Dyskusja o płatnych mordercach - na bazie tektsów "Zła Morderczyni Ninja" i "Zlecenie na szarlatana"

1
gaazkam pisze: (ndz 07 maja 2023, 17:51) Czy jest lepiej?
Nie jest.
Poszerzenie objętości tekstu nie zapewnia mu z automatu zwiększenia napięcia.
gaazkam pisze: (ndz 07 maja 2023, 17:51) Wpadło mi do głowy, że przecież to samo powinno się tyczyć Szanownej Pani Protagonistki... Aż się zastanawiam, czy postać nie jest ciut niewiarygodna pod tym względem? Mam nadzieję, że jednak nie.
Jest niewiarogodna niestety pod innymi względami tyczącymi się fachu morderczego.
Cóż, teraz analizując głębiej dostrzegłam wyraźne niedostatki merytoryczne. Ja rozumiem, że to nietypowa i kontrowersyjna moralnie profesja, ale do pisania o niej trzeba zaprzęgnąć dużą dozę wyobraźni i logicznego rozumowania.
Zawodowy morderca nie może działać sam, gdy obiekt jest jakkolwiek choćby kiepsko chroniony, a co dopiero, gdy stać go na wielu ochroniarzy. To byłoby absurdalnie niemądre i ryzykowne. Podczas akcji, zawsze jest możliwość, że stanie się coś nieprzewidzianego, że istnieją zabezpieczenia, których się nie przewidziało, dodatkowa ochrona itd.

Kolejna rzecz, już w starciu z obiektem, gdy ten nie jest jakoś zadziwiająco sprawny fizycznie i umiejący zachować zimą krew, a raczej jest tchórzem wyzyskującym innych, niekoniecznie się tę robotę robi jak na filmie akcji.
Tak więc, rzucenie obok obiektu noża, sprawi, że obiekt wystraszy się, co jeszcze bardziej go sparaliżuje, odwróci jego uwagę i ułatwi wspólnikowi ogłuszenie go. A wspólnik powinien być zawsze, bo obiekt nawet niezbyt wysportowany fizycznie i tchórzliwy może czymś zaskoczyć np. gazem pieprzowym, pistoletem, nożem…

I jeszcze jedna rzecz, płatni mordercy nie polują na kolegów z branży, bo nie chcą ze sobą zadrzeć, bo to oznaczałoby poważne kłopoty.
I tutaj raczej mamy taką kategorię zabójców, którzy przyjmują zlecenia na znienawidzonego typa, więc to on jest tym, który się najbardziej boi.

Zlecenie na Szarlatana

2
Medea33 pisze: (ndz 07 maja 2023, 23:58) Nie będę się czepiać szczegółów, o tym już było, i też uważam, że pisanie jest poprawne. Tylko po co? Wcale mnie ten tekst nie zainteresował, opis za opisem, wszystko logiczne, jak najbardziej pasuje do siebie, i co z tego wynika? Niewiele.
W pełni się zgadzam z zarzutem. Paradoksalnie jednak traktuję go jako komplement.

Dlaczego? Cóż, z kilkumiesięcznego doświadczenia na Wery zaczynam rozumieć, że są trzy poziomy poprawności tekstu:

1. Styl ma być na tyle dobry, by dało się czytać
2. Fabuła ma nie być na tyle niewiarygodna / głupia, by czytelnika zrażać
3. Treść ma być interesująca

Przy czym, jak rozumiem wiele komentarzy zarówno pod moimi tekstami, jak i pod tekstami innych, o kolejnych poziomach poprawności można mysleć dopiero, gdy te wcześniejsze sa na jako takim poziomie. Jeśli zatem styl jest tak zły, że czytać się nie da, to dość często nikt nawet nie zwróci uwagi na treść, tylko napisze, że "nie wiadomo, o co Ci chodzi - nie dobrnąłem/dobrnęłam do końca - popraw styl". Tak samo, jeśli fabuła się w rażący sposób nie klei, to znowu ten błąd przykryje jakiekolwiek walory mogłaby mieć treść.

