Self pub i sens

31

Latest post of the previous page:

Navajero pisze: Nikt pisarzowi nie każe zmieniać treści pod groźbą odmowy publikacji.
Dzięki za przekreślenie obaw, bo reszta wywodu (poza informacją o charakterze współpracy z P. Redaktor), wybacz Mistrzu, ex cathedra dla słabo rozgarniętego uczniaka w ławce.
W nią zepchnięta, pokornie chylę główkę i rozważam opcję pomniejszania egotyzmu oraz innych niedoskonałości:)
Jason pisze: Ja patrzę na to od strony opowiedzenia dobrej historii, a nie sprzedaży.
Redaktor = Przyjaciel pisarza:)
Jason pisze: Piotr sam zapłacił za redakcję i korektę, więc wątpię, by te osoby chciały mu zakazywać druku, jeśli nie zastosuje się do ich uwag
Czyli jeśli płacisz, jesteś pisarzu wolny od ingerencji redaktora w tekst. Dobrze wiedzieć:)
Bez ściemy, Jason, proszę. Redaktorzy i korektorzy nie udzielają się charytatywnie w żadnej opcji wydawniczej.

Słyszeliście o radosnej ingerencji redaktorów pewnego wydawnictwa? Kierując się zapewne życzliwością wobec czytelników, nie pobierając opłaty od Autorów (sic!), wycieli bądź skrócili partie opisowe we wznawianej klasyce (m.in. Sienkiewiczowi i Orzeszkowej).
Papieru nie brakowało, pytanie zatem retoryczne: czemu?

Self pub i sens

32
Wrotycz pisze: Bez ściemy, Jason, proszę. Redaktorzy i korektorzy nie udzielają się charytatywnie w żadnej opcji wydawniczej.
Ale ja tu nie ściemniam. Po prostu zakładam, że inaczej może wyglądać praca dobrego redaktora gdy wykonuje stałe zlecenia dla wydawnictwa, które ma doświadczenie i konkretne oczekiwania, a inaczej, gdy wynajmie się jakiegoś na boku by sprawdził książkę 'niezależną'.
Stąd powyższe pytanie, czy redaktor w ogóle interesował się takimi sprawami, bo zalinkowany przez Romka fragment budzi poważne wątpliwości.
ichigo ichie

Opowieść o sushi - blog kulinarny

Self pub i sens

33
Wrotycz pisze:pokornie chylę główkę i rozważam opcję pomniejszania egotyzmu oraz innych niedoskonałości:)
Yes, yes, yes ;)

Na poważnie: nie wiem skąd u Ciebie takie lęki? :P Że przyjdzie redaktor i wyrżnie, zmusi i - pardennez moi - zgwałci? :) To tak nie działa. O tekście zawsze decyduje autor. Natomiast jest oczywiste, że żadne wydawnictwo puści do druku knota ( chyba, że się specjalizuje w takiej literaturze :) ), bo jakby nie kochało literatury dla niej samej, musi zarabiać. A gorsza jakościowo książka = mniejszy zysk. Każdy normalny redaktor i wydawca przyjmuje, że w sporze dotyczącym tekstu, pisarz może mieć rację. Dlatego nigdy nie idzie tu na noże, bo jeśli wydawnictwo decyduje się na druk, to znaczy, że w ocenie redaktorów tekst coś sobą reprezentuje. Nawet bez nijakich zmian. Natomiast jeśli pisarz się uprze i przegra ( bo wyniki sprzedaży potwierdzą, że zmiany były potrzebne), będzie musiał szukać innej firmy, żeby wydać kolejny twór swojego intelektu. I nie można porównywać różnego typu nygusów podających się za redaktorów do wynajęcia, z profesjonalistami. Ci nigdy nie zgodziliby się na współpracę z grafomanem, za żadne pieniądze, bo na wydanej książce zostawiają i swoje nazwisko. A renomę w branży bardzo łatwo stracić. Zresztą zawodowcy na okrągło zawaleni są robotą z profesjonalnymi wydawnictwami i naprawdę dobrymi autorami. Nie mają czasu na amatorów.

