Publikowanie w internecie, zdradzanie fragmentów, wtórne używanie tekstu.

1
Przepraszam najmocniej jeżeli przeczesując forum, nie zauważyłam takiego tematu, ale sądzę że jest na tyle istotny na początku, że zasługuje na osobny wątek- ważny dla osób zaczynających poruszanie się po publicystyce (szeroko pojętym pisaniu) i nie znających jeszcze konwenansów.
Widzę że pokątnie funkcjonuje jakaś niepisana zasada, której dokładnie nie znam, o której tylko wspominacie w dyskusji, sugerując jakby: tekst opublikowany w internecie, stawał się nieodwracalnie "wykorzystany" i "nieużywalny".
Zaintrygowało mnie uznanie opublikowanych tu (na forum) treści nawet we fragmentach jako nie nadających się do wykorzystania lub publikacji później. Proszę o rozwinięcie przez wytłumaczenie przyczynowo-skutkowe. Jakaś klątwa czy jak? Strach coś wstawić. Może nieokrzesanym i głupim amatorem jestem, ale brzmi groźnie. xD
To znaczy oczywiście nie jestem chorobliwie zazdrosna o swoje twory (ale taka przypadłość jest typowa dla neofitów, bo dla nas każdy akapit jest osobistym i dużym wysiłkiem, a każdy pomysł unikalny). Mam też może dystans z poziomu komfortu, że mam prawdziwą prace (he he, dobra żartowałam, przepraszam) i pisanie to raczej tylko hobby, więc świat mi się nie zawali gdy coś wycieknie (mam nadzieję).
Niemniej bardzo poprawiłoby mój komfort zrozumienie, jak to wygląda: od strony prawnej albo umowy społecznej? Lepiej jest ćwiczyć wprawki (dopiero uczę się co to takiego), rozpisując się na pomysłach których i tak nie zamierzacie zastosować? Ukrywacie skrzętnie genialne pomysły na zwroty akcji i opisy postaci? Zmieniacie połączenia tych elementów, tak żeby nie być potem posądzonym o wykorzystanie wtórne? Jakieś prawne konsekwencje grożą gdy ktoś odkryje, że fragment znajdował się wcześniej na internecie?
Zasadniczo wydaje mi się, że może obniżać to wyobraźnię zamieszczanych na forum tekstów, ale oczywiście nie oceniam (ani tekstów jeszcze ani samej zasady), tylko zastanawiam się nad mechanizmem i tym jak optymalnie wykorzystać wzajemny czas i możliwości, nie zanudzając się i nie wystrzeliwując też z amunicji, która może być mi kiedyś przydatna.
Oczywiście abstrahując od sytuacji, że ktoś wrzuci i rozpowszechni całą treść książki - jakby mu wyciekła, a potem krąży gdzieś na chomiku - co ma na pewno konsekwencje dla wydawcy i praw autorskich.

Publikowanie w internecie, zdradzanie fragmentów, wtórne używanie tekstu.

2
Generalnie rzecz biorąc, wydawnictwa chcą tekstów nigdzie nie publikowanych. Oczywiście bywają wyjątki, ale raczej nie dla debiutantów. Ja kilkakrotnie rozwijałem w powieść teksty zamieszczone w czasopismach, ale to w porozumieniu, albo i na wniosek wydawcy.
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

Publikowanie w internecie, zdradzanie fragmentów, wtórne używanie tekstu.

3
Umieszczenie krótkiego (procentowo) fragmentu dłuższego tekstu (powieści) nie przekreśla szans na publikację. Dlatego zresztą na forum latają różne pierwsze/wyrwane rozdziały. Natomiast wydawnictwo raczej nie będzie chciało autorowi płacić za coś, co już jest na sieci. Chyba że ten autor zbudował już dużą publiczność wokół tekstu na Wattpadzie i to gwarantuje sprzedaż, ale to trochę osobny przypadek i stanowczo nie case Wery.

Stąd wynika chowanie tekstów, odnośnie do których ma się jakieś wydawnicze nadzieje. Nie z tego że się boimy kradzieży naszych unikatowych dzieł :P

Z opowiadaniami analogicznie - czasopisma czy antologie zwykle nie chcą tekstów już publikowanych. Drobny fragment czy większy, ale później mocno zmieniony nie powinien zamknąć drzwi, ale znów, jak ktoś mocno w swój tekst wierzy to podchodzi ostrożnie.
Powiadają, że taki nie nazwany świat z morzem zamiast nieba nie może istnieć. Jakże się mylą ci, którzy tak gadają. Niechaj tylko wyobrażą sobie nieskończoność, a reszta będzie prosta.
R. Zelazny "Stwory światła i ciemności"


Strona autorska
Powieść "Odejścia"
Powieść "Taniec gór żywych"

Publikowanie w internecie, zdradzanie fragmentów, wtórne używanie tekstu.

