- Co? – Marcelina sprawiała wrażenie przebudzonej. – O co pytasz? – odwróciła się do przyjaciółki z uśmiechem i zaraz podążyła za jej wzrokiem. – A… Andrzej i piękna hrabianka Anna – powiedziała z porozumiewawczym uśmiechem. – Mała kuzyneczka… – dodała kąśliwie.
- Piękna para, prawda? Byliby…
- …byliby albo nie – przerwała ostro Marcelina. – On, głupiec, zakochany po uszy, a ona… zimna ryba! – pogardliwie wydęła usta, ani nie chciała, ani nie umiała ukryć oburzenia.
Wszyscy czworo stali niedaleko wejścia do Cukierni Lwowskiej, z tym że Anna i Andrzej tuż przy drzwiach.
Andrzej był mężczyzną dwudziestoośmioletnim, szczupłym, średniego wzrostu, o pogodnej twarzy i ciemnoniebieskich, jak u Marceliny, oczach i kasztanowej czuprynie. Miał na sobie tweedowe ubranie, co sprawiało, że jego włosy wydawały się bardziej rude niż siostry. Stojąc naprzeciw Anny, obracał w rękach kaszkiet z okularami automobilisty.
- Jak mały chłopiec – skomentowała Marcelina.
Anna stała naprzeciw Andrzeja.
- Jest piękną, delikatną blondynką o zapachu opium, oczach jak chabry i ustach jak maki. Jestem całkiem upity – mawiał o niej Andrzej.
Wyprostowana, z opuszczonymi oczami słuchała, co do niej mówi, bo tak nakazywała jej grzeczność. Jednak chciała stamtąd uciec. Podobały się jej jego słowa, ale bała się ich. Kuzyn Andrzej wydawał się jej birbantem, egoistą, utracjuszem, przynajmniej tak mówili o nim rodzice Anny, niezbyt chętni tym zalotom. A kuzynka Marcelina, miała taki wpływ na brata, jak żadna inna kobieta. Po co jej, Annie, pięknej arystokratce, taki starający? Rodzice szukali dla niej odpowiedniego kandydata, ufała im, na pewno wybiorą dobrze.
Ola i Marcelina odeszły nieco w kierunku wylotu ulicy, gdzie stał błękitny bugatti, powód zazdrości wielu rówieśników Marceliny. Jak na samochód wyścigowy przystało był niski, wąski, miał jedną dwuosobową kanapę obitą czarną skórą. Kierownicę umiejscowiono z prawej strony, a nad nią wstawiono małą szybę, która znacznie ułatwiała jazdę, bo wiatr nie wiał prosto w oczy i na ręce kierowcy.
Dziewczęta odwróciwszy się przodem do kawiarni, obserwowały parę.
- Ina, Andriusza wygląda jak sztubak, nigdy go takim nie widziałam – odezwała się Ola do przyjaciółki.
Ina – tak nazywali bliscy Marcelinę, Ola też miała ten przywilej. A Andriuszką czy Riuszką nazywała swojego pupila Andrzeja niania ze Lwowa, Andzia.
- Oj, coś ciężko mu idzie ta rozmowa. Hrabia Zaleski chyba znów harbuza dostał – skonstatowała szczerze zmartwiona Ina, widząc efekt zabiegów brata.
- Ee, co ty, to pewnie jakaś błahostka, kto o ważnych sprawach mówi z panną na ulicy?
- Mój brat! Nie widzisz?
Zakończyła rozmowę, bo właśnie Andrzej rozstał się ze swoją rozmówczynią i szedł w kierunku przyjaciółek. Sadził długie kroki i rozstawiał szeroko nogi, kołysząc się z lewa na prawo, jednocześnie machał rękami, trzepiąc kaszkietem o spodnie. Ina wiedziała, że bardzo chce ukryć zmieszanie czy wzburzenie, dlatego udaje nonszalancję. Po paru krokach stanął przy siostrze. Ta spojrzała w jego twarz – oczy miał prawie czarne. Zobaczyła w nich ogromny, przytłaczający smutek. Wyglądał jakby miał się rozpłakać.
