Publikowanie w internecie, zdradzanie fragmentów, wtórne używanie tekstu.

16

Latest post of the previous page:

urka pisze: (pn 22 maja 2023, 09:13) takich ciekawych spostrzeżeń jak on pisał, o życiu w służbie zdrowia, to już nikt nie napisze, bo rodo, lojalki, tajemnice zawodowe i spowiedzi...
Miałem ostatnio sposobność przeczytać "Będzie bolało" Adama Kaya i musze przyznać było to otwierające oczy doświadczenie. Od znajomych, którzy mieszkają na wyspach dowiaduje się, że ich służba zdrowia stoi na jeszcze bardziej opłakanym poziomie niż nasza - trudno uwierzyć.

Dodano po 1 godzinie 27 minutach 22 sekundach:
urka,
Odnośnie twojego tematu - pamiętam kazus Marsjanina, gdzie autor Andy Weir pisał kawałkami swoją powieść na swoim blogu. Miał już zebraną niewielką grupę oddanych ludzi, którzy tam nawet zaglądali. Wcześniej miał ukończone tylko krótkie opowiadanie "The Egg". Gdy czytelnicy namówili go, aby wydał "Marsjanina" jako całość to wrzucił to jako ebook na Amazona za najniższą możliwą cenę 0.99$, próbując rozpowszechnić w ten sposób swoją książkę. W pierwszym miesiącu rozeszła się w oszałamiających 20 kopiach, ale dzięki temu ruchowi oraz późniejszemu nagraniu audiobooka zyskał szerszą publikę.

Publikowanie w internecie, zdradzanie fragmentów, wtórne używanie tekstu.

18
urka,
Wiem, że są profesjonalne oferty na korekty i redakcje tekstów, a że to podstawa do dalszego rozwoju tekstu - można by się nad tym pochylić.
Ale jeżeli ceny byłyby zbyt odstraszające to cóż domy też nadal stawia się systemem gospodarczym - tylko dłużej.
Choć w moim przypadku, gdy pisze to jestem po pewnym czasie ślepy na pewne oczywiste błędy.
Jak pies na swój własny zapach.

Publikowanie w internecie, zdradzanie fragmentów, wtórne używanie tekstu.

19
Zbuntowana SI pisze: (ndz 28 maja 2023, 15:01) jestem po pewnym czasie ślepy na pewne oczywiste błędy.
O tak. Sama się zaskakuje, że mogłam przeoczyć takie błędy jak na samym początku już mi wskazał Navajero. Jeżeli chodzi o wydanie książki, to już pogodziłam się z tym że trzeba trochę zainwestować i jeżeli nie chcę żeby takie banalne błędy zniechęcały wydawcę, już na etapie przeglądania propozycji debiutu, to pasuje żeby ktoś pomógł i mu za taką pracę zapłacić - odłożyłam na to trochę kasy (w ciekawy sposób, ale to historia na osobną opowieść z gatunku fantasy ;) ) Tylko problem opiera się trochę na tym że redaktorzy z mojego skromnego zasięgu (na zasadzie polecenia przez kogoś), robią to jako pracę dodatkową, a poza tym zawodowo utrzymują się z czegoś innego, więc termin realizacji jest często trudny do zaplanowania. Albo mam problem z beta-czytelnikami, którzy bardzo często porzucają czytanie i kontakt bez choćby informacji "słuchaj, jednak nie interesuje mnie, mam pilniejsze rzeczy w życiu" - co też byłoby pomocne i całkowicie szanuje. Jeszcze pół biedy jak to znajomi których widzę i dobrze wiem że nie kryje się nic poza tym. A co do ludzi z neta? Nie wiem po co się zgłaszają, wiedząc o czym jest książka i ile jej jest.

Kiedyś próbowałam zaangażować graczy takiej aplikacji Habitica- to coś w rodzaju organizatora czasu stylizowanego na gre RPG. Wyznaczasz sobie różne zadania i cele związane z wykonywaniem obowiązków życiowych (np. wykonywania ćwiczeń, nauki, czytania, sprzatania...) i w aplikacji przelicza ci to na punkty, tak jakby twoja postać pokonywała kolejnych przeciwników i zadania. Wewnątrz gry funkcjonuje też specjalna waluta, za którą można kupić specjalne gadżety lub skórki, ale trzeba wygrać konkursy lub ją kupić.
No więc ogłosiłam konkurs na beta-czytelnika z dość dużą nagrodami. Zgłosiło się kilka osób, ale nikt nie przeczytał całego tekstu i nie odesłał uwag. Jedna osoba wytłumaczyła się że zdążyła tylko tyle i że po prostu coś mu wypadło, tak że na pewno nie zdąży przeczytać reszty w najbliższym czasie - dostał pełną nagrodę, bo widać było że się starał i coś mi dał w zamian.

Publikowanie w internecie, zdradzanie fragmentów, wtórne używanie tekstu.

21
Hmurka pisze: (pn 22 maja 2023, 08:47) Oczywiście abstrahując od sytuacji, że ktoś wrzuci i rozpowszechni całą treść książki - jakby mu wyciekła, a potem krąży gdzieś na chomiku - co ma na pewno konsekwencje dla wydawcy i praw autorskich.
Wiesz. A mi po prawie półwiecznej obserwacji świata wychodzi, że to krążenie na chomiku może być lepsze niż zaleganie na pokrytej kurzem, najwyższej półce w księgarni. Być może moje doświadczenia nie nie tyczą się stricte rynku literackiego, ale w bliższych mi branżach coraz częściej zauważam, że do Dzień Dobry TVN nie zaprasza wedle klucza dorobku czy doświadczenia, a ilości followersów na insta czy co tam jest obecnie na topie - Tik Tok? Idąc tym tropem, miliardy ściągnieć na jakimkolwiek gryzoniu to bardzo kusząca rzecz.
cyk... cyk... cyk...

