Srebrna ramka oplata biało-czarną fotografię, przedstawiające brązowookiego chłopca, otaczającego ramieniem dziewczynę, której złote włosy opadają kaskadą na ramiona.
Oboje promienieją, ich usta rozchyla rozmarzony uśmiech. Policzki mają barwę miłości, oczy błyszczą jakby były ogniem. Szkło chroniące zdjęcie miarowo pokrywało się samotnymi łzami spływającymi z policzków i przepełnionych bólem oczu Złotowłosej.
Sen przyszedł szybko, może zbyt szybko. Ten sam obraz pojawił siew jej głowie, gotów stoczyć bitwę z emocjami. Para ze zdjęcia spaceruje cichą uliczką, nieświadoma otaczającego ich świata. Delikatne światła lamp ulicznych rozświetlają drogę, dookoła nich spadają liście. Nic nie istnieje dla nich, pomimo swojego piękna. Nie widzą zbliżającej się do nich ciemnej postaci, w które jęku błyszczy srebrne ostrze.
Cień pada na zakochanych. Brązowooki czuje na szyi zimny metal noża. W śmiejących się oczach pojawia się błysk przerażenia. Ciemna postać śmieje się chrapliwie z błagań Złotowłosej o darowanie ukochanemu życia. Nic sobie nie robi z jej błagać zroszonych łzami, po białej skórze wkrótce pojawia się czerwona ciecz zwiastująca śmierć. Jesienna cisza rozbrzmiewa szlochem Złotowłosej i śmiechem zabójcy. Echo ocieka straconą miłością, liście płaczą nad pustymi oczami.
Gwałtowny powrót do rzeczywistości – dziewczyna budzi się zlana potem. Może nie tyle potem, co własnymi łzami, których źródło jest niewyczerpane i wciąż się odnawia, tak jak każdego ranka zwiększa się ból. Ma dosyć, chce z tym skończyć. Jej życie miało być piękne, u boku Brązowookiego. Do końca swoich dni miała stąpać po płatkach róż, a nie zadając nieświadomą śmierć sobie i powracać do rzeczywistości w najmniej tego oczekiwanym momencie.
Złotowłosa usiadła prosto. Lekko stawiając stopy na zimnych kafelkach sięga po nowe życie, trzymając w ręku nożyczki. Ma szybkimi ruchami ścina swoje długie, piękne włosy. Stając na palcach, wyciąga z szafki czarną farbę do włosów, kolor śmierci i żałoby zarazem, otaczający ją od stóp do głów. Wyciąga pistolet, otwiera drzwi i zaczyna pierwszy rozdział swojego życia w mroku.
Kończy z bólem, kończy ze śmiercią . Chce również zemścić się, stoczyć bój z mordercą, zadać ból dotkliwy by zrozumiał swój błąd, lecz wiedział ze za późno na jego naprawienie, ze musi za to zapłacić. Idzie bezszelestnie , w cieniu świateł, krokiem zemsty, ociekającym żądzą zadania bólu. Po drugiej stronie ulicy idzie ten, co śmiał się ukraść ich marzenia, obedrzeć ze szczęścia… Ona ujawniła się z mroku nocy, lampy uwidoczniły zaciętość i ból wypisane na twarzy. Zabójca zapłonął przerażeniem, szukał ucieczki od zemsty.
Pewnym ruchem wyciągnęła pistolet. Wycelowała, pragnąc oczyścić się z tamtego życia, po cym zamknęła oczy.
Strzeliła.
___________________
to taka jednoczęściówka. Nie wiem czy nie zbyt fantastyczne?
Kiedy zemsta przybiera barwę śmierci
1"If you marry me.
Would you bury me?
Would you carry me to the end?"
Would you bury me?
Would you carry me to the end?"