Tekst zawiera treści nieprzeznaczone dla osób niepełnoletnich
WWW Greg usadowił się przed drewnianą chatą, za siedzisko służyły mu mokre, drewniane schodki. Odpalił papierosa, spojrzał przed siebie; w tle malowały się purpurowo-pomarańczowe barwy zachodzącego słońca, obłoki zdawały się smagać swojego zarumienionego przyjaciela. W oddali słychać było jęki prostytutek i pokrzykiwania ich klientów. Ach, Tajlandia, ironicznie podsumował Greg.
WWW Dym z papierosa, był bardzo gęsty. Na zewnątrz wilgoć przeplatała się z lekkim chłodem. Uwielbiam to urozmaicenie, pomyślał Greg, z uśmiechem kiwając głową, wpatrując się w skondensowany dym, leniwie uchodzący z jego ust. Głębokie odprężenie przerwał mu średniego wzrostu młodzieniec, o śniadej cerze, na oko szesnastoletni. Miał na sobie trykot reprezentacji Brazylii; z przodu i na plecach widniała cyfra 6.
- Papieros? - nieśmiało spytał młody Azjata.
- Chcesz papierosa chłopcze?
- Papieros?
- Masz w czym wybierać: Marlboro, L&M? - pogodnym tonem odparł Greg. Odwrócił się i sięgnął po paczkę czerwonych Marlboro, leżących na schodach.
- Prosz... - Greg stanął zdumiony z paczką papierosów w ręku. - Młodzieńcze! młodzieńcze!
WWW Grobowa cisza. Ustały stękania prostytutek, trajkot egzotycznych ptaków, chłopiec rozpłynął się w powietrzu. Greg obszedł chatę w poszukiwaniu małolata. Ani śladu. Stał przez moment w bezruchu, obserwując otoczenie. Wszystko w normie, pomyślał, tylko jakby za cicho... Nie, nie, nie, jak to wszystko w normie!? Zdurniałeś Greg! Przecież chłopiec, który przed chwilą przed tobą stał... Zniknął, po prostu, kurwa, zniknął. Coś tu nie gra, coś tu mocno nie gra i ty o tym dobrze wiesz...
WWW Cisza świdrowała mu w uszach. Zawrócił, by wejść do drewnianej chatki.
- Co jest do cholery! - wycedził wściekle.
WWW Zamek w drzwiach był zaryglowany, mimo iż wcześniej nawet nie brał ze sobą klucza. Obszedł chatę ponownie, przystanął przy oknie i przyłożył do czoła daszek ze swych dłoni. W pokoju, na ścianie widniał kolorowy napis:
Zabawa rozpoczęta Greg
***
2
Obiecałem, że ocenię, więc już się do tego zabieram.
Więc tak - opowiadanie spisuje się jako fragment i jako dokończony tekst. Bardzo spodobały mi się opisy, w szczególności ich plastyczność. Dialog z chłopakiem też nie najgorszy, mam tylko zastrzeżenia do interpunkcji.
Co jest, do cholery?!
Jak zapewne zdążyłeś zauważyć, przy okazji wstawiłem tam znak zapytania i myślę, że dobrze zrobiłem, ponieważ dopiero teraz - moim skromnym zdaniem - do reszty wycisnęliśmy emocje głównego bohatera.
Więc tak - opowiadanie spisuje się jako fragment i jako dokończony tekst. Bardzo spodobały mi się opisy, w szczególności ich plastyczność. Dialog z chłopakiem też nie najgorszy, mam tylko zastrzeżenia do interpunkcji.
Zrobiłbym to tak:Portmale pisze:- Co jest do cholery!
Co jest, do cholery?!
Jak zapewne zdążyłeś zauważyć, przy okazji wstawiłem tam znak zapytania i myślę, że dobrze zrobiłem, ponieważ dopiero teraz - moim skromnym zdaniem - do reszty wycisnęliśmy emocje głównego bohatera.
3
Niepotrzebne - w poprzednim akapicie powiedziałeś już, że jest na zewnątrz.Portmale pisze:Na zewnątrz wilgoć przeplatała się z lekkim chłodem
Czy celowo użyłeś takiego staroświeckiego zwrotu? Nic nie wiem o bohaterze, może to celowy zabieg, może brak wyczucia.Portmale pisze:Młodzieńcze! młodzieńcze!
