O ambicjach słów kilka :)

16

Latest post of the previous page:

Ciężko mi powiedzieć w jakim kierunku zmierzają dyskusje na forum, bo nie śledzę wszystkich wątków, ale w mojej opinii fakt, że poświęca się tutaj trochę miejsca na rozmowy o książkowym marketingu świadczą o... dojrzałości i realizmie osób, które chcą się zajmować literaturą.

Nie chcę, żeby to zostało niewłaściwie odebrane - potrzebujemy spoglądać na proces twórczy kompleksowo, powinniśmy dyskutować o każdym jego aspekcie: od pomysłu, trudzie i znoju pisania, przez poszukiwanie wydawcy, a skończywszy na marketingu, wywiadach i odbiorze nagrody Nobla (ach, żarciki z rana :) Mam jednak wrażenie, że jak przyglądam się wybranej dyskusji, w której rozmówcy rozmawiają np. tylko o "wielkiej sztuce", która załatwi wszystko, a "jakiś brzydki marketing nas nie interesuje" to na 99 proc. mam do czynienia z jeszcze nieco naiwnym początkującym albo pełnym zapału nastolatkiem, który wierzy, że podbije literacki świat i jeszcze nie wie, że napisanie nawet genialnej książki to dopiero połowa sukcesu.

Być może wrażenie, że ostatnio więcej bywa tu rozmów np. na tematy związane z marketingiem łączy się z tym, że sporo użytkowników jest już na tym etapie, że coś pisze/napisało, ma podstawy warsztatu i dobry pomysł, ale nie wie, co z dalej i co z tą promocją, na jakie książki czekają obecnie polscy czytelnicy itd. I nie wiem jak wy, ale widziałam już mnóstwo wątków (nie tylko tutaj na forum), w których ludzie ścierali się o to jak pisać, co pisać, dlaczego pisać, o relacjach artyści vs rzemieślnicy etc. natomiast dalej ze świecą szukać porządnej dyskusji o sensownej promocji i marketingu książkowym, z której można coś przydatnego uszczknąć dla siebie.

O ambicjach słów kilka :)

18
Romecki pisze: (wt 04 maja 2021, 16:26) zacząłem mieć wrażenie, że przyznawanie się do swoich ambicji sięgających wyżej niż liczba sprzedanych egzemplarzy zaczyna tu być takie jakieś niestosowne towarzysko
Dopiero "zacząłem"?
W moim doczuciu Wery od zawsze (albo odkąd je znam) nastawione było pod porady typu wydać/sprzedać*, a ambicje bardziej artystyczne/filozoficzne/związane z przekazem, zwłaszcza u osób bez wyrobionego warsztatu/szeroko rozumianej renomy, traktowało z dystansem. Na wynurzenia o celu swojej twórczości, TREŚCI przez wielkie T i wielkie REŚCI łatwo zawsze było dostać "to się nie wyda"/"lepiej zaczynać od czegoś prostego", więc trudno, żeby te tematy dominowały.
Co więcej, pewnego rodzaju dowodem na "jakość" (cudzysłów nieironiczny, tylko służący zaznaczeniu pewnego wąskiego rozumienia tego słowa tutaj) na Wery jest fiolet. Można powiedzieć "napisałem książkę problemową i ją wydałem" i spoko. Ale co z tego, że napisałem/napiszę bardzo dobrą książkę o złożonym problemie, skoro nikt jej nie wydał/nie wyda? Lepiej się nie wychylać... ;)
Moim zdaniem więc kierunek rozmów co najwyżej przeszedł ze wskazówek warsztatowych/fabularnych na marketingowe, bo i struktura rozmówców na SB coraz bardziej przechyla się w stronę autorów, którzy już coś wydali/zaraz coś wydadzą i innego typu tematy są im teraz bliskie.