Jaki jest sens starać się dać interesującą treść, skoro rezultat będzie taki, jak niżej?
Adrianna pisze: (sob 06 maja 2023, 12:17) a przez dwa poprzednie teksty, o których wspominasz nie przebrnęłam
Moim założeniem było wykreowanie postaci, która z jednej strony wzbudzi sympatię, a co najmniej niechętny szacunek czytelnika, pomimo, że czytelnik musi być świadom, że postać jest złoczyńcą i że tak naprawdę im szybciej zostanie powieszona, tym lepiej - ale czytelnik wcale nie będzie na to czekał. Trudne zadanie, to mógł być przepis na katastrofę, ale - sądząc z komentarzy - temu akurat, ku własnemu zdziwieniu, podołałem (niezależnie od innych wad).

Twój komentarz interpretuję w ten sposób, że udało mi się dobrnąć do takiego punktu, w którym brak treści JUŻ jest widoczny, a nie jest przykryty przez błędy leżące na dużo niższym poziomie :)
Adrianna pisze: (pn 08 maja 2023, 12:49) porównanie do tenisisty
Hmm... Według WIkipedii sporty tenisopodobne to dawna sprawa, Czy "werwa pallonisty" lub "werwa trigonisty" byłaby lepsza?

W jednym z poprzednich opowiadań wprowadziłem do uniwersum planszówki (ewidentny anachronizm) i to chyba nie raziło - wydawało mi się, że obecność tenisa także nie będzie rażąca - najwyraźniej jednak jest ;/
Adrianna pisze: (pn 08 maja 2023, 12:49) "Wywalone" - wspomniane przez Luizę
To jest ciekawy punkt, bo to się akurat powtarza.

To "wywalone" to miała być mowa pozornie zależna. Tę postać pomyślałem w ten sposób, że w większości wypowiada się ładnym językiem wykazującym inteligencję i brak prymitywności, ale gdy coś jej nadepnie na odcisk, potrafi na krótką chwilę przejść do języka potocznego i/lub pogardliwego, by zaraz potem powrócić do samokontroli. Tendencja do sublimowania złości w ukrywaną pogardę miała być cechą charakteru (mechanizm pozwalający na zachowanie samokontroli i wyparcie emocji, by na emocji złości nie zrobić czegoś dla siebie szkodliwego). Tak samo poprzez te chwilowe domieszki mniej ładnego języka miało wychodzić, że ona jednak zbyt dużo czasu spędziła wśród nizin społecznych (pisałem o bidulu).

Ale ten "smaczek", zdaje się, razi niemal za każdym razem, gdy próbuję go wprowadzić, więc chyba trzeba z niego zrezygnować, choć z żalem :(
Luiza Lamparska pisze: (pn 08 maja 2023, 15:05) Zawodowy morderca nie może działać sam, gdy obiekt jest jakkolwiek choćby kiepsko chroniony, a co dopiero, gdy stać go na wielu ochroniarzy. To byłoby absurdalnie niemądre i ryzykowne. Podczas akcji, zawsze jest możliwość, że stanie się coś nieprzewidzianego, że istnieją zabezpieczenia, których się nie przewidziało, dodatkowa ochrona itd.
Cóż, nigdzie nie pisałem, że była tam sama. W mojej wizji było jeszcze co najmniej dwóch ludzi stojących pod oknem, gdyby on zechciał skakać, a być może jeszcze kolejne dwie, tak by w środku budynku były trzy: jedna zaprósza ogień, druga wszczyna alarm, trzecia daje w łeb. Potem 1-2 osoby wyprowadzają nieprzytomnego szarlatana z budynku, tak, by wyglądało, że ratują go przed zatruciem dymem. Tyle, że nie miałem tego jak przedstawić, bo pisałem z POV szarlatana, dla którego te fakty miały być ukryte.

