Małoskomplikowany problem [GROTESKA]

1
WWWJestem głęboko poruszony - pisał - twoim, wynikającym zapewne z braku zrozumienia albo powodowanym oziębłością, milczeniem. Ale i tak miło było poznać. Pozdrawiam czule!
WWWPrzy ostatnim słowie posiłkować się musiał słownikiem, na ortografii bowiem znał się równie słabo, co na kobietach.
WWW- Gdyby tylko był na to jakiś matematyczny wzór... - westchnął wysławszy maila pod niechętnie podany mu tydzień wcześniej adres. - Gdyby tylko można było załatwić to właściwym układem równań...
WWW- Załatwić co? - usłyszał za plecami kobiecy głos. Z jakiejś znanej tylko samemu sobie przyczyny postanowił się nie odwracać. Być może uznał, że bibliotekarka nie jest właściwą osobą do zwierzeń. Albo zwyczajnie przestraszył się kobiecego spojrzenia, na które nie miał ochoty zaraz po, jak mu się zdawało, sromotnej klęsce, jaką była zgoła nieudana korespondencja. (Choć chyba wypadałoby powiedzieć: próba korespondencji?).
WWWZdjąwszy okulary przetarł przekrwione, zmęczone od wielogodzinnego wpatrywania się w monitor oczy. Układał jakąś wymijającą odpowiedź, która nie zostałaby odebrana jako niegrzeczność.
WWW- Od miesiąca męczę się nad pewnym matematycznym problemem - odparł wreszcie zgodnie z prawdą, po czym jął kartkować zamknięty dotąd podręcznik, wypełniony ciągami liczb i symbolami. - To coś na kształt łamigłówki. Ale... jestem już blisko rozwiązania. Zwyczajnie dramatyzuję. Jak dobrze pójdzie, to jeszcze dziś uzyskam wynik.
WWW- Mhm... - usłyszał w odpowiedzi.
WWWOdczekawszy dłuższą chwilę postanowił się odwrócić i sprawdzić czy wścibska bibliotekarka wciąż tam jest. Za jego plecami nie było już jednak nikogo. Odetchnął z ulgą. W całej uniwersyteckiej bibliotece nie napotkał wzrokiem żadnej kobiety. Między regałami snuło się ospale wyłącznie dwóch szukających Bóg wie czego studentów.
WWW- Czy miałeś na myśli zagadkę, jaką przedstawiłem wam pod koniec ubiegłego semestru? - spytał siedzący trzy stanowiska dalej profesor.
WWW- W rzeczy samej, panie profesorze. Skąd pan profesor wie?
WWW- Wspomniałeś że męczysz się z tym od miesiąca. Semestr zakończył się miesiąc temu. I jak? Czy naprawdę jesteś już tak blisko rozwiązania?
WWW- Chyba tak, panie profesorze! - Studentowi aż zaświeciły się oczy. - WWWTak w zasadzie to nie chcę być nieskromny, ale jestem przekonany, że to rozgryzłem. Jedyne, co mi pozostało, to kilka ostatnich wyliczeń, banalnie zresztą prostych.
Profesor nie zwracając większej uwagi na entuzjazm studenta, z niewielkim trudem targnął się na nogi i podszedłszy doń, zapuścił żurawia ponad jego ramieniem. Spojrzał na starannie kreślone tabele, układy, wykresy oraz wyliczenia, marszcząc przy tym czoło w, mogłoby się zdawać, powierzchowym lub nawet pozorowanym zastanowieniu.
WWW- Wszystko źle - zawyrokował zaraz, po czym na jego starczych ustach zamajaczył tajemniczy uśmiech. Student był jednak przekonany, że profesor tylko się zgrywa, wszak nazbyt wiele starań to wszystko pochłonęło, nazbyt wiele, by zbyć ten owoc niewątpliwie ciężkiej pracy aż tak bezczelnym podsumowaniem.
WWW- Niemożliwe - powiedział. - Żartuje pan, prawda?
WWW- Wcale nie żartuję - odparł profesor z jeszcze większym uśmiechem. - Wszystko źle, od góry do dołu.
WWW- Wszystko?! - rozedrganym głosem wykrztusił student.
WWWNiezmąconą zazwyczaj ciszę biblioteki rozdarł kpiący śmiech profesora. Starzec aż zatoczył się do tyłu.
WWW- Jak pan śmie! - wrzasnął rozgniewany student, wstając na równe nogi i prostując się jak struna. - Myślałem że taki stary pryk więcej ma poszanowania do pracy i do nauki!
WWW- Przywracam cię do porządku, młody człowieku - odparł profesor nader spokojnie, aczkolwiek uśmiech zdążył spełznąć z jego twarzy.
WWW- Proszę mi wybaczyć - rzekł szeptem student, ze wstydu czerwony niczym piwonia. - Jestem piekielnie zmęczony. Bardzo, bardzo pana przepraszam, panie profesorze.
WWW- Już trudno, nie gniewam się. Ale coś ci powiem...
WWWStudent uniósł wzrok czekając na, jak sądził, wyłaniającą się z odmętów starczego upokorzenia reprymendę.
WWW- ...przydałaby ci się kobieta, taka jak tamta - profesor wskazał ukradkiem na zmierzającą ku drzwiom wyjściowym dziewczynę, istotę olśniewającej urody i zniewalającym sposobie poruszania.
WWW- Ileż bym dał, panie profesorze, ileż bym dał za taką kobietę - rzekł student z rozmarzeniem, które przeistoczyło się w zakłopotanie, gdy dziewczyna rzuciła mu pełne pogardy spojrzenie. Nic dziwnego - pomyślał. - Właśnie zwyzywałem staruszka...
WWW- Wystarczyło się do niej odwrócić, skończony durniu! - powiedział ku jego zdumieniu profesor, kiedy kobieta zniknęła za drzwiami. - Wystarczyło tylko na nią spojrzeć, zakuty łbie! żałosny półgłówku! Zadanie zaś... zadanie, które zadałem wam miesiąc temu, to jeden z największych problemów matematycznych tego świata, i do tej pory nawet najwięksi nie potrafili się z nim uporać, nikt! - starzec z wolna odchodził i gdy wydawać by się mogło, że już skończył, znów wychylił się zza regału, by dokończyć tak oto: - Skoro nie stać cię na odwrócenie karku w kierunku kobiety, to skręcisz karka na każdym trudniejszym problemie matematycznym.
WWWStudent opadłszy na fotel wyłączył monitor, zamknął książkę i, zastanowiwszy się moment, chwycił ją pod pachę i ruszył do wyjścia, być może z nadzieją dogonienia tamtej dziewczyny. Wszystkiemu towarzyszył nieustający, zwycięski rechot profesora.