* żeby nie było: nie uważam, że to źle, bo mam wrażenie, że forum nieźle sprawdza się w tej roli.
Powiadają, że taki nie nazwany świat z morzem zamiast nieba nie może istnieć. Jakże się mylą ci, którzy tak gadają. Niechaj tylko wyobrażą sobie nieskończoność, a reszta będzie prosta.
R. Zelazny "Stwory światła i ciemności"


Strona autorska
Powieść "Odejścia"
Powieść "Taniec gór żywych"

O ambicjach słów kilka :)

19
Miałam się nie odzywać, ale Adrianna mnie sprowokowała ;)
Adrianna pisze: (śr 05 maja 2021, 16:40) W moim doczuciu Wery od zawsze (albo odkąd je znam) nastawione było pod porady typu wydać/sprzedać*, a ambicje bardziej artystyczne/filozoficzne/związane z przekazem, zwłaszcza u osób bez wyrobionego warsztatu/szeroko rozumianej renomy, traktowało z dystansem.
Właśnie tym. Bo ja zawsze miałam wrażenie, że właśnie Wery nastawione było na Pisanie. Żeby była idea, jakość, złożone problemy. Rozmowy o sprzedaży były nie na miejscu, a jak ktoś sie wychylił w tym przyziemnym temacie był łagodnie, acz stanowczo "prostowany", względnie uznawano go za profana. Od jakiegoś czasu (roku, może dłużej) trend sie zmieniał. Można było już głośno mówić o sprzedaży, marketingu czy reklamie. Może to właśnie dlatego, że zmieniła się struktura userów. A ponieważ mam na myśli w dużej mierze SB-ek, zmieniła się struktura jego użytkowników - z aspirujących na debiutantów i pisarzy. Też nie uważam, żeby była to taka zła zmiana. A rozmowy "o czym" i "jak" nadal się toczą. Tylko jest ich mniej - bo tego typu rozważań był na Wery już mnóstwo, a przyziemne tematy branżowe to ciągle pewna nowość.
„Styl nie może być ozdobą. Za każdym razem, kiedy nachodzi cię ochota na pisanie jakiegoś wyjątkowo skocznego kawałka, zatrzymaj się i obejdź to miejsce szerokim łukiem. Zanim wyślesz to do druku, zamorduj wszystkie swoje kochane zwierzątka.” Arthur Quiller-Couch

FB - profil autorski

O ambicjach słów kilka :)

20
iris pisze: (śr 05 maja 2021, 20:41) Bo ja zawsze miałam wrażenie, że właśnie Wery nastawione było na Pisanie. Żeby była idea, jakość, złożone problemy. Rozmowy o sprzedaży były nie na miejscu, a jak ktoś sie wychylił w tym przyziemnym temacie był łagodnie, acz stanowczo "prostowany", względnie uznawano go za profana.
O, dzięki, Iris, że się odezwałaś, bo to ciekawe, jak odmienne mamy perspektywy. Może mam skrzywienie obserwacji ze względu na ten rok czy więcej, kiedy rzecz się już zmieniać zaczęła. Albo po prostu jakieś zaśniedziałe wspomnienia dyskusji o podejściu pisarz-artysta vs. pisarz-rzemieślnik, z których wyciągam za szerokie wnioski.
W każdym razie, w moim odczuciu (może mylnym), tak jak "jakość" zawsze być musiała, tak ta "idea" nigdy specjalnie na piedestale nie była stawiana. Zgodzę się natomiast, że rozmowy o marketingu/reklamie to raczej nowy nurt.
Powiadają, że taki nie nazwany świat z morzem zamiast nieba nie może istnieć. Jakże się mylą ci, którzy tak gadają. Niechaj tylko wyobrażą sobie nieskończoność, a reszta będzie prosta.
R. Zelazny "Stwory światła i ciemności"


Strona autorska
Powieść "Odejścia"
Powieść "Taniec gór żywych"

O ambicjach słów kilka :)

21
Adrianna pisze: (śr 05 maja 2021, 20:57) W każdym razie, w moim odczuciu (może mylnym), tak jak "jakość" zawsze być musiała, tak ta "idea" nigdy specjalnie na piedestale nie była stawiana. Zgodzę się natomiast, że rozmowy o marketingu/reklamie to raczej nowy nurt.
Ja się tylko podpiszę pod słowami Ady.
Wery to według mnie kuźnia Jakości i Warsztatu pod kątem druku. Idea dla siebie samej jest mało mierzalna, stąd nieoceniana za bardzo.
Istnieje cel, ale nie ma drogi: to, co nazywamy drogą, jest wahaniem.
F. K.