Nie pomyślałem natomiast o tym, że do niego na górę powinni się pofatygować w kilku, a nie w pojedynkę, masz tu rację i dzięki za zwrócenie mi na to uwagi.
Luiza Lamparska pisze: (pn 08 maja 2023, 15:05) niekoniecznie się tę robotę robi jak na filmie akcji.
Moja intuicja (nie upieram się, że poprawna): Na filmie akcji byłby pościg, strzelanina i złapanie go w ostatniej chwili - i tak wyglądałby każda jedna akcja. Co jest skrajnie nieprawdopodobne, bo jeśli występuje taka sytuacja, to znaczy, że wykonujący akcje JUŻ popełnili poważne błędy i są w takiej sytuacji, że mają 1/3 szans na uratowanie akcji i 2/3 szans na katastrofę - to nie może dziać się zawsze, tylko co najwyżej BARDZO sporadycznie. Dlatego swoją scenę pomyślałem jako odwrotność powyższej kliszy.
Luiza Lamparska pisze: (pn 08 maja 2023, 15:05) Tak więc, rzucenie obok obiektu noża, sprawi, że obiekt wystraszy się, co jeszcze bardziej go sparaliżuje, odwróci jego uwagę i ułatwi wspólnikowi ogłuszenie go.
Skoro uważasz to za bardziej prawdopodbne, niż zaczekanie pod drzwiami, aż on zacznie wyłazić i ogłuszenie go, zanim zdąży się zorientować, że ktokolwiek tam stoi... Może masz rację? Kłócić się nie będę z racji braku wiedzy.
Luiza Lamparska pisze: (pn 08 maja 2023, 15:05) I jeszcze jedna rzecz, płatni mordercy nie polują na kolegów z branży, bo nie chcą ze sobą zadrzeć, bo to oznaczałoby poważne kłopoty.
Zgadzam się. Ale powinna, przynajmniej teoretycznie, grozić im możliwość (obecnie) dożywocia w supermaxie, a (dawniej) stryczka poprzedzonego torturami (w zasadzie nie wiadomo, co gorsze). Albo, na co sama wskazywałaś, katastrofa wskutek nieudanej akcji. A i wojen w obrębie gangu czy pomiędzy gangami POWINNO nie być, a czy rzeczywiście na pewno nie będzie...

Mam pewien pomysł, jak to rozwiązać, czy on będzie udany - czas pokaże.
Awatar: Mirounga leonina.jpg (wykadrowany i ze zmniejszoną rozdzielczością przeze mnie) Autor oryginalnego zdjęcia Serge Ouachée, (CC BY-SA 3.0)

Zlecenie na Szarlatana

3
Do "profesji" płatnych zabójców nadają się tylko osoby z rysem psychopatycznym lub taką osobowością, ponieważ tego typu jednostki albo mają ograniczone odczuwanie strachu, albo wcale go nie odczuwają, dlatego potrafią zachować zimną krew.

Myślę, że żaden cech zabójców nie przyjąłby w swoje szeregi kogoś, kto się nie sprawdzi pod tym kątem, a i taka osoba długo by w tym "fachu" nie poradziła sobie.

Tak więc śmiało można założyć że tego typu jednostki niespecjalnie odczuwają strach, bo inaczej nie będą się nadawać do tejże profesji.
gaazkam pisze: (pn 08 maja 2023, 21:43) koro uważasz to za bardziej prawdopodbne, niż zaczekanie pod drzwiami,
Tak właśnie uważam, bo jeśli chłop ma jakieś tajne przejście, a powinien, wiedząc, jak bardzo jest znienawidzonym celem, to mogą sobie czekać do woli.

Zlecenie na Szarlatana

4
Luiza Lamparska pisze: (śr 10 maja 2023, 08:55) Do "profesji" płatnych zabójców nadają się tylko osoby z rysem psychopatycznym lub taką osobowością, ponieważ tego typu jednostki albo mają ograniczone odczuwanie strachu, albo wcale go nie odczuwają, dlatego potrafią zachować zimną krew.

Myślę, że żaden cech zabójców nie przyjąłby w swoje szeregi kogoś, kto się nie sprawdzi pod tym kątem, a i taka osoba długo by w tym "fachu" nie poradziła sobie.

Tak więc śmiało można założyć że tego typu jednostki niespecjalnie odczuwają strach, bo inaczej nie będą się nadawać do tejże profesji.
Zgadzam się chyba w połowie?

Pewnie i jest prawdą, że psychopaci są szczególnie predysponowani do tego rodzaju "zawodów", ale na podstawie powierzchownego liźnięcia tematu zdaje mi się, że nawet w takich zawodach psychopatia to co najwyżej miecz obosieczny.

Gdzieś był wywiad z Severskim, w którymś z dawnych dodatków telewizyjnych do Wyborczej zdaje się, w którym zapytano go właśnie o to. Odpowiedział, o ile pamiętam, że ani osoby z tendencją do strachliwości, ani także osoby, które w ogóle nie odczuwają strachu, nie nadają się do takich prac. Strach ostrzega przed niebezpieczeństwem, chroni przed postępowaniem brawurowym i samobójczym.

Chodzi mi też po głowie anegdotka, że w Usiech do jakiś służb specjalnych (czy elitarnych oddziałów armii, nie pamiętam) chyba nie przyjęli kogoś tylko dlatego, że skakał ze spadochronem w ramach hobby? Uznali, że tendencja do niepotrzebnego narażania się na niebezpieczeństwo wyklucza.

