Latest post of the previous page:
Ja wracam do meritum, czyli tekstów, które stały się punktem wyjścia do założenia tego tematu, a właściwie do ich bohaterów.. Tak się zastanawiam... Nie sądzę, żeby udało się napisać przekonującą powieść o dziecku autystycznym autorowi, który nie zna takiego dziecka, nie obserwował go z bliska, w różnych okolicznościach, o różnych porach dnia i nocy. Tutaj pewien stopień osobistego doświadczenia wydaje mi się niezbędny. Podobnie zresztą, jak w powieści, której akcja toczy się wśród żeglarzy czy grotołazów.
Ale... Ale czy rzeczywiście w powieści potrzebne jest takie jednoznaczne diagnozowanie bohatera? Pisarzom udało się w ciągu wieków stworzyć całą galerię postaci, w których badacze psychiki dopatrują się klinicznych wręcz przypadków najrozmaitszych zaburzeń (koronny przykład - bohaterowie Szekspira), lecz czy to ma znaczenie dla czytelników nie będących psychiatrami czy psychologami? Czy nie wystarcza, żeby postać była wiarygodna, na poziomie zachowań i ich motywacji, po prostu - spójna wewnętrznie? Jeżeli będę chciała przeczytać o losach osób autystycznych, zawsze mogę sięgnąć do literatury faktu. W powieści ważniejsze wydaje mi się to, czy jej bohater jest na tyle wyrazisty, żebym miała ochotę śledzić to, co się z nim dzieje. Wiedza autora, owszem, jak najbardziej się liczy, ale przy tym i wyobraźnia, i intuicja... Jak to mawiają Włosi? Se non e vero, e bon trovato. Dobrze wymyślić, bon trovare, to się w ostatecznym rachunku liczy najbardziej, przecież literatura jest sztuką tworzenia iluzji, jak to ktoś napisał w innym wątku.
