16

Latest post of the previous page:

kuba1313 pisze:Już chyba bardziej opłaca się założyć własne wydawnictwo i dołożyć wszelkich starań w publikację swojej książki.
50% dla wydawcy za filmy...Z jakiej racji!?!?!?
Chociażby z tej racji, że gdyby ten "złodziejski" wydawca nie zdecydował się zaryzykować własnych pieniędzy i wydać twoją książkę, to nikt włącznie z WB by o niej nie usłyszał. I tyle byś miał z ekranizacji.
Polskie kino to totalny absurd...
Aj, przestań p**ć :)
Ostatnio zmieniony czw 26 kwie 2012, 19:37 przez tece, łącznie zmieniany 1 raz.
Opowiadaj. Zachowaj rytm i opowiadaj. Mów o swoich klęskach, niespełnionych marzeniach, pierwszych miłościach, o dniu, kiedy miałeś wszystkiego dość, o tej jedynej, dla której chciałeś się zabić, o tym że nie wszystko ci się udaje. Ja będę słuchał. A potem spiszę historię twojego życia.

17
kuba1313 pisze:Nie obawiam się tu podpisania takiej umowy, lecz boli mnie to, że ja jako autor i pomysłodawca dzieła miałbym stawiać się z na równi z wydawcą, który w publikację włożył znacznie mniej sił, starań i serca...
...oraz te 'drobniaki', których Ty, jako autor, nie włożysz, ale kto by się tym przejmował, prawda? ;) A wszystko jest coraz droższe (takie drukarnie nie żyją w jakiejś zaściankowej rzeczywistości odciętej od kryzysów gospodarczych).
kundel bury pisze:Chociażby z tej racji, że gdyby ten "złodziejski" wydawca nie zdecydował się zaryzykować własnych pieniędzy i wydać twoją książkę, to nikt włącznie z WB by o niej nie usłyszał. I tyle byś miał z ekranizacji.
I w tym rzecz, kuba1313.
Natasza pisze:I poważnie - rozwój wątku sprowadzany został ab absurdum przez pretensje do wyimaginowanego wydawnictwa, że zarobiło na sfilmowaniu nieistniejącej powieści w WB (istnieje).
Skądś to znam :D

Władziu, jesteś wielki. Tomek pisał, że może się przyda - i owszem, przyda się, na pewno takiemu greenhornowi jak ja. Bardzo jestem ciekaw (i pewnie nie tylko ja) tej drugiej umowy ;)

19
Nie wiem gdzie napisać (jak nie tu, to trudno)

Juliusz Verne zgodnie z umową musiał przez 20 lat pisać dwa tomy rocznie :o

(wzięte ze Wstępu do "Tajemnicza Wyspa", 1990)
''Suuria lupauksia
Tyhjällä paperilla...
Pimeässä huoneessa
Maalaan pilvilinnoja..."
Ajatuksia - Vieraileva Tahti

20
Z tego, co słyszę 50% dochodów dla wydawcy przy innych polach eksploatacyjnych niż wydanie drukiem książki jest normą.
Powiem więcej, coraz częściej słyszę, ze normą jest umowa z przeniesieniem praw autorskich, a nie licencją na wydanie drukiem utworu. Niestety.
SĘK w tym, aby pisać tak, żeby odbiorca czytał trzy dni, a myślał o lekturze trzy lata.

21
Baśka Sęk pisze:Powiem więcej, coraz częściej słyszę, ze normą jest umowa z przeniesieniem praw autorskich, a nie licencją na wydanie drukiem utworu. Niestety.
Jeżeli już to z przeniesieniem majątkowych praw autorskich. A to nie jest nic złego jeżeli umowa jest skonstruowana dobrze i zakłada np. także kolejne wydania. itp.
Wszechnica Szermiercza Zaprasza!!!

Pióro mocniejsze jest od miecza. Szczególnie pióro szabli.
:ulan:

23
No tak. Racja. Przepraszam. Przeniesieniem praw majątkowych.
Owszem, świetnie, jak umowa takowa zakłada kolejne wydania. Tylko, czy wówczas sprawa nie jest trudniejsza, gdy nagle wydawnictwo przestaje działać?
SĘK w tym, aby pisać tak, żeby odbiorca czytał trzy dni, a myślał o lekturze trzy lata.

24
To ryzyko zawodowe. Zawsze może zajść coś nieprzewidzianego. Czyż życie nie stanie się trudniejsze, jeśli - Boże uchowaj! - żyrandol spadnie Ci na głowę? :)
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

25
No cóż... niespodziewane zwroty akcji są jak najbardziej wskazane. Ale w literaturze, nie w życiu ;).
Pozdrowieństwa! :)
SĘK w tym, aby pisać tak, żeby odbiorca czytał trzy dni, a myślał o lekturze trzy lata.