- Jak konwersacja z piękną lalą? – głośno zapytała Ola.
Marcelina chciała uciszyć przyjaciółkę, bo znała Andrzeja i wiedziała, że z nim w pewnych sytuacjach lepiej omijać niektóre tematy. To była właśnie taka sytuacja i taki temat. Biorąc brata pod ramię, kopnęła jednocześnie przyjaciółkę w kostkę.
- Auu!
- Dotarło – nie bez satysfakcji pomyślała Ina.
2
Przed myślnikiem nie stawiamy kropki, przecinka itp.przebudzonej. – O co pytasz?
,,z uśmiechem odwróciła się do przyjaciółki"odwróciła się do przyjaciółki z uśmiechem
głupiec,(bez przecinka) zakochany po uszy,(kropka) a ona… zimna ryba!
pogardliwie wydęła usta,(kropka) ani(wywal) nie chciała, ani(nawet) nie umiała ukryć oburzenia
,,był mężczyzną prawie trzydziestoletnim":Pbył mężczyzną dwudziestoośmioletnim
oczami słuchała,(bez przecinka) co do niej mówi
,,Jego słowa przypadły jej do gustu, mimo to wciąż się ich bała"Podobały się jej jego słowa, ale bała się ich
Birbant i utracjusz to synonimy.birbantem, egoistą, utracjuszem
,,Ufała, że na pewno wybiorą dobrze/właściwie"kandydata,(kropka) ufała im, na pewno wybiorą dobrze
Wielką literą- nazwa własna.bugatti
był niski, wąski,(i) miał jedną dwuosobową
do kawiarni,(bez przecinka) obserwowały parę
Nie ma jak sponiewierać bezbronnego bohatera powiastki. Niby tekst ciekawy, ale ani nie ma w nim akcji, ani nie jest on psychologiczny. Przeczytać się da, ale po co?Ee, co ty,(kropka) to pewnie jakaś błahostka,(kropka) kto o ważnych sprawach mówi z panną na ulicy?
PS. Doczekałaś się w końcu odzewu na tekst:P
Re: Oświadczyny
3Co ma materiał do koloru włosów, a tym bardziej jego intensywności?Bogna pisze: Miał na sobie tweedowe ubranie, co sprawiało, że jego włosy wydawały się bardziej rude niż siostry.
Coś mi się nie podoba. Blondi o zapachu opium?- głowa mnie boli.Bogna pisze:- Jest piękną, delikatną blondynką o zapachu opium, oczach jak chabry i ustach jak maki. Jestem całkiem upity – mawiał o niej Andrzej.
Oczy jak chabry, usta jak maki?- A piersi jak dwie główki kapusty!- Jakie to mało odkrywcze, nic w tym facecie nie ma oryginalności.
I "Jestem upity?"- może lepiej "Czuję się jak pijany!" A może skoro opium to oszołomiony?
Upity? jakoś to słowo mi gra w uszach razem z nazwiskiem Sienkiewicz. Dlaczego? Może ktoś wie?
Niezły początek klasycznego romansu a'la Mniszkówna. Bugatti mnie za serce chwyciło.[/quote]
4
Wielkie dzięki. Położyłam już krzyżyk na tekście, a tu taka niespodzianka! Myślałam, że jest całkiem beznadziejny i przestałam pisać dalej.zaqr pisze:PS. Doczekałaś się w końcu odzewu na tekst:P
Właśnie taki romans miał być, tyle że główną bohaterką jest Ina. Może wrócę do napisania? Smaczków motoryzacyjnych, rodowych i innych miało być więcej.dorapa pisze:Niezły początek klasycznego romansu a'la Mniszkówna. Bugatti mnie za serce chwyciło.
Ja wiem: to świadoma stylizacja.dorapa pisze:Upity? jakoś to słowo mi gra w uszach razem z nazwiskiem Sienkiewicz. Dlaczego? Może ktoś wie?
Scio me nihil scire.
5
Stawiamy. Pozwólcie, że oprę się na "Zielonej Mili" Kinga:zaqr pisze:Przed myślnikiem nie stawiamy kropki, przecinka itp.Bogna pisze: przebudzonej. – O co pytasz?
