Opowiadanie pt. "Historia Ewelinki"

1
Tego dnia, mimo ponurego nastroju znowu przekroczyłam drzwi szpitala. Umówiłam się z Ewelinką, nie mogłam jej zawieść. Tak naprawdę ona była mi najbliższa z wszystkich chorujących dzieci.
Gdy weszłam na oddział onkologii, wspomnienia powróciły. To już siedem lat… Byłam wtedy dwunastolatką, szczęśliwą i pełną marzeń. Mój świat został zburzony, rozpadł się na małe kawałeczki za sprawą nowotworu. Życie wydawało się wtedy takie trudne… Kto by pomyślał, że za jakiś czas wrócę tu jako wolontariuszka? Przecież tego pamiętnego dnia, gdy pokonałam chorobę obiecałam sobie, że nigdy więcej nie wejdę za te drzwi, nie powrócę do miejsca, w którym cierpiałam i walczyłam o życie. No cóż… Los postanowił inaczej, a wobec niego nasze plany są niczym.
-Kamila! - zawołała Ewelinka na mój widok. Zerwała się z łóżka i mocno mnie przytuliła.
-Spokojnie, spokojnie… - roześmiałam się. Jakże miła jest świadomość, że ktoś cię tak bardzo kocha i potrzebuje! Poczułam w sercu ukłucie bólu, gdy dziewczynka nie miała siły ustać na własnych nogach. Biedactwo… Od dwóch lat choruje na białaczkę i jej szanse na wyzdrowienie są maleńkie…
-Co dziś robimy? - Usiadłam na krześle. – Gramy w coś? Bawimy się?
-Chcę porozmawiać – szepnęła nieśmiało.
-Twoja wola jest dla mnie rozkazem. To o czym gadamy?
-O mnie, o szpitalu… O wszystkim. Wiesz, muszę to komuś powiedzieć. Mama odpada, bo ona na każdą wzmiankę o chorobie płacze. Tata podobnie. Mogłabym się zwierzyć Paulinie, mojej siostrze, ale boję się, że powtórzy moje słowa rodzicom, a ich to za bardzo boli. – Ewelinka patrzyła mi prosto w oczy. W jej spojrzeniu było coś dziwnego, coś, co czyniło ją tak niezwykłą. Dziwnie wyglądała tak poważna mina u dziewięciolatki. Dzieci w jej wieku martwią się, że ich kolega czy koleżanka ma fajniejszą zabawkę, ale ona miała o wiele ważniejsze problemy.
-Mi możesz wszystko powiedzieć. – Złapałam ją za rękę. Była chuda i drobna.
-Wiem, ale ubranie w słowa tego co czuję jest bardzo trudne. – Choroba zmieniła wesołą, rezolutną dziewczynkę w inteligentną i dojrzałą psychicznie osobę. Bo czy którykolwiek z trzecioklasistów wypowiada takie zdania? Wątpię.
-Może warto spróbować? – zachęciłam ją mimo strachu, że nie dam rady jej pomóc.
-Na pewno. Wiesz, czuję nad sobą widmo śmierci. Próbuję o niej zapomnieć, ale ona tu jest i tylko czeka na odpowiednią chwilę, żeby mnie zabrać do swej tajemniczej krainy. Ale się nie boję. Śmierć wcale nie jest zła. To jedno z wielu ludzkich urojeń.
Czemu życie jest takie okrutne? Miałam ochotę się rozpłakać, ale nie mogłam. Nie przy niej. Dlaczego taka słodka dziewczynka rozmyśla nad śmiercią? To nienaturalne! Straszne! Chciałam krzyczeć, ale po co? To nic nie zmieni. Świat nie usłyszy mojego rozpaczliwego wołania o szczęśliwe, zwyczajne życie dla mojej malutkiej przyjaciółki. Jak ja mam zareagować na tą wypowiedź? Co jej pomoże? „Prawda”, pomyślałam.
-Lekarze mówią, że… masz małe szanse. – Z wielkim trudem wypowiadałam te słowa, ale gdy one wyszły z moich ust, zobaczyłam na twarzy Eweliny wdzięczność i… ulgę?
-Dziękuję – powiedziała.
-Za co? – zdziwiłam się.
-Za szczere wyznanie. Ty jedna potrafiłaś mi to powiedzieć. Dzięki tobie już się nie niepokoję. Wolę prawdę niż strach o moje życie.
Nie mam siły. Ta rozmowa mnie przerasta. Chciałam ją zakończyć, zapomnieć o niej. Ale byłam dla Eweliny człowiekiem, który jej wysłucha i pocieszy, choćby milczeniem. Ja takiej osoby nie miałam, a ona jest potrzebna każdemu. Nawet dziewięciolatce…
***
„Śpieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą.”
***
Ewelinka nie żyje. Dzielna, mała bohaterka na zawsze pozostanie w moim sercu. Nie mam siły nic więcej dodać. Nie mam siły żyć… Razem z moją przyjaciółką odeszła część mnie… I otaczającego mnie świata.
Ostatnio zmieniony pn 09 lip 2012, 18:50 przez maadzik97, łącznie zmieniany 3 razy.
Jeżeli nie potrafisz zrozumieć mojego milczenia, nigdy nie zrozumiesz moich słów

