„Pospolita Broda”
- Cześć, Jacek jestem - powiedział student czwartego roku.
- Siema, Michał - młodzi ludzie uścisnęli sobie ręce, spojrzeli w oczy i szybko odwrócili wzrok w stronę pustej sceny.
- Jak się tu znalazłeś? - spytał Michał.
- Ano jakoś pół roku temu nakręciłem się, kiedy zobaczyłem w internecie notkę o koncercie - odparł Jacek i dodał:
- Następnego dnia kupiłem bilet, no i jestem. Jest dużo ludzi, dobrze się bawię i mam sporo okazji, żeby... a tam nieważne. No a ty?
- Wiesz, przyjechałem ze znajomymi. Namówili mnie, mieli wolny bilet. Nie chciałem jechać, ale teraz cieszę się, że tak wyszło - odpowiedział Michał. Obaj uśmiechnęli się. Jacek znów popatrzył na scenę. Jego twarz była bez wyrazu.
- Czy skała może zaspokajać? - zapytał Jacek, drapiąc się przy tym w nos i poprawiając okulary.
- Pewnie, jak sobie ją wsadzisz w dupę - zaśmiał się Michał, uznając to za dobry żart.
- Eee, lepiej nie, tutaj pasuje uruchomić plan "B", czyli użądlić Ruś Kijowską w zad, ot co towarzyszu! - zaakcentował po rosyjsku Jacek.
- Że niby co? - odpowiedział Michał.
- A zdechł na kiblu podczas cudzołożenia!
- Kto umarł? O czym ty mówisz człowieku?! - prawie krzyknął Michał i cofnął się o krok. Czuł coś dziwnego patrząc na całkowicie opanowaną twarz, coraz bardziej nieznajomego faceta.
- Potem były puste ulice i tysiące zwłok w lasach - ciągnął dalej Jacek. Ze spokojem i gracją gestykulował, a wyprostowana sylwetka dodawała mu powagi. Michał milczał, wcześniejsze zdezorientowanie zamieniło się teraz w ciekawość. Wyciągnął ręce z kieszeni i niezauważalnie cofnął się o pół kroku. Stał teraz w bezpiecznej odległości, obserwując zamyślonego Jacka.
- Tak, tak. Wiesz co, było wtedy bardzo miło. Ślepy tańczył kozaka. Upity w trupa zabawiał kobitki, które stały wokół niego w kółku, a że brzydki nie był, to się z nim bawiły - kontynuował Jacek. Jego towarzysz spojrzał za siebie i dostrzegł swoich znajomych. Poczuł większą pewność siebie.
- A pamiętasz smak oranżady z dzieciństwa? - powiedział Jacek i stanowczo za mocno klepnął Michała w ramię.
- O co ci chodzi stary?
- Jak to o co? O ten kopiec izotopu przed nami! - odpowiedział Jacek, wskazując ręką.
- Przecież to scena idioto!
- No ale...
- Żadne ale! - Przerwał mu Michał. Po czym natychmiast dodał:
- Nie wiem czy jesteś chory na umyśle czy co, ale jak chcesz być dowcipny to wiedz, że ci nie wychodzi.
- Masz okropną asymetrię mordy, nawet jakbym chciał to nie umiem. - Odpyskował Jacek i wyszczerzył krzywe zęby.
Michał, teraz już wściekły, zastanawiał się w co go uderzyć.
- Oj jo joj! Spięty jesteś panie Michałku, taś taś koguciku, rozchmurz buźkę - Jacek zaczął skakać w rytm wykrzykiwanych słów. Michała doprowadziło to do szału. Zacisnął pięści i zaczerwienił się.
- Stul dziób! - krzyknął. Wtedy Jacek coś sobie przypomniał, jego zachowanie zmieniło się diametralnie, zaczął zachowywać się jeszcze dziwniej, spokój zamienił się w napięcie. Michał zbaraniał, teraz był już prawie pewien, że ma do czynienia z czubkiem.
