Obojętność (obyczaj)

1
WWWNikt nie widział go od tygodnia.
Zaginiony- widniało pod jego zdjęciem zawieszonym na ulicznej latarni. Podano także cechy charakterystyczne, opis odzieży, którą miał na sobie w dniu zaginięcia i prośbę o zgłaszanie ewentualnych informacji na policję. Nie było numeru telefonu. Nikt nie wspomniał też o nagrodzie za pomoc w odnalezieniu chłopca. Przechodnie przystawali na chwilę i pospiesznie błądzili po tekście wzrokiem, następnie robiąc zdziwione miny. Zdawali się zadawać sobie pytanie " a co z pieniędzmi? Gdzie wdzięczność?" Kręcili głowami i odchodzili. W ciepłych kurtkach, owinięci szalami, z czapkami na głowach i w grubych rękawiczkach. Wielu z nich niosło przepakowane teczki lub torby i siatki nie raz niemalże pękające od ciężaru zakupów. I oni pytali o pieniądze... Oni oczekiwali zapłaty. Czyż w gruncie rzeczy nie mieli całkiem sporo? Ciągłe skarżyli się na niskie zarobki, rosnące ceny, ogólną niesprawiedliwość, mieli jednak samochody, domy, jedzenie. Mieli ubrania, większość posiadała godność. Zagubiony chłopak mógł właśnie w tej chwili nie mieć żadnej z tych rzeczy. A oni wciąż gnali przed siebie, wciąż zapominali, że gdzieś tam z boku są ludzie dziękujący Bogu za kawałek chleba, czy koc. Albo życie, jakiekolwiek by nie było.
Współcześnie raczej nie myśli się o takich sprawach, a nawet jeśli, to po chwili owe myśli przekreśla jedno zdanie: "nie mam czasu". Ludzie odchodzili jeden po drugim poganiani chęcią zdobywania więcej i więcej. Cała ludzkość zmierzała ku pozornemu ciepłu, gnana zimnym wiatrem zwanym obojętnością.
*
WWWCierpienie matki nie ma nic wspólnego z obojętnością. W męce duchowej, dotyczącej nieszczęścia kogoś, kogo się kocha, nie ma miejsca na egoizm. Najwidoczniejsza jest troska. Stanowi najważniejsze uczucie, reszta to tylko domieszka schodząca na drugi plan. Przecież przez panikę, stres, strach przemawia troska. Można bez wahania stwierdzić, że to od niej wszystko pochodzi. Że wszystkie odczucia biorą w niej swój początek. To ona zapisuje karty ludzkiego niepokoju.
**
WWWSiedziała na drewnianym taborecie ustawionym pod oknem. Wpatrując się we wzory wymalowane na szybie przez mróz, sprawiała wrażenie nieobecnej. W pomieszczeniu panował półmrok. Jedyne źródła światła stanowiły uliczne latarnie, reflektory rzadko jednak przejeżdżających samochodów i świeca stojąca na stole. Poza pojedynczymi momentami, w niewielkim pokoju panowała cisza. Przerażająca cisza. Wiszący w niej strach, wypełniająca ją niema rozpacz byly niczym odbezpieczony granat, mający lada chwila wybuchnąć. I jak tykająca bomba zegarowa.
WWWKobieta nie spała wiele. Większość czasu spędzała, czekając na przyjście policjantów mających przyprowadzić jej syna albo przynajmniej dać nadzieję na jego odnalezienie. Oczekiwała jakiejś dobrej wiadomości, nawet najmniej znaczącej. Byleby miała w sobie iskierkę nadziei, której potrzebowała teraz bardziej niż kiedykolwiek. Próbowała szukać jej w radiu- w ich domu nie było telewizji, ani telefonu. Słuchała nadawanego co godzinę serwisu informacyjnego, jednak każdy kolejny przynosił rozczarowanie. Żadnych wiadomości, które pozwoliłyby jej zasnąć chociaż na parę godzin. Składała więc ręce do modlitwy, próbując odgonić czarne myśli. Właściwie starając się odgonić jakiekolwiek. Nawet w tych pozytywnych czaiły się wątpliwości, jakiś mały sprzeczny element przymierzający się niczym żmija do ataku na jej bezradność.
**
WWWJaskółki. Całe stada jaskółek zerwały się do lotu, muskając jego skórę końcówkami skrzydeł, które z reguły powinny być delikatne. Ale te były ostre- zadrapywały skórę, jakby miały na sobie tysiące igieł. Po każdym ukłuciu czuł falę gorąca- dotkliwie palącą i nie dającą się załagodzić nawet na chwilę. I tak nieustannie, ostrza i ogień zamykały i otwierały bolesny cykl. Czasem obraz odlatujących ptaków rozmazywał się, ustępując miejsca innego, lecz tak samo nieporządanemu. Białe zaspy- piękne, ale też zimne i bezwzględne. Było jeszcze coś. Coś o wyrazistej, ciemnej barwie i dziwnym zapachu przypominającym zapach soli lub stali. Gęste i lepkie.
WWWJaskółki znów zastąpiły widok bieli i lepkiego płynu. Odfrunęły raz jeszcze ale tym razem nie pojawiły się kolejne. Horyzont całkiem opustoszał. Niebo, początkowo błękitne, zaczęło wypełniać się światłem. Jasnożółtym, kanarkowożółtym, wreszcie złotym, rażącym w oczy. Jasna łuna przypominała słońce rozlewające się niczym lawa. Na końcu pojawił się tunel- całkiem odmienny od wcześniejszego widoku. Niezwykle tajemniczy, z jednej strony napawający strachem, z drugim ciekawością, a może nawet nadzieją. Jego niezgłębiona czerń stopniowo stłumiła jasność.
*
WWWNiespodziewany hałas bezwzględnie zabił zalegającą w pomieszczeniu ciszę. Niemal podskoczyła, zaskoczona. Kątem oka zerknęła na zegar. Wskazywał parę minut przed północą. Nie minęła chwila, a pukanie- bo to ono spowodowało wcześniejszy hałas, rozległo się ponownie. Uczucia, które opanowywała, czekając, nagle w niej wybuchły. Strach, niepewność, ciekawość, tęsknota... Chwilę później, opanowawszy się na tyle, na ile to było możliwe, otworzyła drzwi. Do środka weszło kilku policjantów. Przywitali się krótko, poczym jeden z nich oznajmił:
- Chłopca znaleziono we wschodniej części lasu.
W międzyczasie, gdy otwierał usta, by dokończyć, w kobiecie coś drgnęło. Poziom adrenaliny niebezpiecznie się podniósł. To był ułamek sekundy.
- Niestety... nic nie można było zrobić. Nie żył już kilka godzin przed zlokalizowaniem. Bardzo nam przykro.- Dodał ktoś, nie liczyło się kto dokładnie. Na pierwszym miejscu stanęła rozpacz. Ból przeszywający każdy skrawek wrażliwej, kobiecej duszy.
Przez chwilę nie mogła złapać oddechu. Kurczowo zacisnęła ręce na ramionach, prawie przebijając skórę paznokciami. Wszystko zaczęło się rozmazywać. Nie czuła niczego poza wypełniającą ją rozpaczą i rękoma, które chwyciwszy ją, podtrzymały w pionie. Nie słyszała nic, choć policjanci nie przestawali mówić. W końcu zmysły odmówiły posłuszeństwa.