2
Ładne to, ale zarazem banalne. Zabrako mi tu czegoś tego, tego dla czego bym chciała ten tekst przeczytać.
Jak wydam, to rzecz będzie dobra . H. Sienkiewicz

3
nie wejdę za te drzwi,
Nie przekroczę tych drzwi.
nie miała siły ustać na własnych nogach
Niepotrzebne "własnych" - będzie wiadomo, że chodzi o nogi dziewczynki.
W jej spojrzeniu było coś dziwnego, coś, co czyniło ją tak niezwykłą. Dziwnie wyglądała tak poważna mina
Trochę niekonsekwentnie: piszesz o spojrzeniu, a później o "tak poważnej" minie, bez żadnego wcześniejszego opisu tej miny.
„Śpieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą.”
Myślałem, że jest to koniec tekstu i wydawał mi się wtedy pełny i z oczywistym zakończeniem, ale później jest jeszcze kawałek tekstu - niekoniecznie potrzebny.

Tekst jest dobry i czyta się go płynnie. Porusza temat ciężki i mocno oddziałujący na psychikę, choć tego oddziaływania w Twoim opowiadaniu trochę zabrakło - mało jest tu przedstawionych emocji dziecka - tyle tylko, że była poważna i spokojna. Ale zabrakło mi na przykład emocji zupełnie dziecięcych(oprócz rzucenia się na szyję na początku), bo wydaje mi się, że nawet przy tak ciężkiej chorobie, w dziecku chorym pozostaje ziarnko dziecka zdrowego.
Mi się podobało.

4
maadzik97 pisze:-Kamila! - zawołała Ewelinka na mój widok. Zerwała się z łóżka i mocno mnie przytuliła.
Kwestia zapisu: po myślniku w dialogu bezwzględnie spacja
maadzik97 pisze:Od dwóch lat choruje na białaczkę i jej szanse na wyzdrowienie są maleńkie…
Zastanawiam się, czy zmiana czasu tutaj coś wnosi...
maadzik97 pisze:zareagować na wypowiedź?

maadzik97 pisze:Nie mam siły. Ta rozmowa mnie przerasta. Chciałam ją zakończyć, zapomnieć o niej.
Niepotrzebnie mieszasz czasy

Jak na moje też trochę nadużywasz wielokropków. Nie zawsze myśl robi się przez to smutniejsza, bardziej dramatyczna. Ale to już czyte czepialstwo.
Ogólnie czyta się to płynnie, emocje są dość "prawdziwe". Może trochę już za dużo takich tekstów, czytałam, żeby mnie naprawdę chwyciło. Gdzieś zabrakło mi punktu, na którym skupiłabym uwagę, który przybliżyłby mnie do całej sytuacji. Ale ogólnie - prosta historia, całkiem ładnie ubrana w słowa.

Pozdrawiam,
Ada
Powiadają, że taki nie nazwany świat z morzem zamiast nieba nie może istnieć. Jakże się mylą ci, którzy tak gadają. Niechaj tylko wyobrażą sobie nieskończoność, a reszta będzie prosta.
R. Zelazny "Stwory światła i ciemności"


Strona autorska
Powieść "Odejścia"
Powieść "Taniec gór żywych"
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”