Thana pisze:Zechciałabyś, Nataszo, rozwinąć i wyjaśnić ten zarzut? Bo jeśli masz na myśli to, co ja myślę, że masz, to będę się kłócić i to ostro. Ale może się mylę...
Otóż - każdy pozostaje w relacjach z rzeczywistością (emocjonalnych, intelektualnych), które odzwierciedlają się w języku, bo go kształtują, czy wypełniają jak dziecięcą kolorowankę. Język - organizacja komunikatu - staje się nośnikiem tych relacji. Inaczej mówiąc "pokaż mi język, a ja ci powiem kim jesteś".
Kim jest narrator z tekstów Alicji, kiedy pokazuje język? Podejrzewam, że konstrukcyjnie "obserwującym cieniem" , mamy do czynienia z klasycznym typem narracji trzecioosobowej, obserwacja uczestnicząca. Narrator pośredniczący pomiędzy odbiorcą, a światem nie to, że steruje moją wiedzą o nim, ale buduje we mnie napięcie poznawcze i emocjonalne. Dzieje się to poprzez lub dzięki jego relacji ze światem, o którym opowiada. On koloruje niejako tę kolorowankę.
Mówię o poziomie wirtualnym, wewnętrznym dzieła.
I do konkretów: pierwszy tekst dzieje się w międzywojennej Polsce, w Miłowie (z info o książce), drugi w nieokreślonej topograficznie przestrzeni, sądząc z nazwisk w kulturze anglosaskiej. Choć właściwie - nie ma to żadnego znaczenia. W narracji oba teksty pozostają takie same - pomijając kwestię redakcji. Język w obu przypadkach jest obojętny dla czasu i miejsca akcji, typu kultury. Narrator jest spoza świata, nie komunikuje się z nim, nie wynika z niego, zwłaszcza na poziomie leksykalnym i kontekstu kulturowego (to jest jeszcze bardziej widoczne w porównaniu z kryminałem s-f Alicji). Inaczej mówiąc - Alicja stworzyła narratora obcego światu, który wymyśliła. To oczywiście żaden zarzut jeszcze, nie ma musu.
Narrator sobie może być ze świata (operować językiem), jaki chce, o ile jest to wyrazem jego interakcji ze światem (przedstawianym, tym, o którym opowiada). Inna prawda, że rzadko następuje tak świadoma refleksja autorska i intelektualny wybór. Tylko w analizie interpretacyjnej rozpoznaje się takie myki.
I teraz bezstylowość:
narrator Alicji skonstruowany jest na użytek kryminału popularnego, którego główną funkcją jest zabawa w detektywa. Gra, jak długo uda się wodzić za nos czytelnika. Sytuowanie akcji w światach atrakcyjnych (alternatywnych) jest wkładem Alicji w strukturę gatunku (kryminał wagonowy o określonej funkcji). Generalnie nie ma sprawiać wysiłku czytelnikowi, ma go bawić przez te dwie-trzy godziny lektury i zniknąć z pamięci.
Styl jest jednak jak paździerz mebli produkowanych we współczesnej fabryce, jak wino butelkowane przez Tesco czy innego Aldiego. Narrator niczego nie wnosi, staje się ciocią opowiadającą przeczytany kryminał językiem schematycznym i skonwencjonalizowanym. Opowiada, co pamięta - ze zdarzeń, z opisywanych miejsc. Styl nie ma marki, klasy, indywiduum. Nie wnosi napięć komunikacyjnych.
Dlaczego?
Bo tak.