Powrót

1
Napisałem to dosyć spontanicznie, bo wczoraj w nocy. Mimo, że od mojego zarejestrowania minęło już trochę czasu, no cóż, swój pierwszy tekst wrzucam dopiero teraz.
Jest to niejako próba mikrofonu, a raczej powinienem rzec, że pióra... albo klawiszy :).

****************

WWWNatalia szła chodnikiem, trzymając w dłoniach swoje szpilki, aby dać stopom trochę ochłonąć, po nocy spędzonej na parkiecie. Ze znajomymi pożegnała się kilka minut temu i już widziała wieżowiec zbliżający się z każdym jej krokiem. Nie mogła się doczekać ciepłego łóżka, była padnięta, a alkohol, którego sporo wlała w siebie na imprezie wciąż szumiał w głowie. Dochodziła już trzecia, od czasu do czasu dało się zauważyć przemykających przechodniów, zmierzających w sobie tylko znanym kierunku, zapewne podobnie jak ona, imprezowiczów. Poza tymi oznakami życia, ulice były zupełnie puste, oświetlone latarniami i bladymi światłami z kilku zasłoniętych firankami okien, nie chciała się nawet zastanawiać, co można robić o tej porze, w domu, poza dryfowaniem w krainie snów. Niebo było usiane gwiazdami, jednak gdyby nie latarnie, Natalia nie widziałaby nic, brak było księżyca, co czyniło ciemność kilkanaście metrów od niej, gdzie rozpościerał się obszar dumnie zwany parkiem, zupełnie nieprzebytą i gęstą jak smoła. Póki była z resztą paczki, nie czuła niepokoju, teraz, mimowolnie przyspieszała kroku i nerwowo rzucała wzrokiem w miejsca, gdzie ciemność zdawała się poruszać. Tylko kilkanaście metrów... jeszcze schody... i już jest na klatce, zapala światło i naciska przycisk przywołujący windę.
WWWCzeka.... nienawidziła czekać na tą cholerną puszkę, ale schodami nie miała zamiaru się wspinać, jej stopy prawdopodobnie poszukałyby wtedy lepszej właścicielki.
WWWNigdy nie miała zbyt wielkiego zaufania do wind „made in PRL”, ozdobiona przez gówniarzy z bloku kabina, i często powyrywane przyciski przynosiły skojarzenia z systemem, który wypluł ją z jakiejś, zapewne już upadłej fabryki, a który miał być wieczny i doskonały, ani on, ani ta winda takie nie były.
W dodatku tak potwornie się wlecze !
WWWWydawało jej się, że całe wieki pokonywała dystans między parterem a pierwszym piętrem, no cóż, jeszcze kilka i będzie prawie u siebie. Całe szczęście, że nikt nie wsiada, ktokolwiek by to mógł być o tej porze, prawdopodobnie nie byłby miłym kompanem podróży.
„Boże, jeżeli ten złom teraz się zepsuje, to chyba umrę.”
Jak, na zawołanie, w momencie, w którym Natalii przemknęła przez głowę ta myśl światło zgasło na sekundę, pogrążając windę w ciemności. Ta chwila wystarczyła, żeby serce dziewczyny zwiększyło kilkakrotnie swoje obroty.
„Spokojnie, spokojnie, to dzieje się często, bardzo często, jeździsz tym gównem od dwudziestu lat, zdarzało się to setki razy.”
WWWI w zasadzie miała rację, tylko, że remont windy, który był przeprowadzony miesiąc temu powinien takie zdarzenia, przyprawiające pasażerów o zawrót głowy, wykluczyć.
WWWNareszcie ! Ostatnie piętro ! Natalia opuściła kabinę i dopadła włącznika światła na klatce w mgnieniu oka. Po chwili stała już przed drzwiami od swojego mieszkania i szukała kluczy, grzebiąc w bezładnym bałaganie wnętrza torebki. Żarówka w jej końcu korytarza nie świeciła się, więc w bladym oświetleniu tej, z drugiego miała trochę problemów ze znalezieniem odpowiedniego obiektu.
W takich chwilach, kobieta powinna przeklinać przyzwyczajenie, które każe jej w torebce trzymać wszystko, czego mogłaby potrzebować, ale nie koniecznie musiała.
„Szminka, puder, otwieracz do konserw... Co ? Po co mi otwieracz do konserw ?!”
Są ! Kilka sekund szukania zamka, dwa obroty... naciśnięcie klamki.
WWWDrzwi nie miały nawet zamiaru ustąpić, mimo, że przecież je otwierała.
„Głupia ! Kręciłaś w złą stronę, drzwi były... otwarte ?”
Matka Natalii miała swoje wypróbowane sposoby na sprawdzanie w jakim stanie wraca jej córka z weekendowych imprez. Polegało to na dwóch małych zadaniach, po pierwsze, Natalia miała sama, bez niczyjej pomocy, otworzyć drzwi. Drugie polegało na pościeleniu łóżka. Zależnie od sprawności wykonywania tych czynności oceniała trzeźwość swojej córki. W końcu musiała pilnować jej przyzwoitości, kto jak nie ona ? Mieszkały tylko we dwie. Matka wychowywała Natalię sama, i starała się, z całych sił, czasami nawet za bardzo, aby wyrosła z niej porządna dziewczyna.
Zawsze też, niezależnie, o której godzinie córka by nie przyszła, ona wstawała i czekała na nią w progu salonu, obserwując swoją nie-zawsze-pociechę.
WWWDziewczyna szybko przekręciła klucze w odpowiednim kierunku i pchnęła drzwi, pozwalając im otworzyć się samym. Niepewnie przestąpiła próg, rozglądając się na boki.
W mieszkaniu panowała ciemność. Brak sylwetki matki opierającej się o framugę drzwi wcale nie podtrzymał jej na duchu. Niepewnie, Natalia zrobiła kilka następnych kroków szukając po omacku włącznika światła.
- Cześć mamo ! Już wróciłam ! – chwiejnie, ale głośniej niż zwykle wita się domowników, powiedziała w chwili, kiedy pomieszczenie wypełnił blask żarówki.
Odpowiedziała jej przejmująca cisza, i zamknięte drzwi od salonu. Delikatnie nacisnęła klamkę, i otworzyła je.
WWWJej wzrok natychmiast powędrował na rozłożoną sofę. Matka , jak zwykle, w letnie noce, przykryta była tylko kocem. Spała snem niewinnych, w bezładnej pozie na plecach. Jej pierś delikatnie falowała w rytmie oddechów.
Całe napięcie, jakie skumulowało się w Natalii przez te kilka minut uszło w jednym momencie. Spojrzała jeszcze tylko na wciąż zastawiony dla dwóch osób stół i opróżnioną butelkę wina stojącą na pianinie pod ścianą.
„Kolacja z Robertem ! O ja głupia, zapomniałam !”
Zamknęła za sobą delikatnie drzwi do salonu, a następnie cichcem przemknęła do swojego pokoju. Z prawdziwą przyjemnością zdjęła z siebie ubranie i walnęła się na pościelone łóżko.
Sen przyszedł kilka chwil później.