WWWMówią- nie wrzucaj wszystkich do jednego worka. Tylko co jeśli ludzie sami się do niego wrzucą? Tak, to nieco złożone... Jednak czasem myśli zostają zdominowane przez przykry zarzut: "wszyscy są bez serca..." Najczęściej mówi się tak w złości ale to trochę jak wyznania po pijanemu. Zazwyczaj tylko w gniewie i tylko nietrzeźwi mówimy szczerze i bez ogródek. I znów wrzucanie do jednego worka? Do pewnego stopnia. Trzeba jednak zaznaczyć, że każdy jest dobry i każdy jest zły. Ludzkość jest niejednoznaczną zbiorowością. Szkoda tylko, że czasem zło bierze górę. Szkoda, że wtedy jedynymi czułymi na krzywdę osobami stają się ci, którzy potrzebują pomocy...

2
Kurcze bardzo fajnie napisane. Całkiem sprawnie, a widząc ile masz lat. Zazdroszczę. Ale opowieść nudna trochę. Moralizujesz. No smutne, ale nic w tym ciekawego. Mnie to nie obeszło absolutnie. Jednak skoro potrafisz pisać, zawsze coś napiszesz, i zawsze będzie niezłe, a zakładając rozwój coraz lepsze.

3
Spanikowana pisze:i pospiesznie błądzili po tekście wzrokiem, następnie robiąc zdziwione miny
- bez "następnie".
Spanikowana pisze:" a co z pieniędzmi? Gdzie wdzięczność?"
- niepotrzebna spacja po cudzysłowiu.
Spanikowana pisze:Wielu z nich niosło przepakowane teczki lub torby i siatki nie raz niemalże pękające od ciężaru zakupów.
- niezręcznie.
Spanikowana pisze:uliczne latarnie, reflektory rzadko jednak przejeżdżających samochodów
- bez "jednak".
Spanikowana pisze:muskając jego skórę końcówkami skrzydeł, które z reguły powinny być delikatne. Ale te były ostre- zadrapywały skórę,
Spanikowana pisze:Czasem obraz odlatujących ptaków rozmazywał się, ustępując miejsca innego, lecz tak samo nieporządanemu.
"innemu", "niepożądanemu".
Spanikowana pisze:przypominającym zapach soli lub stali.
- dla pewności powąchałam sól. Nie ma żadnego zapachu.