Uwaga, ogłaszam wielkie przenosiny!
Można mnie od teraz znaleźć
o tu: https://mastodon.social/invite/48Eo9wjZ
oraz o tutaj: https://ewasalwin.wordpress.com/

O ambicjach słów kilka :)

22
Krótko: Piszę dla tego że chcę zarobić kasę. bogaty z domu nie jestem, to i owo chciałbym w życiu zobaczyć, dzieciom też chcę start trochę ułatwić - ot choćby po to żeby nie musiały się tak szarpać jak ja.

Pisane nie wymaga praktycznie kapitału startowego, ani zasobów środków produkcji. nie wymaga certyfikacji ani przynależności do korporacji zawodowych. Od biedy mona się tego wyuczyć samodzielnie.

Zawsze było mnie jakoś stać na zeszyt w kratkę i długopis. zasadniczo to wystarczyło by przejść długą drogę od zera do jakiegoś tam sensownego poziomu dochodów...

Ergo; napędzała mnie głównie chęć zdobycia kasy którą widziałem jako zabezpieczenie egzystencji, oraz środek do realizacji różnych pomysłów.

*

Odnośnie przesłania. Piszę książki takie które sam chciałbym przeczytać. Z bohaterami których chciałbym spotkać. Piszę dla takich ludzi jak ja. trochę ich w Polsce na szczęście jest. Ne wszyscy jeszcze wiedzą że dla nich piszę ;) liczę po cichu że tak do 2030-tego dobiję nakładów po 100k. Czego i Wam życzę.

Nie bawię się w szukanie chodliwej tematyki, nie bryluję w necie (w zasadzie tylko tu na wery trochę bryluję...). Nie urządzam skandali etc. na wygłupy n. Jakuba Ćwieka patrzę z mieszaniną niesmaku i politowania... Ergo: może mógłbym szybciej zdobyć sławę i te wsze nakłady - ale wolę po swojemu..

Piszę różne rzeczy. na wesoło i na poważnie. W tych na wesoło też czasem przemycę poważniejszy temat. w tych pisanych na poważnie rzucam sporo ciekawostek z historii, historii sztuki, techniki i medycyny. Czasem przemycę opisy zabytków albo wspomnę o jakichś ważnych ale zapomnianych postaciach... ludziom się podoba.

Cykl Oko Jelenia pokazuje schyłek Hanzy i brutalną rzeczywistość XVI wiecznej Norwegii poddanej duńskiej okupacji i forsownej luteranizacji... Mało kto w Polsce coś o tym słyszał.

Poważniejsza tematyka, przesłanie etc. - napisałem też jedną taką książkę - "Raport z północy" - zbiór reportaży podróżniczych poszerzonych o kontekst kulturowy i trochę moich przemyśleń. Jak to się ukazało dowiedziałem się od czytelników że jestem rasistą, nazistą, brunatnym bobkiem, islamofobem, homofobem.

Powiem tak: że moje poglądy się nie spodobały - wisi mi. Ale zmroziła mnie pogarda bijąca z kilku recenzji. Miałem marzenie, nie miałem kasy. Uciułałem minimum i pojechałem z Ojcem. zobaczyć to co chciałem. Opisałem moje marzenie jak je zrealizowałem. Odpowiedzią były uwagi jakiś paniczów że jak się nie ma kasy to się siedzi w domu a nie januszuje-cebulakuje nad fiordami...


a jak pojadę w końcu do Sudanu napiszę "Raport z południa".

O ambicjach słów kilka :)

23
To, że dyskusje w SBku zmieniły swój profil i tematykę, to jasne. Ciekawe zaś jest to, co kryje się za zmianą. I tu kilka osobnych kwestii.

1. Nie byłem na Wery u zarania, ale parę lat już uczestniczę i obserwuję. Niewątpliwie zanika wątek literatury jako takiej, niewątpliwie zawsze był opozycyjny i niewątpliwie jego żywsza, okresowa obecność była związana z osobami, których na Wery już nie ma. A były ważne, bo żeby dyskutować o tejże literaturze, trzeba mieć kompetencje. Rozumiecie, ja w najnowsze prądy kulturowo-cywilizacyjne nie pogram z Barim, na statystykę i źródła z Szopenem, na psychologię z Wolhą, na historię z Rubią etc. Mogę się przyglądać, uczyć i zabrać głos co najwyżej wtedy, gdy przedmiot dyskusji trąci o moje niewielkie poletko. Jeśli tamtych, wspomnianych osób z kwalifikacjami ogólnoliterackimi już nie ma, a te, które zostały postanowiły oszczędzić muru, a przede wszystkim własnej głowy, to i nic dziwnego, że rządzi opcja rozrywkowo-profesjonalna. Z całym dobrodziejstwem inwentarza. Na przykład z takim, że nie trzeba sobie zadawać pytań typu: "po co?" i "dlaczego"? bo odpowiedź jest nieskłaniająca do namysłu czy wątpliwości.

