"Elita" [obyczaj] prolog

1
PROLOG


Winda zatrzymała się w przestronnym holu i wyszła z niej urocza dziewczyna o arystokratycznych rysach twarzy. Zdjęła czarny płaszcz DKNY i ruszyła w beżowej, satynowej sukience w stronę salonu. Sukienka idealnie leżała na jej zgrabnym ciele tancerki, a w połączeniu z wysokimi szpilkami od Manolo wyglądała na wyjątkowo szczupłą i wysoką, co jej zdecydowanie odpowiadało. Oczywiście, nie była gruba, w końcu nie bez powodu od trzeciej klasy trenowała balet w szkółce na osiemdziesiątej szóstej, po prostu "zawsze mogło być lepiej". Poprawiła delikatnie swoje ciemne włosy, które były upięte wysoko w ciasny kok. Już dawno przestała myśleć o tym jak bolą ją od tego cebulki włosów. Jak powtarzała jej matka; do wszystkiego da się przyzwyczaić. Na nieszczęście musiała przyznać jej rację. Przecisnęła się zgrabnie przez tłum, wzrokiem szukając swoich przyjaciół.
Dziś wieczorem w apartamencie Northcottów odbywała się kolacja na zakończenie lata. To była już tradycja. Co roku wszyscy przyjaciele państwa Northcott wraz z dziećmi zbierali się w tym samym miejscu, o tej samej godzinie w ostatni dzień wakacji, aby nawzajem opowiedzieć sobie o wspaniałych wakacjach, które spędzili w Maine, Sun Valley, St. Barts i innych przecudownych miejscach.
Mogłoby się wydawać, że dzisiejszy wieczór nie różnił się niczym od tych sprzed roku czy dwóch lat. Ale nie dla Sonji Coldwell. Czekała na ten moment przez ostatnie trzy lata, a teraz kiedy w końcu nadszedł była nim niesamowicie podekscytowana a zarazem zdenerwowana, co było widać w każdym jej, nawet najmniejszym ruchu. To dzisiaj miał w końcu wrócić Blaine Lagerfeld, jej chłopak w którym była zakochana odkąd sięgała pamięcią. Byli parą idealną, nie znała nikogo kto darzył by taką miłością drugą osobę jak ona Blaine'a. Zawsze pragnęła być jak najbliżej niego i prawie we wszystkim mu ustępowała, co biorąc pod uwagę jej zadziorny charakter było naprawdę zadziwiającym zjawiskiem. Nie było by rzeczy, której nie mogłaby dla niego zrobić, zawsze też mu we wszystkim kibicowała. Tym właśnie sposobem doprowadziła do jego wyjazdu. Blaine pod jej namową wysłał swoje demo do kilku uznanych studii nagraniowych, a kiedy im się spodobało, okazało się że musi się przenieść do Los Angeles w celu rozwoju swojej przyszłej kariery. Gdy się zgodził, Sonja poczuła się jakby wymierzył w nią policzek. Nie wnosiła jednak żadnych sprzeciwów, zdawała sobie sprawę jakie to dla niego ważne. Od tamtej pory o większości informacji z życia Blaine'a dowiadywała się z prasy, bo chłopak na rozmowy telefoniczne zbyt dużo czasu także nie miał. Najważniejsze jednak jest to, że to przeczekała. Skupiła się całkowicie na szkole, gdzie prowadziła prym i jakoś dała radę. Jej poświęcenie zostało wynagrodzone i w końcu go odzyska.
- Sonja! - powiedział z zachwytem Cliff Northcott, podchodząc do dziewczyny z uśmiechem - Jak miło cię widzieć.
Hipokryta.
Jakby nie było wiadome, że zależy mu tylko na interesach z jej matką. Po co ta udawana serdeczność?
- Och, pana również, panie Northcott - uniosła kąciki ust w górę i przyglądała mu się uważnie, zastanawiając się po co ją zatrzymał.
Swoją drogą pan Northcott był bardzo przystojny, było oczywiste po kim jej przyjaciel Kyle odziedziczył geny. Te same rysy twarzy i cudowne niebieskie oczy, w których można było się utopić. Oczywiście Kyle prezentował się dużo lepiej, może to zasługa złotawego odcienia jego włosów i młodego wieku?
- Gdzie twoja olśniewająca matka? - spytał pociągając łyk szampana z kieliszka.
Sonja zatrzepotała długimi rzęsami, wytrącona z zamyślenia, po czym uśmiechnęła się słodko.
- Musiała zostać jeszcze w Londynie. Interesy.
Cliff Northcott pokiwał głową z uznaniem.
- Zawsze podziwiałem samodzielne kobiety. - uznał - Mam nadzieję, że szybko do nas wróci.
- Zapewne - powiedziała, z nieco sztuczną uprzejmością, ponieważ jej zupełnie się nie śpieszyło do powrotu matki. - Przepraszam, ale muszę pilnie znaleźć Reginę - posłała panu Northcottowi przepraszający uśmiech i ruszyła dalej, rozglądając się po ludziach. W końcu ją zauważyła.