Publikowanie w internecie, zdradzanie fragmentów, wtórne używanie tekstu.

22
To mi przypomniało o dwóch przypadkach ciekawego self-publishingu:

Pierwszy to "Trójka", której autorem jest Szymon Adamus - w ogóle zwróciłam uwagę i zaczęłam myśleć że to niezły pomysł, chociaż może zupełnie odbyć się bez echa. Sama książka dość ciekawa. W latach 2011-2015 działało coś takiego jak wydaje.pl na które wpadłam.

Drugi przypadek to "Kallima Inachus" -Tomasz Lektorny- która jest ciekawa tylko przez to tylko że autor sam ją drukuje i rozdaje w Krakowie na plantach. Właściwie to sprzedaż bezpośrednia zszytego druku. Brat miał to przeczytałam. Kiedyś trafiłam na niego, ale nie miałam czasu przekazywać szczegółowo informacji o masie błędów logicznych jakich dopuścił się w treści, a sam autor też słysząc, że już mam i czytałam, a nawet mam uwagi, nie był tym faktem zachwycony i nie drążył.

Publikowanie w internecie, zdradzanie fragmentów, wtórne używanie tekstu.

23
Z konkursów nietypowych:

W 2013 był konkurs właśnie na Chomikuj. Można było potem kupić e-booki wytypowanych i wypromowanych zwycięzców, za symboliczne sumy i przyznam były to naprawdę niezłe opowiadania.

I jeszcze był konkurs marki DecoMorreno (tak tego klasycznego kakao, z którego wszyscy się śmiali że wygląda jak okładka książki xD) - jeszcze nie czytałam.

Publikowanie w internecie, zdradzanie fragmentów, wtórne używanie tekstu.

24
Mi jeden wydawca (tradycyjny) poradził, żebym opublikował swoją powieść w necie, najlepiej w odcinkach. Drugi odpisał, że tekst istotnie zasługuje na publikację, ale jako że formalnie jest bliski lit. popularnej, to go jednak nie wezmą, bo celują wyżej.

A prawda jest taka, że jeśli nie tańczysz, jak ci zagrają, to nic nie wydasz, choćbyś i umiał pisać. O to mam żal do Wery i tego typu miejsc: że zachęcacie młodych do doskonalenia warsztatu, a nie nie mówicie, że trzeba pisać to, na co jest popyt; że w dobie wszechobecnej poprawności politycznej nie można nikogo drażnić, bo żaden wydawca nie zaryzykuje; że najlepiej się przypochlebiać glownonurtowym narracjom. Choć w sumie to nie mam żalu, bo i tak bym napisał to, co napisałem. Ale ci, co myślą o współpracy z wydawcą, powinni wiedzieć, że trzeba zaludnić świat przedstawiony osobami nieheteronormatywnymi itd. Za mały nacisk na to kładliście, gdy byłem młodszy i tu zaglądałem.

Napisałem 2 powieści, które dostały pozytywny feedback od wydawców, i żadna z nich nie została i najprawdopodobniej nie zostanie wydana. Został mi Substack. I już nie myślę serio o wydawaniu w tradycyjnym trybie.

Więc odpowiedź na pytanie zawarte w topicu brzmi: jeśli twoje pisanie wpisuje się w trendy rynkowe, to nie wrzucaj tekstu do sieci; jeśli się nie wpisuje, to pozostaje tylko sieć.
https://sceptyk.substack.com/

Publikowanie w internecie, zdradzanie fragmentów, wtórne używanie tekstu.

25
Błęzydian pisze: (śr 28 lut 2024, 23:05) A prawda jest taka, że jeśli nie tańczysz, jak ci zagrają, to nic nie wydasz, choćbyś i umiał pisać.
Częściowo się zgadzam, ale z wyłączeniem zarzutu odnośnie nieheternormatywności, bo według mnie, chodzi tu o posiadanie znajomości w środowisku wydawniczym i wypisywanie się w panującą modę, która, wbrew pozorom, wcale taka sprzyjająca wszelako pojętej odmienności nie jest.

Chętnie porozmawiam z Tobą na privie odnośnie tych internetowych form publikacji - jakie masz na oku, które wydają ci się najbardziej rokujące.

Pozdrawiam,
Luzia

Publikowanie w internecie, zdradzanie fragmentów, wtórne używanie tekstu.

26
Błęzydian, przepraszam że zabrzmię ordynarnie, ale to jakbyś nagle uświadomił sobie, że wszyscy cokolwiek robią ZAWODOWO, nazywają to pracą. To coś, co robisz dlatego, że ktoś za to płaci. Gdyby nie płacili, nikt nie rozwinął by tego naprawdę dobrze - jak wszystko co jest coś warte w cywilizowanym świecie. Nikt tego nie uczy w żadnej szkole- po prostu orientujemy się o tym w ten lub inny sposób. Przecież nawet lekarze i ratownicy medyczni nie utrzymują się z prestiżu zawodowego. Oczywiście nie z tego powodu wybrali ten zawód. Jakby chcieli zarobić duże pieniądze są na to łatwiejsze i inne metody. To niewygodna myśl, która każe mieć ograniczone zaufanie do wszystkich. Nawet jeżeli idąc do lekarza wydaje ci się, że to co powie to będzie najlepsze dla twojego zdrowia. Albo kupując książkę wydaje ci się że doceniasz tylko pracę autora.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Jak wydać książkę w Polsce?”

cron