od jednego strzału

31

Latest post of the previous page:

Mane Tekel Fares pisze:
Oboje wybrali drogę i konsekwentnie nią dążyli pracując, nie mając gwarancji, że się uda. Pykło :-) Czy mieli szczęście?
Najpewniej tak, mieli szczęście bo nigdzie na ma gwarancji, że włożona praca przyniesie zamierzony skutek. Tutaj warto rozważyć błąd poznawczy "błąd przeżywalności".
ichigo ichie

Opowieść o sushi - blog kulinarny

od jednego strzału

32
Mane Tekel Fares pisze:A dlaczego grafoman miałby nie zostać pisarzem? Jeśli wybierze drogę nauki i pracy?
Bo grafoman z definicji nie jest w stanie przyznać, że jest grafomanem :) Tzn. przyznać przed sobą, realnie. Znam co prawda pewnego grafomana, który wykonał olbrzymią pracę i coś tam opublikował w jakimś zbiorku, ale primo to wyjątek, secundo i on pisarzem nie został.
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

od jednego strzału

34
Sukces to wypadkowa wielu czynników. Jednym z nich jest ciężka praca, innym jest motywacja i chęć rozwoju. Potrzebny jest też splot czynników niezależnych od nas, który nazywany jest szczęściem. Na przykładzie radiowca, który poszedł do telewizji: w lokalnej stacji trafił na "szefa", który miał więcej ambicji niż rozsądku. W stolicy najwyraźniej był ktoś kto wiedział, że facet ma podstawy do bycia dobrym radiowcem i jak trochę nad nim popracują to stacja na tym zyska.
Alicja dogoniła Białego Królika... I ukradła mu zegarek.

od jednego strzału

35
Mane Tekel Fares pisze:A dlaczego grafoman miałby nie zostać pisarzem?
to jak ze słuchem muzycznym.
albo się go ma albo się go nie ma.

jak się go ma - to można go rozwijać albo nie rozwijać.

jak się go nie ma - to można sobie pobrzdąkać na czymś
dla przyjemności, pośpiewać przy goleniu albo przy robocie.
w kościele na mszy już lepiej nie - bo ktoś może usłyszeć...

*

może też być problem głębszy - grafoman który ma pewien słuch i ładnie pisze - ale nie radzi sobie z selekcją tematyki... Skutkiem czego książki są poprawnie napisane ale czytać nie bardzo jakoś się chce...

*

Dzieci drogie - ktoś chyba musi Was uświadomić. To nie do końca jest tak że jak ktoś jest leniem to g... osiągnie a jak ktoś haruje to do czegoś dojdzie. Prawdziwa jest pierwsza część... Kto jest leniem g... osiągnie. A czasem przez to lenistwo zostanie niewolnikiem takich którzy wymyślą jak go zmusić do roboty za miskę zupy i będzie robił aż zdechnie... Lenistwo często łączy się z głupotą. A czasem leń jest przekonany że jest wielkim cwaniakiem a tu nagle życie wyrywa mu dywan spod nóg bo przyszedł prawdziwy cwaniak i go zrobił na szaro.

Pracusie zazwyczaj do czegoś dochodzą. Szybciej lub wolniej, ale jakoś idzie. Mija 5-10-20 lat i stoją w miejscu do którego chcieli dojść. Ale nie jest to pewnik. Czasem trafiają się okoliczności obiektywne - bezrobocie strukturalne i brak możliwości wyjazdu, choroby w rodzinie, inne wypadki losowe które podetną skrzydła brzytwą. Czasem idą burze polityczne - niekoniecznie zaraz wojny - ale np. władza wprowadza podatek który rujnuje całą branżę. Albo nagle się okazuje że dany zawód staje się korporacją, wchodzą licencje etc.

Akurat gdy skończyłem studia i dorabiając w gazetach ledwo wiązałem koniec z końcem zaczęła się dyskusja o tym by zawód dziennikarza był dostępny tylko dla ludzi po studiach dziennikarskich. (projekt na szczęście zdechł - ale inne przeszły).

*

Zostać pisarzem... Co jest do tego potrzebne?

1) jakiś tam talent. I wola rozwijania tego talentu.

2) oczytanie - to baaardzo ważne. Czytając nie tylko podpatrujemy "myki" innych autorów, ale też poszerzamy bazę własnego słownictwa. Poznajemy wyrazy których nie słyszymy na co dzień w domu ani w szkole (a zwłaszcza nie w telewizji...). Warto czasem poczytać klasykę - bo język w sferze technicznej się rozwija a w opisowej ubożeje - warto wiedzieć ze są takie słowa jak taźbir czy przetaina. Albo co naprawdę oznacza słowo "spolegliwy".

