Latest post of the previous page:
Myślę, że jakbyś wysłał wszystkim JEDNEGO maila, z widocznymi adresami pozostałych to rzeczywiście.
Latest post of the previous page:
Myślę, że jakbyś wysłał wszystkim JEDNEGO maila, z widocznymi adresami pozostałych to rzeczywiście.Myślę, że choć to mało eleganckie, to być może skłoniłoby WSZYSTKICH adresatów co najmniej do przeczytania załączonej propozycji
Według mnie nie ma w tym nic nagannego i jest to dość powszechnie stosowana praktyka.
Powiedzmy zatem tak: nachalność to wytrwałość w dążeniu do celu bez określenia tego celu...
TadekM pisze:
Kilka słów o sobie: jeśli masz czym się chwalić, to wal w mejlu, nie pliku. Pisz rzeczy, które albo dowodzą Twojej umiejętności pisania (publikowałem tu i tu, dostałem taką i taką nagrodę), albo dowodzą wartością książki (np. jestem doktorem prawa - a książka jest kryminałem sądowym; mieszkałem pół roku na Spitzbergenie - a tam rozgrywa się akcja powieści). Wszystko poza tym to jest wata i nie musi być tego dużo.
Jeśli chciałeś zasugerować, iż nie będąc Tolkienem lub Lemem i nie mając dorobku wydawnictwo nie zainteresuje się twoim tekstem to pragnę wyprowadzić Cię z błędu.Remi.G pisze: Z mojego doświadczenia powiem Ci, że.....
Wydawnictwo to wali kim jesteś, jeśli nie jesteś Tolkienem, albo Lemem....
Wydawca pierwsze pytanie jaki zada o to czy publikowałeś już gdzieś, oraz o to jaki był odbiór twojej pracy.
Blog.. Grupy tematyczne na FB.... Promocje internetowy.
Bo dla wydawnictwa, na współczesnym rynku też jest jest ważne to czy może sobie pozwolić na to, aby angażować sobie zasoby i czas na inwestowanie w książkę.
Prześledźmy taką hipotetyczną sytuację.
Napisałeś to samo, co ja powyżej. Pewnie Andrzej miał już za sobą jakąś publikacje na papierze, zanim rozesłał Wędrowycza po wydawnictwach. Czy ta publikacja mu pomogła? Nie bardzo. Jedno-dwa opowiadanka, blog i fanpejdż to dużo za mało. Właśnie taką tezę stawiam w kontrze do opinii Remiego. I tylko taką.
I tutaj też powtarzasz moją tezę.Eldil pisze: Zgodzę się, odpowiedź sprowadza się do tego, co kupi czytelnik. Co więc kupi?
Książkę Jana Kowalskiego, o której piszą "odkrycie roku", "genialna pozycja", "musisz przeczytać"? O setkach książek tak piszą, nie ze względu na treść, tylko przez budżet na reklamę.
Czy książkę swojego ulubionego, znanego autora, o której co prawda słyszał, że jest słabsza, ale to w końcu jego ulubiony, ale to kontynuacja serii...
Óp pisze:
Bo post Remiego dotyczył czegoś innego. Nie wyboru pomiędzy nołnejmem, a znanym autorem, a pomiędzy nołnejmem, który prowadzi bloga, a nołnejmem bez bloga. Ba, mało tego, zanim dojdzie do wyboru przez czytelnika (a Ty piszesz o właśnie o tym), najpierw to wydawca musi dokonać wyboru. A wybiera, przypominam, pomiędzy słabą książką nołnejma z blogiem, a dobrą książką nołnejma bez bloga. Kogo wybierze?
Óp pisze:
To jeszcze inaczej:
Wydawca sięgnie po kiepską książkę nołnejma, który ma blogaska, na koncie dwa opowiadania i wygrany jakiś mały konkurs, przez co wciąż jest nołnejmem (do tego to się sprowadza, o tym pisał Jacek powyżej) - czy może chętniej sięgnie po książkę nołnejma, który nie ma na koncie dwóch opowiadań i blogaska, ale napisał dobrą książkę, która można liczyć na dobre recenzje, a sam autor rokuje na przyszłość?
Wróć do „Jak wydać książkę w Polsce?”