Hehe, no trochę ironii w tym było, przyznaję
Ale autor dość ciekawie to wykoncypował, zostawiając najbardziej czasochłonną i najbardziej niewdzięczną część firmie logistycznej

Co do jego policzonej straty... to miał ją tylko dla tego, że pierwsze egz. były z darmową wysyłką. Jak sprawdziłem teraz już dolicza 10 zł za wysyłkę :p Gdyby od początku tak robił, po 1000 egz byłby na minusie parę tysięcy co najwyżej (nie ponad 20

), a przy sprzedaniu całego nakładu parędziesiąt tyś do przodu.
Oczywiście zakładając stałą, w miarę wysoką sprzedaż (conajmniej kilkaset szt. miesięcznie). Ew. przy jej spadku przenosimy nakład na stryszek i wysyłamy sami (te kilkadziesiąt paczek w miesiącu ogarniemy

).
Jak zauważyliście sens to ma przy jakimś wciskaniu kitu (coaching, mentoring, inne cuda jak się dorobić a nie narobić), ale też jeden pomysł wpadł mi do głowy, który sprawdziłby się i w przypadku pisarza. Książka w stylu "Jak pisać, żeby dobrze pisać".
Napisaną ze szczerego serca, odsłaniającą wszelkie tajniki warsztatu
Wspominany często Mróz niedawno takie cudo wydał. Bonda ma swoją "Maszynę do Pisania", nawet sam Lem napisał Fantastykę i Futurologię
