Papierowe Ptaki (psychologiczna)

1
Siedzieliśmy na wysokiej skarpie. Pod nami morze z wielkim hukiem uderzało o brzeg. Spojrzałam w jego stronę. Był wyraźnie zamyślony, jakby wyrwany z kontekstu. Jego wielkie, szmaragdowe oczy patrzyły gdzieś głęboko w dal. Mogłam patrzeć tak na niego godzinami. Widziałam tylko jego delikatne rysy twarzy, słyszałam szum morza i śpiew ptaków, a jego słodki zapach i morska bryza cudownie się ze sobą łączyły. Nim się obejrzałam słońce zaczęło zachodzić, zrobiło się chłodno, a on nieprzerwanie patrzył, jakby czekał na ten moment. Mechanicznym ruchem objął mnie i przytulił.
- O czym myślisz? - Zapytałam ostrożnie, prawie szeptem, żeby nie wytrącić go z myśli.
- Widziałaś kiedyś jak latają ptak? - Odpowiedział pytaniem na pytanie, nadal zapatrzony w otchłań.
Spojrzałam w niebo. Nad nami kluczyły mewy. Zaśmiałam się szczerze.
- Oczywiście, że tak. Spójrz tylko... - gestem ręki wskazałam na ptaki.
Rzucił przelotne spojrzenie w pokazaną mu stronę i powrócił do swojej mantry. Uśmiechnął się ciepło, ale delikatnie.
- Widziałaś kiedyś jak latają ptaki z papieru?
- Nie - odpowiedziałam zaskoczona.
- Widzisz, są to ptaki niebanalne. Stworzone z pomysłem, z szarych stron wyrwanych z gazet. Wykonane z dokładnością i precyzją są wypuszczane na wolność. Latają z dumą i gracją, nigdzie się nie spiesząc. Są jakby oderwane od rzeczywistości. Krążą wokół świata rzeczywistego, ale zatopione w swoim własnym. Dla nich czas się zatrzymał. Żyją chwilą, krótką i ulotną, ale piękną, bo kiedy deszcz zamoczy ich papierowe skrzydełka spadają do morza na samo dno i ślad po nich ginie już na zawsze. Tak samo jest z nami. Kiedy poddajemy się marzeniom, wznosimy się wysoko ponad pokrywę chmur, ale kiedy zaczynamy wątpić, a marzenia w nas milkną spadamy na dno moralnej otchłani.
Spojrzałam na niego pełna podziwu. On powoli przeniósł wzrok na mnie i uśmiechnął się promiennie. Musnął wargami moje czoło i przytulił mnie mocniej do siebie. Tak objęci siedzieliśmy na skarpie, aż słońce zupełnie zaszło za horyzontem, a morze cichutko uderzało o brzeg.
`błąkamy się po świecie poszukując sensu życia`

2
Pod nami morze z wielkim hukiem uderzało o brzeg
Chyba lepiej by brzmiało „fale uderzały o brzeg”, ale to może kwestia gustu. I zastąpiłabym „pod nami” wyrażeniem „w dole”, uniknęłabyś zaimka, których i tak jest całe mnóstwo w tym akapicie.
Spojrzałam w jego stronę. Był wyraźnie zamyślony, jakby wyrwany z kontekstu. Jego wielkie, szmaragdowe oczy patrzyły gdzieś głęboko w dal. Mogłam patrzeć tak na niego godzinami. Widziałam tylko jego delikatne rysy twarzy, słyszałam szum morza i śpiew ptaków, a jego słodki zapach i morska bryza cudownie się ze sobą łączyły.
Jego, jego, niego, jego…
oczy patrzyły gdzieś głęboko w dal.
Głęboko w dal? O_O Jakoś nie mogę sobie wyobrazić takiego kierunku.
objął mnie i przytulił.
Wiem, że obejmować i przytulać to niby nie jest dokładnie to samo, ale jednak to podobne czynności, więc nienajlepiej brzmi ich zestawienie tuż obok siebie. Przynajmniej dla mnie.
- O czym myślisz? - Zapytałam ostrożnie, prawie szeptem, żeby nie wytrącić go z myśli.
Powtórzenie. Poza tym „zapytałam” małą literą. Poczytaj o zapisie dialogów. To samo w następnym „odpowiedział”.
Spójrz tylko... – gestem ręki wskazałam na ptaki
Po prostu „wskazałam na ptaki”. I wielką literą.
Rzucił przelotne spojrzenie w pokazaną mu stronę
Niezgrabnie brzmi. Po prostu „w górę”?
Wykonane z dokładnością i precyzją są wypuszczane na wolność.
Dziwny szyk.
oderwane od rzeczywistości. Krążą wokół świata rzeczywistego
powtórzenie
Żyją chwilą, krótką i ulotną, ale piękną, bo kiedy deszcz zamoczy ich papierowe skrzydełka spadają do morza
To brzmi, jakby chwila była piękna, bo potem deszcz je niszczy. A chyba nie o to chodzi. Chwila jest piękna, choć krótka, bo deszcz je niszczy.
spadają do morza na samo dno i ślad po nich ginie już na zawsze.
Trochę patetycznie brzmi. I czy przypadkiem papier nie tonie? Chyba że się jakoś rozmemła, ale nawet wtedy wątpię, żeby opadał na samo dno. W sumie nigdy nie sprawdzałam, ale wizja, że ptaki z papieru spadają na samo dno niczym kamień, trochę mi nie pasuje.
Spojrzałam na niego pełna podziwu. On powoli przeniósł wzrok na mnie i uśmiechnął się promiennie. Musnął wargami moje czoło i przytulił mnie mocniej do siebie.
Znów nadmiar zaimków. ZNACZNY nadmiar zaimków.
Pod nami morze z wielkim hukiem uderzało o brzeg.
(…)
a morze cichutko uderzało o brzeg.
Hm, no to z wielkim hukiem czy cichutko?