3) wyobraźnia - powinna płonąc jak świeca. Trzeba mieć kupę pomysłów, najlepiej świeżych, odkrywczych etc. pomysłów na bohaterów, na fabuły. Jak pomysłów brakuje - trzeba wiedzieć gdzie i jak grzebać żeby znaleźć podpowiedzi w historii.

4) Hobby, pasje badawcze, nietuzinkowe zawody, dociekliwość - żeby wspomóc wyobraźnię, żeby umieć szczegółowo coś opisać, żeby bohaterowie mogli uczenie o czymś pogadać i by olśnić czytelnika naszą hłe-hłe "erudycją". Przydaje się też umiejętność ciekawego opowiadania.

5) zacięcie, pracowitość - trzeba wstukać z milion znaków żeby to co piszemy do czegoś się nadawało. Potem trzeba wbić te 500 tyś znaków żeby powstała książka. Trzeba czytać, pisać analizować, uczyć się w biegu... Jeszcze uwaga na marginesie - jak ktoś jest w liceum, albo na studiach - to ostatni dzwonek by brać się na ostro do roboty - dopóki jesteście na utrzymaniu Rodziców. Potem będzie już tylko trudniej i mniej czasu na wszystko. Potrzebna jest też twardość niezbędna by nie odpalać neta zanim się dziennej normy nie wstuka. O innych czasochłonnych nałogach nie wspomnę...

6) samokrytycyzm - tj. nie puszczać gniota tyko szlifować aż zalśni jak psu...

7) odwaga - żeby kiedyś to jednak wysłać. Niby bić za to nie będą - ale trema często początkujących paraliżuje.

8) Wyważenie. Traktować robotę poważnie ale bez śmiertelnej powagi. Umieć traktować swój tekst jak plastelinę. Ugniatać, urabiać modelować,urwać kawałek i wkleić gdzie indziej... Powiedzieć sobie - nie jestem biskupem celebrującym mszę rocznicową. Nie dotykam nici stanowiących osnowę rzeczywistości. Nie jestem wieszczem płodzącym kolejną epopeję narodową. Trzeba spuścić sodówę uszami i do roboty.

9) świadomość misji. To jest ZAWÓD SZCZEGÓLNEGO ZAUFANIA SPOŁECZNEGO. To jest zawód który pewnych rzeczy od Was będzie wymagał. To jest zawód który sprawi że będziecie oceniani znacznie surowiej niż byle cwelebryci. Kto tego nie rozumie - niech sobie od razu odpuści.

10) szczęście. Żeby skoczyć naprawdę wysoko trzeba trafić na dobrego wydawcę, trafić swoją prozą w odpowiedni czas, znaleźć sobie swoją niszę.

*

Zapisałem się na wery bodaj w 2007 roku. Są tu ludzie którzy już wtedy tu byli i do dziś nie debiutowali. Są tu ludzie którzy chcą się czegoś nauczyć i realizują ten plan albo i nie. Są tu także ludzie który wpadają tu jak na piwo - posiedzieć w miłym towarzystwie, pogadać na sb.

Tak, to też jest wybór. Czasem trzeba sobie postawić pytanie: Kim jestem. Kim chcę być. Po co tu jestem...

Added in 2 minutes 10 seconds:
Mane Tekel Fares pisze:
Navajero pisze: Bo grafoman z definicji nie jest w stanie przyznać, że jest grafomanem
Nie odbierajmy nadziei. :P
Odbierzmy. Murarze, ślusarze, stolarze, szewcy też są społeczeństwu potrzebni.

od jednego strzału

37
ps.

w 1997 roku pisałem ok 11-12 lat. Publikowałem w "Fenixie" od wiosny 1996r.
Ergo: jakieś 1,5 roku "byłem pisarzem" - nabierałem pewności siebie, sądziłem
że już umiem pisać, gdy trafiłem na warsztaty "Klubu Tfurców".

Efekt poddania tekstu ocenie zawodowych redaktorów by jak zderzenia z betonową ścianą.
W ciągu godziny zrozumiałem że mam jakieś tam podstawy ale połowa roboty dopiero przede mną...

