Dzień ten, lub w ogóle tygodnie nie zapowiadały się jakoś nadzwyczajnie, był to dzień zapoczątkowany świerkiem ptaków, a poźniej... Opowiem wam to.
Jest środa rano, mama Lucyna jak zwykle wszystkich budzi na śniadanie,
a fakt, że była to środa wszyscy mieli jajecznicę na swoim talerzu i absolutnie wszystko trzeba było zjeść.
Po wybitnym śniadaniu spakowaliśmy się na wyjazd, do wujka do Londynu, więc czym prędzej pobiegłem do Michała, kolegi i pochwaliłem się mu. Bardzo mi zazdrościł, a mnie zrobiło się trochę głupio, zatem zaproponowałem jemu, aby także i on z nami pojechał.
Przyjął zaproszenie i za zezwoleniem mamy Antoniny spakował manatki,
i wrzucił je do bagażnika.
Mamuśka zawołała mnie, moją siostrę Marcelinę, i kolegę Michała do
samochodu. W czasie podróży takie żarty mówiliśmy, że chyba z dziesięć minut parskaliśmy śmiechem, ale mosiały znaleźć się chwile powagi, a więc mama, bo nie kierowała przeczytała nam plan podróży.
Badzo mnie on zaciekawił, no ale Michał i Marcelina byli już w głębokich objęciach Morfeusza. Gdy mama skończyła czytać po paru minutach ja też dołączyłem do tego skromnego grona.
W końcu po przebudzeniu się, a dokładnie było to po dziesięciu godzinach jazdy...
4
A ja wiem.. nad jaką rzeką! Nad Odrą
Hehe żartuje oczywiście, że nad Tamizą.. A pewnie dla tego wybierają Londyn, bo najbardziej znają to miasto z filmów.. Ma najsławniejsze, a w każdym razie jedne z najsławniejszych zabytki i łatwo powiedziec że bohater zwiedził Big Bena bo prawie o nim wie.. 


- Co to jest małe, białe i zżera kamyczki?
- ??
- Mały, biały, zżeracz kamyczków
- ??
- Mały, biały, zżeracz kamyczków