2. Mamy od zawsze na Wery spór większości i mniejszości, czy esencją jest pisanie samo w sobie (a zatem i doskonalenie myśli, praca nad wypowiedzią niezależna od rynku, napędzana wewnętrzną motywacją), czy esencją jest przekaz dla innych (czyli czytelników). Jeśli traktujesz pisanie jak dogodną, dostępną i ukochaną formę dialogu ze światem i sobą, nie masz zmartwienia o marketing, choć bez sensu byłoby pominąć chęć pokazania światu Dzieła. Jeśli jednak chcesz zostać Kingiem, no to masz problem. Maszyny drukarskie wyrzygują bowiem góry książek, zatem przebić się przez konkurencję na szczyt jest trudno. A trzytysięczny nakład jednej powieści nie zrobi z ciebie postaci nawet rozpoznawalnej. Stąd obecność takich a nie innych wątków na Wery, bo kilka rumaków jego ojca pokonało już pierwszy płotek. Do rozmów i dyskusji o wartościach literackich dobrze byłoby porzucić perspektywę nazwaną przez Ruina JaJaMi – a o to trudno między pierwszym a drugim płotkiem. Z kolei JaJaMi na wysokim C – o czym pisze Rubia - mogłoby zostać zweryfikowane negatywnie, a tu już jest kwestia możliwego poranienia osobowości.
Teraz – żeby dać trochę ognia, a kij w mrowisku odpowiednio podrażnił mieszkańców kopca, skrobnę, co myślę o meritum sprawy, czyli marketingu.
icy_joanne pisze: (śr 05 maja 2021, 11:01)Nie chcę, żeby to zostało niewłaściwie odebrane - potrzebujemy spoglądać na proces twórczy kompleksowo, powinniśmy dyskutować o każdym jego aspekcie: od pomysłu, trudzie i znoju pisania, przez poszukiwanie wydawcy, a skończywszy na marketingu, wywiadach i odbiorze nagrody Nobla
Nie. Te inne rzeczy mogą, ale nie muszą nas obchodzić. Ów pomysł na „wzięcie spraw we własne ręce” zasadniczo nie zgadza się z odskulowym myśleniem. Pisarz jest od pisania. Dobrego, ciekawego, istotnego.
icy_joanne pisze: (śr 05 maja 2021, 11:01)Mam jednak wrażenie, że jak przyglądam się wybranej dyskusji, w której rozmówcy rozmawiają np. tylko o "wielkiej sztuce", która załatwi wszystko, a "jakiś brzydki marketing nas nie interesuje" to na 99 proc. mam do czynienia z jeszcze nieco naiwnym początkującym albo pełnym zapału nastolatkiem, który wierzy, że podbije literacki świat i jeszcze nie wie, że napisanie nawet genialnej książki to dopiero połowa sukcesu.
Też nie. Do reguły klasyfikującej rozmówców jeszcze daleko.

