Bez bety się nie obejdzie?

1
Jak wydawnictwa reagują na teksty wymagające nie tyle językowego szlifu, co mniej lub bardziej zaawansowanych zmian w zakresie fabuły? Jeśli o autorze pies z kulawą nogą nie słyszał, kładą na niego lachę czy są skłonne informować go o konieczności wprowadzenia zmian w tekście? Jakie szanse ma powieść nieprzepuszczona przez betę, wysłana prosto z szuflady (acz dopieszczona w każdym calu z autorskiego punktu widzenia)? A może ktoś z forumowiczów tak właśnie zadebiutował?
https://sceptyk.substack.com/

Bez bety się nie obejdzie?

2
IMO to zależy wprost od jakości tekstu, a nie tego ile osób nad nim siedziało.
Bety mogą pomóc, bo dają autorowi pierwszy odzew od czytelników. To jednak nie przykłada się wprost na szansę publikacji, choć jest powiązane. Ot kolejna metoda wygładzania tekstu.

Z tego co słyszałem, wydawnictwa nie dają informacji zwrotnej, jeśli tekst odpadł. A jeśli uznają go za wystarczająco dobry, to idzie do redakcji.
ichigo ichie

Opowieść o sushi - blog kulinarny

Bez bety się nie obejdzie?

3
Każdy autor kiedyś debiutował. Jeśli konieczne są zmiany fabularne, to znaczy, że tekst jest niedopracowany. Choć oczywiście redaktor nie zawsze ma rację :) Betowanie pomaga, ale to nie jest żadna cudowna opcja, większość bet to znajomi królika, którzy albo pochlebiają autoru, albo podchodzą do tekstu nadmiernie krytycznie, żeby uniknąć posądzenia o stronniczość.
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

Bez bety się nie obejdzie?

4
Bety najbardziej przydają się w kwestiach merytorycznych, jako konsultanci fragmentów lub całości tekstu. W sensie wydawniczym ich wartość nie jest wielka, bo nie decydują, a poza tym - ich uwagi to ogląd czytelniczy, ale u wydawców często większą rolę gra ogląd wydawniczy (:D), np. ocena potencjału marketingowego.
Ergo: nie przeceniałbym roli bet, chociaż bywają ważne. Ale to jak z zadawaniem pytań i uzyskiwaniem odpowiedzi. Aby uzyskać sensowną odpowiedź, należy umieć zadać dobre pytanie :)
Mówcie mi Pegasus :)
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak

Bez bety się nie obejdzie?

5
Mam dla Ciebie dwa skrajne przypadki:

Tekst pierwszy, który miałam przyjemność betować, zresztą nie ja jedna. Dobry, dopracowany, były dyskusje i szlifowanie naprawdę drobnych hopek. Nie przeszedł.

Tekst drugi, a właściwie kilka. Daleka znajoma przyznaje, że zdarza jej się pisać po kilkadziesiąt stron dziennie, a potem taki tekst trafia do redakcji chyba tylko po przepuszczeniu przez autokorektę (tego juz nie wiem na 100%, ale sądząc po tempie pisania i wydawania na betę ani porządne odleżyny po prostu nie ma czasu). Efekty pośpiechyu widać w tekstach, ale przechodzą.

Nie wiem, czy jest jasna odpowiedź na Twoje pytanie.

Bez bety się nie obejdzie?

6
Trochę mi wobec tego lżej, bo potencjalnym betom ze swojego otoczenia nie mogę tekstu dać, a mam wątpliwości co do szukania kogoś w necie. Z drugiej strony chciałbym się dowiedzieć, co spłodziłem :) Moje największe obawy dotyczą nie tyle tego, co się dzieje w poszczególnych rozdziałach, ile powiązań między nimi, a więc niejako najwyższego piętra powieści. I tak się zastanawiam, jakie szanse ma tekst, jeśli zgrzyty na tym poziomie są na tyle poważne, że wymagają np. rozwinięcia pewnych wątków. Czy wydawcy będzie się chciało bawić w sygnalizowanie błędów nikomu nieznanemu autorowi, nawet jeśli powieść ma potencjał sprzedażowy?
Daleka znajoma przyznaje, że zdarza jej się pisać po kilkadziesiąt stron dziennie, a potem taki tekst trafia do redakcji
Ale, jak rozumiem, ta znajoma już zadebiutowała? Mi chodzi o przypadek kogoś, kto niczego jeszcze nie opublikował. Jak ma się wyrobioną markę, wiadomo, że redaktor łaskawszym okiem spojrzy na niedociągnięcia. A co do pierwszego podanego przez Ciebie przypadku: autor przynajmniej wie, na czym stoi. Najgorsza sytuacja to taka, kiedy nie wiesz, czy trzymasz na dysku petardę, czy niewypał, a Twoi znajomi nie mogą tego sprawdzić, bo siła rażenia byłaby ogromna niezależnie od jakości tekstu :)