4
Moim zdaniem może chodzić o prawa autorskie. Gdzieś czytałam historię (nie wiem, czy prawdziwą), że dziewczyna publikowała książkę na blogu. Potem okazało się, że jakaś nieletnia czytelniczka wysłała ją do wydawnictwa jako swoją. Autorka poszła do sądu, ale ani dziewczyna, ani rodzice nie poczuwali się do odpowiedzialności. Nie pamiętam jak to się skończyło. Ale może chodzi o takie ekstremalne przypadki?
Alicja dogoniła Białego Królika... I ukradła mu zegarek.

Publikowanie w internecie, zdradzanie fragmentów, wtórne używanie tekstu.

5
Mam fajną zajawkę, że kiedy o tym piszecie, to sama zaczynam rozumieć - jakby w trakcie dyskusji dopiero, mój mózg podpiął mi się do większej sieci i był w stanie przetrawić temat ;) i zrozumieć, że faktycznie to kwestia głównie marketingowa.
A co do anegdoty o blogu... O faktycznie oddałabym sporo za kopię bloga Morfeusza (anestezjolog piszący w początkach lat dwutysięcznych który wyparował dosłownie z neta) - takich ciekawych spostrzeżeń jak on pisał, o życiu w służbie zdrowia, to już nikt nie napisze, bo rodo, lojalki, tajemnice zawodowe i spowiedzi... :(

Publikowanie w internecie, zdradzanie fragmentów, wtórne używanie tekstu.

6
silva.silvera, to już margines marginesu. Może się przydarzyć, ale potrzeba i kogoś skłonnego do kradzieży i tekstu dość dobrego do publikacji i faktycznie kogoś do tej publikacji chętnego. Opowieść słyszałam też, ale właśnie tę jedną i chyba nic podobnego.
Powiadają, że taki nie nazwany świat z morzem zamiast nieba nie może istnieć. Jakże się mylą ci, którzy tak gadają. Niechaj tylko wyobrażą sobie nieskończoność, a reszta będzie prosta.
R. Zelazny "Stwory światła i ciemności"


Strona autorska
Powieść "Odejścia"
Powieść "Taniec gór żywych"

Publikowanie w internecie, zdradzanie fragmentów, wtórne używanie tekstu.

8
Rubia pisze: (pn 22 maja 2023, 09:45) silva.silvera, to już margines marginesu.
wiem, ale myślę, że jest to jakiś czynnik, który może wpływać na niechęć wydawców do już opublikowanych tekstów. Może publikowanie ma też wpływ na umowy licencyjnej? Nie wiem. Z drugiej strony, ile ostatnio wydano książek z Wattpada? Całą masę.
Alicja dogoniła Białego Królika... I ukradła mu zegarek.

Publikowanie w internecie, zdradzanie fragmentów, wtórne używanie tekstu.

9
Większość tekstów nowicjuszy to kaszana, do gruntownej przebudowy, ponieważ ciężko znaleźć w necie dobrą krytykę i dopiero tu otwierają się oczy. Zakładając, że użytkownik dokona tej przebudowy -- czy tekst po rekonwalescencji, to ten sam tekst? Wydaje mi się, że nie. Dlatego nie wiem, czy warto martwić się na zapas. A skoro wydawnictwa, sądząc z podanego przez Rubię artykułu, i tak nie są w stanie przeczesać całego Internetu, to jeżeli kiedyś tam zechcę wydać wypociny, zmienię imiona, dodam parę szlaczków i się nie domyślą. Nie ma to jak pomysł na plagiatowanie siebie. :hihi:

Natomiast jest jeszcze tak zwane "betowanie", czyli przesyłasz tekst komuś do oceny, prywatnie. Centrum Wzajemnej Pomocy, albo poprzez chat. Dlatego tak ważne jest inwestowanie w relacje międzyludzkie, bo tu znajdziesz ludzi z odpowiednią mentalnością, którzy wiedzą po co się krytykuje, a przy okazji nie narażasz się na wrzucanie dzieła w publiczny Internet. Trzeba się wkręcić w towarzycho. Pomagać i liczyć na wzajemność (kiedy to własne pisarstwo już dorośnie). Albo frajer ze mnie. :lol:

Publikowanie w internecie, zdradzanie fragmentów, wtórne używanie tekstu.

11
Oł noł. Komentarz do komentarza. Wszyscy wiemy, że to się kończy ścianą tekstu, alias kto da więcej, więc nie idę w to za daleko. :D

Otóż przypuszczam, że @urka zastanawia się nad dodaniem tekstu na Wery, innymi słowy opublikowaniem go, a przy tym obawia się jak to barwnie ujęła: wystrzelania z amunicji, która będzie jej przydatna.

A ja nie widzę powodów do obaw, ponieważ pierwszy tekst prawdopodobnie ulegnie metamorfozie po krytycznych uwagach. No chyba, że rzeczywiście ma tekst jakościowo gotowy do druku, ale w geniuszy coraz mniej wierzę.

Jeśli to nie wyjaśnia zamysłu, trudno, mogę żyć w swoim świecie i wcale mi to nie przeszkadza. 8)

Publikowanie w internecie, zdradzanie fragmentów, wtórne używanie tekstu.