3. Dobra. Masz w nosie wartości i problemową genezę twórczości, chcesz pisać rozrywkę i żeby trafiła do ludzi. Twoje wydawnictwo ma w tym samym miejscu (swój, a więc i twój) marketing, bo nie ma chęci, umiejętności, kasy, personelu. A to pech. Bo tylko wydawnictwo ma odpowiednie przełożenia, żeby Cię wypromować. Jeśli sądzisz, że notki w dodatku do „Wyborczej”, recki w „Polityce”, telewizja śniadaniowa czy pasek na głównej w poczytnym portalu biorą się stąd, że redaktorzy takie mają gusta i im się podobało, co pokazują albo omawiają - no to pora zejść na ziemię. Tak samo, jeśli myślisz, że topki sprzedaży w sieciach odzwierciedlają rzeczywistą sprzedaż. Zaś najdurniejsza blogereczka, która ma zasięg większy niż 5 osób, dumnie zamieszcza na stronie piękny kubełek zimnej wody pod wielce mówiącą nazwą „Zasady współpracy”.
Sensowna - płatna wprost - reklama w prasie to koszt od 4 do jakichś 12 k, albo i jeszcze więcej. Udźwigniesz? Może reklama internetowa? Też ci zeżre przychody z książki. Zostają jeszcze social media. Aha. Tylko jeśli masz problem ze sformułowaniem notki na profilu, a poza zdjęciem książki nic Ci się nie kołacze jako pomysł na wpis, to chyba nie jest dobrze. No i w ogóle zanim zasiądziesz do pisania powieści, to już powinieneś mieć za sobą fazę rozhulanych kont i grupę wsparcia, która wyrwie spod drukarskiej prasy gotowy produkt. Jeśli myślisz jak Malcolm XD albo Piotr C (żeby daleko nie sięgać), to naprzód. Zanim w ogóle pomyślisz o druku.
Przy czym sformułowanie contentu, który przyciągnie masową publiczność to ciężka robota na pełen etat.
Moim skromnym zdaniem już lepiej zostać influencerem, układy prostsze, content ograniczony tematycznie, kasa większa.
Wniosek? Daj sobie spokój, rób to, co radzi Andrzej i to, co robi Radek, bo Blanką raczej nie zostaniesz. Pięć książek rocznie w końcu da masę krytyczną, od której już można odcinać kupony.

4. Marketingowy kołowrót w SB napędzają kabaretki Augusty i nerwica Szopena. Szopena nie chcę urazić, nie chodzi o to, żeby go pocisnąć za bezdurno, ale jest w jego motaniu okołowydawniczym spore rozedrganie, na co wszyscy reagują. No i trzecia okoliczność - opisane wcześniej JaJaMi wydawnicze.

5. Augusta. Osobiście nie mam problemu z jej kabaretkami. Z tego prostego powodu, że nie mam – w moim pojęciu – do czynienia z literaturą, tylko z biznesem. Sympatycznym skądinąd i budzącym pewien rodzaj podziwu nad konsekwencją i pracowitością założycielki. Przy czym dałbym sobie rękę uciąć, że Augusta ma już opracowaną strategię i jeśli tylko doliczy się odpowiednio licznej grupy followersów, to wycofa tytuły z wydawnictw i walnie selfiaki, ba, niewykluczone, że założy własną oficynę. Można się śmiać z konkursów z nagrodami, ankiet i kabaretek, można się zniesmaczyć, ale przeniesienie przedsięwzięcia Augusty w inną kategorię zmienia zasadniczo optykę.

6. Czy nic nie można zrobić? W sensie osobistych zabiegów po wydaniu u licencjonowanego wydawcy? Można. Całkiem sporo, można nawet oszukać system, ale ta wersja możliwa jest bez pandemii :)

O ambicjach słów kilka :)

24
Andrzej Pilipiuk pisze: (czw 06 maja 2021, 13:56) Krótko: Piszę dla tego że chcę zarobić kasę
Jest to dla mnie całkowicie zrozumiała motywacja, ale sam się nią nie kieruję. Nie dlatego, żebym kasą gardził, wręcz przeciwnie, znam jej wartość i doceniam jej posiadanie, ale od początku zakładałem, że na pisanie jakie uprawiam, nie ma wielkiego zapotrzebowania i dochody z niego będą nikłe. I po debiucie to się w pełni potwierdziło:) Żyć z pisania na pewno nie będę. Nie czuję się jednak zniechęcony i w następnym roku, mam nadzieję, wyjdzie moja kolejna książka. Każda potwora znajdzie swego amatora i garstka osób, które to co piszę, doceniają, jest dla mnie wystarczającą zachętą do dalszej pracy. Ba! sądzę, że gdybym miał przez całe życie pisać tylko do szuflady, pisałbym dalej. Pisanie to dla mnie układanie w głowie własnego świata, rodzaj modlitwy albo medytacji i właściwie bez czytelników byłbym w stanie się obejść. Te chwile, gdy nawinie się pod pióro fraza, która ujmuje podświadomie dręczące mnie myśli, jest największą nagrodą i tą frazę potrafię rozpoznać bez wydawcy, recenzji i czytelników. Nigdy nie zastanawiałem się nad jakimś przesłaniem mojej prozy, ale sądzę, że można by się w niej dopatrzeć poszukiwania Boga. Tak, dla mnie pisanie to sprawa przede wszystkim między mną a Bogiem. Na taką postawę mogę sobie pozwolić, bo mam już swoje lata (50 za rok), ustabilizowane życie rodzinne i uczuciowe i posiadam dystans do różnych mrzonek gnębiących młode umysły, a finansowo jestem zabezpieczony dzięki stworzonej od podstaw dobrze prosperującej firemce produkującej ule pszczele. Czasem wydaje mi się, że dążyłem do takiego stanu właśnie po to, żeby spokojnie pisać, bo bez pieniędzy, co tu dużo gadać, życie robi się nerwowe i nie sprzyja głębi myśli.
https://www.facebook.com/BoratczukArtur/