Pozostaje chyba zawierzyć losowi, ufając, że jeśli się jest wystarczająco dobrym, to się wypłynie, prędzej czy później.

Dziękuję za tak liczny odzew.
https://sceptyk.substack.com/

Bez bety się nie obejdzie?

7
Błęzydian pisze:Pozostaje chyba zawierzyć losowi, ufając, że jeśli się jest wystarczająco dobrym, to się wypłynie, prędzej czy później.
Wypłynie się.
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

Bez bety się nie obejdzie?

8
Błęzydian pisze: Ale, jak rozumiem, ta znajoma już zadebiutowała
Niby tak, aczkolwiek nie widzę różnicy w jakości między debiutem a kolejnymi pozycjami. Nie wiem, jak długo pracowała nad pierwszą książką, jednak znając jej charakter podejrzewam, że mogło być tak samo.

Jeśli nie chcesz bety do gotowego tekstu(bo wygląda na to, że masz na myśli jakiś konkretny), to mogę się podzielić pomysłem, który ostatnio napsuł mi sporo krwi, ale chyba (chyba) coś daje:
Spróbuj napisać konspekt.
Zazwyczaj robi się to na początku, ale jeśli zabrałeś się za pisanie na hura, to konspekt nawet pisany po fakcie nadal może pomóc. Pozwoli Ci zebrać w jednym miejscu odpowiedzi na pytania:
Co z tego fragmentu tekstu ma wynikać? Czemu on służy? Jaka ma być take-home message dla czytelnika?

Potem odszukaj w tekście stwierdzenia z konspektu. Usuń to, co się w nim nie znalazło. Dodaj fragment niosący daną informację tam, gdzie jej zabrakło.

Patrząc na swój tekst w pigułce być może sam dostrzeżesz, gdzie nici logicznych ciągów są zerwane lub idą nie w tę stronę, co trzeba.

Bez bety się nie obejdzie?

10
Konspekt jest potrzebny czasem wydawcy, nie pisarzowi, bo rzadko kto ma problemy z powiązaniem podstawowych wątków. Pisanie wywodzi się w prostej linii od opowieści przy ognisku, jeśli nie zainteresujesz czytelnika/ słuchacza, wszystkie konspekty świata w niczym ci nie pomogą. Nb. zauważyłem, że konspektują głównie osoby chcące coś wydać, pisarze prawie nigdy.
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

Bez bety się nie obejdzie?

11
MargotNoir, nie chodzi o to, że nie chcę bety, raczej o to, że może być trudno znaleźć kogoś, kogo też chciałoby się betować :) Bo zakładam wzajemną wymianę w takim układzie.

Ciekawa propozycja z tym konspektem, choć napisałem już streszczenie dla wydawcy i tam wszystko gra. Poza tym należę do tych piszących, których prowadzi nieprzewidywalnie rozwijająca się fabuła, a nie uprzedni plan :) Ale rozumiem sens takich pigułek. Mi akurat nie dają spokoju przejścia między scenami, piszę raczej na sposób filmowy, przy jak najmniejszym udziale narracji streszczającej, co stwarza ryzyko zbyt daleko idących niedomówień. Ale to trzeba by się nad tekstem pochylić, żeby naświetlić problem. Pozostaje mieć nadzieję, że całość w oczach redaktora się nie rozsypie :)

Added in 5 minutes 5 seconds:
Navajero pisze:Nb. zauważyłem, że konspektują głównie osoby chcące coś wydać, pisarze prawie nigdy.
Dodałbym jeszcze, że tworzenie uprzedniego planu to raczej domena autorów piszących z założenia literaturę pop.
https://sceptyk.substack.com/

Bez bety się nie obejdzie?