Jak widać sporo niedociągnięć i niezgrabności, jak na tak krótki tekst. Z łatwością mogłabyś ich uniknąć, gdybyś tylko uważniej sprawdzała tekst przed pokazaniem go czytelnikom. I najlepiej czytała go na głos, wtedy zauważa się dziwne szyki zdań, itp.
Widać, że miało być przesłanie, ale trochę zaginęło, mimo że tekst jest taki krótki. Jak na mój gust, powinno być bardziej zaakcentowane, bo ginie w przydługiej (i, swoja drogą, bardzo nienaturalnie brzmiącej) wypowiedzi chłopaka.
Jednym słowem (a właściwie trzema słowami): tekst wymaga dopracowania. A już na pewno wyzbycia się nadmiaru zaimków.

3
Dzięki, w końcu ktoś wygarnął mi jak należy pisać bo szczerze powiedziawszy opinie typu "super opowiadanie, bardzo mi się podoba albo ma sens" nie satysfakcjonują mnie. Być może niefortunnie trafiłam z tym tekstem, w każdym razie miło, że ktoś ma oko na takie błędy. Dopiero teraz zauważyłam jaki ten tekst jest do kitu...
`błąkamy się po świecie poszukując sensu życia`

4
Dopiero teraz zauważyłam jaki ten tekst jest do kitu...
Nie formułuj takich skrajnych sądów na podstawie opinii jednej osoby ;)
Wszystko można poprawić, napisać od nowa. Chyba że sama już straciłaś serce do tego tekstu, wtedy... bierz się za kolejny! Pisz jak najwięcej, uważnie to później sprawdzaj, wyciągaj wnioski z własnych i cudzych błędów. Jesteś jeszcze młoda, więc wszystko przed Tobą ;)

5
hania pisze:Latają z dumą i gracją, nigdzie się nie spiesząc.
Ni cholery nie kojarzy mi się z ptakami z papieru. Ona raczej lecą na pysk dosyć szybko.
hania pisze:spadamy na dno moralnej otchłani.

Czy aby na pewno o to słowo chodziło? Po prostu nie widzę związku pomiędzy marzeniami a moralnością.

Miniaturka powinna mieć jakieś mocne zakończenie. Ta nie ma.

[ Dodano: Wto 14 Wrz, 2010 ]
Obywatelka AM pisze:(i, swoja drogą, bardzo nienaturalnie brzmiącej)
Otóż to. Ludzie tak nie rozmawiają. Tzn. prawdziwi ludzie. Bo ludzie z telewizorni nawet dziwaczniej poradzą nawijać. Gdyby w rzeczywistości jakiś mój ziomek zaserwował by mi taki dialog, to bym pomyślał:
a) znowu się naćpał
b) ma nawrót depresji
c) zaraz pierdyknie z tej skarpy i jest jakieś chore pożegnanie (i nawet przez chwilę miałem nadzieję, że tak się stanie w tej miniaturce!)