Ps. Przepraszam, nie chciałem excathedrować :)
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

Self pub i sens

34
Wrotycz pisze:Kierując się zapewne życzliwością wobec czytelników, nie pobierając opłaty od Autorów (sic!), wycieli bądź skrócili partie opisowe we wznawianej klasyce (m.in. Sienkiewiczowi i Orzeszkowej).
Papieru nie brakowało, pytanie zatem retoryczne: czemu?
jest kilka możliwości:

a) wywołali duchy Autorów i wykonują ich wolę.

b) uznali że wiedzą lepiej niż Autorzy jak powinny wyglądać ich dzieła.

c) zatrudnili redaktora który uznał że sam napisałby to lepiej, a że mu nie pozwolili to się wyżywał.

d) redaktorowi kiepsko zapłacili więc uznał że nie ma się co przemęczać i wyciął trochę żeby tego nie redagować.

e) zrobili badania marketingowe z których wynikało że taki długich rzeczy nikt już nie czyta...

f) w drukarni im powiedzieli że jakby ścieli objętość o 8% to zaoszczędzą złotówkę na druku egzemplarza.

g) zrobili skład komputerowy okładki i okazało się że książka jest do grzbietu za gruba a że nie umieli poprawić to postanowili zrobić książkę cieńszą...

Added in 5 minutes 10 seconds:
piotr751 pisze: Niedługo wpadnie Nobel i będzie git :)
Byłem pierwszy!!! :gotowa:
Nawet na tych schodkach już stałem gdzie dają! :P

Added in 11 minutes 17 seconds:
piotr751 pisze: Ja zatrudniłem Redaktorkę, korektorkę i Profesjonalny skład.
Mężczyzna dopalił papierosai zgasił niedopałek w stojącej na stoliku nocnym przy łóżku popielniczce. Popielniczka była wypełniona po brzegi niedopałkami, co wskazywało, że palacz spędził bezsenną noc, paląc jedną fajkę za drugą. Wysoki blondyn zgasił papierosa i prawie od razu sięgnął po paczkę leżącą na stoliku nocnym, wyjmując kolejnego.

Przekaż proszę tej profesjonalnej "redaktorce" żeby zajęła się czymś innym.
Czymkolwiek innym.

Self pub i sens

36
A potem będzie można przeczytać w reklamie, że książką zainteresował się sam Andrzej Pilipiuk...

Added in 1 minute 10 seconds:
(dodam na wszelki wypadek, że żartuję)
gosia

„Szczęście nie polega na tym, że możesz robić, co chcesz, ale na tym, że chcesz tego, co robisz.” (Lew Tołstoj).

Obrazek

Self pub i sens

37
aaa...

przepiłem jeszcze powtórzenie słowa "zgasił".

11 powtórzeń w 3 linijkach tekstu. Sorry - dyskwalifikacja.
11 podobnych powtórzeń na całą stronę - to też byłby dyskwalifikacja...

swoją drogą u mnie w licem tyle powtórzeń w wypracowaniu to też byłyby dyskwalifikacja... :roll:

Added in 2 minutes 28 seconds:
szopen pisze: Andrzeju, szacun że ci się chciało :D
chce się uczyć.
na razie naciągnęli go na kasę.

pewne rzeczy czasem trzeba palcem pokazać...