12
Chciałam lepiej zrozumieć, co to tak naprawdę oznacza, dla osób z większym doświadczeniem. Widzę że podobne obawy i pytania pojawiają się pod wieloma tematami wcześniej lub później, bardziej jako wątpliwość i zdawkowe ostrzeżenia, niż praktyczne przykłady. Dość dziwne i zaskakujące wydawały mi się, te kategoryczne wskazówki, że tekst który pojawi się "w internecie", w pewnym sensie przestaje być twoją własnością i działa na twoją niekorzyść, skoro masz ograniczone prawo nim dysponowania. Skoro oprócz kunsztu pisania, który po takich zabiegach może tylko się poprawić, na wartość treści składają się też pomysły. Więc może chodzi o to że umniejsza się ich oryginalność w późniejszych lub innych sytuacjach- lepiej oczywiście "opisanych", ale bez efektu świeżości. W tym kontekście wydaje mi się, amunicja mogłaby się marnować (takie przypuszczenie). Można potem w tysiącu pięknych słów, nie mieć do przekazania absolutnie żadnej ciekawej myśli. Może ktoś przejechał się i nie poleca tworzenia jakiejś sytuacji, której teraz nie potrafię przewidzieć i sobie wyobrazić?
Niektóre odpowiedzi, których szukałam, udało mi się znaleźć w starym wątku z 2012-2016 r.
Szczególnie ta: viewtopic.php?p=192458&sid=5315a96daf4e ... 74#p192458
viewtopic.php?p=77236#p77236

Spokojnie, jak widać w moich komentarzach, o geniusz twórczy pisarski to może otarłam się na targach książki. Z całkowitą pokorą przyjmę, że teksty którymi dysponuje i na ten moment jestem w stanie spłodzić, wydają mi się wartościowe przez sentyment i przywiązanie. Jak z dziećmi.

Publikowanie w internecie, zdradzanie fragmentów, wtórne używanie tekstu.

13
Max, już rozumiem o co Ci chodzi. Rozminęliśmy się, bo założyłam, że do wydawcy/organizatora konkursu wysyłamy tekst identyczny z już gdzieś opublikowanym. Ty, natomiast, że od pierwotnego pomysłu do wysłania tekst będzie ewoluował. To nie jest złe założenie, Adrianna, wyszła z podobnego punktu (ewolucja tekstu, ale nie z pozycji "świeżaka").
Alicja dogoniła Białego Królika... I ukradła mu zegarek.

Publikowanie w internecie, zdradzanie fragmentów, wtórne używanie tekstu.

14
Jak na moje, strasznie kombinujcie ;) Nic się pomysłowi nie dzieje, że został zajawiony w necie. Nikt tego nie będzie szukał, sprawdzał i nikomu umniejszał. Nikt też praw nie traci.
Po prostu jak wydawca ma coś sprzedać czytelnikowi, to łatwiej to, co nie jest jeszcze dostępne za darmo (w całości czy dużej części).
I tyle w tym siedzi filozofii.
Powiadają, że taki nie nazwany świat z morzem zamiast nieba nie może istnieć. Jakże się mylą ci, którzy tak gadają. Niechaj tylko wyobrażą sobie nieskończoność, a reszta będzie prosta.
R. Zelazny "Stwory światła i ciemności"


Strona autorska
Powieść "Odejścia"
Powieść "Taniec gór żywych"

Publikowanie w internecie, zdradzanie fragmentów, wtórne używanie tekstu.

15
urka pisze: (pn 22 maja 2023, 09:13) takich ciekawych spostrzeżeń jak on pisał, o życiu w służbie zdrowia, to już nikt nie napisze, bo rodo, lojalki, tajemnice zawodowe i spowiedzi...
Miałem ostatnio sposobność przeczytać "Będzie bolało" Adama Kaya i musze przyznać było to otwierające oczy doświadczenie. Od znajomych, którzy mieszkają na wyspach dowiaduje się, że ich służba zdrowia stoi na jeszcze bardziej opłakanym poziomie niż nasza - trudno uwierzyć.

Dodano po 1 godzinie 27 minutach 22 sekundach:
urka,
Odnośnie twojego tematu - pamiętam kazus Marsjanina, gdzie autor Andy Weir pisał kawałkami swoją powieść na swoim blogu. Miał już zebraną niewielką grupę oddanych ludzi, którzy tam nawet zaglądali. Wcześniej miał ukończone tylko krótkie opowiadanie "The Egg". Gdy czytelnicy namówili go, aby wydał "Marsjanina" jako całość to wrzucił to jako ebook na Amazona za najniższą możliwą cenę 0.99$, próbując rozpowszechnić w ten sposób swoją książkę. W pierwszym miesiącu rozeszła się w oszałamiających 20 kopiach, ale dzięki temu ruchowi oraz późniejszemu nagraniu audiobooka zyskał szerszą publikę.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Jak wydać książkę w Polsce?”