Kuba ma problem z chciwym wydawnictwem

26
Są różne wydawnictwa i w związku z tym różne umowy. Jedni chcą więcej inni mniej, taki jest rynek. Dodać trzeba że wydawanie książki to też praca a także ryzyko i koszty. W związku z tym wydawnictwom też się coś należy. Wydając książkę z wydawnictwem Psychoskok ponoszę część kosztów i ryzyka (trochę jak bym sam wydawał książkę) przez co prowizje wydawnictwa są niższe na rzecz mojego wynagrodzenia.

Re: Kuba ma problem z chciwym wydawnictwem

27
merlinek pisze:Są różne wydawnictwa i w związku z tym różne umowy.
Święta prawda, w tym takie, które płacą autorowi, a nie autor im.
merlinek pisze:W związku z tym wydawnictwom też się coś należy.
Ależ one zawsze biorą to, co im się należy! Tylko, że te, które wymagają od autora samofinansowania, nie wierzą, aby jego książka była coś warta. Bo inaczej zainwestowałyby w projekt swoje, a nie jego pieniadze...
merlinek pisze:Wydając książkę z wydawnictwem Psychoskok ponoszę część kosztów i ryzyka (trochę jak bym sam wydawał książkę) przez co prowizje wydawnictwa są niższe na rzecz mojego wynagrodzenia.
Nie "trochę tak jakbym sam wydawał", a całkiem tak :) Radzę zweryfikować swoje pisanie i w razie pozytywnej oceny, znaleźć inną firmę, taką, która sama zainwestuje.
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

28
Na wstępie od razu przeproszę, jeśli piszę w nieodpowiednim miejscu (ale w zasadzie nie ma chyba innego miejsca, gdzie można by to podpiąć). W sumie trafiłem tutaj zupełnie przypadkowo - wcześniej w ogóle nieświadomy, że istnieje tak rozległe forum tego rodzaju. Tak... to moje nierozgarnięcie...

W każdym razie - będę bardzo wdzięczny, jeśli znajdzie się ktoś chętny rozjaśnić moje wątpliwości (i fakt, może wydadzą się to banały, ale mam naturę kompletnej "zieloności" w tych sprawach, nawet wówczas, kiedy już się w nie bardziej zagłębie). Stąd też pytam. Zapytać zawsze można, a lepiej mieć absolutną pewność, jak to wszystko się tak naprawdę przedstawia. I w końcu na pewno są tutaj osoby niezwykle w takich kwestiach doświadczone, stąd dysponujące najrzetelniejszą, praktyczną wiedzą.

Moje zapytanie dotyczy kwestii praw autora i umowy. Mianowicie: można np. podjąć ją na jakiś czas, pozwalając wydawcy dysponować utworem. Kiedy umowa wygasa, a cały nakład się sprzedał - zakończyć współpracę (bądź przedłużyć), ewentualnie spróbować wydać ten sam utwór gdzieś indziej. Czyli scenariusz, w którym zachowuje się pełną niezależność decyzyjną i nie jest się na stałe związanym z wydawnictwem? (oczywiście... poprawić mnie i zbesztać, jeśli plotę bzdury...)

Z drugiej strony można zawrzeć umowę, która "przywiązuje" autora do wydawnictwa, zupełnie ograniczając jego swobodę odnośnie danego utworu? W tym kontekście zainteresował mnie też jeden ważny szczegół, związany z wydawnictwem Psychoskok. Otóż, oferują oni 3 warianty finansowe . Opisują te kwestie dość pobieżnie, zastanawia mnie zatem, jak dokładnie może się to prezentować? Czy rzeczywiście autor zachowuje pełną "niezależność" przy owym wariancie samofinansowania? I czy w przypadku sfinansowania wszystkiego przez wydawnictwo jest to rzeczywiście zupełny brak swobody i klapa na jakiekolwiek możliwości zakończenia współpracy, przejścia do innego wydawnictwa, tłumaczenia i spróbowania swoich szans za granicą itp. itp. ? Oczywiście rozumiem, że wszystko determinuje konkretna umowa i tak dalej. Pytam jednak w takim ogólnym rozeznaniu (i nie, nie chodzi o to, że już rozważam rzucenie się w objęcia przytoczonego wydawnictwa). Podałem jako przykład bo mają chyba dość unikalne rozwiązanie z tym 3-wariontowym finansowaniem.
Cóż, trzeba zabrać się za obeznanie z takimi kwestiami bo osobiście chciałbym zachowywać pełnię praw do swoich wypocin, miast pozostać na jakiejkolwiek stałej uwięzi. Heh... podejrzewam, że może to być niejaka naiwność... Ale jednak, takie jest me odczucie. W przypadku "zawodowego" pisarza, utrzymującego się ze stale produkowanych prac mógłby to być nawet swego rodzaju bezsens (skoro na owej "uwięzi" i tak ma szansę otrzymać dość dobry zarobek... o ile można tak nazwać ów zarobek pisarza xD). W każdym razie... sam tworzę w 99% dla idei - stąd wolałbym mieć nad tym swobodną kontrolę życiową.