12
Navajero pisze: Nb. zauważyłem, że konspektują głównie osoby chcące coś wydać, pisarze prawie nigdy.
Może pisarze mają już wszystkie elementy warsztatu tak opanowane, że nie potrzebują środków wspomagających dyscyplinę pisania i porządkujących wątki.

Albo może wydawcy od pisarzy nie wymagają konspektów. W wymogach wszyscy, których znalazłem, żądają krótkiego konspektu (1-2 strony), a skoro i tak trzeba napisać, to dlaczego by od niego nie zacząć...
Błęzydian pisze: Poza tym należę do tych piszących, których prowadzi nieprzewidywalnie rozwijająca się fabuła, a nie uprzedni plan
Też tak miałem i wyszło mi 900 stron (wyjdzie za rok w GC, o ile sytuacja na rynku wydawniczym pozwoli) z cliffhangerem na końcu. Właśnie dlatego, bo mnie nosi na wszystkie strony dygresjami i by nie kusiło mnie meandrować - wolę teraz najpierw planować (nawet jeżeli potem się okaże w trakcie pisania, że plan się zmieni). I tak, mam zamiar tworzyć literaturę popularną :D
http://radomirdarmila.pl

Bez bety się nie obejdzie?

14
Błęzydian pisze: jeśli nosisz w sobie historię domagającą się opowiedzenia, to ona opowie się sama
A czytelnik spyta: dobra, a o czym to było?

Jeśli czegokolwiek się nauczyłam z Wery, to dwóch rzeczy:
- nie można liczyć na to, że jeśli coś przemawia do mnie i "w duszy gra", to tak samo przemówi do innych
- (to nie tylko moja obserwacja) czytelnikowi na ramieniu siedzi diabeł i namawia do złego.

Złego, czyli rozumienia inaczej, niż autor by chciał. Po prostu kieruj się prawem Murphy'ego: jeśli jest choć cień szansy, że ze zdania "miała oczy w kolorze niezapominajek" czytelink wywnioskuje, że chodzi o kolor żółty to tak się stanie.

I OK, rozumiem, że interpretacja i takie tam, ale czasami jako autor chcesz przekazać bardzo kokretny obraz w bardzo konkretnym celu, np wyjaśniania motywacji postaci. I właśnie po to miałyby być te pigułki: żeby się upewnić, że w tekście jest to, co czytelnik ma zobaczyć.

Bez bety się nie obejdzie?

15
MargotNoir, jeśli to, co mi w duszy gra, nie przemówi do nikogo, to najwyraźniej rozminąłem się z powołaniem i piszę dla celów innych niż samo pisanie. Albo jestem jeszcze na zbyt wczesnym etapie, by umieć zamykać swoje wizje w słowach. A jeśli tak, to nawet najbardziej precyzyjny konspekt mi nie pomoże.

Zresztą rozumiem tworzenie takich planów w przypadku fabuł nie wiadomo jak rozbudowanych, ale właśnie pisanie na czuja owocuje na ogół niezbyt skomplikowanymi historiami. Zakładam, że jeśli mam coś do opowiedzenia, to to wybrzmieje, a jak nie, to znaczy, że powinienem zabrać się za kolejny projekt, który być może okaże się szczęśliwszym wyborem. Jaką wartość miałby sukces, gdyby nie ta fundamentalna niepewność?

Nie bagatelizuję znaczenia warsztatu pisarskiego, chodzi mi tylko o to, by nie nakładać wędzidła nieświadomości. Zdaję sobie sprawę sprawę, że to nie jest przepis na literaturę popularną (którą zresztą lubię w rozsądnych dawkach), ale nigdzie nie powiedziałem, że staram się uprawiać to akurat poletko.

Added in 20 minutes 33 seconds:
Zresztą możliwe, że mówimy niezupełnie o tym samym :) Tę powieść, ktorą akurat niedawno skończyłem, pisałem wprawdzie bez planu, ale z mglistym wyobrażeniem całej akcji i zakończenia. Wcześniejsze moje próby zawsze się wykolejały, potrzebowałem najwyraźniej czasu, by znaleźć swój temat. Nawiasem mówiąc, okazał się on na tyle żywotny, że zacząłem już pisać kolejną powieść, która kontynuuje wątki z porzedniej, a zarazem jest odrębną całością kompozycyjną.
https://sceptyk.substack.com/
ODPOWIEDZ

Wróć do „Jak wydać książkę w Polsce?”