O ambicjach słów kilka :)

26
Leszek Pipka pisze: (czw 06 maja 2021, 21:21) Przy czym dałbym sobie rękę uciąć, że Augusta ma już opracowaną strategię i jeśli tylko doliczy się odpowiednio licznej grupy followersów, to wycofa tytuły z wydawnictw i walnie selfiaki, ba, niewykluczone, że założy własną oficynę. Można się śmiać z konkursów z nagrodami, ankiet i kabaretek, można się zniesmaczyć, ale przeniesienie przedsięwzięcia Augusty w inną kategorię zmienia zasadniczo optykę.
A. już założyła swoje wydawnictwo. Jej pierwszy self ma premierę latem i jest początkiem serii. IMO napracowała się i osobiście podziwiam jej determinację (tematyka jeszcze w miarę świeża w tej półce, bardzo dobra okładka, chwytliwy tytuł). Co oczywiście nie znaczy, że jej sposób na reklamę uznaje to za ścieżkę jedynie słuszną, którą każdy z nas winien podążać. Ja akurat nią podążać nie będę, bo nie mam takiej potrzeby/chęci/charakteru. Po prostu warto obserwować. Zresztą nie tylko A.

Co do tematu głównego dodam jeszcze, że rozrywkowe gadanie o zdjęciach, czekoladkach i sposobach na siebie jest sposobem na zdystansowanie się, odreagowanie, wyżalenie - co jak wiemy dzieje się na SBku. I słusznie. Poważnie rozmawiamy na górze. Ale o ideach trudno rozmawiać "na sucho" (nie, nie mam na myśli procentów, a jedynie brak konkretnego przykładu czy tekstu ;) ). Bo takie rozmowy "o czym to ma być" kończą się na trywialnych sformułowaniach typu: o trudzie życia, o wewnętrznym konflikcie, o trudnej relacji rodzinnej, o tym dokąd zmierza świat etc. I zwykle do niczego nie prowadzą. Może dlatego nikt o tym nie chce rozmawiać. Nawet przykład Romka i jego "Aleksa" - no super, ale Romek nie może nam opowiedzieć o idei, jaka mu przyświeca bez zdradzania szczegółów pomysłu. Więc i tutaj dyskusja nie jest tak naprawdę możliwa.
„Styl nie może być ozdobą. Za każdym razem, kiedy nachodzi cię ochota na pisanie jakiegoś wyjątkowo skocznego kawałka, zatrzymaj się i obejdź to miejsce szerokim łukiem. Zanim wyślesz to do druku, zamorduj wszystkie swoje kochane zwierzątka.” Arthur Quiller-Couch

FB - profil autorski

O ambicjach słów kilka :)

