Fragment mojego opowiadania

1
Wiem, jestem brzydka, nie ma co się okłamywać. Gdy patrzę na swoją twarz w lustrze, zastanawiam się, czy kiedyś ktoś może polubić taką szkaradę. Jestem Logia, mam 22 lata, jestem niska i pulchna, mam marchewkowo rude, kręcone włosy i opryszczoną, bladą twarz. Moje oczy są szarawo-zielone prawie przezroczyste i nieobecne, moje usta są jasno-czerwone, wąskie i długie, zawsze widnieje na nich głupawy uśmieszek. Nie jestem inteligenta, nie chodzę na studia, bo nie ma po co. Mam wiedzę o świecie przeciętnego dwunastolatka i nie sądzę bym nauczyła się więcej. Jestem sierotą, najprawdopodobniej matka sprzedała mnie za flaszkę wina. Trudno, jakoś żyję. Czasami tylko po powrocie z pracy płaczę w poduszkę, bo nie mogę dłużej ukryć swojego żalu. Ale taka jest prawda: prędzej ocean wyschnie niż ktoś mnie pokocha. Chociaż bardzo tego chcę i naczytałam się tyle książek o brzydkich dziewczynach, które za swoje dobre serce znalazły kochającą je osobę. Miałam wtedy nadzieję, lecz znikła dawno, bo nie mam dobrego serca, jestem leniwa i głupia. Pracuję jako sprzątaczka w małym miasteczku w Anglii. Zarabiam mało, ale starczy mi na jedzenie i na wynajem ciasnej klitki, którą jest pokój z łazienką i kuchnią. Pani u której pracuję nie jest dla mnie miła, ale wiem, że nie trafiłam najgorzej. Czas wolny spędzam w parku. Siedzę na ławce przy stawie i czytam darmową gazetę, lub książkę, którą niezauważalnie ukradnę z domu, w którym pracuję. Dzisiaj jest zwykły dzień powszedni i właśnie zbieram się do pracy. Patrzę na zegar, który wybija godzinę siódmą. Jak zwykle jestem spóźniona, więc dopijam kakao, biorę torebkę i wybiegam z kamienicy. W pośpiechu gubię kluczę, ale nie zwracam na to uwagi tylko pędzę przez zatłoczoną ulicę w kierunku przystanku autobusowego. Czekam na pojazd spokojnie, kiedy nagle zimna ręka łapię mnie za ramie. Przestraszona odwracam się z jękiem. Widzę mężczyznę o ciemno-brązowych, dużych oczach i ciemno blond, krótkich włosach. Ubrany jest w szarą marynarkę i stylowy kapelusz. Dziwi się moim strachem, a ja patrzę na niego przepraszającym wzrokiem i czuję jak się rumienię.
-przepraszam, zgubiła to pani – mówi, a ja biorę od niego klucze, które zaraz wyślizgują mi się z ręki. Pochylam się, by je podnieść i w tej chwili czuję jak spódnica zsuwa mi się z pupy. Nie wiem co robić podnieść kluczę nie przejmując się krępującą sytuacją, czy podciągać majtki. Stoję w bezruchu i uświadamiam sobie, że muszę wyglądać głupio, więc podnoszę kluczę i wstaję. Mężczyzna zniknął, a kątem oka widzę odjeżdżający mi autobus.
-Nie! Zaczekaj! – krzyczę i pędzę za pojazdem, a ludzie patrzą się na mnie dziwnie. Zatrzymuję się, bo widzę, że bieganina nic nie daję i wracam.
- to przez mleko. Za dużo wypiłam… To ja idę. – szybkim krokiem podążam ulicą. Trudno, pójdę pieszo, na pewno nie będę ośmieszać się przy ludziach.