- Nie, Brutal, nie! - zawołał Dean, a potem spojrzał na mnie. - Nie pozwól mu tego robić, Paul! Jeśli zacznie karmić tego zwierzaka, równie dobrze możemy otworzyć tutaj jadłodajnię dla wszystkiego, co się rusza.
Bez kropki, z kropką, bez przecinka, z przecinkiem - po co udziwniasz? Moim zdaniem przecinek jest idealnym środkiem. Mówię o tym przypadku.zaqr pisze:Bogna pisze: głupiec,(bez przecinka) zakochany po uszy,(kropka) a ona… zimna ryba!
Zagr, nie gniewaj się, ale głupoty gadasz, Chłopie. Ktoś gotów pomyśleć, że to żart, ja - przeciwnie. To Autor jest autorem tekstu. To Autor komponuje historię, ubierając ją w takie realia, jakie mu odpowiadają.zaqr pisze:,,był mężczyzną prawie trzydziestoletnim":PBogna pisze: był mężczyzną dwudziestoośmioletnim
W tym wypadku prostota języka zwycięża - za żadne skarby, Autorze, nie zastępuj słowa "podobały". Bo Ci ręka uschnie!zaqr pisze:,,Jego słowa przypadły jej do gustu, mimo to wciąż się ich bała"Bogna pisze: Podobały się jej jego słowa, ale bała się ich
A nie powinna - kiedyś opium stosowali jako środek przeciwbólowy. Kobiety używają wód toaletowych o zapachu opium.dorapa pisze:Coś mi się nie podoba. Blondi o zapachu opium?- głowa mnie boli.Bogna pisze: - Jest piękną, delikatną blondynką o zapachu opium, oczach jak chabry i ustach jak maki. Jestem całkiem upity – mawiał o niej Andrzej.
1) dlaczego Marcelina sprawia takie wrażenie?Bogna pisze:- Co? – 1Marcelina sprawiała wrażenie przebudzonej. – O co pytasz? – odwróciła się do przyjaciółki z uśmiechem i zaraz podążyła za jej wzrokiem. – A… Andrzej i piękna hrabianka Anna – 2powiedziała z porozumiewawczym uśmiechem. – Mała kuzyneczka… – 2dodała kąśliwie.
2) starasz się dopisać coś - cokolwiek! - do każdej wypowiedzi bohaterki. Moja rada: zrób trochę wolnego miejsca czytelnikowi, od tego zlepku tłumaczeń mózg wysiada
Uważaj na urokliwe przysłówki; kiedyś mogą Cię zgubić. Sięgnij też do "Jak pisać: pamiętnik rzemieślnika" (105 - 110) autorstwa Kinga.Bogna pisze:- …byliby albo nie – przerwała ostro Marcelina. – On, głupiec, zakochany po uszy, a ona… zimna ryba! – pogardliwie wydęła usta, ani nie chciała, ani nie umiała ukryć oburzenia.
Nie, nie wszyscy. Dwójka niedaleko, inna dwójka przy drzwiach (blisko).Bogna pisze:Wszyscy czworo stali niedaleko wejścia do Cukierni Lwowskiej, z tym że Anna i Andrzej tuż przy drzwiach.
Trudno o to, by był potworem. Pomiń wzmiankę o jego płci, przechodząc do dalszej części opisu.Bogna pisze:Andrzej był mężczyzną dwudziestoośmioletnim, szczupłym, średniego wzrostu, o pogodnej twarzy i ciemnoniebieskich
Tu warto byłoby dorzucić wzmiankę o tym, kto jest autorem słów.Bogna pisze:- Jest piękną, delikatną blondynką o zapachu opium, oczach jak chabry i ustach jak maki. Jestem całkiem upity – mawiał o niej Andrzej.
?Bogna pisze:A kuzynka Marcelina, miała taki wpływ na brata, jak żadna inna kobieta. Po co jej, Annie, pięknej arystokratce, taki starający?