Self pub i sens

38
ithi pisze: A potem będzie można przeczytać w reklamie, że książką zainteresował się sam Andrzej Pilipiuk...
A wiesz, że pomyślałem o tym samym? ;) Wśród czytelników wiekopomnego dzieła można wymienić wielu znanych pisarzy...
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

Self pub i sens

39
Navajero pisze: A wiesz, że pomyślałem o tym samym? ;) Wśród czytelników wiekopomnego dzieła można wymienić wielu znanych pisarzy.
firma J.S.Watch Reykjavik - na tym patencie jedzie.
Robią zegarki. Jako jedyni na wyspie wpadli na taki pomysł - bo czemu niby nie może być zegarków z Islandii!? :>

Wysyłają w prezencie po egzemplarzu a to Dalajlamie, a to Papieżowi i się chwalą kto ważny już otrzymał ich zegarek... :)

Self pub i sens

42
Andrzej Pilipiuk pisze: tego się nie czepiam - nałogowcy tak mają.
ALe nie można zgasić zgaszonego papierosa. Można zapomnieć, że jest zgaszony i ponownie go zacząć tam przyciskać, ale jak już zgasił, to zgasił.

Poza tym, jest jeszcze mężczyzna/wysoki blondyn, więc skoro najpierw jakiś mężczyzna zgasił, a potem jakiś wysoki blondyn też zgasił, to nie jest takie oczywiste, że to jedna i ta sama osoba.

No cóż. Ja tam różnie piszę i przyznaję, że często-gęsto dopadają mnie potężne wątpliwości co do jakości mojej stukaniny (bo pisaniną nie wiem, czy można to nazwać), ale jednak takie rzeczy dostrzegam.
http://radomirdarmila.pl

Self pub i sens

43
Jason pisze: Po prostu zakładam, że inaczej może wyglądać praca dobrego redaktora gdy wykonuje stałe zlecenia dla wydawnictwa, które ma doświadczenie i konkretne oczekiwania, a inaczej, gdy wynajmie się jakiegoś na boku by sprawdził książkę 'niezależną'.
Podoba mi się ostatnie określenie: niezależna.
Wiadomo, że tylko recenzja i poczta pantoflowa mogą taką książkę wypromować, ale dla pewnej grypy pisarzy to chyba jedyna opcja.
Navajero pisze: Na poważnie: nie wiem skąd u Ciebie takie lęki?
W innych dziedzinach mej aktywności, niestety, sprawdziłam, jestem podatna na perswazję:)
Navajero pisze: jakby nie kochało literatury dla niej samej, musi zarabiać. A gorsza jakościowo książka = mniejszy zysk. Każdy normalny redaktor i wydawca przyjmuje, że w sporze dotyczącym tekstu, pisarz może mieć rację. Dlatego nigdy nie idzie tu na noże, bo jeśli wydawnictwo decyduje się na druk, to znaczy, że w ocenie redaktorów tekst coś sobą reprezentuje. Nawet bez nijakich zmian. Natomiast jeśli pisarz się uprze i przegra ( bo wyniki sprzedaży potwierdzą, że zmiany były potrzebne), będzie musiał szukać innej firmy, żeby wydać kolejny twór swojego intelektu.
Dzięki za wyjaśnienie, clou najprawdziwsze, najcelniejsze.
Andrzej Pilipiuk pisze: Wrotycz pisze:
Kierując się zapewne życzliwością wobec czytelników, nie pobierając opłaty od Autorów (sic!), wycieli bądź skrócili partie opisowe we wznawianej klasyce (m.in. Sienkiewiczowi i Orzeszkowej).
Papieru nie brakowało, pytanie zatem retoryczne: czemu?
Andrzej Pilipiuk pisze: jest kilka możliwości:

a) wywołali duchy Autorów i wykonują ich wolę.

b) uznali że wiedzą lepiej niż Autorzy jak powinny wyglądać ich dzieła.

c) zatrudnili redaktora który uznał że sam napisałby to lepiej, a że mu nie pozwolili to się wyżywał.

d) redaktorowi kiepsko zapłacili więc uznał że nie ma się co przemęczać i wyciął trochę żeby tego nie redagować.

e) zrobili badania marketingowe z których wynikało że taki długich rzeczy nikt już nie czyta...

f) w drukarni im powiedzieli że jakby ścieli objętość o 8% to zaoszczędzą złotówkę na druku egzemplarza.

g) zrobili skład komputerowy okładki i okazało się że książka jest do grzbietu za gruba a że nie umieli poprawić to postanowili zrobić książkę cieńszą...
No proszę, nieretoryczne:)
h) ambitniejsi maturzyści (nie do końca polegający na streszczeniach w necie) poprosili o samiutką akcję, opisy wszak niczemu nie służą.

