Prolog do opowiadania - na razie bez tytułu / Fantastyka

1
Młody, dopiero raczkujący Wszechświat, wypełniał się gwiazdami, plejadami i całymi galaktykami. Pędzące elektrony, nieco zdziwione własnym istnieniem, obijały się o siebie w szaleńczym tańcu, tworząc zarodki planet. W czasie, który dla Boga mógłby być tylko chwilą między mrugnięciami, powstawały orbity, kształtowały się układy słoneczne, zapalały się i gasły słońca.
Gdzieś w środku tego uporządkowanego chaosu, dwie, szare postaci, unosiły się nad nową, stygnącą planetą, która była ponad sto razy mniejsza od gwiazdy wokół której krążyła. Owe postaci to Konstruktorzy - budowniczy światów. Jeden z nich trzymał w rękach sporych rozmiarów zwój i czytał na głos:
- „Plan koncepcyjny świata, który opanują rozumne istoty, ukształtowane na podobieństwo Głównego Architekta. Istoty powstaną na drodze ewolucji zapoczątkowanej przez pierwotne bakterie, zrodzone w wodach oceanu, które wychodząc na brzeg, rozplenią się powodując eksplozję życia..." - Konstruktor zwinął zwój i przewrócił oczami. - Choć raz chciałbym dostać zlecenie, które będzie sprecyzowane bardziej szczegółowo. Przecież tu są same ogólniki.
- Tak, a potem taki niedopracowany świat ulega samo destrukcji i można się pożegnać z premią. - odpowiedział jego kompan i westchnął ciężko. - Ale trudno. Główny Architekt nie ma czasu aby dopilnować wszystkiego osobiście. W zamian mógłby przydzielić nam kogoś do pomocy, we dwójkę będziemy się tu bawić parę okrągłych milinów lat. Trzeba będzie założyć mnóstwo portali, żeby to jakoś ogarnąć.
- A gdzie On teraz jest?
- Architekt? Podobno w systemie Alfa-X. Pracuje nad pomysłem wielowymiarowości przyklejonej. Światy pączkujące i takie tam inne... Słyszałem, że ma na tym punkcie bzika.
- Mam nadzieję, że wyznaczy do realizacji kogoś innego. Gdy ogarnie Go twórcza pasja, zaczyna strasznie bazgrać. Całe eony zajmuje mi odszyfrowanie Jego notatek. Pamiętam jak chłopaki z Pierwszego Oddziału stworzyli grawitację, tylko dlatego, że źle odczytali słowo gwarancja.
- Tak. Ale dzięki temu ruszyliśmy do przodu z koncepcją geoid, krążących po elipsoidalnych orbitach wokół centrów, w których wirują słońca. Pamiętaj, że do dziś istnieją wymiary, gdzie istoty muszą ciągle trzymać się podłoża, ponieważ żaden z naszych kolegów po fachu nie miał lepszego pomysłu na siłę przyciągania. Tym biedakom musi być naprawdę ciężko. Na niektórych planetach, nie znajdziesz już innych form życia niż roślinność, bo pozostałe gatunki, nie połączone na stałe z glebą, nieopatrznie wyleciały w przestrzeń.
Pierwszy Konstruktor podrapał się po czole i rozwinął ponownie zwój.
- Tylko powiedz mi przyjacielu, jak przejść od mikroskopijnych bakterii, do dwunożnych, myślących istot? - zapytał i pokręcił z powątpiewaniem głową.
- No, przed nami sporo pracy, ale damy radę - odpowiedział drugi osobnik. - Użyjemy jakiegoś czynnika mutującego, najlepiej promieniowania i samo się ułoży. Do tego dojdą warunki zewnętrzne, klimat, przeszkody do pokonania. Kilka bodźców zainicjowanych w odpowiednim momencie i będziemy w domu.
- A więc chodźmy kolego. W miedzy czasie chciałbym sprawdzić pomysł Konstruktora z układu GX-300. Testował tam świat zamieszkany przez wielkie gady, ewoluujące prze kilkaset milionów lat. Przyznam, że intryguje mnie to zagadnienie.
- Ale tamten eksperyment się nie udał.
- No to co? Najwyżej walnie się jakimś meteorytem i po sprawie. - Postać wyszczerzyła zęby w chytrym uśmiechu i spłynęła w kierunku samotnej planetki, na której powierzchni rozpalone wulkany kształtowały fundamenty świata, nazwanego roboczą Ziemią.

2
Daywayfarer pisze:samo destrukcji
Autodestrukcji ;P
Daywayfarer pisze:miedzy czasie
Międzyczasie.

Poza tym masz problemy z przecinkami lekkie.

