Latest post of the previous page:
No widzisz. A twierdziłeś, że napisałeś precyzyjnie. Gdybyś napisał precyzyjnie, to ja bym nie musiała dookreślać. Nie uważasz, że byłoby elegancko przyznać się od czasu do czasu do błędu, skoro się go popełniło, zamiast iść w zaparte i udawać, że nic się nie stało?Humanozerca pisze:Sama dookreśliłaś temat do zdrady małżeńskiej. Jasne, że jak kawaler będzie gwałcił, to nie będzie zdradzał, a jego podłość zasługuje na inne miano.
Byłoby miło, gdybyś jednak czytał to, co piszę, zanim się wypowiesz. Przedstawiając ten przykład napisałam:Humanozerca pisze:Zakładam, że kochanek też ma żonę,
Specjalnie dobrałam osoby w przykładzie tak, a nie inaczej - po to, żebyśmy mieli do czynienia z jedną zdradą, a nie dwiema.Pewien mąż bardzo dużo pracuje i nie ma czasu dla swojej żony, w związku z czym żona ta czuje się opuszczona i ucina sobie gorący romans z przystojnym kierowcą autobusu (kawalerem).
Wracając do meritum: Zgadzamy się, jak sądzę, co do tego, że w przedstawionym przykładzie odpowiedzialność za zdradę ponosi żona. Jest to jej zdrada. Nikt jej wolnej woli nie ograniczał, nikt jej przemocą do niczego nie zmuszał, taką decyzję podjęła, więc teraz powinna przyjąć odpowiedzialność za skutki.
Jakie mamy wnioski z analizy tych dwóch przykładów? Żeby stać się zdrajcą, osoba musi:
a. mieć zobowiązania
b. mieć możliwość wyrażenia swojej woli (nie być zmuszona do czegoś przemocą)
c. złamać obietnicę, którą komuś dała
A zatem centrum decyzyjne leży w tej właśnie osobie. Jeśli nie będzie ona miała wpływu na sytuację i możliwości wyrażenia własnej woli - to nie popełnia zdrady. Jeżeli ma wpływ na sytuację i możliwość wyrażenia własnej woli - to może się na zdradę zdecydować lub nie. Jeżeli się na nią zdecyduje, to ponosi za to pełną odpowiedzialność.
Wszystko się zgadza?