Tak więc zalecam wyłączyć TV i ruszyć na miasto. Otwórz uszy na rozmowy prawdziwych ludzi. Mogą być niesamowite w swojej prostocie, tylko trzeba to usłyszeć.
Leniwiec Literacki
Hikikomori

6
padaPada pisze:c) zaraz pierdyknie z tej skarpy i jest jakieś chore pożegnanie (i nawet przez chwilę miałem nadzieję, że tak się stanie w tej miniaturce!)
Też miałam taką nadzieję i naprawdę byłoby to lepsze niż jakaś filozofia, która wsiąkła między linijki. Poza tym "mantra" to słowa, a nie synonim "medytacji", a już na pewno nie "zawieszenia".

7
W tekście czegoś mi brakło. Pojawiają się marzenia, porównanie do papierowych ptaków (całkiem interesujące) ale wizja się kończy... kropką. I nie ma nic więcej, a szkoda.

Mimo krótkiego fragmentu, udało ci się zrobić naprawdę sporą gamę błędów: nadmiar zaimków, zgubienie podmiotu (wielokrotnie), literówki i niepoprawna atrybucja dialogów. Jeżeli przeczytasz swój tekst po tak długim czasie, wierzę, że wiele rzeczy stanie się dla Ciebie oczywiste. Mnie miniatura się nie podobała, ale to wina wykonania. Temat jest nośny.
„Daleko, tam w słońcu, są moje największe pragnienia. Być może nie sięgnę ich, ale mogę patrzeć w górę by dostrzec ich piękno, wierzyć w nie i próbować podążyć tam, gdzie mogą prowadzić” - Louisa May Alcott

   Ujrzał krępego mężczyznę o pulchnej twarzy i dużym kręconym wąsie. W ręku trzymał zmiętą kartkę.
   — Pan to wywiesił? – zapytał zachrypniętym głosem, machając ręką.
Julian sięgnął po zwitek i uniósł wzrok na poczerwieniałego przybysza.
   — Tak. To moje ogłoszenie.
Nieuprzejmy gość pokraśniał jeszcze bardziej. Wypointował palcem na dozorcę.
   — Facet, zapamiętaj sobie jedno. Nikt na dzielnicy nie miał, nie ma i nie będzie mieć białego psa.

8
hania pisze:Pod nami morze z wielkim hukiem uderzało o brzeg. Spojrzałam w jego stronę.
W stronę brzegu?
hania pisze: Jego wielkie, szmaragdowe oczy patrzyły gdzieś głęboko w dal. Mogłam patrzeć tak na niego godzinami.
Powtórzenie. I nie głęboko, tylko daleko. Zawołałabym także: precz z szmaragdowymi oczami! Określanie koloru oczu nazwami klejnotów jest już passe. ;)
hania pisze:a on nieprzerwanie patrzył, jakby czekał na ten moment.
Jak jedno ma się do drugiego?
hania pisze:- Widzisz, są to ptaki niebanalne. Stworzone z pomysłem, z szarych stron wyrwanych z gazet. Wykonane z dokładnością i precyzją są wypuszczane na wolność. Latają z dumą i gracją, nigdzie się nie spiesząc. Są jakby oderwane od rzeczywistości. Krążą wokół świata rzeczywistego, ale zatopione w swoim własnym. Dla nich czas się zatrzymał. Żyją chwilą, krótką i ulotną, ale piękną, bo kiedy deszcz zamoczy ich papierowe skrzydełka spadają do morza na samo dno i ślad po nich ginie już na zawsze. Tak samo jest z nami. Kiedy poddajemy się marzeniom, wznosimy się wysoko ponad pokrywę chmur, ale kiedy zaczynamy wątpić, a marzenia w nas milkną spadamy na dno moralnej otchłani.
Nie rozumiem o co biega...
hania pisze:Spojrzałam na niego pełna podziwu.
Dlaczego pełna podziwu? O_O

Nie bardzo rozumiem o co chodzi w tym fragmencie, dlatego pozostawię ocenę fabularną innym. ;) Językowo jest dość nieporadnie. Za dużo zaimków i metafor, za dużo imiesłowu teraźniejszego. Ten fragment może być ładny dla kogoś o podobnym do Twojego zmyśle estetycznym, tudzież będącego w podobnym nastroju, mnie jednak w ogóle nie wciągnął. Przeczytawszy zdanie "Spojrzałam na niego pełna podziwu." przypomniał mi się rysunek, na którym jedna kobieta mówi do drugiej: "Podobno mężczyźni myślą penisami. To dlatego jesteśmy od nich głupsze." ;)

Pozdrawiam!
A tristeza tem sempre uma esperança
De um dia não ser mais triste não
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”