Punkt - e - w punkt!

Garść refleksji. Wydawnictwo, porzućmy idealizm (kultura wysoka – tere fere) to wyspecjalizowany punkt usługowo-sprzedażowy. Śrubowanie wyników sprzedaży - cel podstawowy i główny.
Redaktor dla tekstu to swoisty copywriter, rozpoznający, a i w dużej kształtujący, trendy czytelnicze. Książka ma zaspokajać potrzeby i oczekiwania konsumentów, aby ją chcieli kupić.
Redaktor-copywriter oprócz kompetencji językowych musi mieć lekkie pióro, rozeznanie w psychologi, aby skutecznie perswazją lub manipulacją wpłynąć na autora, szczególnie tego z potencjałem przekładającym się na wyniki sprzedaży.
No cóż, idealny układ w aktualnej, tej najważniejszej, biznesowej formule wydawniczej byłby taki: zarówno autor jak i redaktor to wysokiej klasy copywriterzy, zapewniający dochód wydawnictwu i twórcy dzieła. Powinni pisać razem od pierwszej linijki, efektywność rosłaby w postępie geometrycznym, czas też zaoszczędzony. Podwójna korekta i jednocześnie charakteryzująca zawód copywritera – autokorekta zrodziłyby idealną książkę. Już ktoś wpadł na to? Jeśli nie, jestem z siebie dumna:)
Żeby nie było, nie mam pretensji, wiem w jakich realiach żyjemy. Więc nie dziwię się, nie akceptując obowiązujących zasad.
Self pub ma ogromny sens. Oczywiście nie w każdej sytuacji i nie dla wszystkich.

Self pub i sens

44
Wrotycz pisze: No proszę, nieretoryczne:)
h) ambitniejsi maturzyści (nie do końca polegający na streszczeniach w necie) poprosili o samiutką akcję, opisy wszak niczemu nie służą.
powiadają że wykształcenie nie piwo i nie musi być pełne... :roll:
Garść refleksji. Wydawnictwo, porzućmy idealizm (kultura wysoka – tere fere) to wyspecjalizowany punkt usługowo-sprzedażowy. Śrubowanie wyników sprzedaży - cel podstawowy i główny.
to nie do końca tak - u nas niewiele jest dużych spółek wydawniczych gdzie są dziesiątki udziałowców, a zarząd rozlicza się ze wzrostu dochodów. Dominują firmy niewielkie - kilka - kilkanaście osób. Przeważnie są mocno sprofilowane - idą szlakiem zainteresowań czytelniczych właścicieli. Mag, Fabryka Słów, Runa, Amber, Solaris - jeśli prześledzimy historię mamy ludzi którzy pasjonowali się fantastyką czasem sam ją tworzyli - w którymś momencie życia mieli ciut pieniędzy zainwestowali w to by hobby przekuć w niewielki biznesik.

Stąd na szczście niewiele u nas "książek - produktów" jak to"dzieło" Blanki Lipińskiej.
Redaktor dla tekstu to swoisty copywriter, rozpoznający, a i w dużej kształtujący, trendy czytelnicze. Książka ma zaspokajać potrzeby i oczekiwania konsumentów, aby ją chcieli kupić.
To nie tak działa. W dużych wydawnictwach jest tak że patrzy się na rankingi zagranicznych autorów i bierze to co na topie. I albo załapie albo nie. Bywa też że przychodzą agenci zagraniczników i coś proponują.

W mniejszych ktoś czyta nadchodzące pocztą wypociny i decyduje -to ewentualnie do druku, to od razu na kompost... Czasem taka osoba jest też redaktorem ale to nie jest konieczny warunek.