Regina Lagerfeld stała po przeciwnej stronie salonu, zabawiając kilku mężczyzn. Wyglądała jak grecka bogini, jej długie, jasne włosy opadały luźno na nagie ramiona i tworzyły idealny kontrast z czarną sukienką od Oscara de la Renty. Na stopach miała czarne czółenka Jimmiego Choo, dzięki czemu jej zgrabne nogi wydawały się jeszcze dłuższe niż były w rzeczywistości. Za każdym razem gdy się śmiała odchylała lekko głowę do tyłu. Melodyjny śmiech niósł się za każdym razem po salonie, zwracając uwagę pozostałych gości. Mężczyźni uwielbiali na nią patrzyć, zapewne była najpiękniejszą siedemnastolatką jaką widzieli. Regina natomiast dobrze wiedziała jakie robiła na wszystkich wrażenie, uwielbiała owijać sobie ludzi wokół palca, chociaż zazwyczaj robiła to nawet nieświadomie. Od tak.
Gdy tylko Regina zauważyła zmierzającą w jej stronę Sonję, przeprosiła dotychczasowych rozmówców i wyszła jej naprzeciw.
- Hej S - przytuliła brunetkę, uśmiechając się szeroko. Nie widziały się niespełna dwa miesiące, ale obu im siebie nawzajem brakowało - Co u ciebie? - spytała, kiedy już się od niej odsunęła.
- Uh, wakacje w Londynie nie były tym czego oczekiwałam, ale nie mam ochoty o tym rozmawiać - odpowiedziała Sonja, zakładając opadające jej pasmo włosów za ucho - Gdzie Blaine? Przyjechał już? - zapytała od razu. Kto jak kto, ale Regina była w tej sprawie najlepiej poinformowana, w końcu była jego siostrą.
- Spokojnie - zaśmiała się cicho blondynka, widząc zniecierpliwienie przyjaciółki - Niecałą godzinę temu ich samolot wylądował, więc powinni niedługo przyjść - dodała, spoglądając w stronę wejścia.
Sonja zmarszczyła delikatnie brwi, zastanawiając się dlaczego Regina mówi w liczbie mnogiej. Postanowiła jednak, że zapyta o to później, teraz ma ważniejsze pytanie.
- Byłaś u niego pół wakacji, pytał o mnie? - zapytała, próbując nie zdradzić po sobie, że liczy na twierdzącą odpowiedź. A co jeżeli Regina zaprzeczy? Nie mogła go przecież przestać interesować, w końcu łączyło ich silne uczucie.
- Oczywiście, że tak - powiedziała Regina, jakby to była całkiem oczywiste rzecz - W niektórych momentach miałam ochotę mu zakleić usta, żeby nie zadawał już więcej pytań - zażartowała, puszczając oczko Sonji. Ta jej odpowiedziała tym samym, uśmiechając się wyraźnie zadowolona. Niepotrzebnie się denerwowała.