2
Szewczyk pisze:Przy ostatnim słowie posiłkować się musiał słownikiem, na ortografii bowiem znał się równie słabo, co na kobietach.
posiłkować się musiał- okropnie to brzmi.
Szewczyk pisze: Wystarczyło tylko na nią spojrzeć, zakuty łbie! żałosny półgłówku!
Duża literka umknęła :)
Szewczyk pisze:to skręcisz karka na każdym trudniejszym problemie matematycznym
skręcisz kark. Albo lepiej go, żeby nie było powtórzenia.
Absurd... hm. Jakiś tam jest, może go nie uchwyciłam.
Jeśli znajdzie kobietę to rozwiąże zadanie? Jak dla mnie bez sensu. Czy kobieta jest potrzebna do sukcesów matematycznych? A może właśnie nie, i w tym jest cały absurd? Nie mam pojęcia.

4
Szewczyk pisze:(Choć chyba wypadałoby powiedzieć: próba korespondencji?).
Jak i w poprzednim Twoim tekście wstawiasz zdania, które są w całości w nawiasie - to błąd.
Szewczyk pisze:podszedłszy doń, zapuścił żurawia
Takie imesłowy sprawiają, że tekst staję się egzaltowany, dokładając obok wyraz potoczny sprawiasz, że tekst przestaje być wiarygodny. Zresztą wyrazów potocznych najlepiej unikać, bo sprawiają wrażenie, że autor nie zna synonimów.
Szewczyk pisze:wszak nazbyt wiele starań to wszystko pochłonęło
kombinowany szyk

wszak pochłonęło to nazbyt wiele starań
Szewczyk pisze:ma poszanowania do pracy i do nauki!
Rozumiem, że to tylko dialog, a osoba mówiąca nie wie, że podszanowanie można mieć dla czegoś.
Szewczyk pisze:rzekł szeptem student, ze wstydu czerwony niczym piwonia
znów szyk: czerwony ze wstydu, niczym...
Szewczyk pisze:Skoro nie stać cię na odwrócenie karku w kierunku kobiety, to skręcisz karka na każdym trudniejszym problemie matematycznym.
No cóż, profesor tez nie zna polszczyzny. Ach ci matematycy - skręcić kark.

Było lepiej niż w przypadku Opla. Nie znaczy to jednak, że dobrze. Zaintrygowałeś mnie wreszcie i zacząłem czytać z zainteresowaniem. Byłem ciekaw, co będzie na końcu. Nic nie było.

