OK. To chodźmy na to wino. Opowiem Ci, co wyczytałam w "Samowyzwalaczu".Keek pisze: (wt 10 gru 2024, 23:23) Bardziej mi zawsze zależało na owym kontakcie - nie na niemych lajkach, czy stanie konta bankowego.
Leszku, przyłączysz się?
OK. To chodźmy na to wino. Opowiem Ci, co wyczytałam w "Samowyzwalaczu".Keek pisze: (wt 10 gru 2024, 23:23) Bardziej mi zawsze zależało na owym kontakcie - nie na niemych lajkach, czy stanie konta bankowego.
Takie prawdziwe? Na żywo? Gdzie i kiedy?Thana pisze: (ndz 22 gru 2024, 08:20) To chodźmy na to wino. Opowiem Ci, co wyczytałam w "Samowyzwalaczu".
Leszku, przyłączysz się?
Nie
No to ja już nie wiem "tak", "nie" a może "morze"? My z Thaną jesteśmy już po pierwszym obwąchaniu - nie pogryźliśmy się. Gdybyś był z Warszawy, albo był kiedyś w Warszawie to ja jestem chętny na powtórkę. Nie musimy nawet gadać. Możemy pić kawę, herbatę, czekoladę i patrzeć na siebie w milczeniu.
Bardzo chętne. Jestem złakniony konstruktywnej krytyki jak muchomor dżdżu. Jeśli kawa na żywo odpada to jak? Napiszesz coś tutaj? Prywatnie? A może chcesz pogadać przez wideo?
Tyle i aż tyle - dziękuję Ci Leszku że pochyliłeś się nad tym tworem. Mam trochę opory przed odpowiadaniem na Twoją recenzję, bo dowiedziałem się już, że rozpycham się w tym świecie jak słoń w składzie wiadomo czego, który na dodatek puszcza bąki nieświadom swojego zachowania, ale mimo, że nie zauważyłem żadnych znaków zapytania, wydaje mi się, że powinienem odnieść się do tego co napisałeś, więc będę rzeźbił.
Cała przyjemność po mojej stronie.Keek pisze: (wt 14 sty 2025, 10:16) Tyle i aż tyle - dziękuję Ci Leszku że pochyliłeś się nad tym tworem
Że tak nie za bardzo wiem o co chodzi, więc bez komentarza.Keek pisze: (wt 14 sty 2025, 10:16) dowiedziałem się już, że rozpycham się w tym świecie jak słoń w składzie wiadomo czego, który na dodatek puszcza bąki nieświadom swojego zachowania
Nieee... Nad takimi stwierdzeniami to proponuję się prześliznąć. Zakładam, że gadamy poważnie, przynajmniej ja poważnie traktuję rozmowę o twórczości pisarskiej (o ile nie jest sromotną porażką z powodu lekceważenia wszelkich możliwych reguł).Keek pisze: (wt 14 sty 2025, 10:16) Wspomniałem już chyba gdzieś wcześniej - nie mam i nigdy nie miałem ambicji zostać pisarzem.
Mniejszy kawałek większej tendencji, coraz mocniej odciskającej się na kulturze. Publikowanie twórczości nigdy jeszcze nie było tak łatwe, co bardzo wielu ludzi myli.Keek pisze: (wt 14 sty 2025, 10:16) To oczywiście też nie dało mi satysfakcji, bo jednak większość fotograficznego światka skupia się na technikaliach, owym bełkocie i bezrefleksyjnym wrzucaniu zdjęć na wszelkie media społecznościowe.
No i go umieściłeś w sieci i.. jaki był dalszy ciąg? Coś Ci to dało? Zainteresowało świat? Pytam kompletnie bez ironii. To są fundamentalne pytania. Zagadnienia, z którymi musi się zmierzyć każdy twórca, nawet jeśli grzeszy ignorancjąKeek pisze: (wt 14 sty 2025, 10:16) Wiem już teraz o słoniu, dowiedziałem się też, że zrobienie naprędce darmowego e-booka i wrzucenie go do sieci, bez namaszczenia jakiegokolwiek wydawnictwa to grzech niewybaczalny, ale… wiadomo… ignorancja dodaje skrzydeł.
Zauważ, że w swoich uwagach bardzo ostrożnie oddzieliłem Ciebie od Twojego bohatera-narratora. Bo ja nie wiem, ile w tekście jest z Ciebie. Może nakłamałeś, może powymyślałeś, używając zwodniczo pierwszej osoby dla zmylenia czytelnika? Albo dla osiągnięcia Tobie tylko wiadomych celów? Stąd nie napisałem, że nie ma prawa istnieć taki bohater, tylko że mi przeszkadza wewnętrzna sprzeczność, pewnie i dlatego, że nie jest dostatecznie pokazana i umotywowana. Jeśli zaś poważnie brać powyższą opinię pod uwagę, to mamy błąd techniczny, który jest po stronie Autora.Keek pisze: (wt 14 sty 2025, 10:16) Naprawdę można być z lekka głodującym twórcą, przepierdzielać całą kasę na sprzęt i mieszkać w centrum Wawy.
No pewnie. Tylko ja tej kwestii, jakoś (najchętniej ładnie) rozpracowanej literacko w „Samowyzwalaczu” nie dostrzegłem.Keek pisze: (wt 14 sty 2025, 10:16) Można też gardzić drobnomieszczaństwem a równocześnie uwielbiać przesiadywać na schodach drobnomieszczańskiego domu.
Czyli nie jestem odkrywczy w swoich wnioskach. Żal. Smutek. Rozczarowanie
Rozumiem. W trakcie pisania – jak najbardziej. Ale potem? Kiedy zdałeś sobie sprawę, że wyszła Ci silva rerum i groch z kapustą? Co blokuje tę część procesu twórczego, która polega na selekcji, montażu i poszukaniu (a i właściwym zobrazowaniu) myśli przewodniej? Poza oczywiście niewdzięcznością samej materii, o wiele większą niż w samym proces pisania.
Już spieszę z wyjaśnieniem. Nie przytoczę konkretnych fragmentów, bo rozmawiamy o wrażeniach (a to jest inny poziom niż wytykanie błędów językowych w weryfkach na forum, klasa wyżej) ale to wrażenie dystansowania się od świata, a wręcz bycia w kontrze miałem przy lekturze bardzo mocne. Co do zasady chodzi mi o to, że ta kontra oznaczałaby płynięcie pod prąd. Biorąc pod uwagę czasy, w których porusza się Twój młody bohater, całe pokolenie miało ideały i zachowywało się dokładnie wbrew zasadom ustalonym w poprzedniej epoce. Skoro wszyscy (dobra, prawie wszyscy) tak robili, to płynięcie pod prąd jest czystą imaginacją. Jeszcze inaczej, tak pół żartem, pół serio: skoro wszyscy, na własny użytek oczywiście, odkrywali „Genesis” czy tam „Cocteau Twins” realnym płynięciem pod prąd byłoby słuchanie „Trubadurów”, Steni Kozłowskiej i Sammy Davisa Jr-a. Czy to jest zrozumiałe?Keek pisze: (wt 14 sty 2025, 10:16) Narrator który nie chce być standardowy? Zdefiniuj standard, bo wydaje mi się, że jestem standardowy do granic możliwości.
Wróć do „Rozmowy o tekstach z 'Tuwrzucia'”