blue sea".
"Between the devil and the deep blue sea".
18
Telewizor... Umnie w domu pojawił się w 1960 lub 1961 r. Chyba marki Turkus. Jak w czwartki leciała Kobra to sąsiedzi z niemal całego bloku przyłazili ze swoimi krzesłami 

“ Nie ganiaj za ludźmi, bądź sobą, rób swoje i pracuj ciężko. Odpowiedni ludzie - ci, którzy pasują do Twojego życia pojawią się sami i zostaną ”
— Will Smith
— Will Smith
19
Ja jadę po skrajnościach?
Przecież odezwałem się tylko dlatego w temacie wszy, że Ty napisałaś:
A ja trochę wiem na ten temat i wiem, że są szkoły sprawdzające, tak samo jak i niesprawdzające
Nb. sprawdza się małym dzieciom, podstawówczakom. W gimnazjum zawsze była to rzadkość.

Przecież odezwałem się tylko dlatego w temacie wszy, że Ty napisałaś:
Co do wszy - dziś też są, ale w szkole nie ma już żadnego sprawdzania. Niestety.
A ja trochę wiem na ten temat i wiem, że są szkoły sprawdzające, tak samo jak i niesprawdzające

Nb. sprawdza się małym dzieciom, podstawówczakom. W gimnazjum zawsze była to rzadkość.
Mówcie mi Pegasus 
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak

Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak
20
CO tam leciało: Niewidzialny cvzłowiek, omotany bandażami, Koń który mówi, Bonanza. Z dobranocek Jacek i Agatka, Gąska Balbinka...
Cholera, dośc. Ale jestem stara

Cholera, dośc. Ale jestem stara




“ Nie ganiaj za ludźmi, bądź sobą, rób swoje i pracuj ciężko. Odpowiedni ludzie - ci, którzy pasują do Twojego życia pojawią się sami i zostaną ”
— Will Smith
— Will Smith
21
Przecież mieliśmy kłócić się tu o PRL, a nie o teraźniejszość szkolną
Mnie mocno utkwiło w pamięci absurdalne przywiązanie do tarcz na rękawach. Jeszcze w liceum byliśmy prześladowani za ich brak albo tę nieszczęsną agrafkę. Bo to był element "tradycji szkolnej". Jakieś dziwne przywiązanie do znaków i symboli. (Poza tym, oczywiście, w tramwaju czy autobusie można było rozpoznać, kto jest na wagarach, chociaż nie przypominam sobie jakichś trójek rodzicielskich, patrolujących środki komunikacji).

Mnie mocno utkwiło w pamięci absurdalne przywiązanie do tarcz na rękawach. Jeszcze w liceum byliśmy prześladowani za ich brak albo tę nieszczęsną agrafkę. Bo to był element "tradycji szkolnej". Jakieś dziwne przywiązanie do znaków i symboli. (Poza tym, oczywiście, w tramwaju czy autobusie można było rozpoznać, kto jest na wagarach, chociaż nie przypominam sobie jakichś trójek rodzicielskich, patrolujących środki komunikacji).
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.
22
Nie byłam w stanie pojąć obsesji na punkcie zwalczania agrafek. Nawet zakładając wagary, minimalnie ogarnięty człowiek w wieku powyżej lat 9 (a poniżej na wagary się raczej nie chodziło) był w stanie w razie czego sobie tę tarczę przyszyć ponownie.Rubia pisze: Mnie mocno utkwiło w pamięci absurdalne przywiązanie do tarcz na rękawach. Jeszcze w liceum byliśmy prześladowani za ich brak albo tę nieszczęsną agrafkę.
Ja do liceum poszłam w 1988 i wtedy już tarcze były w zaniku. W rok później ktoś naprodukował naszywek z godłem mojego liceum (a z tradycjami było) i niektórzy nosili je przyszyte wszędzie z siedzeniem włącznie, ku irytacji wychowawczyni - pamiętam, że uderzył mnie ten paradoks.
Tak jak pisałam: chłopcy w ogóle wyglądali w tym koszmarnie. Jedynym gorszym widokiem od chłopca w tym czymś szkolnym był chłopiec w wieku przedszkolnym, z reguły w samych rajstopkach (jak ja nienawidziłam rajstop!), bluzce i krzyżakowym fartuszku.ZONa pisze:Widzicie tych chłopaków w buraczkowym ubranku? Od tego czasu pokochałam kolor granatowy
PS W szkle mojej córki wszy z wielką łaską sprawdzają, gdy już rodzice się uprą. Strasznie obrodziły w tym roku, swoja drogą.
23
Rubia pisze:Mnie mocno utkwiło w pamięci absurdalne przywiązanie do tarcz na rękawach. Jeszcze w liceum byliśmy prześladowani za ich brak albo tę nieszczęsną agrafkę.
U mnie można było mieć tarcze na napach. I to tłumaczenie, że fartuszek przypalił się w prasowaniu bo były z nylonu.
24
Rubia,
[ Dodano: Pią 20 Lis, 2015 ]
I mieliśmy w liceum mundurki! Ja nosiłam swój w teczce i wyjmowałam z bramie - matko, jakie były wymiętolone.
A książki nosiło się w reklamówkach "z zachodu" - szpan to był. (We Wrocławiu kupowało się w Feniksie od baby). Młode, nie uwierzycie, że takie reklamówki PODKLEJAŁAM taśmą klejącą, żeby dłużej nosić
ja miałam durny BRUDNO wiśniowy - bleeeeeWygląd uczniów. Stroje prawie wyłącznie granatowe.
[ Dodano: Pią 20 Lis, 2015 ]
i nas też! gonili za agrafkiRubia pisze:nie mocno utkwiło w pamięci absurdalne przywiązanie do tarcz na rękawach. Jeszcze w liceum byliśmy prześladowani za ich brak albo tę nieszczęsną agrafkę. Bo to był element "tradycji szkolnej".