1) to na pewno nie była kanapaBogna pisze:3Jak na samochód wyścigowy przystało był niski, wąski, miał jedną 1dwuosobową kanapę obitą czarną skórą. 2Kierownicę umiejscowiono z prawej strony, a nad nią wstawiono małą szybę, która znacznie ułatwiała jazdę, bo wiatr nie wiał prosto w oczy i na ręce kierowcy.
2) trudno o to, by jechać z pełnym bezpieczeństwem bez szyby
3) może łatwiej by było, gdybyś po prostu wspomniała o modelu samochodu
Wzmianka o samochodzie świetnie sprawdza się, jako wprowadzenie do kolejnej sceny. Ty jednak robisz coś zupełnie innego - z powrotem wracasz do obserwacji. Co to ma na celu? Ukazanie statusu majątkowego Marceliny?Bogna pisze:Ola i Marcelina odeszły nieco w kierunku wylotu ulicy, gdzie stał błękitny bugatti, powód zazdrości wielu rówieśników Marceliny. Jak na samochód wyścigowy przystało był niski, wąski, miał jedną dwuosobową kanapę obitą czarną skórą. Kierownicę umiejscowiono z prawej strony, a nad nią wstawiono małą szybę, która znacznie ułatwiała jazdę, bo wiatr nie wiał prosto w oczy i na ręce kierowcy.
Dziewczęta odwróciwszy się przodem do kawiarni, obserwowały parę
Masz spory problem z przecinkami. Na tyle poważny, by sięgnąć do reguł interpunkcji.
6
W motoryzacyjnym slangu często siedzenia w samochodzie nazywa się kanapami. Po co się tego czepiać, wiele osób tak mówi i nie widzę w tym nic błędnego. Może wyszła niezręcznie "dwuosobowa kanapa", ale czy ja wiem? Bo jak to nazwać - siedzisko, fotel (ale na dwie osoby?), siedzenie?
Woda toaletowa o zapachu opium przyprawia mnie o ból głowy! Jak wiele innych wód zapachowych. Nie poradzę!:)
Woda toaletowa o zapachu opium przyprawia mnie o ból głowy! Jak wiele innych wód zapachowych. Nie poradzę!:)
"Natchnienie jest dla amatorów, ten kto na nie bezczynnie czeka, nigdy nic nie stworzy" Chuck Close, fotograf
7
Dobrze, że wyjaśniłaś tę kwestię. Nie miałem pojęcia o funkcjonalności podobnych określeń.dorapa pisze:Po co się tego czepiać, wiele osób tak mówi i nie widzę w tym nic błędnego. Może wyszła niezręcznie "dwuosobowa kanapa", ale czy ja wiem? Bo jak to nazwać - siedzisko, fotel (ale na dwie osoby?), siedzenie?
8
Zobacz, że aż trzy informacje mówią to samo!Andrzej był mężczyzną dwudziestoośmioletnim,
Andrzej (mężczyzna), był mężczyzną (to też mężczyzna), dwudziestoośmioletnim (to też dotyczy mężczyzny). A gdyby tak:
Andrzej był dwudziestoośmiolatkiem?
tu wyraźnie czegoś brakuje...Po co jej, Annie, pięknej arystokratce, taki starający?
tutaj zaburzyłaś styl - ufność jest wysunięta ze zdania. Po zmianie:Rodzice szukali dla niej odpowiedniego kandydata, ufała im, na pewno wybiorą dobrze.
Rodzice szukali dla niej odpowiedniego kandydata, ufała, że na pewno wybiorą dobrze.
(to, że ufała im, jest w domyśle)
mam wrażenie, że takie określenie nie występowało w tamtych czasach, a pojawiło się w czasie II wojny światowej, z tzw. Pin Up girls - chyba, że to ten okres...- Jak konwersacja z piękną lalą?
pomyślała z satysfakcją- Dotarło – nie bez satysfakcji pomyślała Ina.
Bardzo dobrze napisany kawałek. Bujny język, narrator potrafi pokazać otoczenie i ludzi - każdy, choć to krótki fragment, żyje i przemawia w odpowiedni sposób. Podobało mnie się.