Re: "Elita" [obyczaj] prolog

2
pasisiek pisze: Zdjęła czarny płaszcz DKNY
Miała wielką metkę przyszytą na plecach?
Widzisz, opisujesz jakby z punktu widzenia widza. Co innego w takiej narracji:

Sonja wyszła z windy do przestronnego holu. Zdjęła czarny płaszcz
DKNY i ruszyła...


Poza tym, zabieg narracyjny jaki zastosowałaś, nie był dobrym pomysłem. To trochę tak, jakbyś przedstawiała bohaterkę samemu narratorowi. Tymczasem już z następnego zdania wynika, że zna ją bardzo dobrze.
pasisiek pisze: Zdjęła czarny płaszcz DKNY i ruszyła w beżowej, satynowej sukience w stronę salonu.
Usunąć jedno, za dużo tych kolorów. Poza tym takie szczegóły nie są potrzebne.

pasisiek pisze: Sukienka idealnie leżała na jej zgrabnym ciele tancerki
Wyciąć "zgrabne". Określenie "ciało tancerki" przemawia samo za siebie.
pasisiek pisze: Oczywiście, nie była gruba
Tak, oczywiście, nie była gruba, skoro miała ciało tancerki.
pasisiek pisze: Poprawiła delikatnie swoje ciemne włosy, które były upięte wysoko w ciasny kok.
Lanie wody. Niepotrzebny zaimek.

Poprawiła ciemne włosy, upięte w kok.
pasisiek pisze: Już dawno przestała myśleć o tym jak bolą ją od tego cebulki włosów.
Super zdanie. Mówi wiele o bohaterce, choć nic tu nie jest powiedziane wprost :)
pasisiek pisze: Jak powtarzała jej matka; do wszystkiego da się przyzwyczaić. Na nieszczęście musiała przyznać jej rację.
Wyciąć. Poprzedniego zdania nie trzeba prostować. Poza tym do wszystkiego można się przyzwyczaić brzmi ładniej.
pasisiek pisze: Dziś wieczorem
Tego wieczora.
pasisiek pisze: Co roku wszyscy przyjaciele państwa Northcott wraz z dziećmi zbierali się w tym samym miejscu, o tej samej godzinie w ostatni dzień wakacji, aby nawzajem opowiedzieć sobie o wspaniałych wakacjach, które spędzili w Maine, Sun Valley, St. Barts i innych przecudownych miejscach.
Zdanie potworek. Powtórzenie. Należałoby to zdanie rozbić i dodać przecinki np.

Co roku, wszyscy przyjaciele państwa Northcott wraz z dziećmi, zbierali się w tym samym miejscu, o tej samej godzinie, w ostatni dzień wakacji. Rozprawiali o chwilach, spędzonych w Maine, Sun Valley, St. Barts i innych przecudownych miejscach.
pasisiek pisze: Mogłoby się wydawać, że dzisiejszy wieczór nie różnił się niczym od tych sprzed roku czy dwóch lat.
Nie będzie się różnił - spotkanie jeszcze się nie odbyło.
pasisiek pisze: - Zawsze podziwiałem samodzielne kobiety. - uznał - Mam nadzieję, że szybko do nas wróci.
- Zawsze podziwiałem samodzielne kobiety - uznał. - Mam nadzieję, że szybko do nas wróci.
pasisiek pisze: - Przepraszam, ale muszę pilnie znaleźć Reginę - posłała panu Northcottowi przepraszający uśmiech i ruszyła dalej, rozglądając się po ludziach. W końcu ją zauważyła.
"Posłała" z dużej litery.
...Reginę. - Posłała panu...
pasisiek pisze: ruszyła dalej, rozglądając się po ludziach
Rozglądać się po ludziach? Hmm...
pasisiek pisze: - Hej S - przytuliła brunetkę, uśmiechając się szeroko. Nie widziały się niespełna dwa miesiące, ale obu im siebie nawzajem brakowało - Co u ciebie? - spytała, kiedy już się od niej odsunęła.
Co to znaczy: - Hej S?
Po "Hej" przecinek. Po "brakowało" kropka.
pasisiek pisze: - Byłaś u niego pół wakacji, pytał o mnie?
Spędziłaś u niego połowę wakacji
pasisiek pisze: - Oczywiście, że tak - powiedziała Regina, jakby to była całkiem oczywiste rzecz
Literówka.
pasisiek pisze: - Oczywiście, że tak - powiedziała Regina, jakby to była całkiem oczywiste rzecz - W niektórych momentach miałam ochotę mu zakleić usta, żeby nie zadawał już więcej pytań - zażartowała, puszczając oczko Sonji. Ta jej odpowiedziała tym samym, uśmiechając się wyraźnie zadowolona. Niepotrzebnie się denerwowała.
Naiwność bohaterki jest powalająca. Ile ona ma lat?