Przegadane. wystarczy 'odparł pogodnie'. Albo nawet to możesz wyrzucić. Cały opis wskazuje na to,że bohater jest rozluźniony.Portmale pisze:pogodnym tonem odparł Greg
Zamki rzadko kiedy biorą ze sobą klucze. 'Zamek był zaryglowany mimo, że Greg nie wziął ze sobą klucza wychodząc z chaty.'Portmale pisze: Zamek w drzwiach był zaryglowany, mimo iż wcześniej nawet nie brał ze sobą klucza.
Krótki tekst, niewiele da się o nim powiedzieć. Jak na początek jeszcze trochę za mało wyrazisty. Na twoim miejscu wzmocniłbym jeszcze kontrast. Jeden dodatkowy akapit opisu spokojnego, codziennego ruchu na tajlandzkiej ulicy. A potem, gdy bohater odwraca się po papierosy nagła cisza. Gdzieś zniknęły riksze, umilkli handlarze i sprzedawcy jedzenia, znikają resztki wiatru. Powietrze robi się gęste, nawet ptaków nie słychać. I dopiero wtedy Greg odwraca się i widzi,że nie ma chłopaka.
Buduj klimat, nie przeskakuj tak szybko.
4
Zamki nie biorą ze sobą kluczy, oczywiście, że nie. Drzwi zamknął jakiś tajemniczy osobnik (być może nadprzyrodzony), który wcześniej stworzył napis na ścianie. Jednak rzeczywiście, tekst jest za krótki i trudno to z niego wywnioskować. Wybaczcie 

''Trudy ponoś jako pierwszy, pochwały zbieraj, jako ostatni''
6
Hmm, wydaje mi się, że kolega nie zrozumiał błędu, o który ci chodziło, Mall.Maladrill pisze:No jasne, tego akurat się domyśliłem :-) Dorzuć więcej tekstu, to dostaniesz więcej informacjiPortmale pisze:Zamki nie biorą ze sobą kluczy, oczywiście, że nie. Drzwi zamknął jakiś tajemniczy osobni
W zdaniu, o którym mowa jest błąd następstwa podmiotów. P. Andrzej pisał o tym tutaj.
Masz zdanie złożone, w którym zamek jest podmiotem. W drugiej części zdania występuje podmiot domyślny, czyli on. Wiem, że chodziło o głównego bohatera, ale kontekst odnosi się do zamka. Z czego wynika, że zamek nie brał ze sobą klucza, a mimo to był zaryglowany.Portmale pisze:Zamek w drzwiach był zaryglowany, mimo iż wcześniej nawet nie brał ze sobą klucza.
Bardzo proszę, poprawcie mnie, jeśli się mylę

Ja bym się jeszcze uczepiła tego zaryglowanego zamka. Zaryglować można drzwi, zamek można zablokować, przekręcić klucz w zamku, ewentualnie zamknąć.
Czytając tekst odniosłam wrażenie, że bohater jest odrobinę paranoiczny... Najpierw siedzi spokojnie, pali papierosa, jest miły dla obcego, który chce fajkę, a kiedy chłopak się ulatnia, bohater zaczyna panikować. Dziwne to trochę, ale może zamierzone, no i zbyt krótkie, żeby powiedzieć coś więcej

Tak od razu mi się skojarzyło z filmem "Gra", pewnie przez to ostatnie zdanie, ale właśnie to skojarzenie wzbudziło lekką ciekawość. Byleby nie zeszło na czarny dym czy jakiś inny system obronny wyspy (coś takiego chyba było w Lost?). Czekam na dłuższy kawałek.
eM
Cierpliwości, nawet trawa z czasem zamienia się w mleko.
8
Już od początku rozpychasz zdania. Jest tu mało informacji, a mimo wszystko zdanie długie. Proponuję:Greg usadowił się przed drewnianą chatą, za siedzisko służyły mu mokre, drewniane schodki.
Greg usadowił się na mokrych drewnianych schodkach przed chatą.
Ach, Tajlandia, ironicznie podsumował Greg.
W tym zdaniu masz myśl i narrację - trzeba to rozdzielić. Dwie wersje:
"Ach, Tajlandia - ironicznie podsumował Greg".
"Ach, Tajlandia" podsumował ironicznie.
W drugiej wersji imię zbędne.
[1] - przecinek? Po co?Dym z papierosa, był bardzo gęsty.
[2] - I co z tym dymem?