(Wiem - takie "cytowanie źródeł", jakie tu uskuteczniam, to farsa - przepraszam - często mi się zdarza taka sytuacja, że czytam coś, zapamiętuję sens tego, co czytam, a dużo później nagle zaczynam tego potrzebować i... nie wiem, gdzie dokładnie to przeczytałem ani nie umiem zacytować słowo w słowo. Ale gdzieś powinienem to mieć w notatkach, może jeszcze znajdę dokładnie)

Druga sprawa: Zdaje się, że we wszystkich armiach, wywiadach, mafiach, partyzantkach, gildiach zabójców, itp, itp, przede wszystkim kładzie się nacisk na lojalność członków wobec organizacji i wobec siebie nawzajem. Bo w przeciwnym wypadku całej organizacji grozi rozsadzenie od środka wskutek wojen wewnętrznych i/lub zdrad - sama zwracałaś uwagę na niedopuszczalność tego. (Nie jest to zagrożenie czysto teoretyczne, wojny w obrębie mafii przenikają czasem do mass mediów, a i w historii widać wiele przypadków, gdy jakieś wojsko prało się między sobą). Tymczasem chyba od psychopatów akurat lojalności najczęściej trudno oczekiwać? Wielu z nich postępuje w ten sposób, że rozsadzi od środka każdą społeczność, nad którą nie zdoła zapanować. Wiem, Gra o Tron to nie rzeczywistość, ale tamtejszy Littlefinger to chyba klasyczny psychopata... przynajmniej z książek, serialu nie oglądałem. Jak powiedział Varys, "Littlefinger would watch the Realm burn, if he could be King of the Ashes".

Co mając na uwadze Szanownej Protagonistki nigdy nie pomyślałem jako psychopatki, ale... jak się teraz zastanawiam, to chyba jednak sam niechcący przyznałem ci rację, bo wbrew własnej intencji dałem jej więcej rysów psychopatycznych, niż zamierzałem. Nadal jednak jest to co najwyżej w połowie psychopatka, w planach mam kilka zwrotów, które będą się wyraźnie wykluczać z jej stuprocentową psychopatią, mam nadzieję, że to nie rozwali sensowności konstrukcji psychologicznej postaci.
Luiza Lamparska pisze: (śr 10 maja 2023, 08:55) Tak właśnie uważam, bo jeśli chłop ma jakieś tajne przejście, a powinien, wiedząc, jak bardzo jest znienawidzonym celem, to mogą sobie czekać do woli.
OK, przyznaję, na oko ma to sens.
RebelMac pisze: (śr 10 maja 2023, 15:34) Twoje poprzednie opowiadania (te o dziecku i psychiatryku), były bardzo dobre
Tyle, że one miały tę charakterstyczną cechę, że wielu ich w ogóle nie przeczytało, bo wymiękło w trakcie ;/
Awatar: Mirounga leonina.jpg (wykadrowany i ze zmniejszoną rozdzielczością przeze mnie) Autor oryginalnego zdjęcia Serge Ouachée, (CC BY-SA 3.0)

Zlecenie na Szarlatana

5
gaazkam pisze: (sob 13 maja 2023, 12:35) Druga sprawa: Zdaje się, że we wszystkich armiach, wywiadach, mafiach, partyzantkach, gildiach zabójców, itp, itp, przede wszystkim kładzie się nacisk na lojalność członków wobec organizacji i wobec siebie nawzajem.
gaazkam pisze: (sob 13 maja 2023, 12:35) ymczasem chyba od psychopatów akurat lojalności najczęściej trudno oczekiwać? Wielu z nich postępuje w ten sposób, że rozsadzi od środka każdą społeczność, nad którą nie zdoła zapanować.
he he, owszem ;) Psychopata będzie miał gdzieś tożsamość grupową, zasady panujące w grupie i to jak jest postrzegany i oceniany. I czy jest lubiany.

Tak więc spotkaliśmy się gdzieś po środku: rys psychopatyczny potrzebny, bo brak zimnej krwi i opanowania skazuje na natychmiastową klęskę w tego typu zawodzie, ale brak lojalności, posłuszeństwa, czy też poczucia tożsamości grupowej także skazuje na klęskę, ale taki cech, jego społeczność.