Za dużo zimków, oj, za dużo. Prawie wszystkie można wyciąć. Jeżeli piszesz ciągiem sześć zdań o bohaterce, nie musisz za każdym razem pisać, że to są JEJ włosy, JEJ buty, i że to ONA się denerwuje.

Przecinki. Przeważnie ich brakuje.

Bohaterowie: piękni, uroczy i bogaci. Oczywiście, rozumiem, że rzecz się dzieje w takim świecie, jednak musisz pamiętać, że również taki świat ma swoje wady. Nic nie jest doskonałe.

Za dużo opisów. Za dużo szczegółów. Nie pozostawiłaś nic dla mojej wyobraźni. Wszystko za bardzo się narzuca. Czytelnikowi wystarczy zapodać klimat, resztę sam sobie ubierze w szczegóły (jeśli będzie chciał).

Jest fabuła. Są emocje. Tyle, że ja ich nie poczułam. Niestety, bohaterowie są martwi.

Lubię czasem poczytać sobie romanse (te kobiety). Jeśli będziesz pisać zwięźlej i bez tony szczegółów, z chęcią przeczytam coś więcej.

Pisz dalej! Absolutnie się nie zniechęcaj. Te błędy można poprawić. Potem będzie już tylko lepiej!

Trzymaj się cieplutko! :D

Re: "Elita" [obyczaj] prolog

3
mamika6 pisze:
pasisiek pisze: Zdjęła czarny płaszcz DKNY
Miała wielką metkę przyszytą na plecach?
Widzisz, opisujesz jakby z punktu widzenia widza. Co innego w takiej narracji:

Sonja wyszła z windy do przestronnego holu. Zdjęła czarny płaszcz
DKNY i ruszyła...


Poza tym, zabieg narracyjny jaki zastosowałaś, nie był dobrym pomysłem. To trochę tak, jakbyś przedstawiała bohaterkę samemu narratorowi. Tymczasem już z następnego zdania wynika, że zna ją bardzo dobrze.
Faktycznie. Wcześniej szczerze nie zwróciłam zupełnie uwagę na tą narrację.

mamika6 pisze:
pasisiek pisze: Zdjęła czarny płaszcz DKNY i ruszyła w beżowej, satynowej sukience w stronę salonu.

Usunąć jedno, za dużo tych kolorów. Poza tym takie szczegóły nie są potrzebne.
pasisiek pisze: Sukienka idealnie leżała na jej zgrabnym ciele tancerki

Wyciąć "zgrabne". Określenie "ciało tancerki" przemawia samo za siebie.
mamika6 pisze:
pasisiek pisze: Poprawiła delikatnie swoje ciemne włosy, które były upięte wysoko w ciasny kok.
Lanie wody. Niepotrzebny zaimek.
Poprawiła ciemne włosy, upięte w kok.
pasisiek pisze: Jak powtarzała jej matka; do wszystkiego da się przyzwyczaić. Na nieszczęście musiała przyznać jej rację.
Wyciąć. Poprzedniego zdania nie trzeba prostować. Poza tym do wszystkiego można się przyzwyczaić brzmi ładniej.
pasisiek pisze: Dziś wieczorem
Tego wieczora.
pasisiek pisze: Co roku wszyscy przyjaciele państwa Northcott wraz z dziećmi zbierali się w tym samym miejscu, o tej samej godzinie w ostatni dzień wakacji, aby nawzajem opowiedzieć sobie o wspaniałych wakacjach, które spędzili w Maine, Sun Valley, St. Barts i innych przecudownych miejscach.
Zdanie potworek. Powtórzenie. Należałoby to zdanie rozbić i dodać przecinki np.

