Mam nadzieję, że was rozbawi. Bless!

WWW-O, stary, ale faza – ryknął Alex. Z jego ust leciał gęsty dym, a twarz zdobił wielki banan. Zaraz… BANAN??– pomyślał Dżardżar, ciągnąc kolejnego macha.
-To się nazywa ziele nie dla frajerów – powiedział Dżardżar, po czym dodał:
-E, daj temu zielonemu z kilofem na plecach ! – i przekazał skręta Alexowi, który wyciągnął rękę do tyłu. Po chwili odwrócił się jednak, ale za nim oprócz wielkiego krzaczka marihuany nie było nikogo.
-No nie, ten frajer podpierniczył sztacha i dał nogi za pas .. – jęknął Alex.
-Nie ma rady, trzeba go gonić – odpowiedział na to Alex i wybiegł od razu wywracając się na własnym żebrze.
WWWDżardżar tymczasem przeskoczył złamasa i ruszył w pogoń za zielonym ludkiem. Szybko wybiegł na ulicę, jednak od razu potrącił go wielki lukrowy pączek. Chłopak wsparł się na własnej tkance poprzecznie prążkowanej i ruszył dalej, w oddali widząc zieloną postać, wbiegającą do metra. Gdy już był przy metrze, zatrzymał go stary zdezelowany wrak fiata punto sprzed II wojny światowej i powiedział:
-Yyy, przepraszam, która jest godzina?
-Sierpień… - odpowiedział na to zalany potem Dżardżar.
-Dziękuję, dalej sam trafię – zakończył wrak. Odwrócił się i odszedł w swoją stronę.
WWWTymczasem Dżardżar rzucił się do tunelu metra, od razu potykając się o własny nos i wpadając prawie pod koła pędzącego pociągu. Już zamknął oczy i miał zapalić fajkę pokoju ze śmiercią, gdy zobaczył przed sobą zieloną twarz mówiącą:
-Widzisz, nie trzeba było stawiać rowera koło lodówki. Teraz będziesz miał alergię na koty !
WWWNagle Dżardżar znowu mrugnął i zobaczył, że leży we własnym fotelu, a na podłodze koło niego siedzi Alex.
-Ooo, takie mocne ziele, a ty zasnąłeś ? – na co Dżardżar odpowiedział:
-Taa… Ziele nie dla frajerów…