2
A może by tak tytuł i gatunek, co? Nie spodoba się to szeryfom.
''Trudy ponoś jako pierwszy, pochwały zbieraj, jako ostatni''

4
Jest to idealny przykład... jak nie powinno się pisać. Za dużo informacji, za dużo opisów. Innymi słowy, jest to ''instrukcja obsługi'', nie opowiadanie
''Trudy ponoś jako pierwszy, pochwały zbieraj, jako ostatni''

5
Witaj!

Zacznę krótkim wstępem-lekcją - jak wspomniał przedmówca, każdy publikujący w tym dziale musi określić gatunek swojego tekstu, nie mówiąc już o zapisaniu tytułu. Fakt, że jej (miniaturki) gatunku nie potrafisz określić nie oznacza, że możesz z tego punktu zrezygnować. Myślę, że to, co napisałaś, jest miniaturką obyczajową, więc w czym problem?

Tytuł - choćby tymczasowy, ja tak niekiedy robię.

Zapis - szanuj czytelnika i siebie, tj. swoją pracę. Spójrz:
-Nie! Zaczekaj! – krzyczę i pędzę za pojazdem, a ludzie patrzą się na mnie dziwnie. Zatrzymuję się, bo widzę, że bieganina nic nie daję i wracam.
- to przez mleko. Za dużo wypiłam… To ja idę. – szybkim krokiem podążam ulicą. Trudno, pójdę pieszo, na pewno nie będę ośmieszać się przy ludziach.
Masz SPACJĘ, więc stosuj ją przed (w przypadku dialogów) i po myślniku.

Druga sprawa - myślę, że to za sprawą edytora tekstu, ale mimo wszystko o tym wspomnę. Spójrz na drugi myślnik, po zdaniu "To ja idę" postawiłaś kropkę, niepotrzebnie. Dialogi zapisujemy m.in. tak:

- To przez mleko, za dużo wypiłam - szybkim krokiem podążam ulicą. - Trudno, pójdę pieszo, na pewni nie będę ośmieszać się przy ludziach.

WIELKIE LITERY na początku zdania, PAMIĘTAJ!

Fabuła - nie zachwyciła, niestety. Historia początkowo przesączona pesymizmem, nie uważam, że to źle, ale brakuje weselszej myśli, przynajmniej takie odniosłem wrażenie. Pamiętaj - moje prywatne "widzimisię". Po prostu historia wydaje mi się nieciekawa. I to byłoby na tyle.

Moim skromnym zdaniem rokujesz nadzieje, opisy nie najgorsze, choć do dopracowania.

Powodzenia! ;-)

6
Bardzo przepraszam, za tak surową wcześniejszą ocenę. Przed chwilą wszedłem na dział "Tu się przedstawiamy" i zauważyłem Twoje powitanie, zatem skoro masz trzynaście lat, to muszę Cię pochwalić, przynajmniej za podjęcie próby ;).

Dam Ci jeszcze miły prezent, w postaci dobrej rady: Nie streszczaj, nie informuj, przedstawiaj. Staraj się, aby czytelnik widział to, co piszesz oczyma wyobraźni.

Słuchaj i bierz sobie do serca rady czytelników, bo dzięki nim będziesz piąć się coraz wyżej, w pisarskiej piramidzie słowa.

Powodzenia! :D
''Trudy ponoś jako pierwszy, pochwały zbieraj, jako ostatni''

7
Trzynaście lat? Więc i ja przepraszam. Pamiętaj jednak co napisałem - "rokujesz nadzieję". Skoro masz trzynaście lat - dodaj tym słowom trzysta procent pozytywnej energii. Spójrz - mam dopiero piętnaście, ale zaczynałem tutaj w Twoim wieku, przed dwoma laty, w dwa tysiące ósmym i... różnie bywało; raz lepiej, raz gorzej.

Słuchaj rad, pisz, staraj się podążać własną drogą i - co ważne - żyj z pozostałymi twórcami w dobrych układach, tj. poświęcaj się "Weryfikatorium" i rób jak najwięcej, by zyskiwało na popularności i klasie. Ale to tak w wolnej chwili. ;-)

8
Hydra pisze:nie wiem jaki to gatunek, a tytułu jeszcze nie wymyśliłam
Czyli, że nie wiesz, co piszesz. Coś Cię naszło, zasiadłaś do klawiatury i wystukałaś coś niezidentyfikowanego. Tak? Pewnie tak było. Tak się nie pisze opowiadań. W zasadzie opowiadania pisze się w głowie, a gdy już masz stworzony obraz całości zaczynasz go zapisywać. Wówczas zaczyna się dopiero zabawa w dopracowywanie tekstu. Potem, gdy już go skończysz - odkładasz na bok, wracasz do niego po kilku dniach najwcześniej i poprawiasz błędy. Czytasz także na głos, usłyszysz wtedy większość zgrzytów. A dopiero potem pokazujesz innym.

