196

Latest post of the previous page:

Lu pisze:No cóż. I na dnie Piekła można mieć co powspominać. A jeśli, zaprawdę Bóg jest miłością, to nie karze, tylko obdarza człowieka ostateczną łaska poznania prawdy o samym sobie - otwiera mu OCZY! Piekło... Raj... To jest to co sam w sobie nimi dostrzeże.

Tyle że Bóg jest też sprawiedliwością ;).
"Bóg jest sędzią sprawiedliwym, który za dobro wynagradza, a za zło karze", jeśli się nie mylę. A niezbyt sprawiedliwe byłoby osadzenie po śmierci wszystkich (zajedno: uczciwych, porządnych i dobrych czy kłamliwych, zeszmaconych i złych) w jakiejś urawniłowce, nieprawdaż?
Lu pisze:Do rzeczy. Nie lubie patrzec na życie z punktu widzenia komunistycznego aparatczyka, dla którego człowiek jest liczbowo skatalogowaną jednostką produkcyjną o wartości równoważnej róznicy uzyskanych zeń przychodów i kosztów utrzymania go przy zyciu. jak bilans jest ujemny to trzeba palnąć mu w łeb albo do gułagu. To mój ojciec tak na to patrzy. Za to go nienawidze. A jemu i tak wiedzie sie co raz lepiej.
A po co kulka w łeb czy do gułagu? Jeśli jakiś pracownik - bo kiedy piszesz o "jednostce produkcyjnej", to rozumiem, że właśnie pracowników masz na myśli - sprawuje się gorzej niż inni, przynosi strat finansowe, to po prostu się z taką osobą nie współpracuje. Kiepskiego pracownika przedsiębiorca może zwolnić - naprawdę gułagi nie są do tego potrzebne...
Wolność oznacza prawo do twierdzenia, że dwa i dwa to cztery. Z niego wynika reszta.

Jerzy Orwell, "Rok 1984"

197
Lu pisze: A jeśli, zaprawdę Bóg jest miłością, to nie karze, tylko obdarza człowieka ostateczną łaska poznania prawdy o samym sobie - otwiera mu OCZY! Piekło... Raj... To jest to co sam w sobie nimi dostrzeże..
hmmm... kupa ludzi dostrzeże głównie pustkę...
ja to pewnie trafie do jakiegoś magazynu bibliotecznego i będę czytał do siódmej nieskończoności ;).
Do rzeczy. Nie lubie patrzec na życie z punktu widzenia komunistycznego aparatczyka, dla którego człowiek jest liczbowo skatalogowaną jednostką produkcyjną o wartości równoważnej różnicy uzyskanych zeń przychodów i kosztów utrzymania go przy życiu..

ok. ale czasem sa ludzie który ewidentnie nie chce się pracować...
Czyli jaki wniosek? Budujemy Literacką Republikę Rad? .
yeah! w uznaniu swych zasług mianuję sie przodownikiem pracy.

poproszę gwiazdę na pierś, darmowy bilet na tramwaj, bilety do teatru, konserwę regeneracyjną i mieszkanie w bloku ;)
Zawsze na eksport, znów historia z dewizami?.
i wynagrodzenie w dewizach ;)
Demokracja - ustrój, który gwarantuje ludziom prawo do bycia idiotami..
idiotą możesz być wszędzie - wiele ustrojów za to nagradza ;)

.
juz niemal pogodziłem sie, że moje pisarzenie to tak tylko, dla spotru, do szuflady, żeby zająć czymś głowę i nie zwariować. Inni mogą ogladac mecze, iść na piwo albo na dziwki. ja nie. ja nie z tych. Więc piszę sobię..
o rany przez całe dzieciństwo pisałem żeby odreagować.
Dojrzejesz jeszcze do decyzji by pokazać to światu.

199
Nie chcę się znowu zapędzić w kozi róg i zaczynać od nowa...

Chodziło mi o to, że jakoś odstręcza mnie od robienia czegokolwiek myśl, że aby robić to "dobrze" trzeba robić to w nieco bezduszny sposób, który wielu nazywa "dorosłym podejściem do życia".

Pisanie jest przecież rzeczą jak każda inna - robi sie to, bo to sprawia przyjemność, frajdę, bawi. Jeśli ma być kołchoźniczym znojem, chocby dającym zyski i wspaniałe efekty to, przynajmniej Ja, dziekuje bardzo za takie pisarstwo. Może tym samym wypisuje na siebie wyrok, ale może sie na innego "pisarza" zwyczajnie nie nadaję i już?

Na chleb zarobić mogę gdzie indziej, radość czerpiąc z "hobby". Może być nawet Sudoku. Co za różnica!? Czynność czynności równa. Dla mnie przynajmniej.

Sens moga mieć nawet czynności niepraktyczne i bezużyteczne. Sens to rodzaj "umowy społecznej", tyle że zawieranej z samym sobą, to kompromis z suchą logiką.

Sens pisania - conajmniej przyjemność, frajda, zabawa. CO-NAJ-MNIEJ!

A jesli coś jeszcze? Tym lepiej! Nie mówię, że nie. Ale to jest absolutne minimum.
Byle nie popaść w kołchoźnicze rzemieślnictwo. Wtedy pisarz równy hutnikowi.