„Daleko, tam w słońcu, są moje największe pragnienia. Być może nie sięgnę ich, ale mogę patrzeć w górę by dostrzec ich piękno, wierzyć w nie i próbować podążyć tam, gdzie mogą prowadzić” - Louisa May Alcott
Ujrzał krępego mężczyznę o pulchnej twarzy i dużym kręconym wąsie. W ręku trzymał zmiętą kartkę.
— Pan to wywiesił? – zapytał zachrypniętym głosem, machając ręką.
Julian sięgnął po zwitek i uniósł wzrok na poczerwieniałego przybysza.
— Tak. To moje ogłoszenie.
Nieuprzejmy gość pokraśniał jeszcze bardziej. Wypointował palcem na dozorcę.
— Facet, zapamiętaj sobie jedno. Nikt na dzielnicy nie miał, nie ma i nie będzie mieć białego psa.
Ujrzał krępego mężczyznę o pulchnej twarzy i dużym kręconym wąsie. W ręku trzymał zmiętą kartkę.
— Pan to wywiesił? – zapytał zachrypniętym głosem, machając ręką.
Julian sięgnął po zwitek i uniósł wzrok na poczerwieniałego przybysza.
— Tak. To moje ogłoszenie.
Nieuprzejmy gość pokraśniał jeszcze bardziej. Wypointował palcem na dozorcę.
— Facet, zapamiętaj sobie jedno. Nikt na dzielnicy nie miał, nie ma i nie będzie mieć białego psa.
9
Po przeczytaniu uwag, które inni pozostawili pod tekstem pozostaje mi się tylko zgodzić (nie ze wszystkimi, ale selekcję pozostawiam Tobie) i poględzić o ogółach. Miło jest sobie poględzić o ogółach, kiedy te ogóły się pozytywne.
Czytało się przyjemnie. Ładnie tworzysz obraz - jest plastyczny, przyciąga. Pewnie po książkę taką bym nie sięgnęła ze względu na tematykę, ale fragmencik komuś, kto lubi taką literaturę, narobiłby smaku. A i ja chętnie przeczytałabym coś dalej, nawet żeby zobaczyć, czy trzymasz poziom
W tekście póki co nie ma akcji... Ale jest klimacik
Jedynym mankamentem światotwórczym/ogólnym mogłaby być dla mnie ewentualnie Ola. Na tle Iny i reszty ekipy wypada blado. Widać, że jest wrzucona w scenę po to, żeby Marcelina mogła się wypowiadać - no i nic w tym złego - w końcu to ją kreuje, a trudno żeby gadała do ściany. Niemniej sprawia to trochę, że Ola, z żywej osoby, robi się zapchajdziurą.
W każdym razie bardzo miły tekścik na początek dnia.
Pozdrawiam,
Ada
Czytało się przyjemnie. Ładnie tworzysz obraz - jest plastyczny, przyciąga. Pewnie po książkę taką bym nie sięgnęła ze względu na tematykę, ale fragmencik komuś, kto lubi taką literaturę, narobiłby smaku. A i ja chętnie przeczytałabym coś dalej, nawet żeby zobaczyć, czy trzymasz poziom

W tekście póki co nie ma akcji... Ale jest klimacik

Jedynym mankamentem światotwórczym/ogólnym mogłaby być dla mnie ewentualnie Ola. Na tle Iny i reszty ekipy wypada blado. Widać, że jest wrzucona w scenę po to, żeby Marcelina mogła się wypowiadać - no i nic w tym złego - w końcu to ją kreuje, a trudno żeby gadała do ściany. Niemniej sprawia to trochę, że Ola, z żywej osoby, robi się zapchajdziurą.
W każdym razie bardzo miły tekścik na początek dnia.
Pozdrawiam,
Ada
Powiadają, że taki nie nazwany świat z morzem zamiast nieba nie może istnieć. Jakże się mylą ci, którzy tak gadają. Niechaj tylko wyobrażą sobie nieskończoność, a reszta będzie prosta.
R. Zelazny "Stwory światła i ciemności"
Strona autorska
Powieść "Odejścia"
Powieść "Taniec gór żywych"
R. Zelazny "Stwory światła i ciemności"
Strona autorska
Powieść "Odejścia"
Powieść "Taniec gór żywych"