Nie mogąc dłużej wytrzymać zgiełku rozwagi i edukacji 4 bohaterów postanowiło odbyć kojącą dusze i ciało podróż wzdłuż wybrzeży Bałtyku. Nie kierował nimi słomiany zapał, lecz zorganizowana chęć ucieczki od miejskiej tundry i smak niezapomnianych wrażeń i przeżyć.
Dzień 1.
Rozpoczęli zwyczajnie, pobudka, śniadanie, kąpiel i dynamiczny krok w stronę czyhających na nich przygód. Wyruszyli tuż o świcie, srebrnym wierzchowcem z 1991r. silnik 1.4, benzyna. Kierując się ku pierwszym punkcie docelowym wyprawy, można było usłyszeć różne treści typu: Cóż za orzeźwiający poranek – wyrecytował sarkastycznie podróżny spoglądając na kierowcę, otwierając puszkę zimnego piwa. Pełen ubaw, zabawa w czystej baśniowej postaci. Cel osiągnięty, dotarli szczęśliwie. Czas na odpoczynek w objęciach piasku i kąpiel w blasku słońca – pomyśleli studenci po 3h podróży. Lecz to był dopiero początek ich niezwykłej niezapomnianej jak i po części „ niezapamiętanej ” historii. Godziny mijały na spacerach i zabawach wcielając się raz jeszcze w postać 10-latka na obozie harcerskim. Nadszedł wieczór, żołądek zapełniony od sytego obiadu i głowa pełna wątpliwości z głównym pytaniem na czele „ Czy znajdę to, czego szukam”, a każdy z nich szukał czegoś innego; miłości, wolności i dobrych inwestycji. W pierwszą noc nie znaleźli nic z tych rzeczy. Znaleźli jednak coś zupełnie innego. Wystartowali siadając na plaży, owiani morską bryzą i ujarzmieni przez niewielką dawkę whiskey. Niestety słowo „niewielka” przestało mieć znaczenie trzy kolejki później.
Rozmawiając tak z entuzjazmem, jakim przystało na wczasowiczów i koneserów polskiej vódki dostrzegli nieopodal, 2 skąpo odziane niewiasty. Każdy z nich miał gdzieś szum fal i widok zachodzącego słońca. Instynkty wzięły górę. Ukryte spojrzenia, rozważny męski chichot i bluźnierczy dystans został przełamany po kilkunastu minutach rozważań hasłem „ Zaprośmy je do nas” Minął kolejny kwadrans, lecz w końcu w ukrytej desperacji, zdecydowali się na akt męstwa. Dziewczyny ochoczo przyjęły ich zaproszenie, jedna z nich nawet skusiła się na „odrobinę” trunku, tłocząc go mocniej niż niejeden marynarz. Przesyt formy nad treścią wziął górę. W końcu to wyprawa marzeń, nie można narzekać, dlatego tutaj podzielę historie na 4 części, każda z nich to inna wizja. Nie postąpię humanitarnie i Użyje określeń cyfrowych bohaterów: Nr.1 inteligentny romantyk, znalazł wspólny język z jedną z niewiast, gaworzyli ochoczo postanawiając udać się na spacer nocą. Tam dziewczyna zachowywała się samolubnie i snobistycznie, lecz jak przystało na dżentelmena, odbyło się bez zbędnych uwag. Tak słuch o nich zaginał….przynajmniej do następnego dnia w południe. Nr.2 urodzony hochsztapler, upolował następną ofiarę, stado ubogie, więc ofiara poza walorami estetycznymi nie posiadała nic z walorów intelektualnych. Jednak nie przyjechaliśmy tu rozmawiać o literaturze - zauważył słusznie jeden z podróżnych. Nie mogąc rozmawiać o sprawach życiowych przeszli do czynów bawiąc się w „ oralnego uciekiniera” Gdyby nie przypadkowa ingerencja dwójki pozostałych kompanów podróży gra mogła zostać doprowadzona do finału.
Na polu bitwy ustało się dwóch. Nie przejmowali się brakiem płci pięknej trwając tak w upojeniu, jednak los był dla nich łaskawy, zesłał im z nieba kolejne dwie niewiasty. Buszując wzrokiem po wybrzeżu nr 3 nie mógł nie zauważyć takiej konstrukcji kobiecego ciała, wygrzewającej się w promieniach księżyca. Nie analizując pobiegł chyżo w stronę przesyconą erotyczną wizją. Przywitał się zwyczajnie jak to bywa po butelce whiskey, whiskey, którą przygarnęły jeszcze dwie kolejne damy. Nr 4 nie mogąc zostawić przyjaciela samego, ruszył mu z odsieczą myśląc „ Nie poradzi sobie z taką dawką estrogenu” Rozpoczął stanowczo i odważnie niezwykłym: „ Cześć dziewczyny”. Czas mijał na rozmowie z kobietą szybko, więc nr 3 wykorzystał to zabierając jedna z nich na wieże ratowniczą odgrywając nagą role z serialu „Baywatch”. Legendy głoszą, że był to najlepszy odcinek z całej serii. 4 w międzyczasie pełnił rolę pedagoga, odpierając, co chwila nagłe ataki głębokich, brutalnych, pocałunków szkoląc i poprawiając błędy wynikające z naturalnego pożądania.
Dzień 2.
Widzieliście kiedyś zaspanego, malutkiego kota, błądzącego wzrokiem i przeciągającego się po długiej drzemce? Wyglądali identycznie z tym, że posiadali +5 do alkoholizmu. Opuchnięte powieki, błyszczące oczy, niesamowite pragnienie ujarzmienia trwającej suszy w gardle i chęć odtworzenia wszystkich scen z poprzedniego wieczoru.. To wszystko nazywane jest potocznie kacem.
Orzeźwieni męską rozmową i poranną naturalną toaletą koili rany wspomnieniami z dnia wczorajszego. Brakowało nr1, który nie mógł opuścić swej wybranki, zjawił się później. Każdy z nich był jednak jednomyślny: „Spadamy” – oznajmili stanowczo.
Problem pojawił się, kiedy ich rumak uległ awarii. Pomoc jednego z pobliskich mechaników umożliwiła im dalsze pokonywanie barier i poznawanie głębiej rodzaju ludzkiego. Dalsza podróż przebiegała w spokoju racząc się dziewiczymi obrazami letniej, pokrytej złocistym blaskiem przyrody.
Dotarli do miejsca, w którym słońce świeciło jaśniej niż zwykle, miejsca, w którym znaleźli spokój i równowagę emocjonalną. Pomogły im w tym, wyśmienity rybny posiłek i dwie znajome przyjmując ich i goszcząc jak najserdeczniej. Wieczór spędzili dosyć spokojnie bez większych atrakcji, bo też ich tak naprawdę nie szukali, chcąc odpocząć po dniu wczorajszym. Nigdy nie czułem się tak zrelaksowany i wypoczęty – powiedział jeden z bohaterów po nocy spędzonej w leśnej głuszy. CDN
Dawno. Dawno Temu...
1
Ostatnio zmieniony śr 11 lip 2012, 16:26 przez Urtemcuk, łącznie zmieniany 4 razy.