Nie rozumiem, po co to zdanie się tu znalazło, skoro nic o nim więcej nie ma.
[1] - Ponownie ten sam błąd - myśl i narracja nie zostały oddzielone.[1]Uwielbiam to urozmaicenie, pomyślał Greg, z uśmiechem kiwając głową, wpatrując się w [2]skondensowany dym, leniwie uchodzący z jego ust.
[2] - Terminologia. Skondensowany, czyli zagęszczony. Raz, że powtórka informacji ze zdania, które nic nie wnosi a dwa, wynika z tego, iż był w jakiś sposób zagęszczony. Poza tym, jak go wypuścił, to ten dym się raczej rozwiewał (przeciwny proces do gęstnienia).
To samo co w pierwszym zdaniu - przekombinowanie. Proponuję:Głębokie odprężenie przerwał mu średniego wzrostu młodzieniec, o śniadej cerze, na oko szesnastoletni.
Głębokie odprężenie przerwał niski szesnastolatek o śniadej cerze.
paczkę - leżącąOdwrócił się i sięgnął po paczkę czerwonych Marlboro, leżących na schodach.
Zamek brał klucz?Zamek w drzwiach był zaryglowany, mimo iż wcześniej nawet nie brał ze sobą klucza.
Przegadane, nudne i z całą masą błędów. Ogólnie ta nerwowa reakcja jest tak nienaturalna, że cały klimat wciągnięcia bohatera w rozgrywkę pryska jak bańka mydlana. I czy azjaci mają śniadą skórę? Nie podobało mi się.
„Daleko, tam w słońcu, są moje największe pragnienia. Być może nie sięgnę ich, ale mogę patrzeć w górę by dostrzec ich piękno, wierzyć w nie i próbować podążyć tam, gdzie mogą prowadzić” - Louisa May Alcott
Ujrzał krępego mężczyznę o pulchnej twarzy i dużym kręconym wąsie. W ręku trzymał zmiętą kartkę.
— Pan to wywiesił? – zapytał zachrypniętym głosem, machając ręką.
Julian sięgnął po zwitek i uniósł wzrok na poczerwieniałego przybysza.
— Tak. To moje ogłoszenie.
Nieuprzejmy gość pokraśniał jeszcze bardziej. Wypointował palcem na dozorcę.
— Facet, zapamiętaj sobie jedno. Nikt na dzielnicy nie miał, nie ma i nie będzie mieć białego psa.
Ujrzał krępego mężczyznę o pulchnej twarzy i dużym kręconym wąsie. W ręku trzymał zmiętą kartkę.
— Pan to wywiesił? – zapytał zachrypniętym głosem, machając ręką.
Julian sięgnął po zwitek i uniósł wzrok na poczerwieniałego przybysza.
— Tak. To moje ogłoszenie.
Nieuprzejmy gość pokraśniał jeszcze bardziej. Wypointował palcem na dozorcę.
— Facet, zapamiętaj sobie jedno. Nikt na dzielnicy nie miał, nie ma i nie będzie mieć białego psa.
Re: Igraszki arlekina [thriller]
9Sporo błędów, zwłaszcza jak na tak krótki tekst. Wypunktowali je poprzednicy. Choć jako tło wybrałeś ciekawe miejsce (Tajlandia - kolorowa niczym egzotyczny ptak, stwarzająca spore możliwości do kreowania plastycznych opisów oraz ciekawego nastroju), tekst jest monotonny, bezbarwny, brakuje w nim budowania klimatu, stopniowania napięcia. Moment zniknięcia chłopaka nie robi wrażenia, a przez poniższe zdanie brzmi nawet trochę niezdarnie (przynajmniej ja to tak odebrałam):
Nic tutaj nie intryguje, nie przykuwa uwagi. Zdania są przegadane, nieco koślawe. Niekiedy warto zrezygnować z nadmiaru słów, decydując się na te najcelniejsze. Ogólnie zamysł nie jest zły, choć do końca trudno wypowiedzieć się na ten temat, ze względu na krótki kawałek, jaki wrzuciłeś do weryfikacji. Jednak aby coś z niego wykrzesać, powinieneś swój tekst porządnie dopracować.- Prosz... - Greg stanął zdumiony z paczką papierosów w ręku. - Młodzieńcze! młodzieńcze!
„Pewne kawałki nieba przykuwają naszą uwagę na zawsze” - Ramon Jose Sender