Przygotowałeś się do konwersacji, obyło się bez obrażania i ataków złości, a za to są w miarę przekonywające argumentacje.

No, tak to można rozmawiać, nie sądzisz, ze znacznie przyjemniej niż jeszcze niedawno?
gaazkam pisze: (sob 13 maja 2023, 12:35) Co mając na uwadze Szanownej Protagonistki nigdy nie pomyślałem jako psychopatki, ale... jak się teraz zastanawiam, to chyba jednak sam niechcący przyznałem ci rację, bo wbrew własnej intencji dałem jej więcej rysów psychopatycznych, niż zamierzałem.
Moim zdaniem, uczyniłeś bohaterkę bardzo miłosierną, ale to ja wyróżnia jednak sprawia, że czuje się do niej sympatię.
Normlanie powinna być kulka w łeb. Jakikolwiek świadek - dziecko, czy nie dorosły, nieważne, to przeszkoda w realizacji planu. Jedyne miłosierdzie wyrażałoby się tutaj w jak najszybszym i możliwie najmniej bolesnym pozbawieniu życia tej istoty.
To, że postanowiła ocalić cudzego bachora, który dla takiej osoby jak ona będzie poważnym kłopotem. Jak myślisz, co ta dziecinką będzie chciał zrobić jak dorośnie? Będzie miotała się pomiędzy nienawiścią i chęcią zemsty, a być może jakimiś uczuciami dziecięcymi w kierunku tej kobiety. Szkolenie tej Małej na zabójczynię to masakra, samobójstwo dla tej morderczyni.
Nie dość, ze ocaliła to dziecko, zadbała o jego wychowanie, to jeszcze odpowiadała Małej na trudne pytania życiowe. Takiej matki, pragnęłaby niejedna osierocona dziewczynka, a ty mi tu nazywasz ją psychopatką?
Ta miłosierność ten gest tej kobiety czyni ją wyjątkową na tle ludzi trudniących się takim fachem, choć merytoryka trochę uwiera, ale można się z tego wybronić np. tym, że np. sama kiedyś straciła bliskich z rak morderców i stad ten gest. Nawet ktoś mający rys narcystyczny (pełnię osobowości narcystycznej oczywiście nie) może zechcieć uratować kogoś, w kim zobaczy siebie z przeszłości.

Dodano po 9 minutach 14 sekundach:
Luiza Lamparska pisze: (pn 15 maja 2023, 12:14) Nawet ktoś mający rys narcystyczny (pełnię osobowości narcystycznej
Poprawka przejęzyczenia. Tam miał być "rys psychopatyczny", a nie "narcystyczny" oczywiście pełnia osobowości psychopatycznej, a nie narcystycznej. Narcyści to jeszcze inna kategoria ludzi. Ci będą w towarzystwie chcieli błyszczeć, ci będą mieli parcie na szkło i będąc bezduszni i egoistyczni, ale jednocześnie będą rozpaczliwie pragnęli być lubiani i doceniani.

Zlecenie na Szarlatana

6
Luiza Lamparska pisze: (pn 15 maja 2023, 12:23) Tak więc spotkaliśmy się gdzieś po środku: rys psychopatyczny potrzebny, bo brak zimnej krwi i opanowania skazuje na natychmiastową klęskę w tego typu zawodzie, ale brak lojalności, posłuszeństwa, czy też poczucia tożsamości grupowej także skazuje na klęskę, ale taki cech, jego społeczność.
Zgadzam się, to ma sens głęboki.
Luiza Lamparska pisze: (pn 15 maja 2023, 12:23) Moim zdaniem, uczyniłeś bohaterkę bardzo miłosierną, ale to ja wyróżnia jednak sprawia, że czuje się do niej sympatię.
Normlanie powinna być kulka w łeb. Jakikolwiek świadek - dziecko, czy nie dorosły, nieważne, to przeszkoda w realizacji planu. Jedyne miłosierdzie wyrażałoby się tutaj w jak najszybszym i możliwie najmniej bolesnym pozbawieniu życia tej istoty.
Od początku zdawałem sobie sprawę, że sama dobroć serca to za mało, by wiarygodnie wyjaśnić, dlaczego uratowała bahora.