27
iris pisze: (pt 07 maja 2021, 11:47) Nawet przykład Romka i jego "Aleksa" - no super, ale Romek nie może nam opowiedzieć o idei, jaka mu przyświeca bez zdradzania szczegółów pomysłu. Więc i tutaj dyskusja nie jest tak naprawdę możliwa.
Tylko w tej kwestii - mylisz się, a nawet, jak powiadają na Śląsku, "wciskasz mi dziecko w brzuch", czyli nie mój pogląd :) nawet bez podawania wszystkich szczegółów, dyskusja nadal jest możliwa, co zamierzam udowodnić, a przynajmniej w jakiejś formie zaproponować, w wątku "Aleksowym" (tylko nie wszystko na raz, z różnych względów). Bo w kwestii przeze mnie poruszonej wcale nie ma czarno-białych stanowisk i ostrego cięcia między nimi. To znaczy są, na forum. Kiedy zajrzeć na księgarskie półki, sytuacja jednak znacznie się komplikuje :) i dyskusje też mogą przybierać różny charakter, tu także jest spektrum, a nie z jednej strony "wow, ależ głębia", a z drugiej "to się nie sprzeda" :)
Ale postanowiłem sobie, że wpisy w swoim wątku robić będę, jak mi przyjdzie ochota, a tu jednak nie chcę dyskutować, skoro dyskusja poszła w zupełnie innym kierunku niż miałem intencję po[prowadzić :)
Mówcie mi Pegasus :)
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak

O ambicjach słów kilka :)

28
O, jaki ciekawy wątek. No to się wypowiem :D tak, chcę pisać ambitnie. Obchodzą mnie tematy społeczne, obyczajowe, polityczne. Chciałabym w twórczości dotykać sensu, cierpienia, więzi i innych takich. Tylko że cały sęk u mnie polega na tym, że na razie wychodzi to nieudolnie. Nieprzyjęta powieść to dobra lekcja pokory. Więc z tym "co" - nie mówię o tym, bo i tak wiem co chcę, a całej reszty właśnie nie wiem, więc żywo się interesuję :)
"ty tak zawsze masz - wylejesz zawartośc mózgu i musisz poczekac az ci sie zbierze, jak rezerwuar nad kiblem" by ravva

"Between the devil and the deep blue sea".

O ambicjach słów kilka :)

29
Niecierpliwie oczekuję wydania mojej pierwszej książki, więc te wszystkie toczące się dyskusje o marketingu bądź jego braku są dla mnie jak rozmowy z innego świata, o którym jeszcze nic nie wiem. Uważam jednak, że nawet jeśli nieskromnie jest mówić o chęci zarabiania na książce, to z pewnością można przyznać, że dzięki marketingowi więcej czytelników sięgnie po nasze dzieło i być może kilka osób więcej powie, że to co robię jest fajne i ciekawe i powinnam robić to dalej.
Rozumiem, że zagalopowałam się w fantazjowaniu? :lol:
https://www.facebook.com/Barbara-Wysocz ... 1578587617
Ujrzałem ją już z bardzo daleka: siedziała na tarasie brudnej kawiarni i paliła papierosa w taki sposób, że nawet pięcioletnie dziecko nie miałoby wątpliwości, czym się trudni..
Julio Cortazar, Gra w klasy

O ambicjach słów kilka :)

31
Jako że mam podobną do Babette sytuację (różnią nas tylko terminy), to rozmowy o marketingu traktuję jako pewnego rodzaju temat "jeszcze tabu". Moja inicjacja do tego świata jeszcze się nie odbyła, ale jest blisko, podglądam więc przez dziurkę od klucza, jak radzą sobie ci TAM, po drugiej stronie. Obserwowanie ich jest ciekawe i w pewnym sensie daje możliwość uczenia się na cudzych błędach/sukcesach, bez konieczności przedzierania się przez ten sam gąszcz. I choć wiem, że nawet dzięki tej obserwacji nie będę w żaden sposób "do przodu z materiałem", bo i tak czeka mnie masa nauki, to jednak takie dyskusje odbieram jako drogowskazy.
Głównym zaś pytaniem, jakie sobie przy ich okazji stawiam, to pytanie o granice tego marketingu. Czy jest coś, czego już nie powinno się robić, by złapać kolejnego czytelnika? Czy jest brama, za którą nie wolno wychodzić, bo czyhają za nią demony Złego Smaku, duchy Faux Pas i upiory tych, którzy przesadzili?...
;)
Istnieje cel, ale nie ma drogi: to, co nazywamy drogą, jest wahaniem.
F. K.

Uwaga, ogłaszam wielkie przenosiny!
Można mnie od teraz znaleźć
o tu: https://mastodon.social/invite/48Eo9wjZ
oraz o tutaj: https://ewasalwin.wordpress.com/
ODPOWIEDZ

Wróć do „Jak wydać książkę w Polsce?”

cron