Witam.
Jestem tu nowy i nawet nie mam pewności czy będę tu publikował swoje teksty. Przyznaję: narazie idzie mi to ocieżale. (Nie wierzycie? To patrzcie: 108 000 znaków w 1,5 roku, ciagłe poprawki, zmiany, ulepszenia, od powstania pomysłu do zakończenia pisania tekst rozrósł się 3x razy. A miało byc małe opowiadanko do NF...) Wciąż choruje na "lęk przed białą kartką" i "syndrom upuszczonego ołówka" (No wiecie: "Nie sięgnąć i nie pisać, no bo brak ołówka czy sięgnąć po ołówek i nic nie napisać bo będzie mnie wkurzało spsute umoszczenie tak, że moją inwencję zburzy irytacja? A znowu nic nie burząc, nie sięgnę ołówka..." Tyle, że zamiast umoszczenia jest spokój wewnętrzny, to Dobre Czi, pomysł i wena. Wstanies i juz wycieka nosem i uszami. Kap, kap...).
Ale do rzeczy...
Zastanawiają mnie trzy sprawy, czysto praktyczne w kwestii pisania i wydawania książek.
1# Po pierwsze primo: Debiut! Debiut! Królestwo za Debiut! czy to ostentacyjne milczenie wydawnictw gdy bombarduje się je swoimi tekstami wynika z tego, że to my, mali i gnuśni bazgracze mamy przesadne mniemanie o swoich wypocinach, czy tez to Oni, Oni własnie, ci spiskowcy kapitalizmu, masoneria literatury żłopie słodka krew z tętnic mistrzów, króliczych płodzicieli bestsellerów, którzy jak Bond albo Siara wchodzą na scene, mówią: JA i wszystko jasne? Kto winien ? Bo jesli my, skryby najpodlejsze to jest jeszcze nadzieja w ewolucji. Ale jeśli Oni to nadzieji nie ma. Wyeksploatują Sapkowskiego i Dukaja, Masłowską i Cejrowskiego póki śmierć ich nie rozłączy a i wtedy pozostana niesmiertelni tytani: Lemy, Tolkieny i Dicki. Jak wbić żyletkę między bloki piramidy?
2# Po drugie primo... to jest secundo. Chyba. Co pisać, żeby napisać a się nie wypisać? A może raczej spisać? Chodzi mi o to, nie de facto co, znaczit: tematycznie, bo to inny dział, ale Co, w znaczeniu dziedzina literatury. Czy słowa Dukaja, że S-F zostało przeeksploatowane, bo ile razy można pisać o lataniu w kosmos i gadaniu z ufolami nie sa złowróżbne? Dla wielu ten facet jest nowa wyrocznia, namaszczonym nastepca Lema, który zagospodarował w polsiej S-F wszystko co było warte opisania. Idź gdzie chcesz: on tam był. A nawet jesli nie to będzie i zpacyfikuje cie, malutki pisarzyku! gdzie wiec uciekać skoro tylko w tym czujemy sie dobrzy? Bo i ile razy mozna pisac o krasnolódkach i elfach, smokach i magach, neośredniowiecznych zakonach czy mutacjach Harrego Pottera? Wampiry, wilkołaki i anioły też wymaglowano nastolatkom dawno temu, więc...?
3# I tertio! Tym razem niemal napewno! Forsa, brachu! Kasa, kasa, kasa... jak to jest z wypłatą? Jak to liczą? Konkrety. Procent od sztuki sprzedanej czy wydanej? Okreslona suma w umowie bez wzgledu na popyt czy dopiero po zbadaniu czy lud chce igrzysk czy bardziej chleba? Przaśny, przenno-żytni, maca, chubza...? Dla debiutantów pewnie stawki, że pożal się Boże, ale konkretnie to od czego zazwyczaj zaczynają, ile zer na czeku? Ja wiem, wiem... tajemnica handlowa! Ale przynajmniej, czy taki JA, bezrobotny po maturze wyżyłbym teraz z średniej ksiażki, gdyby mi sie poszcześciło, po opłaceniu rachunków mógłbym zrezygnowac z żywienia się w Caritasie? A owszem! Piszę sobie i zajadam na sucho musli z Banku Żywności od Unii Europejskie! Rowling tez tak miała. Tylko, że z puszek.
A teraz formalność: nawarczcie teraz na mnie za grafomanie i gadanie od rzeczy, postraszcie Moderatorem, czy kim tam jeszcze albo od razu zbluzgajcie i wywalcie na pysk.
Życie to ja znam na wylot... Jest do dupy. A Ziemia jest płaska.
3 Pytania o sens pisania... czyli: kto? co? za ile?
1
Ostatnio zmieniony wt 12 cze 2012, 14:28 przez Lu, łącznie zmieniany 1 raz.