***********
Dla wszystkich, którzy dotarli do tego miejsca, owego niedługiego tekstu, dziękuję i proszę o ocenę :)
Ostatnio zmieniony śr 02 lis 2011, 21:12 przez Zaroslav, łącznie zmieniany 3 razy.
No bo... w sumie to jest fajnie...

2
:) Czytało się szybko, przyjemnie. Momentami za długie zdania.

Brakowało mi trochę fabuły/historii.
Dziewczyna wraca z imprezy a matka śpi w domu. :D

Umiejętność nadmuchiwania tekstu oceniam u Ciebie 10/10 ;)

Ocena ogólna - pozytywna.
Czekam na kolejne teksty (będę czytać ;))

3
Umiejętność nadmuchiwania tekstu: 8/10
bo wydawało mi się, że momentami sam lepiej bym coś napisał, albo może raczej nie tyle co lepiej, a więcej, o tak, więcej. więcej myśli bohaterki.

Pomysł: 5/10
to było miernie ciekawe jak ktoś wraca do domu ulicą. daj coś ciekawszego. najlepsza jest sytuacja w windzie. to jest okazja aby zabłysnąć i zaciekawić doznaniami, odczuciami, myślami. wykorzystałeś to w stopniu umiarkowanym. można to zrobić lepiej.

ale piszesz nieźle. ładnie. coś już umiesz. przedstaw jeszcze coś swojego, bo po tym nie wiem jednego - jakie pomysły chodzą w twojej głowie. tutaj był niezły klimat, ale pomysł zwyczajny... jakiś taki nijaki. nic nadzwyczajnego.

