Latest post of the previous page:
Najpewniej tak, mieli szczęście bo nigdzie na ma gwarancji, że włożona praca przyniesie zamierzony skutek. Tutaj warto rozważyć błąd poznawczy "błąd przeżywalności".
Moderatorzy: Poetyfikatorzy, Weryfikatorzy, Moderatorzy, Zaufani przyjaciele
Latest post of the previous page:
Najpewniej tak, mieli szczęście bo nigdzie na ma gwarancji, że włożona praca przyniesie zamierzony skutek. Tutaj warto rozważyć błąd poznawczy "błąd przeżywalności".
Bo grafoman z definicji nie jest w stanie przyznać, że jest grafomanemMane Tekel Fares pisze:A dlaczego grafoman miałby nie zostać pisarzem? Jeśli wybierze drogę nauki i pracy?
to jak ze słuchem muzycznym.Mane Tekel Fares pisze:A dlaczego grafoman miałby nie zostać pisarzem?
Odbierzmy. Murarze, ślusarze, stolarze, szewcy też są społeczeństwu potrzebni.
Eeeee... to są PROBLEMY!?
IMO najmądrzejsze słowa, jakie padły w tym temacie. Najbardziej interesujący pisarze to na ogół ludzie, którzy nie mieli ciśnienia na sukces. Ktoś gdzieś ich zauważył, zachęcił do pisania, ośmielił. To grafoman myśli przede wszystkim o korzyściach związanych z wydawaniem książek, choć i utalentowani autorzy nie są wolni od tej przywary. Nie da się wymusić sukcesu, on sam przyjdzie, jak ma przyjść. A jak nie przyjdzie (choćby i po śmierci), to znaczy, że nie piszesz dla samego pisania, tylko właśnie dla celów zewnętrznych. Nie lubisz pisać, marnujesz tylko czas, który mógłbyś/mogłabyś przeznaczyć na dobrą zabawę. Tylko tak można wyjaśnić zjawisko grafomanii: to przypadłość ludzi owładniętych irracjonalną żądzą sukcesu (w najtrywialniejszym znaczeniu tego słowa).Cieszmy się procesem, nie tylko efektem.
Jako autor ogromnej ilości wydanych książek muszę się przyznać piszę dla kasy. Kasa jest mi potrzebna by utrzymać rodzinę i odrobinkę powłóczyć się po świecie.Błęzydian pisze: (czw 17 wrz 2020, 14:46) Każda aktywność, której cel wykracza poza nią samą, jest zajęciem jałowym i bezbarwnym, zalatującym trumną. Nie zamykajcie się w tej trumnie na własne życzenie.
Gucio prawda. Jak nie wyprujesz z siebie flaków nic z tego nie wyniknie.Błęzydian pisze: (czw 17 wrz 2020, 14:46) Nie da się wymusić sukcesu, on sam przyjdzie, jak ma przyjść.
Pełna zgoda, ale nie zaprzecza to moim słowom. Kontekst wskazuje, że chodziło mi o uprzedmiotowienie swojego życia, o zawłaszczanie przez wolę obszarów, które tego nie potrzebują, bo działają same z siebie.Andrzej Pilipiuk pisze: (ndz 20 wrz 2020, 00:57) Błęzydian pisze: (czw 17 wrz 2020, 14:46)
Nie da się wymusić sukcesu, on sam przyjdzie, jak ma przyjść.
Gucio prawda. Jak nie wyprujesz z siebie flaków nic z tego nie wyniknie.
Zwłaszcza po śmierci.
Jason pisze: (pn 21 wrz 2020, 10:33) Jeśli jesteś nastawiony na weryfikację rynkiem, a więc: zarobek, odbiór czytelniczy, cokolwiek, to już musisz brać pod uwagę coś więcej niż samozadowolenie
Błęzydian pisze: (pn 21 wrz 2020, 11:38) Frajda czerpana z pisania to IMO wskazówka, że robisz to, co trzeba.
Obawiam się, że procentowo zostałoby 95% tego, co publikują wydawnictwa vanity i selferzy, oraz np. 10% tego, co takie Wydawnictwo Literackie, Znak czy FoksalBłęzydian pisze: (pn 21 wrz 2020, 11:38) Gdyby wprowadzić przepis zakazujący podpisywania utworów swoim imieniem i nazwiskiem, ileż książek zniknęłoby z księgarskich półek! Pokuszę się o stwierdzenie, że zostałoby tylko to, co najbardziej zasługuje na uwagę czytelników.
Wróć do „Jak wydać książkę w Polsce?”