Kombinowałem z różnymi wyjaśnieniami, ale jakoś nie mogłem tego poskładać. Ostatecznie pod tym pierwszym tekstem chyba ty sama zasugerowałaś, że ta dziewczynka to tak naprawdę córka zabójczyni (a nie kobiety, którą dziewczynka uważa za swoją matkę)? Broniłem się jakiś czas przed tym rozwiązaniem, bo klisza, ale poddałem się. To chyba najsensowniejsze wyjaśnienie niewymagające robienia naprawdę cudów na kiju. Ułożyłem już backstory tak, by wyjaśniało, jak mogło dojść do podmiany dzieci. Tak już chyba musi zostać.
Luiza Lamparska pisze: (pn 15 maja 2023, 12:23) To, że postanowiła ocalić cudzego bachora, który dla takiej osoby jak ona będzie poważnym kłopotem. Jak myślisz, co ta dziecinką będzie chciał zrobić jak dorośnie? Będzie miotała się pomiędzy nienawiścią i chęcią zemsty, a być może jakimiś uczuciami dziecięcymi w kierunku tej kobiety. Szkolenie tej Małej na zabójczynię to masakra, samobójstwo dla tej morderczyni.
Tu mnie zagięłaś. W zasadzie możesz mieć rację.

Moja intencja była dokładnie przeciwna: wepchnięcie dziewczynki do gildii to "pójście na łatwiznę", bo dziewczynka jako członek gildii będzie związana rygorystycznymi wymogami lojalności i nie będzie mogła w żaden sposób zdradzić protagonistki bez narażania się na wrogość wszystkich pozostałych zabójców, co groziłoby pewnie jakimiś rytualnymi, straszliwymi karami przewidzianymi przez gildię dla zdrajców. Zatem protagonistka realizuje swój cel uratowania dziecka i zapewnia sobie bezpieczeństwo - w innym wypadku trudno byłoby zapewnić, by uratowana dziewczynka, choćby umieszczona na drugim końcu świata, trzymała buzię na kłódkę.

We wczesnym średniowieczu było tak, że jak chłopiec kończył 7 lat, to ojciec rytualnie odbierał go matce i zaczął przyuczać swego zawodu - dlatego zdawało mi się, że to, co napisałem ma swój sens na podobnej zasadzie: prawdziwa matka upomina się o swoje dziecko od matki podstawionej (nieważne, że podstawiona matka nie wie o tym, że jest podstawiona) i uczy córkę swego zawodu.

Littlefinger zrobił coś podobnego z Sansą, choć z czysto pragmatycznych powodów. Oryginalnie planowałem małpować Martina i tez wymyślić jakieś czysto pragmatyczne powody, ale się poddałem, musi zostać, że córka. Jak by to się dalej potoczyło w książkach Martina, nie wiemy, ale serialu (podobno, nie oglądałem) to była klęska Littlefingera, właśnie z opisywanego przez ciebie powodu.
Luiza Lamparska pisze: (pn 15 maja 2023, 12:23) Nie dość, ze ocaliła to dziecko, zadbała o jego wychowanie, to jeszcze odpowiadała Małej na trudne pytania życiowe. Takiej matki, pragnęłaby niejedna osierocona dziewczynka, a ty mi tu nazywasz ją psychopatką?
Chodzi mi o to, że taki Kevin Dutton na przykład definiuje psychopatię następująco:
Gdy psycholog, na przykład ja, mówi o psychopatii, ma na myśli szczególny zestaw cech, wyróżniających jednostkę: odporność psychiczną, brak strachu, pewność siebie, opanowanie pod presją, koncentrację, charyzmę, urok, ale i brak litości, okrucieństwo. I oczywiście ten sztandarowy brak empatii, o którym tak często słyszymy.
(tym razem nawet mam źródło: https://weekend.gazeta.pl/weekend/7,177 ... a-tez.html )

Nie wiem, czym w zasadzie jest psychopatia? Przyzwyczaiłem się myślec, że jest to wrodzone zaburzenie, które wskutek takiej a nie innej biologii mózgu (konkretnie uszkodzenie tych partii, które odpowiadają za zdolność do odczuwania strachu, empatii oraz prowadzenia ocen moralnych) wywołuje cechy wymienione przez Duttona - ale owo zaburzenie nie jest jedynym możliwym źrodłem tych cech. Ze względu na swój wrodzony i biologiczny charakter psychopatą nie można zostać ani psychopata nie może stac się kimś niezaburzonym. Jeśliby ta definicja była prawidłowa, to rzeczywiście, protagonistka psychopatką nie jest.