Poczuł rękę na ramieniu. Emocje powoli opadły bo podeszli jego znajomi.
- Co tam chłopaki, robicie sobie casting do metalowej kapeli? - powiedział Tomek a reszta wybuchnęła śmiechem.
- Koleś mnie drażni i mówi dziwne rzeczy, chyba jest stuknięty - odrzekł Michał i kiwnął głową w stronę Jacka.
- Spokojnie, nie ma przecież żadnego problemu - odpowiedział Jacek.
- No ale gadałeś do mnie jakieś pierdoły, o co ci chodziło z tym pijakiem, oranżadą no i resztą? Co to miało być?! - powiedział Michał.
- No tylko sobie rozmawialiśmy - odpowiedział Jacek i spojrzał niewinnie. Michał ruszył z kopyta i Tomek z Bartkiem musieli go powstrzymywać, żeby się nie pobił z Jackiem.
- Dobra spokojnie, przepraszam jak cię czymś obraziłem, pokój, dobra? - zaproponował Jacek, ale Michał ani drgnął, odepchnął lekko chłopaków, którzy zwolnili uściski i skrzyżował łokcie na piersi.
- Michał, przestań w końcu. Może byś nas tak przedstawił, a nie patrzył spode łba, co? - oburzyła się Kasia.
- A ty coś taka przyjacielska Kaśka? Wczoraj nie byłaś taka gadatliwa - odparował Michał. Kasia zarumieniła się i spuściła głowę.
- Tylko trochę przesadziłam z tym winem - odpowiedziała cicho i bardziej do siebie. Michał był bardzo zły. Chciał żeby facet wyniósł się w swoją stronę. Ten jednak podszedł i wyciągnął do Kasi rękę. Przywitał się też z Tomkiem, który bacznie go obserwował. Bartek ani drgnął, bo właśnie zaczął się koncert i kapela witała się ze swoimi fanami.
- Słuchajcie to może pójdziemy się potem napić piwka hmm? - powiedział Jacek.
- O nie, idź stąd i nie przychodź mi tu więcej! Nie chce mieć z tobą do czynienia pajacu - powiedział Kamil stanowczo.
- Spokojnie, spokojnie, źle mnie zrozumiałeś - odparł Jacek.
- No Kamilku, podoj roncke, bondź gzecnym chopcem - na góralski sposób odparowała Kasia, której Jacek wpadł w oko. Kamil spojrzał na nią z furią w oczach i przeniósł wzrok na sprawcę zamieszania. Ten podszedł do Kamila jeszcze bliżej.
- Słuchaj Kamil, przepraszam cię za to na początku. Jestem na psychologii i czasem testuje sobie ludzi. Przepraszam za te głupoty. Spójrz mamy piękną pogodę, dobre dni, zaraz się koncert zacznie, a poza tym ta kłótnia nie ma sensu - wytłumaczył Jacek. Podszedł do Kamila jeszcze bliżej. Długo mierzyli się wzrokiem. Kamil w końcu odpuścił i ich dłonie spotkały się w twardym, męskim uścisku.
Mocnym szarpnięciem przyciągnął Kamila do siebie i uderzył go z całej siły w brzuch. Potem trzasnął Tomka łokciem w nos. Bartek stał trochę dalej i był zahipnotyzowany sceną i zespołem, nie zauważył niczego. A nawet jeśli by widział, to pewnie leżałby na ziemi pierwszy. Trzeba przyznać, że chłopaki raczej nie byli wybitnymi wojownikami.
- Tyyy chaaamie! - krzyknęła przeraźliwie głośno Kasia, za uciekającym już oprawcą.
- Kilka tysięcy długu, w porę się ocknąłem. Tak, broda dobra rzecz - pomyślał Jacek, wtapiając się w coraz gęstszy tłum.
"Pospolita Broda" [krótkie opowiadanie, prawie min
1
Ostatnio zmieniony ndz 03 lip 2011, 16:05 przez kamilavena, łącznie zmieniany 2 razy.