Co do samego opowiadania - nie wiem. Z jednej strony dość fajne, jakoś mi tak Pratchettem zalatuje przyjemnie. Z drugiej, może z winy trochę niedopracowanego jeszcze stylu, czytanie trochę męczy. Nie wiem, czy gdyby było dłuższe, dotrwałbym do końca. Ale nie znalazłem żadnych paskudnych baboli, które by całość rujnowały, więc źle nie jest. ;P

3
Daywayfarer pisze:- Tylko powiedz mi przyjacielu, jak przejść od mikroskopijnych bakterii, do dwunożnych, myślących istot?
wcześniej nie było ani słowa o tym, że te istoty mają być dwunożne
Daywayfarer pisze:ewoluujące prze kilkaset milionów lat
literówka - przez
Daywayfarer pisze:na której powierzchni rozpalone wulkany kształtowały fundamenty świata,
na powierzchni której
nazwanego roboczą Ziemią.
roboczo

Ale powyższe błędy to przez niedbałość. W ogóle wszystko wygląda na zapisane zbyt szybko, jakbyś wpadł na pomysł i chciał jak najszybciej go zapisać. A pomysł jest niezły. Językowo wcale nie jest porywająco, dialogi bazują tylko na fajnych skojarzeniach. Brakowało mi jakiejś narracji między dialogami. Ale widząc kiepską jakość opisów doszłam do wniosku, że wtedy mogłyby tylko zmęczyć.

Prolog nie zachęciłby mnie do przeczytania czegoś więcej na ten temat. Gdyby stanowił zamkniętą całość, mogłoby być lepiej. Tu zawarłeś wszystko, co można ciekawego i nowego o tej historii, o takim świecie powiedzieć. Każde następne byłoby siódmą wodą po kisielu. Za dużo naraz odkryłeś.

Pozdrawiam.
ObrazekObrazekObrazek

4
Daywayfarer pisze:Gdzieś w środku tego uporządkowanego chaosu, dwie, szare postaci, unosiły się nad nową, stygnącą planetą, która była ponad sto razy mniejsza od gwiazdy wokół której krążyła. Owe postaci to Konstruktorzy
A ja sobie pomyślałam - Audytorzy. ;)
Czy planeta może być sto razy mniejsza od słońca? Byłaby chyba jakiś monstrualnych rozmiarów. Ale w sumie nie wiem, nie znam się. ;)
Daywayfarer pisze: Konstruktor zwinął zwój i przewrócił oczami. - Choć raz chciałbym dostać zlecenie, które będzie sprecyzowane bardziej szczegółowo.
Jesli coś jest sprecyzowane, to znaczy, że jest opisane szczegółowo. Ogólnie ciut za dużo słów - ja bym dała po prostu "bardziej szczegółowe zlecenie".
Daywayfarer pisze:Główny Architekt nie ma czasu aby dopilnować wszystkiego osobiście. W zamian mógłby przydzielić nam kogoś do pomocy, we dwójkę będziemy się tu bawić parę okrągłych milinów lat.
Drugi Konstruktor wie, że Architekt nie ma czasu, dlatego informowanie go o tym nie ma sensu. "W zamian" też mi nie pasuje - w zamian za to, że nie ma czasu?
Daywayfarer pisze: Pamiętaj, że do dziś istnieją wymiary, gdzie istoty muszą ciągle trzymać się podłoża, ponieważ żaden z naszych kolegów po fachu nie miał lepszego pomysłu na siłę przyciągania.
Trochę łopatologiczne wyjaśnienie. (Na zasadzie "Pamiętaj Jasiu, jestem twoim ojcem.")

Poza tym - interpunkcja! Wiele przecinków wyemigrowało z tego tekstu.

Ok, tekst ma plusy i minusy. :) Podoba mi się Twój styl - lekki i niewymuszony, pasujący do treści. Humor jest widoczny, aczkolwiek moim zdaniem używałeś/łaś go głównie w kontekście "przypomnę ci o czymś, co i tak już wiesz, po to by móc mieć okazję do zabłyśnięcia bonmotem". Ja tak często robię w tak zwanym real life ;) ale w tekście jednak bym tego unikała. Brakuje mi, podobnie jak Luce, czegoś między dialogami. Zresztą ten brak powiązany jest z koleiną moją uwagą, a mianowicie niedostatecznie rozwiniętą fabułą. To znaczy - gdybyś wymyślił/ła jakąś minimalną chociaż intrygę, jakąś puentę czy historię, można by ją właśnie umieścić w narracji między dialogami. Myślę, że wtedy tekst zyskałby na plastyczności, no i ogólnie, stałby się ciekawszy. Na razie czytelnik już na początku domyśla się, że chodzi o Ziemię i ostatnie zdanie nie jest żadnym zaskoczeniem.

To chyba tyle, pozdrawiam! :)
A tristeza tem sempre uma esperança
De um dia não ser mais triste não
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”