Latest post of the previous page:
Oprócz myślenia, czyli relacji i reakcji na świat - jest jeszcze kwestia języka płci. On jest, istnieje jako odmiana języka - socjolekt. Polecam pracę Arabskiego "Płeć języka" (on jest redaktorem prac pokonferencyjnych - w tytule jest coś jeszcze). Bodaj tam znalazłam informację, że w języku mężczyzn rzadko pojawia się otwarcie wypowiedzi określeniem emocji - okazanie emocji świadczy o niepewnym argumencie (niezależnie od pewności rzeczywistej). Nie chodzi o regułę, bo takiej nie ma - ale o natężenie "niemęskoosobowych zachowań językowych" w Twojej, Baśka, narracji.Baśka Sęk pisze:Nie znoszę, gdy publicznie okazuje niezadowolenie, gniew. Nienawidzę, gdy robi ze mnie potwora w obecności osób trzecich.
W tekście:
fikuśne molochy poprzedzały porównanie statusów społecznych (materialnych) i dlatego to jest niezgodne ze standardem psychologicznym - a że rzecz miała miejsce na początku tekstu - odebrała wiarygodność (płci i emocji) narratorowi. Kobieta zaaferowana nawet setką innych czynności dostrzeże fikuśność - facet, który idzie, żeby badali go, czy jest pełnowartościowym samcem alfa - nie dostrzeże, a na pewno tak nie nazwie. Gdybym była facetem i szła, to bym na wszelki wypadek porykiwała na innych samców (może się uda), a nie obserwowała fikuśność męskości moich rywali.