200
A tak normalnie to nie? Pisarz jest względem hutnika jakimś nadczłowiekiem?
Panie, zachowaj mnie od zgubnego nawyku mniemania, że muszę coś powiedzieć na każdy temat i przy każdej okazji. Odbierz mi chęć prostowania każdemu jego ścieżek. Szkoda mi nie spożytkować wielkich zasobów mądrości, jakie posiadam, ale użycz mi, Panie, chwalebnego uczucia, że czasem mogę się mylić.

201
Hutnik, spawacz, kopacz rowów melioracyjnych, śmieciarz...

Pan Psor zamieniłby się? Poczerpać sobie satysfakcję z nużania się w cudzych odpadkach? Z smarzenia się pod Piecem martenowskim kilka godzin? Postoimy sobie dla satysfakcji w błotsku po kolana? Co?

Nadal obstajesz przy tym, że pisarz ze swoją robotą jest równy hutnikowi? No, chyba że u Sendzimira robią sami zagorzali miłośnicy sauny rzymskiej.

Poczucie wewnetrznej satysfakcji jest najpierwszym powodem, dla którego warto coś robic. By mieć z tego czegoś satysfakcję. Reszta tylko to podkresla. Jak przyprawy.

202
(praca pisarza = praca hutnika) =/= (pisarz = hutnik)

Praca pisarza lepsza, ale to wcale nie znaczy, że lepszy jest pisarz jako człowiek.
Panie, zachowaj mnie od zgubnego nawyku mniemania, że muszę coś powiedzieć na każdy temat i przy każdej okazji. Odbierz mi chęć prostowania każdemu jego ścieżek. Szkoda mi nie spożytkować wielkich zasobów mądrości, jakie posiadam, ale użycz mi, Panie, chwalebnego uczucia, że czasem mogę się mylić.

203
A ja o tym mówię? Czy ja z Deklaracją Praw Człowieka i Obywatela tu wyjechałem?

Człowiek człowiekowi równy. OK. Deklaracja Praw Człowieka i Obywatela jest mi znana. Zgoda. Ale mi się rozchodzi o sama robotę.

Dla zarobku można robić jedno (praca w biurze, na uniwerku) a dla przyjemności drugie (malowanie obrazów, Sudoku, pisanie opowiadań). Bo jesli połączenie tych dwóch rzeczy (zawód - pisarz) zniszczy całą frajdę tej roboty to na co komu praca, która depcze jedyne źródło przyjemności w życiu, jedyny podów dla satysfakcji? Toż to ubijanie sobie rąk!

Jeśli to co daje przyjemność nie może być jednocześnie pracą to niech lepiej pozostanie sobie czystym hobbi. Tak jest lepiej dla zdrowia i zycia. A kasę zarobi sie inaczej, bez niesmaku w ustach.

204
Lu, zamiast chlipać w mankiet, wziąłbyś się do pisania. Zamiast setek pozbawionych znaczenia postów w czasie na to poświęconym, może byś napisał rozdział ciekawej powieści? Nie szkoda ci czasu?

Przypomniała mi się historia dotycząca niejakiego Harlana Ellisona. O ile pamiętam, innemu "niejakiemu", Heinleinowi, opowiadał swoje pomysły będąc nastolatkiem, aż Heinlein spojrzał na niego surowo i rzekł: - Ty mi nie opowiadaj pomysłów, ty napisz te teksty.

No i napisał :-)
Mówcie mi Pegasus :)
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak

205
Pawlak... Podejdź no do płota. Kargul z kosą czeka. ;)

Spokojnie, spokojnie. Tekścior już się produkuje się. Jeszcze w tym tygodniu będziesz miał w co kamieniami rzucać. Bez obaw!

A ty mnie tak do pisania moich historyjek nie zachęcaj, bo cię nimi jeszcze z intersu wygryzę. I co wtedy? He he!

Luzik. Wszystko w swoim czasie...

207
No to uzbrój się w cierpliwośc. Wpierw posprzątam bajzel w prywatnym zyciu. W międzyczasie może skończę coś większego i wypuszczę to na rynek to wtedy się spotkamy.

Ja przyniosę kosę. Ty załatwiaj sierp! W końcu my będziem wtedy pisarze - sami swoi!

209
W cokolwiek wątpisz, Kanadyjczyk, to ja, szczerze mówiąc równierz wątpię.

Ale nawet zdarzenia z prawdopodobieństwem jak 1 do 1 000 000 zdarzają się trzy razy pod rząd. Pamiętaj o tym.

211
No ba, niektórzy potrafią sklecić zdanie bez błędu ortograficznego, ale ich dzieła i tak nie stoją na półkach... Mam wrażenie, że dyskusje na temat "co by było gdybym napisał książkę" są dość jałowe. Jak napiszę książkę, albo przynajmniej będę w trakcie pisania (i nie mam tu na myśli prologu), to wtedy będzie o czym rozmawiać. Jak słusznie zauważył Romek: piszmy, mniej gadajmy. Na zdrowie.

Wróć do „Jak wydać książkę w Polsce?”