Oczywiście to mój scenariusz pracy nad tekstem, ale myślę, że nie jest zły. Fatalnie jednak, gdy zaczynasz pisać i nie wiesz o czym?

Dostaliśmy jakąś dziewczynę o niskiej samoocenie i już. I to wszystko. Nawet nie umiem powiedzieć, co o tym myślę. Ale fajnie, że chcesz pisać. Musisz jednak pamiętać, że tworzenie opowieści to złożony proces. Jeśli piszesz ot tak, tylko z samej potrzeby przelania myśli na tekst, bez przemyślenia tematu - zazwyczaj wychodzi jakiś dziwoląg, po którym czytelnicy mogą sobie pojeździć.

Tekst nijaki. Ale od Ciebie zależy, czy następny będzie lepszy.
Dariusz S. Jasiński

9
Bez emocji to wszystko. Przedstawiasz bohaterkę, coś tam o niej przekazujesz, ale jest wciąż papierowa. Wyliczanka związana z jej cechami: miała oczy takie, usta takie, włosy takie to tylko szkic. Można tak zapisać na kartce, obok komputera i zerkać jak na ściągawkę. Zobacz na wstęp:
Jestem Logia, mam 22 lata, jestem niska i pulchna, mam marchewkowo rude, kręcone włosy i opryszczoną, bladą twarz. Moje oczy są szarawo-zielone prawie przezroczyste i nieobecne, moje usta są jasno-czerwone, wąskie i długie, zawsze widnieje na nich głupawy uśmieszek.
A gdybyś "wyszła" poza bohaterkę, i gdyby ona opisała, co widzi? Zabieg dość prosty, ale drastycznie odmieni jakość. Więc zamieniamy:
Na imię mam Logia. Z lustra spogląda na mnie pulchna, niska dwudziestodwulatka. Łypie tymi swoimi szarawo-zielonymi oczami, wykrzywia wąskie usta, do którego jakby przykleił się sztuczny uśmiech, przekręca głowę a czerwone, marchewkowe włosy okalają jej pryszczata twarz. I w dalszej części tekstu piszesz już o bohaterce w normalny sposób.

Poza tą sztucznością, źle także czyta się w czasie rzeczywistym - bo nie wiadomo, jak do tego podejść. Czy to wspomnienie opisane w ten sposób (jako zestaw czynności, spotkań) czy brakło pomysłu na narracje wsteczną.

Młodaś, nawet bardzo - jak masz chęć do pisania to dobrze - pisz, pisz i jeszcze raz pisz. Ale pamiętaj o jednej zasadzie: odstawiaj teksty na długo (w tym wieku to pewnie jakieś 3-5 miesięcy) i później czytaj je. Wraz z twoim rozwojem, zmieni się sposób, w jaki będziesz je postrzegać.
„Daleko, tam w słońcu, są moje największe pragnienia. Być może nie sięgnę ich, ale mogę patrzeć w górę by dostrzec ich piękno, wierzyć w nie i próbować podążyć tam, gdzie mogą prowadzić” - Louisa May Alcott

   Ujrzał krępego mężczyznę o pulchnej twarzy i dużym kręconym wąsie. W ręku trzymał zmiętą kartkę.
   — Pan to wywiesił? – zapytał zachrypniętym głosem, machając ręką.
Julian sięgnął po zwitek i uniósł wzrok na poczerwieniałego przybysza.
   — Tak. To moje ogłoszenie.
Nieuprzejmy gość pokraśniał jeszcze bardziej. Wypointował palcem na dozorcę.
   — Facet, zapamiętaj sobie jedno. Nikt na dzielnicy nie miał, nie ma i nie będzie mieć białego psa.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”

cron