Jak dla mnie jest to tekst o niczym. Najpierw mowa o obojętności ludzkiej, później o matce i stwierdzenie, że "Ludzkość jest niejednoznaczną zbiorowością". Nie podobało mi się.

Pozdrawiam.

4
Spanikowana pisze: Przechodnie przystawali na chwilę i pospiesznie błądzili po tekście wzrokiem, następnie robiąc zdziwione miny. Zdawali się zadawać sobie pytanie " a co z pieniędzmi? Gdzie wdzięczność?" Kręcili głowami i odchodzili.
Starasz się napisać mądry tekst, a piszesz niewiarygodne rzeczy. Wydaje mi się, że nigdy nie przyglądałaś się podobnej sytuacji...
Spanikowana pisze: Czyż w gruncie rzeczy nie mieli całkiem sporo?
Dlaczego w gruncie rzeczy? Pytam bez sensu, bo i tak całe to zdanie jest do usunięcia. Mówi dokładnie to samo, co razem dwa poprzednie, tyle że wprost.
Spanikowana pisze: Najwidoczniejsza jest troska. Stanowi najważniejsze uczucie, reszta to tylko domieszka schodząca na drugi plan. Przecież przez panikę, stres, strach przemawia troska.
Powtórzenia.
Spanikowana pisze: To ona zapisuje karty ludzkiego niepokoju.
Tutaj masz babola: Troska zapisuje karty ludzkiego niepokoju.
Spanikowana pisze: wypełniająca ją niema rozpacz byly niczym odbezpieczony granat, mający lada chwila wybuchnąć.
Sztampowe wyrażenie. Wystarczy usunąć "niema", żeby było dobrze.
Literówka.
Spanikowana pisze: byly niczym odbezpieczony granat, mający lada chwila wybuchnąć. I jak tykająca bomba zegarowa.
Albo granat, albo bomba. Oba zdania mówią o tym samym. Usunęłabym to drugie - pierwsze wyszło Ci bardzo fajnie.
Spanikowana pisze: Oczekiwała jakiejś dobrej wiadomości, nawet najmniej znaczącej. Byleby miała w sobie iskierkę nadziei, której potrzebowała teraz bardziej niż kiedykolwiek.
Spanikowana pisze: Składała więc ręce do modlitwy, próbując odgonić czarne myśli. Właściwie starając się odgonić jakiekolwiek. Nawet w tych pozytywnych czaiły się wątpliwości
Te zdania nie są złe, jednak razem w tekście brzmią bez sensu. Rozumiem, że matką miotają sprzeczne uczucia - i w taki właśnie prosty sposób powinnaś to powiedzieć.
Spanikowana pisze: Niemal podskoczyła, zaskoczona.
Niemal podskoczyła = drgnęła. Choć biorąc pod uwagę całe to wyczekiwanie i napięcie, jednak powinna podskoczyć.
Spanikowana pisze: Niespodziewany hałas bezwzględnie zabił zalegającą w pomieszczeniu ciszę
Można zabić inaczej?
Spanikowana pisze: Kątem oka zerknęła na zegar.
Dlaczego kątem oka? Miała gipsowy gorset na szyi i nie mogła normalnie popatrzeć?
Spanikowana pisze: . Nie minęła chwila, a pukanie- bo to ono spowodowało wcześniejszy hałas, rozległo się ponownie.
Pukanie nie powoduje hałasu - samo w sobie może stanowić hałas. To tak na przyszłość, bo ten fragment jest do wycięcia. Skoro pukanie rozległo się po raz drugi, to oczywiste jest, że pierwsze też się rozległo.
Spanikowana pisze: Uczucia, które opanowywała, czekając, nagle w niej wybuchły. Strach, niepewność, ciekawość, tęsknota... Chwilę później, opanowawszy się na tyle, na ile to było możliwe, otworzyła drzwi.
Powtórzenia.

Chciałaś pisać o obojętności i wybrałaś chyba najgorszy z możliwych przykład - zaginięcie i śmierć dziecka. Obojętność, owszem, istnieje ale raczej nie w tej materii.
I jedna rada: im trudniejszy temat, tym pisz prościej.
Nie podobało mi się.

Pozdrawiam.

5
bardzo dziękuję za rady, na pewno się przydadzą. Miałam świadomość, w jednym przypadku, że powtarzam tekst. Zrobiłam to umyślnie, tak wydawało mi się ciekawiej ale skoro to tak razi, postaram się pisać takie rzeczy inaczej. Czasami podejmuję głupie tematy o których mam znikomą wiedzę albo wydaje mi się, że mam ale praktycznie nie mam. Trochę masło maślane. W każdym razie musze nad wieloma sprawami popracować.
Pozdrawiam!
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”