I przepraszam za jakość wypowiedzi. Pewnie nie opiewa to w zbyt prawniczą terminologię. Ale cóż, każdy z nas ma wady. Pewnie długi i zagmatwany post z tego wyszedł, ale mam nadzieję, że mogę liczyć na wyrozumiałość kulturalnych forumowiczów.

//Bron: PW

29
dziękuję za przykład umowy wydawniczej. Zawsze bardzo mnie to ciekawiło :P
Romek Pawlak pisze:Masz rację. Dobrze skonstruowana umowa o przeniesienie praw majątkowych prawie niczym się nie różni od umowy licencyjnej. Pies jest pogrzebany w szczegółach, o które trzeba zadbać :)
Kilka miesięcy temu siedziałem w prawie prasowym, trochę autorskim i konstruowałem umowę o publikację artykułu w tygodniku. Rzeczywiście jest tu duże pole do popisu w kwestii szczegółów umowy.

Jednak dla mnie przeniesienie majątkowych praw autorskich do dzieła jest gorszym rozwiązaniem z czystego faktu, że przenoszę prawa majątkowe do mojego działa. Czy ktoś mógłby wrzucić tu przykład takiej umowy? Prawa majątkowe przenosi się raz na zawsze, co dla nieznających się na tych kwestiach może budzić wątpliwości. Ostatnio w wywiadzie radiowym Ziemiański wspominał, że też ma taką umowę z Fabryką Słów.

Pytanie za sto punktów: jeśli mam umowę o przeniesieniu praw majątkowych do dzieła, a wydawnictwo upadnie, to znowu nabywam prawa majątkowe do swojego dzieła? Oczywiście pod warunkiem, że wydawnictwo nie zastrzegło przeniesienia praw majątkowych do mojego działa na osoby trzecie.

30
Hairoth pisze:Pytanie za sto punktów: jeśli mam umowę o przeniesieniu praw majątkowych do dzieła, a wydawnictwo upadnie, to znowu nabywam prawa majątkowe do swojego dzieła? Oczywiście pod warunkiem, że wydawnictwo nie zastrzegło przeniesienia praw majątkowych do mojego działa na osoby trzecie.
Nie. Jest częścią majątku wydawnictwa i może przypaść np. wierzycielom.
Wszelkie zmiany prawne praw majątkowych muszą także mieć formę pisemną.

Natomiast w przypadku gdy dana książka nie zostanie wydana można wymówić obecnemu właścicielowi praw umowę ze względu na interes twórcy. Po określonym czasie karencji dysponujemy własnym utworem.

Jest jeszcze kwestia, że o ile książka nie została wydana a wydawnictwo upada to taką umowę syndyk upadłościowy może rozwiązać, jako że jedna ze stron nie może umowy wykonać. Jeżeli natomiast książka została wydana a nie zostało wypłacone wynagrodzenie wtedy trzeba się dogadywać z syndykiem i najprawdopodobniej składać do sądu o wierzytelność.
Hairoth pisze:Jednak dla mnie przeniesienie majątkowych praw autorskich do dzieła jest gorszym rozwiązaniem z czystego faktu, że przenoszę prawa majątkowe do mojego działa. Czy ktoś mógłby wrzucić tu przykład takiej umowy? Prawa majątkowe przenosi się raz na zawsze, co dla nieznających się na tych kwestiach może budzić wątpliwości. Ostatnio w wywiadzie radiowym Ziemiański wspominał, że też ma taką umowę z Fabryką Słów.
Umowa na licencję wyłączną brzmi praktycznie tak samo. Należy pamiętać także, że licencje udzielane na czas dłuższy niż 5 lat automatycznie stają się licencjami na czas nieokreślony. Po zakończonym czasie licencji wygasa ona automatycznie. Natomiast w przypadku licencji na czas nieokreślony jest możliwe jednostronne wypowiedzenie z rocznym okresem wypowiedzenia liczonym od ostatniego dnia roku, w którym została licencja wypowiedziana (czyli w najgorszym przypadku 2 lata.). Umowa licencyjna wyłączna musi mieć formę pisemną.

Przy każdej umowie należy pamiętać, że udzielenie licencji/ przekazanie praw jest ograniczone do pól eksploatacji wyraźnie wyliczonych w umowie.


Post Grunwaldzki - 1410 :P
Ostatnio zmieniony śr 26 lut 2014, 00:08 przez Grimzon, łącznie zmieniany 3 razy.
Wszechnica Szermiercza Zaprasza!!!

Pióro mocniejsze jest od miecza. Szczególnie pióro szabli.
:ulan:
ODPOWIEDZ

Wróć do „Jak wydać książkę w Polsce?”