Co roku, wszyscy przyjaciele państwa Northcott wraz z dziećmi, zbierali się w tym samym miejscu, o tej samej godzinie, w ostatni dzień wakacji. Rozprawiali o chwilach, spędzonych w Maine, Sun Valley, St. Barts i innych przecudownych miejscach.
pasisiek pisze: - Zawsze podziwiałem samodzielne kobiety. - uznał - Mam nadzieję, że szybko do nas wróci.
- Zawsze podziwiałem samodzielne kobiety - uznał. - Mam nadzieję, że szybko do nas wróci.
pasisiek pisze: - Przepraszam, ale muszę pilnie znaleźć Reginę - posłała panu Northcottowi przepraszający uśmiech i ruszyła dalej, rozglądając się po ludziach. W końcu ją zauważyła.
"Posłała" z dużej litery.
...Reginę. - Posłała panu...
pasisiek pisze: - Byłaś u niego pół wakacji, pytał o mnie?
Spędziłaś u niego połowę wakacji
pasisiek pisze: - Oczywiście, że tak - powiedziała Regina, jakby to była całkiem oczywiste rzecz
Literówka.

Poprawione ;)

pasisiek pisze: Mogłoby się wydawać, że dzisiejszy wieczór nie różnił się niczym od tych sprzed roku czy dwóch lat.
Nie będzie się różnił - spotkanie jeszcze się nie odbyło.
Już się odbyło, trwa od jakiegoś czasu tyle, że Sonja dopiero na nie przybyła. Wszystko wygląda tak jak zawsze, ci sami ludzie itd.

pasisiek pisze: ruszyła dalej, rozglądając się po ludziach
Rozglądać się po ludziach? Hmm...
Może wśród ludzi?

pasisiek pisze: - Hej S - przytuliła brunetkę, uśmiechając się szeroko. Nie widziały się niespełna dwa miesiące, ale obu im siebie nawzajem brakowało - Co u ciebie? - spytała, kiedy już się od niej odsunęła.
Co to znaczy: - Hej S?
Po "Hej" przecinek. Po "brakowało" kropka.
S to skrót od imienia Sonji. Braki poprawione.

pasisiek pisze: - Oczywiście, że tak - powiedziała Regina, jakby to była całkiem oczywiste rzecz - W niektórych momentach miałam ochotę mu zakleić usta, żeby nie zadawał już więcej pytań - zażartowała, puszczając oczko Sonji. Ta jej odpowiedziała tym samym, uśmiechając się wyraźnie zadowolona. Niepotrzebnie się denerwowała.
Naiwność bohaterki jest powalająca. Ile ona ma lat?
Nie mam pojęcia, dlaczego wszyscy dopatrują się w słowach Reginy kłamstwa. Publikowałam to już gdzie indziej i wszyscy odbierali to w ten sam sposób, jednak prawda jest taka, że to co powiedziała jest prawdą. :) Więc Sonja wcale nie jest naiwna.



mamika6 pisze:Za dużo zimków, oj, za dużo. Prawie wszystkie można wyciąć. Jeżeli piszesz ciągiem sześć zdań o bohaterce, nie musisz za każdym razem pisać, że to są JEJ włosy, JEJ buty, i że to ONA się denerwuje.