Ale Dutton zdaje się definiować psychopatię nie poprzez wrodzone uszkodzenie konkretnych części mózgu, tylko poprzez cechy charakteru, jakie wymienił. Cóż, ponadprzeciętne natężenie wszystkich wymienionych cech, może jedynie za wyjątkiem braku zdolności do empatii, zdaje się być ściśle konieczne, by móc być kompetentnym cżłonkiem gildii zabójcow. Co ciekawe, przy takiej definicji, zdawałoby mi się, jednostka może przesuwac się w życiu po skali psychopatii w górę lub w dół w zależności od tego, w którym kierunku będzie pracować nad sobą. I przy tej definicji protagonistka rzeczywiście będzie wymienione przez Duttona cechy przejawiac w ponadprzeciętnym natężeniu, choć again, nie można jej umieszczać na samym końcu skali.

Weźmy dowolnego mafiosę, zabójcę, innego przestępcę. Albo mniej moralnie czarno: szpiega. Albo wręcz na odwrót: policjanta czy wręcz idealistycznego rycerza, Zawiszę Czarnego z Garbowa, symbol cnót rycerskich. Zachowanie zdolności do empatii oraz do odczuwania strachu (brak uszkodzenia tychże partii w mózgu) zdawałoby się wręcz pomocne w skutecznym wykonywaniu wszystkich tych zajęć (w kwestii strachu wracam do Severskiego). Więc ktoś taki nie musi, z automatu, być psychopatą. Ale jeśli samo niepanikowanie pod wpływem strachu, silny charakter, zdolnosć do zadawania bólu czy śmierci bez zawahania się, odporność psychiczna, charyzma natychmiast same z siebie czynią z kogoś psychopatę, to każdy skuteczny mafioso, zabójca, dowolny inny przestępca, szpieg, policjant, a także Zawisza Czarny z Garbowa z automatu wszyscy oni są psychopatami.

W swym oryginalnym założeniu chciałem wykreować skutecznego złoczyńcę, który jednak nie jest psychopatą. Czy to zadanie miało szansę mi się udać, czy też z samego założenia jest wewnętrznie sprzeczne zalezy chyba od definicji psychopatii.

Czy Duttona można uznać za autorytet w tej dziedzinie? Na pierwszy rzut oka to, co on głosi (i sposób, w jaki to robi) wydaje mi się być z kilku powodów wątpliwe; ale jako że książki nie czytałem a specjalistycznej wiedzy w tym zakresie także nie mam, no to w zasadzie nie mam nic do powiedzenia tutaj.

Ale z tego się już robi offtop. Wniosek z tego chyba sie zrobił taki, że ja o psychopatii dyskutować nie powieniem, bo nie rozumiem samej jej definicji.

Dodano po 6 minutach 29 sekundach:
Aha, sprawdziłem ciocię Wiki: https://en.wikipedia.org/wiki/Psychopathy
Different conceptions of psychopathy have been used throughout history that are only partly overlapping and may sometimes be contradictory.[4]
No dobrze! A więc tyle na ten temat, nie ma jedynie słusznej deifnicji, stąd jesli w ogóle o tym temacie mówimy, to trzeba chyba wpierw ustalić, jaką definicją będziemy się wspólnie posługiwać, bo w przeciwnym wypadku dalej będziemy się rozjeżdżać tak, jak to widać z naszej powyższej wymiany postów.
Awatar: Mirounga leonina.jpg (wykadrowany i ze zmniejszoną rozdzielczością przeze mnie) Autor oryginalnego zdjęcia Serge Ouachée, (CC BY-SA 3.0)

Zlecenie na Szarlatana

7
gaazkam pisze: (wt 16 maja 2023, 00:23) Ale z tego się już robi offtop. Wniosek z tego chyba sie zrobił taki, że ja o psychopatii dyskutować nie powieniem, bo nie rozumiem samej jej definicji.
Ja tam lubię dyskutować na takie tematy, więc jak dla mnie to nie offtop.
Podoba mi się, że tak pracowicie podchodzisz do tematu, sprawdzasz różne źródła. Na pewno jesteś osobą, która chce poszerzać swoja wiedzę i robi to.
Tych definicji psychopatii jest naprawdę dużo.
Można też uznać za psychopatę kogoś, kto już od najmłodszych lat wykazywał zdolności sadystyczne względem zwierząt, potem tacy czasem przerzucają się na ludzi i stają się przestępcami lub też balansują na granicy prawa. Tutaj w pewnym momencie skrajne kontinuum narcyzmu przecina się z psychopatią.