Added in 43 seconds:
Mane Tekel Fares pisze:
Andrzej Pilipiuk pisze: Tak, to też jest wybór. Czasem trzeba sobie postawić pytanie: Kim jestem. Kim chcę być. Po co tu jestem...
Tak, najlepiej jest zacząć od własnych "problemów".
Dzięki. :)
Eeeee... to są PROBLEMY!? :shock:

od jednego strzału

38
Ja się przyznaje, jestem tu rekreacyjnie. Własna praca zajęła drugie miejsce, ponieważ chciałam najpierw ustabilizować swoje życie. Jednak spędzając ponad 11 godzin poza domem praktycznie nie mam szans na napisanie książki wartej wydania. Tego jestem w pełni świadoma.
Dlatego ciężko będzie wystawić nawet fragment, bo będzie "rzeźnia".
Alicja dogoniła Białego Królika... I ukradła mu zegarek.

od jednego strzału

41
Cieszmy się procesem, nie tylko efektem.
IMO najmądrzejsze słowa, jakie padły w tym temacie. Najbardziej interesujący pisarze to na ogół ludzie, którzy nie mieli ciśnienia na sukces. Ktoś gdzieś ich zauważył, zachęcił do pisania, ośmielił. To grafoman myśli przede wszystkim o korzyściach związanych z wydawaniem książek, choć i utalentowani autorzy nie są wolni od tej przywary. Nie da się wymusić sukcesu, on sam przyjdzie, jak ma przyjść. A jak nie przyjdzie (choćby i po śmierci), to znaczy, że nie piszesz dla samego pisania, tylko właśnie dla celów zewnętrznych. Nie lubisz pisać, marnujesz tylko czas, który mógłbyś/mogłabyś przeznaczyć na dobrą zabawę. Tylko tak można wyjaśnić zjawisko grafomanii: to przypadłość ludzi owładniętych irracjonalną żądzą sukcesu (w najtrywialniejszym znaczeniu tego słowa).

Każda aktywność, której cel wykracza poza nią samą, jest zajęciem jałowym i bezbarwnym, zalatującym trumną. Nie zamykajcie się w tej trumnie na własne życzenie.
https://sceptyk.substack.com/

od jednego strzału

42
Błęzydian pisze: (czw 17 wrz 2020, 14:46) Każda aktywność, której cel wykracza poza nią samą, jest zajęciem jałowym i bezbarwnym, zalatującym trumną. Nie zamykajcie się w tej trumnie na własne życzenie.
Jako autor ogromnej ilości wydanych książek muszę się przyznać piszę dla kasy. Kasa jest mi potrzebna by utrzymać rodzinę i odrobinkę powłóczyć się po świecie.

Nie pochodzę z bogatej rodziny - nie mogłem podjąć pracy w rodzinnej firmie - bo nie mieliśmy czegoś takiego. Coś tam się w życiu po ludziach nauczyłem ale stałej roboty mi nie dali, na swoje nie miałem jak iść bo nie miałem kasy na maszyny ani miejsca na warsztat.

Pisanie jest najbardziej demokratyczną ze sztuk. Potrzebujesz zeszyt i długopis. Budżet na strat: 5 zł żeby zacząć marsz po miliony, ewentualnie marsz na Parnas. 5 zł by rzucić wyzwanie wielkiemu złemu światu ;)
Błęzydian pisze: (czw 17 wrz 2020, 14:46) Nie da się wymusić sukcesu, on sam przyjdzie, jak ma przyjść.
Gucio prawda. Jak nie wyprujesz z siebie flaków nic z tego nie wyniknie.
Zwłaszcza po śmierci.

od jednego strzału

43
Andrzej Pilipiuk, po tylu wydanych książkach i przy tak solidnej pozycji na rynku nie wątpię, że hajs może być motywacją :) Idę jednak o zakład, że kiedy pisałeś swoje pierwociny, nie robiłeś tego z myślą o przyszłej fortunie. A i teraz, jak przypuszczam, pobudki materialne nie wyczerpują całokształtu Twoich motywacji.

Zabrałem w tym temacie głos, bo idea pisania dla celów innych niż samo pisanie wydaje mi się niezdrowa, sprzeczna z prawdziwymi interesami piszącego. Nie przemawia do mnie wizja projektowania odległej przyszłości, stawiania sobie celu: zostanę pisarzem. Adept pióra powinien w mojej opinii mieć się na baczności przed wtłaczaniem swojego życia w jakiś kulturowy stereotyp.

Pisanie dla celów innych niż samo pisanie otwiera furtkę grafomanii. Trudno mi wyobrazić sobie sytuację, w której potrzeba pisania, pielęgnowana od małego, nie szłaby w parze z odpowiednimi uzdolnieniami. Równie dobrze wąż mógłby chcieć latać, a bocian pełzać po ziemi. Nie można mieć tak wadliwego software'u w głowie ^^

A jeśli są ludzie, którzy piszą mimo braku talentu, to tylko dlatego, że pisanie wiąże się z prestiżem, zapewnia korzyści, o których mówiłeś. Pisanie jest wtedy narzędziem służącym do osiągnięcia tych celów, ale nie ma w tym żadnej instynktownej konieczności - narzędzie mogłoby być inne.