Zazwyczaj wydawnictwo ma swoją politykę - wydajemy to i to dla tych i dla tych. Nie "kształtuje się gustów" bo na prowadzenie takiej działalności potrzebny jest kapitał. W wypromowanie swoich książek od zera mógł sobie pozwolić Rafał Kosik który miał firmę reklamową, kasę, umiejętności i trochę znajomości.

Ale pamiętam jak jego Żona chodziła z koszykiem po targach książki i wręczała dzieciakom w odpowiednim wieku broszurki z opowiadaniami. Budowali sukces harówką.
Redaktor-copywriter oprócz kompetencji językowych musi mieć lekkie pióro, rozeznanie w psychologi, aby skutecznie perswazją lub manipulacją wpłynąć na autora, szczególnie tego z potencjałem przekładającym się na wyniki sprzedaży.
jako autor z potencjałem będący podporą jednego z czołowych wydawnictw prężnie rozwijającego się sektora rynku nie zetknąłem się z taką praktyką. I raczej nie dla tego że redaktor nie ośmielił się :P

w ciągu niemal dwudziestu lat współpracy raz usłyszałem że przydała by się kontynuacja jednej serii bo czytelnicy w meilach do redakcji bardzo proszą...

Pracując da "Warmii" jako początkujący grafoman do wynajęcia dostawałem pewne sugestie. (nigdy konkretne rozkazy) Sam też to i owo sugerowałem.

*
No cóż, idealny układ w aktualnej, tej najważniejszej, biznesowej formule wydawniczej byłby taki: zarówno autor jak i redaktor to wysokiej klasy copywriterzy, zapewniający dochód wydawnictwu i twórcy dzieła. Powinni pisać razem od pierwszej linijki, efektywność rosłaby w postępie geometrycznym, czas też zaoszczędzony.
>wzdech< :roll:

Taka życzliwa rada - raczej nie pisz o rzeczach o których nie masz zielonego pojęcia :roll:
Podwójna korekta i jednocześnie charakteryzująca zawód copywritera – autokorekta zrodziłyby idealną książkę. Już ktoś wpadł na to? Jeśli nie, jestem z siebie dumna:)
tak wpadli - w latach 60-tych w wydawnictwo "Pojezierze" (czy "Horyzonty"?). mieli zapotrzebowanie na powieść harcerską. siadło kolegium redakcyjne opracowało ramy projektu. Potem wezwali Nienackiego i powiedzieli "ty nam to napiszesz". Tylko ze produkt końcowy - seria "Pan Samochodzik..." była zasadniczo odmienna od tego co wymyślili. Dostał ogólne wytyczne ale część olał, część pozmieniał - ergo: dał bardzo dużo od siebie. Znalem człowieka który przy tym był.

Mówi się że "Harry Potter" powstał podobnie - na deskach kreślarskich a Rowling ubrała to w słowa. Nie wiemy czy to prawda.
Żeby nie było, nie mam pretensji, wiem w jakich realiach żyjemy.
Żyjemy w złotej epoce. W świecie o którym marzyłem mając 12-13-14 lat.
W świecie gdzie człowiek zdolny i pracowity może zaciskając zęby skoczyć naprawdę wysoko.
Self pub ma ogromny sens. Oczywiście nie w każdej sytuacji i nie dla wszystkich.
Nie ma.

Self nie zapewni dystrybucji. Bez dystrybucji nie będzie sprzedaży.

Self to mała firma z którą nikt się nie będzie liczył. Ani hurtownik, ani dystrybutor, ani księgarz.
Książka w najlepszym razie na ostatnim regale w kącie księgarni. Na fakturę WZ. nie zejdzie wróci do hurtowni gdzie trafi d ostatniego najciemniejszego kątka magazynu.
Koniec.

Żeby wyżyć tylko z pisania trzeba opchnąć normalnymi kanałami sprzedaży minimum 12 tyś szt rocznie.