I mieliśmy w liceum mundurki! Ja nosiłam swój w teczce i wyjmowałam z bramie - matko, jakie były wymiętolone.
A książki nosiło się w reklamówkach "z zachodu" - szpan to był. (We Wrocławiu kupowało się w Feniksie od baby). Młode, nie uwierzycie, że takie reklamówki PODKLEJAŁAM taśmą klejącą, żeby dłużej nosić

Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)
25
Ciągnęły za ucho do naderwania, za włosy 'baczki' - to bolało szczególnie i standardowe łamanie linijki na dłoniach... Lajcikiem było klęczenie w kącie.Romek Pawlak pisze: Znałem nauczycielkę, która za agrafkę potrafiła nią ukłuć
Ravvę ostatnio namawiałem do stosowania takich kar:)
[ Dodano: Sob 21 Lis, 2015 ]
Natasza, reklamówki pod PDTem na Świdnickiej. Czasy Pewexów i cinkciarzy.
27
W obu moich szkołach, podstawówce i liceum, dwa-trzy razy w roku organizowano tydzień łapanek: przy wejściu stały trójki rodziców, którzy specjalnie w tym celu brali urlop (!), wyłapujące i odsyłające do domu delikwentów bez przenajświętszej tarczy. Odesłanie do domu nie bolałoby (nawet wręcz przeciwnie), gdyby nie powodowało automatycznie odnotowania w dzienniku nieusprawiedliwionej nieobecności. Kiedy - już jako dorosła, czyli po 1989, w którym to roku zdałam maturę - pomnożyłam te dwa tygodnie w roku przez orientacyjną liczbę szkół w Polsce i przez trzy (bo rodziców - przypominam - było zawsze troje), zrozumiałam, dlaczego PRL trafił szlag: ustrój, w którym setki tysięcy roboczogodzin w ciągu roku przeznaczano na czynności kretyńskie, bezcelowe i absolutnie nikomu niepotrzebne kosztem działalności produkcyjnej, po prostu musiał zdechnąć.Rubia pisze:Przecież mieliśmy kłócić się tu o PRL, a nie o teraźniejszość szkolną![]()
Mnie mocno utkwiło w pamięci absurdalne przywiązanie do tarcz na rękawach. Jeszcze w liceum byliśmy prześladowani za ich brak albo tę nieszczęsną agrafkę. Bo to był element "tradycji szkolnej". Jakieś dziwne przywiązanie do znaków i symboli. (Poza tym, oczywiście, w tramwaju czy autobusie można było rozpoznać, kto jest na wagarach, chociaż nie przypominam sobie jakichś trójek rodzicielskich, patrolujących środki komunikacji).
Andare avanti senza voltarsi mai.
Realia szkolno-domowe w PRL-u czyli w co trudno uwierzyć
29W obu moich szkołach, podstawówce i liceum, dwa-trzy razy w roku organizowano tydzień łapanek: przy wejściu stały trójki rodziców, którzy specjalnie w tym celu brali urlop (!), wyłapujące i odsyłające do domu delikwentów bez przenajświętszej tarczy. Odesłanie do domu nie bolałoby (nawet wręcz przeciwnie), gdyby nie powodowało automatycznie odnotowania w dzienniku nieusprawiedliwionej nieobecności. Kiedy - już jako dorosła, czyli po 1989, w którym to roku zdałam maturę (Aria_pura)
Ciekawy koloryt lokalny. Zdawałem maturę rok później i stanowczo stwierdzam ze z czymś takim nie spotkałem się ani w podstawówce ani w liceum.
Ciekawy koloryt lokalny. Zdawałem maturę rok później i stanowczo stwierdzam ze z czymś takim nie spotkałem się ani w podstawówce ani w liceum.
Strach herbu Cztery Patyki, książę na Miedzy, Ugorze etc. do usług
Realia szkolno-domowe w PRL-u czyli w co trudno uwierzyć
30Nawet w mojej elitarnej placowce pielegniarka sprawdza dzieciskom glowy, gdy pojawiaja sie na budynku wszy.Romek Pawlak pisze: Ale to, że nie jest to już "oficjalnie" obowiązek Sanepidu, naprawdę nie powoduje, że już nikt nie sprawdza: że pielęgniarki tego nie robią, nauczyciele nie zauważają...
Dobra, niech sobie "Polityka" pisze co chce z warszawskiej perspektywy, ja tam wiem swoje
Moim zdaniem zmieniło się tylko jedno: sprawdzanie odbywa się bardziej dyskretnie. I tyle.
W prl to byla norma. I dentystki w szkolach (brrr!) I szczepienia. Raz dali nawet plyn lugola

Serwus, siostrzyczko moja najmilsza, no jak tam wam?
Zima zapewne drogi do domu już zawiała.
A gwiazdy spadają nad Kandaharem w łunie zorzy,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie mów o tym.
(...)Gdy ktoś się spyta, o czym piszę ja, to coś wymyśl,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie zdradź nigdy.
Zima zapewne drogi do domu już zawiała.
A gwiazdy spadają nad Kandaharem w łunie zorzy,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie mów o tym.
(...)Gdy ktoś się spyta, o czym piszę ja, to coś wymyśl,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie zdradź nigdy.