Minusy to jak i poprzednio - szyk zdania. Nawias zdaniowy był tylko jeden. Za to zdarzyły Ci się poważne błędy takie jak karka i poszanowanie do czegoś. Kiepskie jest też zakończenie. Nic mi nie powiedziało, okazało się, że przez cały tekst piszesz o czymś wyimaginowanym i przez to cały tekst stał się niewiarygodny. Poza tym to nie jest groteska. Ot takie pisanie o niczym. Liczyłem, że na końcu zdradzisz mi tajemnicę, o co chodziło matematykom. Niestety.

Na plus środek. Zaintrygował mnie, jak wspomniałem i czytałem dalej, by poznać tajemnicę. Jak to się skończyło - napisałem już.

Za ten środek - dostatecznie. Przynajmniej nie zmęczyłeś mnie swoim opowiadaniem. Jednak początek i zakończenie zazwyczaj są najważniejszymi elementami tekstu. Początkiem zachęcasz do lektury, koniec powinien zostać w pamięci czytelnika. Jeśli zawalisz to pierwsze, to pewnie znajdziesz niewielu czytających. Jeśli to drugie, to nikt nie zapamięta Twojej pracy.

Pozdrawiam.
Dariusz S. Jasiński

6
Szewczyk pisze: Tak w zasadzie to nie chcę być nieskromny
Dlaczego w zasadzie?
Szewczyk pisze: z niewielkim trudem targnął się na nogi
Targnął się na nogi... Chciałeś powiedzieć, że wstał?
Z niewielkim trudem... to oznacza, że bez wysiłku?
Naprawdę nie można tego powiedzieć prościej?
Szewczyk pisze: Starzec aż zatoczył się do tyłu.
Ta informacja nie jest konieczna.
Szewczyk pisze: wstając na równe nogi i prostując się jak struna.
Dwa oklepane zwroty obok siebie, celowo? Do tego oba mówią mniej więcej to samo.
Szewczyk pisze: - Jak pan śmie! - wrzasnął rozgniewany student
Taaa... z pewnością był rozgniewany. Nie trzeba o tym wspominać.
Szewczyk pisze: - Proszę mi wybaczyć - rzekł szeptem student, ze wstydu czerwony niczym piwonia. - Jestem piekielnie zmęczony. Bardzo, bardzo pana przepraszam, panie profesorze.
Ze skrajności w skrajność... nic w tym złego, jednak brakuje mi tutaj czegoś:
- Proszę mi wybaczyć - zreflektował się student.
Szewczyk pisze: zadanie, które zadałem wam miesiąc temu
Zadałem zadanie... brzydko.
Szewczyk pisze: - Wystarczyło się do niej odwrócić, skończony durniu! - powiedział ku jego zdumieniu profesor, kiedy kobieta zniknęła za drzwiami. - Wystarczyło tylko na nią spojrzeć, zakuty łbie! żałosny półgłówku! Zadanie zaś... zadanie, które zadałem wam miesiąc temu
Dziwna jest ta wypowiedź. Profesor mówi o kobiecie i zaraz, na tym samym oddechu powraca do kwestii zadania. Rozumiem, że to ma naprowadzić na puentę, ale się nie sprawdza.
Szewczyk pisze: Student opadłszy na fotel wyłączył monitor, zamknął książkę i, zastanowiwszy się moment, chwycił ją pod pachę i ruszył do wyjścia, być może z nadzieją dogonienia tamtej dziewczyny.
Chyba wetknął ją pod pachę? Chwycił pod pachę = chwycił pachą.
To zdanie jest też zdecydowanie za długie. Po zamknięciu książki dałabym kropkę.


Powiedz mi, Autorze... specjalnie napisałeś to opowiadanie Wielkimi Zdaniami? Specjalnie? Żeby ukryć pomiędzy nimi prostą puentę?... Miałam na końcu poczuć się jak ten student? Profesor tak naprawdę śmiał się ze mnie? Tak się poczułam.
Opowiadanie jest genialne. GENIALNE! Jeżeli zrobiłeś to przez przypadek to fajnie, ale jeżeli to było specjalnie, to wstaję i biję Ci brawo!

Pozdrawiam!

7
Red pisze:
Szewczyk pisze: Wystarczyło tylko na nią spojrzeć, zakuty łbie! żałosny półgłówku!
Duża literka umknęła :)
Niekoniecznie. Vide: inwokacja do Pana Tadeusza.
Panie, zachowaj mnie od zgubnego nawyku mniemania, że muszę coś powiedzieć na każdy temat i przy każdej okazji. Odbierz mi chęć prostowania każdemu jego ścieżek. Szkoda mi nie spożytkować wielkich zasobów mądrości, jakie posiadam, ale użycz mi, Panie, chwalebnego uczucia, że czasem mogę się mylić.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”