Przecinki. Przeważnie ich brakuje.
Postaram się z tym poprawić.

mamika6 pisze:Bohaterowie: piękni, uroczy i bogaci. Oczywiście, rozumiem, że rzecz się dzieje w takim świecie, jednak musisz pamiętać, że również taki świat ma swoje wady. Nic nie jest doskonałe.
Oczywiście to wiem. To jest jedynie prolog i ogólne pierwsze wrażenie. Tutaj wszyscy wydają się idealni, jednak w dalszych rozdziałach skupiam się na dokładniejszym przedstawieniu bohaterów gdzie po zgłębieniu się w ich osobowości widać, że wcale nie są tacy doskonali.

mamika6 pisze:Za dużo opisów. Za dużo szczegółów. Nie pozostawiłaś nic dla mojej wyobraźni. Wszystko za bardzo się narzuca. Czytelnikowi wystarczy zapodać klimat, resztę sam sobie ubierze w szczegóły (jeśli będzie chciał).
Osobiście lubię czytać coś gdzie wszystko jest dokładnie opisane, więc może stąd mi się to wzięło ;)

mamika6 pisze:Jest fabuła. Są emocje. Tyle, że ja ich nie poczułam. Niestety, bohaterowie są martwi.
Lubię czasem poczytać sobie romanse (te kobiety). Jeśli będziesz pisać zwięźlej i bez tony szczegółów, z chęcią przeczytam coś więcej.
Bohaterzy wcale nie są martwi, jak już wspominałam to prolog. Nie chciałam go pisać zbyt długiego, a jedynie zarysować mniej więcej sytuację, więc na dokładnym przedstawianiu bohaterów się nie skupiałam.

mamika6 pisze:Pisz dalej! Absolutnie się nie zniechęcaj. Te błędy można poprawić. Potem będzie już tylko lepiej!
Trzymaj się cieplutko! :D
Jasne, ze się nie zniechęcam. Mam kilka kolejnych rozdziałów, więc skoro już poprawiłam prolog mogę je tutaj dodać? Szukałam gdzieś w tematach informacji o tym, ale nic nie znalazłam..

[ Dodano: Czw 04 Lut, 2010 ]



Revis_Edit:
Nie doklejamy i nie dodajemy tych samych lub innych wątków w tematach. Do tego obowiązuje zasada jeden tekst na tydzień. Proszę o zapoznanie się z regulaminem. To jest pierwsze ostrzeżenie.
Ostatnio zmieniony czw 04 lut 2010, 16:43 przez pasisiek, łącznie zmieniany 3 razy.

Re: "Elita" [obyczaj] prolog

4
pasisiek pisze: Już się odbyło, trwa od jakiegoś czasu tyle, że Sonja dopiero na nie przybyła. Wszystko wygląda tak jak zawsze, ci sami ludzie itd.
Przeczytałam jeszcze raz ten fragment i tak, masz rację, ona już jest na tym spotkaniu - mea culpa. :) Nie dotarło to do mnie chyba dlatego, że poświęciłaś bardzo dużo uwagi bohaterce, a nie poświęciłaś jej miejscu do którego weszła. Przecisnęła się przez tłum, więc wiem, że było tłoczno. A poza tym jak? - Gwarno? Wesoło? A może ponuro? Grała muzyka? No i właśnie: atmosfera tego przyjęcia jest żadna. Ludzie są niewidzialni. Nie zobaczyłam tego miejsca.
pasisiek pisze:
mamika6 pisze: ruszyła dalej, rozglądając się po ludziach
Rozglądać się po ludziach? Hmm...
Może wśród ludzi?
Tutaj problem tkwi raczej w tych "ludziach" - widzisz, kiedy wsiadasz do autobusu i zajmujesz miejsce, nie siedzisz wśród ludzi, tylko wśród pasażerów. W sklepie robisz zakupy wraz z innymi klientami. Więc może: powiodła wzrokiem po zgromadzonych/gościach?
pasisiek pisze: Nie mam pojęcia, dlaczego wszyscy dopatrują się w słowach Reginy kłamstwa. Publikowałam to już gdzie indziej i wszyscy odbierali to w ten sam sposób, jednak prawda jest taka, że to co powiedziała jest prawdą. :) Więc Sonja wcale nie jest naiwna.
Super, ale chyba nie zamierzasz dodać do książki broszurki z wyjaśnieniami typu: to, co miś powiedział do żaby na stronie 128, było prawdą. Musi to wynikać z tekstu. A nie wynika.
Nie uwierzyłam Reginie, bo jej nie znam. Póki co, wiem tylko, że owija sobie ludzi wokół palca. Dlaczego mam jej wierzyć? Dlaczego Sonja jej uwierzyła? Bo oczy Reginy zdawały się mówić prawdę? Bo Regina nie umiała kłamać? Może warto podać powód? Usprawiedliwić to zaufanie?
pasisiek pisze: Bohaterzy wcale nie są martwi, jak już wspominałam to prolog. Nie chciałam go pisać zbyt długiego, a jedynie zarysować mniej więcej sytuację, więc na dokładnym przedstawianiu bohaterów się nie skupiałam.
Nie chodzi o to, o czym piszesz, tylko jak piszesz. Opisujesz, zamiast pokazywać. Jeżeli możesz wybierać pomiędzy jednym a drugim, to zawsze wybieraj to drugie.
Zobacz:

1. "Felek uwielbiał skakać na skakance. Zawsze się z tym krył - nie chciał, żeby zobaczyła go jakaś dziewczyna, choć nie tylko dlatego, że był płci męskiej. Czasem ciało odmawiało mu posłuszeństwa i wtedy zdawał sobie sprawę, że jest już po prostu na to za stary."
I to jest martwy bohater.

2. "Felek wyjął spod bluzy skakankę. Zerknął na prawo i lewo, wyciągając język - to by dopiero było, gdyby zobaczyła go jakaś dziewczyna! Nie ujrzawszy nikogo, zaczął skakać. Pierwszy skok wyszedł niezdarnie, przy drugim potknął się i upadł.
- O w d... jeża! - sapnął i począł się zbierać z betonu. Stał już niemal całkiem prosto, kiedy coś głośno chrupnęło mu w krzyżach. Felek otworzył szeroko oczy, zdumiony i dziwnie uradowany. - No tak - mruknął i pokręcił głową. - Chyba jednak jestem już na to za stary."

To jest właśnie ta różnica. Twoi bohaterowie są martwi - narrator ich morduje. Daj im mówić, działać. Nawet sytuację można ciekawie zarysować, nie tylko podawać suche fakty ;)

Pozdrawiam!

5
Winda zatrzymała się w przestronnym holu i
Windy zatrzymują się na piętrach.
Zdjęła czarny płaszcz [1]DKNY i [2]ruszyła w beżowej, [3]satynowej sukience [4]w stronę salonu.
Chcesz pisać dokładnie, a robisz to bez sensu. Rozbiorę te zdanie na części pierwsze, logiczne.