4
Zaroslav pisze:Ze znajomymi pożegnała się kilka minut temu
Wydaję mi się, że powinno być kilka minut wcześniej, klika minut temu dla mnie to o 21:14 ;), jeśli się mylę to niech mnie ktoś poprawi.
ancepa pisze: Czytało się szybko, przyjemnie. Momentami za długie zdania.
Podpisuję się :) przydługie zdania, trochę męczą, mimo wszystko czyta się przyjemnie. Co do stylu, widać, że jest niewyrobiony ale zdecydowanie jest jakiś - Twój. No cóż pisz pisz pisz i jeszcze raz szlifuj warsztat ;)
Pozdrawiam
"-Jak się dowiemy ile on ma lat ?
-Utnijmy mu nogę i policzmy słoje"

5
Dziękuję wszystkim za kilka dobrych słów :).
Ten tekst w sumie jest takim małym przerywnikiem w pracy nad czymś dłuższym, co trochę opornie mi idzie.
Co do niewyrobionego stylu, to prawda, dopiero zaczynam, ale kończyć też nie mam zamiaru :)
No bo... w sumie to jest fajnie...

6
Nie zgadzają się opisy "czasowe". Trzecia rano, o letniej porze to świt bez mała. Skąd więc ciemności i gwiazdy? Zdania za długie, na siłę pragnące zawrzeć zbyt wiele, a wychodzące tak maślano. Zagubił się sens, który winien zabłyszczeć moim zdaniem. Matka zawsze czeka! A tu sru i przyszedł sen. Jedyna córka, a taka oziębła. Zanim wrzucisz tekst, który napiszesz na kolanie dosyć spontanicznie, bo wczoraj w nocy, przeczytaj go trzykrotnie, za każdym razem poprawiając.
Tacitisque senescimus annis
Najmądrzejsza rzecz, to wiedzieć co jest nieosiągalne, a nie w głupocie swojej, dążyć ku temu za wszelką cenę
- Zero Tolerancji -

7
Nigdy nie miała zbyt wielkiego zaufania do wind „made in PRL”, ozdobiona przez gówniarzy z bloku kabina, i często powyrywane przyciski przynosiły skojarzenia z systemem, który wypluł ją z jakiejś, zapewne już upadłej fabryki, a który miał być wieczny i doskonały, ani on, ani ta winda takie nie były.
Czy często były powyrywane? Opisujesz konkretną chwilę, a przez wciśnięcie często rozwlekasz opis na różne czasy. Scena traci ciągłość, wyrzucając czytelnika w historię windy.
Ta chwila wystarczyła, żeby serce dziewczyny zwiększyło kilkakrotnie swoje obroty.
przeszarżowałeś tak z metaforą, jak i faktami. Nawet, gdyby to były uderzenia (dajmy na to, ma senne tętno na poziomie 60 uderzeń na minutę, to już trzykrotne zwiększenie tej stawki staje się tachykardią, która raczej powali ją na ziemię. Ale nie o tym chciałem, a o nieszczęsnych obrotach - metafora została pomylona z myślami, bo te często pracują, jak to się mówi, na najwyższych obrotach. Serce... nie, ono się nie obraca. Taka niezręczność w tekście.
Natalia opuściła kabinę i dopadła włącznika światła na klatce w mgnieniu oka.
szyk - ale skoro to ruch, i piszesz o włączeniu światła, lepiej zapisać, że owy ruch był błyskawiczny. Mgnienie oka odnosi się najczęściej do obserwacji czyichś ruchów, a ty opisujesz jej czyny, gdzie narrator jest bierny (nie jest obserwatorem, tylko opowiadaczem).
Drzwi nie miały nawet zamiaru ustąpić, mimo, że przecież je otwierała.
teksty pisane na kolanie, nie sprawdzone, często posiadają takie nieprawidłowości. Otwiera drzwi, ale ich nie otwiera? Trzeba jednak zaznaczyć, że otworzyła zamki... (o czym piszesz wcześniej).