Osoby z wysoką koncentracją narcyzmu to nie te, które się przechwalają jakie są cudowne i nie trawią krytyki, a to tacy, którzy uchodzą na zewnątrz za cudownych, a w domu, w pracy wobec wszelkich istot słabszych makabrycznie nadużywają swojej siły i uprawnień, często posuwając się do dręczenia, wykorzystywania, gnębienia, zaznaczania że są lepsi od innych, że gardzą innymi, jest tzw. narcyzm sadystyczny/złośliwy - z ang. malignat.

Od psychopaty będzie ich różniło to, że zależy im na utrzymaniu korzystnego wizerunku i czują strach przed odkryciem, jacy są naprawdę. Choć potocznie właśnie widzę, że wiele osób, tych narcstów złośliwych nazywa się psychopatami z charyzmą, lub narcyzami, którzy są na krańcu kontinuum narcyzmu, owe kontinuum przechodzi już od bardzo silnego narcyzm do psychopatii, to ja jednak uważałabym, że to nie są psychopaci, a głęboko zaburzeni narcyści z rysem psychopatycznym.

Malignatyczny narcyz jest jednak tchórzem, w konfrontacji, w której nie ma przewagi, cichnie, podkula ogon i wycofuje się, jak widzi, że potencjalna ofiara jest silniejsza. Ale jeśli ma przewagę, to praktycznie przed niczym się nie cofnie, o ile da się to ukryć, zatuszować.

Ten narcyzm złośliwy na kontinuum rozpoczyna się od takiego drobnego traktowania innych gorzej - wyszydzania, podkreślania, że jestem lepszy, lepsza, często opieranie się na przynależności do takiej a nie innej grupy( grupa lepsza od innych grup od cebi bo nie należysz do naszej grupy), szukanie sobie kozłów ofiarnych poza grupą, takich, których można gnębić, i tu skala gnębienia rośnie wraz z natężeniem tego narcyzmu złośliwego, takie typy często zaczynają od bycia tzw. "szkolnym bully:, a w przyszłości kontynuują to, wywyższając się w pracy, w grupie i deptając tych, którzy nie potrafią się bronić, często działają też grupowo, jak owce marzące o tym, by być wilkami, ale wilkami to oni nie są.

Natomiast psychopata, będzie bardziej działał jak pitbull, który mając nawet śmiertelną ranę, nie traci na zaciętości i walczy, i raczej bierze to, co chce niezależnie od konsekwencji, a nie podkreśla swoim zachowaniem pozycję, czy dominację, czy też potrzebuje podnieść swą samoocenę bo w środku te malignaty mają solidny kompleks niższości, który muszą łatać szykanowaniem, wyśmiewaniem, gnębieniem itd. ale tutaj ta definicja znowu zjada swój ogon, bo:
taki obrzydliwy gówniarz, dręczący zwierzę, a nazywany psychopatą, najczęściej jest tchórzem, który w ten sposób wyładowuje się na słabszych istotach, które nikomu się nie poskarżą( tak jak narcist malignat) i doskonale o tym wie, a raczej nie zaatakuje, powiedzmy, swojego wuefisty, który postawił mu dwójkę zamiast szóstki, a psychopata ( w pojęciu, w jakim ja to widzę, bo te widzenia są różne) mógłby tak zrobić, i zrobi tak, jak coś mu nie gra jak czegoś chce, a nie po to, by podbudować swoje kompleksy i okazać wyższość. Oczywiście jednych i drugich( psychopatów i narc malignatów nie polecam na znajomych ;p

gaazkam pisze: (wt 16 maja 2023, 00:23) dlatego zdawało mi się, że to, co napisałem ma swój sens na podobnej zasadzie: prawdziwa matka upomina się o swoje dziecko od matki podstawionej (nieważne, że podstawiona matka nie wie o tym, że jest podstawiona) i uczy córkę swego zawodu.
Kurczę, to odbierze jej wyjątkowość. Ne wiem, czy konieczne jest pójście w ten schemat, że to jej córka. Może np. to córka przyjaciółki z dzieciństwa, a ta przyjaciółka, też nie mogła wychować dziewczynki i dziecko trafiło do kogoś obcego? Zrobisz, jak uważasz, ale warto pomyśleć nad tym jak to skomplikować by jednak nie iść tą oklepaną drogą.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Rozmowy o tekstach z 'Tuwrzucia'”