[1] Zdjęła płaszcz DKNY -Dlaczego podajesz firmę? Ma służyć za wyznacznik luksusu? To nie działa na mnie, czytelnika. Dla mnie DKNY jest równoważne z P.R.C (People Republic of China). Zabieg nietrafiony, sztucznie rozpycha zdanie.
[2] - Sukienka jest związana z płaszczem logicznie? Nie ściągając go, mogła ruszyć bez tej sukienki?
[3] Za dużo przymiotników - zobacz, że salon dla ciebie jest salonem. Nie ma tam nic WAŻNEGO, jeśli patrzeć na opis sukienki i płaszcza.
[4] - I salon - to salon. Widzisz brak wyważenia pomiędzy detalami w opisach?
Przecisnęła się zgrabnie przez tłum, wzrokiem szukając swoich przyjaciół.
Zaskoczenie - nie było wcześniej tłumu, a powinien sie pojawić wraz z opisem salonu... brak to konsekwencji.
a zarazem zdenerwowana, co było widać w każdym jej, nawet najmniejszym ruchu.
zbędny zaimek.
dzisiaj miał w końcu wrócić Blaine Lagerfeld, jej chłopak w którym była zakochana odkąd sięgała pamięcią. Byli parą idealną, nie znała nikogo kto darzył by taką miłością drugą osobę jak ona Blaine'a.
zbędny zaimek. Skoro są para, to wiadomo, że ten chłopak jest jej.
kilku uznanych studii
kilku uznanych studiów (od studio).
Czekała na ten moment przez ostatnie trzy lata, a teraz kiedy w końcu nadszedł była nim niesamowicie podekscytowana a zarazem zdenerwowana, co było widać w każdym jej, nawet najmniejszym ruchu. To dzisiaj miał w końcu wrócić Blaine Lagerfeld, jej chłopak w którym była zakochana odkąd sięgała pamięcią. Byli parą idealną, nie znała nikogo kto darzył by taką miłością drugą osobę jak ona Blaine'a. Zawsze pragnęła być jak najbliżej niego i prawie we wszystkim mu ustępowała, co biorąc pod uwagę jej zadziorny charakter było naprawdę zadziwiającym zjawiskiem. Nie było by rzeczy, której nie mogłaby dla niego zrobić, zawsze też mu we wszystkim kibicowała. Tym właśnie sposobem doprowadziła do jego wyjazdu. Blaine pod jej namową wysłał swoje demo do kilku uznanych studii nagraniowych, a kiedy im się spodobało, okazało się że musi się przenieść do Los Angeles w celu rozwoju swojej przyszłej kariery.
Tragiczna ilość zaimków osobowych...

Poza tym, przeczytany fragment całkowicie kojarzy mi się ze Step Up - a to już bardzo źle świadczy o tekście.

Całość nie podobała mi się. Przysłoniłaś historię zaimkami, powtórzeniami zbędnymi detalami. Słowem - ukryłaś tekst pod błędami. Całość ukazaną tu, można skrócić dokładnie o połowę i tekst by tylko na tym zyskał. Narrator dziwnie opisuje wszystko - niby skrótem, a rozwodzi się w nieskończoność. Poza tym, tło, jak już napisałem, trąci kalką. Bohaterka jest niewyraźna - to chyba wina narratora i dialogów - nijaka jest. Całość nie podobała mi się... - jest nad czym pracować. Zacznij od zaimków.
„Daleko, tam w słońcu, są moje największe pragnienia. Być może nie sięgnę ich, ale mogę patrzeć w górę by dostrzec ich piękno, wierzyć w nie i próbować podążyć tam, gdzie mogą prowadzić” - Louisa May Alcott

   Ujrzał krępego mężczyznę o pulchnej twarzy i dużym kręconym wąsie. W ręku trzymał zmiętą kartkę.
   — Pan to wywiesił? – zapytał zachrypniętym głosem, machając ręką.
Julian sięgnął po zwitek i uniósł wzrok na poczerwieniałego przybysza.
   — Tak. To moje ogłoszenie.
Nieuprzejmy gość pokraśniał jeszcze bardziej. Wypointował palcem na dozorcę.
   — Facet, zapamiętaj sobie jedno. Nikt na dzielnicy nie miał, nie ma i nie będzie mieć białego psa.

6
o arystokratycznych rysach twarzy.
A to są takie rysy? I wyglądają inaczej niż zwykłe?
Sukienka idealnie
Znajdź synonim. "Ubranie", "strój", cokolwiek.
bolą ją od tego cebulki włosów
Cebulki włosów nie bolą.

Zresztą. Tekstem zajęli się poprzednicy.

Raczej mało mogę do niego dodać. Jest tak sobie. Tekst o niczym. No bo co się w nim dzieje? Rozumiem, że to obyczaj i tylko prolog, ale w ogóle mnie nie zainteresował. Postacie wydają się dwuwymiarowe. Dialogi również nie błyszczą. Narracja jest ociężała.
No nic. Pisz dalej.

Pozdrawiam.
Piotr Sender

http://www.piotrsender.pl
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”

cron