Gdyby odrzeć pisanie z całej tej otoczki, pisaliby tylko ci, którzy umieją, i którzy muszą to robić, żeby uzyskać optimum zadowolenia z życia. Dlatego fundamentalnym pytaniem, które powinien zadać sobie każdy piszący, jest: czy pisałbyś nadal, gdyby wszystkie dzieła ludzkiego umysłu były anonimowe, pozbawione sygnatury?

Andrzej Pilipiuk pisze: (ndz 20 wrz 2020, 00:57) Błęzydian pisze: (czw 17 wrz 2020, 14:46)
Nie da się wymusić sukcesu, on sam przyjdzie, jak ma przyjść.
Gucio prawda. Jak nie wyprujesz z siebie flaków nic z tego nie wyniknie.
Zwłaszcza po śmierci.
Pełna zgoda, ale nie zaprzecza to moim słowom. Kontekst wskazuje, że chodziło mi o uprzedmiotowienie swojego życia, o zawłaszczanie przez wolę obszarów, które tego nie potrzebują, bo działają same z siebie.
https://sceptyk.substack.com/

od jednego strzału

44
Grafomania często wynika właśnie z pisania dla samego pisania, ponieważ sprawia frajdę , lub czuje się wewnętrzny przymus do klepania znaków. W zasadzie, to jest nawet definicja pojęcia ;)

Jeśli jesteś nastawiony na weryfikację rynkiem, a więc: zarobek, odbiór czytelniczy, cokolwiek, to już musisz brać pod uwagę coś więcej niż samozadowolenie.
ichigo ichie

Opowieść o sushi - blog kulinarny

od jednego strzału

45
Przytaczam PWN-owską definicję grafomanii:

1. «pisanie utworów literackich przez osoby pozbawione talentu»

2. «bezwartościowe utwory literackie»

Mogę się też powołać na słowa Bukowskiego: "kto nie musi pisać, niech nie pisze".

Jason pisze: (pn 21 wrz 2020, 10:33) Jeśli jesteś nastawiony na weryfikację rynkiem, a więc: zarobek, odbiór czytelniczy, cokolwiek, to już musisz brać pod uwagę coś więcej niż samozadowolenie

Jasne, tyle że akurat nie brałbym sukcesu rynkowego za miarę wartości dzieła. Wystarczyłyby mi opinie osób, które się na rzeczy znają i nie mają powodów wprowadzać mnie w błąd.

Frajda czerpana z pisania to IMO wskazówka, że robisz to, co trzeba. Dopiero częste wybieganie myślą w przyszłość, skupianie się na ewentualnych korzyściach związanych z wydawaniem książek stawia pod znakiem zapytania sens wykonywanej czynności.

Największa sława staje się udziałem tych, którzy o nią nie zabiegają.

Gdyby wprowadzić przepis zakazujący podpisywania utworów swoim imieniem i nazwiskiem, ileż książek zniknęłoby z księgarskich półek! Pokuszę się o stwierdzenie, że zostałoby tylko to, co najbardziej zasługuje na uwagę czytelników.
https://sceptyk.substack.com/

od jednego strzału

46
Błęzydian pisze: (pn 21 wrz 2020, 11:38) Frajda czerpana z pisania to IMO wskazówka, że robisz to, co trzeba.
Błęzydian pisze: (pn 21 wrz 2020, 11:38) Gdyby wprowadzić przepis zakazujący podpisywania utworów swoim imieniem i nazwiskiem, ileż książek zniknęłoby z księgarskich półek! Pokuszę się o stwierdzenie, że zostałoby tylko to, co najbardziej zasługuje na uwagę czytelników.
Obawiam się, że procentowo zostałoby 95% tego, co publikują wydawnictwa vanity i selferzy, oraz np. 10% tego, co takie Wydawnictwo Literackie, Znak czy Foksal :)

Możesz się nie zgadzać, ale tak definiowana przez Ciebie twórczość zdecydowanie trafniej definiuje grafomanów niż tych, dorobek których chciałbyś zachować :)
W istocie bowiem piszesz jedynie o emocjach towarzyszących twórczości, a nie o jej jakości. Tę oceniają czytelnicy (także w przypadku literatury wysokiej) :)
Mówcie mi Pegasus :)
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak
ODPOWIEDZ

Wróć do „Jak wydać książkę w Polsce?”

cron