Nie masz natury opowiadacza - jakby nie patrzeć, tekst napisany na szybko - ale mimo tego razi nieskładność, brak pomysłu na przedstawienie postaci (no dobra, motyw z otwieraczem do konserw jest całkiem interesujący, ale to tyle), brak składni przyczynowo-skutkowej: w skrócie wygląda to tak - wraca babka z imprezy, czeka na nią mama, idzie spać. Widzisz? No właśnie, tyle i tylko tyle przekazałeś. Brak tu haczyka, który pozwoliłby mi zadać pytania "Jaki cel miała impreza?", "Dziewczyna często pije?" "A jeśli pije, imprezuje, dlaczego?" bo wówczas mógłbym stwierdzić, że jej dalsze losy są dla mnie ciekawe. Ale nie są. Warsztatowo - proste zdania komplikujesz, użyłeś powtórzeń (drzwi... grrrr), przecinki (co wynika z prostych, ale na siłę skomplikowanych zdań) źle stawiasz. To są jednak detale - brak tutaj historii. Ot scenka bez duszy. Mnie się nie podobało.
„Daleko, tam w słońcu, są moje największe pragnienia. Być może nie sięgnę ich, ale mogę patrzeć w górę by dostrzec ich piękno, wierzyć w nie i próbować podążyć tam, gdzie mogą prowadzić” - Louisa May Alcott

   Ujrzał krępego mężczyznę o pulchnej twarzy i dużym kręconym wąsie. W ręku trzymał zmiętą kartkę.
   — Pan to wywiesił? – zapytał zachrypniętym głosem, machając ręką.
Julian sięgnął po zwitek i uniósł wzrok na poczerwieniałego przybysza.
   — Tak. To moje ogłoszenie.
Nieuprzejmy gość pokraśniał jeszcze bardziej. Wypointował palcem na dozorcę.
   — Facet, zapamiętaj sobie jedno. Nikt na dzielnicy nie miał, nie ma i nie będzie mieć białego psa.

8
Gdyby to miał być początek dłuższego opowiadania o dziewczynie, która nie słucha matki, nie zgłaszałabym większych zastrzeżeń, poza jednym - szczegółowo opisujesz rozmaite czynności bez znaczenia. Jeśli natomiast miałoby to być samodzielne opowiadanie, to problem jest poważniejszy.
Powrót po całonocnej imprezie do domu, gdzie czuwa matka, to wcale nie jest taka banalna sytuacja, którą można sprowadzić to sekwencji czynności: weszła na klatkę schodową - wsiadła do windy - wysiadła z windy - otworzyła drzwi, itd. To są przede wszystkim emocje dziewczyny: poczucie winy (wiadomo), złość na matkę (bo nie śpi i jeszcze pułapki zastawia), jakieś imaginacyjne próby wybrnięcia z tego ambarasu, przymierzanie się do ewentualnej rozmowy czy nawet awantury - z tego wszystkiego można zbudować całość pełną napięcia, pokazującą charaktery obu protagonistek. I wtedy to zakończenie (całkiem dobrze pomyślane: matka ma swoje własne życie, nie jest tylko uosobieniem matczynej troskliwości) dałoby się wyeksponować jako zgrabna pointa. Szkoda, że skupiłeś się na opisywaniu tego, co Natalia robi, zamiast tego, co przeżywa, gdyż czynności w gruncie rzeczy niewiele mówią o Twojej bohaterce. Cóż, każdy kiedyś wracał do domu o porze niewłaściwej, w stanie mniej lub bardziej wskazującym, na czym spędził kilka ostatnich godzin...
Jeszcze parę potknięć językowych by się znalazło:
Zaroslav pisze:niezależnie, o której godzinie córka by nie przyszła,
Kolokwialne i do tego rusycyzm. o którejkolwiek godzinie córka by przyszła...
Zaroslav pisze:Już wróciłam ! – chwiejnie, ale głośniej niż zwykle wita się domowników, powiedziała
Czy można mówić chwiejnie?
Zaroslav pisze:Odpowiedziała jej przejmująca cisza, i zamknięte drzwi od salonu.
No i co te drzwi powiedziały?

Generalnie - czytało mi się ten tekst dosyć gładko, choć w gruncie rzeczy bez większego zainteresowania. Jako scenka z życia wzięta może być, na opowiadanie to jednak ciut za mało.
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”