Powiedzmy tak - można i bez selfa - po prostu zlecić komuś skład, zamówić sobie druk, odebrać z drukarni paczki książek, upchnąć pod łóżko. Potem jeździć po konwentach i spotkaniach autorskich z walizką swoich książek (aż kręgosłup strzeli) i sprzedawać uczestnikom.

druk 8-9 zł/egz spylić można po 30 zł (coby była atrakcyjna cena). 20 zeta zysku na sztuce - cool.
(aż przyjdzie wywiadowca ze skarbówki dokona zakupu kontrolowanego a potem dop... 5 tyś grzywny za brak kasy fiskalnej i działalności gospodarczej).

Nie teoretyzując - wydałem kalendarz-cegiełkę na moją fundację. Kolorowy, wesoły i po 20 zeta i z autografem gratis. W ciągu półtora roku rozprowadziliśmy z kuzynem ok 950 szt. W tym część była w prezencie dla sponsorów, a jakieś 850 normalnie - kasa na konto albo do puszki. Odbyłem kilkanaście spotkań autorskich, byłem na kilkunastu konwentach. Z reguły nabita sala. (jakoś tam sławny w końcu jestem). Czasem zeszło 10, czasem 12 rekord to było chyba ok 30 na jednym spotkaniu.

Tu sobie zobacz: http://pilipiuk.com/index.php/fundacja?start=5 wróciłem do kdomu otworzyłem puszkę, podliczyłem, kasa na konto fundacji i "gotów do dalszych sukcesów"...

Ergo: ładne kolorowe, tanie, na szczytny cel, znany autor - zainteresowanie produktem max. ok 10% uczestników.
Wszystko na szczęście po legalu - bo konkretne pytania od ludzi z urzędu skarbowego miałem w tym czasie dwa.

-Na jakiej zasadzie pan to rozprowadza bez kasy fiskalnej?
-Cegiełka na fundację, jestem prezesem - o tu jest nadruk na kalendarzu - wydawnictwo niedochodowe, zarejestrowana zbiórka publiczna wyłącznie gotówką - proszę sobie spisać numer z puszki obok jest KRS fundacji.
-Proszę przedyktować, sprawdzę od razu.

Self pub i sens

46
Do tej historii o złych redaktorach należy dodać jeszcze jedną - przynajmniej na gruncie fantastyki bardzo ważną. Jest otóż redaktor, selekcjoner tekstów zarazem. Niepolskich. I kupuje, publikuje w Polsce teksty, o których WIE, że się nie sprzedadzą. Ba, stworzył serię, w której właściwie programowo nie chodzi o sprzedaż, za to pokazuje ona naprawdę ciekawe rzeczy w fantastyce.
Drugie "ba". O jednym z autorów powiedział, że wie, że się u nas sprzedaje w 800 egzemplarzach, ale chce, żeby były jego książki obecne, bo on tego autora lubi. (I tak odkryłem jednego ze swoich ulubionych pisarzy....)
Słupki? Nie zawsze.
A trzecie "ba" - Wrotycz, mam osobistą prośbę, bo Ty dobrze piszesz, ale perspektywę rynku i redaktorów/wydawnictw masz potwornie wykolejoną :) otóż proszę Cię - weź przeczytaj "Geniusza" Berga. To o Maksie Perkinsie, redaktorze współpracującym z gigantami literatury (np. Fitzgerald, Hemingway). Tam jest dużo o realiach współpracy i jeszcze więcej o istocie/sensie redagowania. Przeczytaj, proszę. Zastanów się. Nie słuchaj współczesnych polskich szlochów albo wybuchów entuzjazmu, w zależności kto po której stronie stoi. Po Perkinsie i jego pracy kurz opadł, została czysta robota i jej skutki. Serio, przeczytaj :)
Mówcie mi Pegasus :)
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak
ODPOWIEDZ

Wróć do „Jak wydać książkę w Polsce?”