AKT I
w którym Żulia wzdycha
ŻULIA: Jomeo, ach, czemuż tyś Jomeo?
JOMEO: Mama mnie tak nazwała!
KONIEC AKTU I
AKT II
W którym Jomeo i Żulia dokonują aktu ZBLIŻENIA (erotyk)
JOMEO: Żulio! Zbliż się!
ŻULIA:Się zbliża
KONIEC AKTU I
AKT III
W którym Żulia pyta się o największy sekret Jomea
ŻULIA: Jomeo, ach, Jomeo! Gdzież być poleciał, gdybyś miał rakietowe wrotki?
JOMEO: Na Wałbrzych!
KONIEC AKTU III
AKT IV
W którym akcja rozwiązuje się, a para nieszczęśliwie umiera
ŻULIA: Jomeo, ach, Jomeo! Rozwiął mi się but! Załóżmy się więc! Ile wytrzymasz bez tlenu, waści Jomeo?
JOMEO: Dwakroć dłużej, niż Ty!
Para zapomina o oddychaniu i umiera
KONIEC AKTU IV I OSTATNIEGO!
oklaski
2
Hmm...
Miało być śmiesznie? Prawda? Cóż, nie powaliło mnie ze śmiechu. Ale już wspominałem, gusta są różne i może komu innemu będzie to odpowiadać.
Przynajmniej pierwszy i trzeci to błędy. W tak krótkim tekściku być ich nie powinno.
Miało być śmiesznie? Prawda? Cóż, nie powaliło mnie ze śmiechu. Ale już wspominałem, gusta są różne i może komu innemu będzie to odpowiadać.
Miało być II, rozumiem.tumi1 pisze:KONIEC AKTU I
Jeśli widzę coś takiego jak powyższe rozwiął wchodzę w google i wpisuję słowo. Przerażające jest to, że większość dziwactw faktycznie funkcjonuje. Słyszałem, że jeżeli czegoś nie ma w internecie, to rzecz nie istnieje. Rozwiął nie znalazłem nigdzie, więc uznaję za błąd.tumi1 pisze:Rozwiął mi się but!
Zresztą Żulia myli być z byś.tumi1 pisze:Gdzież być poleciał
Przynajmniej pierwszy i trzeci to błędy. W tak krótkim tekściku być ich nie powinno.
4
Dobra, spoko xD Tekst pisałem, bo miałem parszywy nastrój (nadal zresztą mam) i rzeczywiście nie przyłożyłem się do formy. Ba, więcej -> wiedziałem o tych błędach. A że ich nie poprawiłem? Moja wina, moje zaniedbanie, moja głupota. Musiałem sobie jakoś użyć. Tekst oczywiście nie powala na kolana, ale jeśli ktoś się uśmiechnął, to się cieszę. tak czy siak, mogę się podpisać pod djasem.
Bo lubię pisać.
6
Akurat jestem w trakcie czytania dramatów Szekspira. Jak można tak zbeszcześcić dzieło mistrza? 
Trzeci akt rozłożył mnie na łopatki; lubię ten typ humoru. Tekst od razu mi się skojarzył z Teatrzykiem Zielona Gęś K. I. Gałczyńskiego, nie wiem, czy to świadome nawiązanie, czy tak jakoś wyszło. W każdym razie mi się podobało.
Pozdrawiam.

Trzeci akt rozłożył mnie na łopatki; lubię ten typ humoru. Tekst od razu mi się skojarzył z Teatrzykiem Zielona Gęś K. I. Gałczyńskiego, nie wiem, czy to świadome nawiązanie, czy tak jakoś wyszło. W każdym razie mi się podobało.
Pozdrawiam.
8
-szczerze odradzam. Ten tekst jest dobry "na raz". Jako wyskok, żart, próba pokazania środkowego palca klasykom może być. Ale jeśli będziesz w kółko tłukł jeden pomysł to w końcu przylgnie do Ciebie łatka nudnego awangardowca, który "parodiuje w imię... niczego" (Konstanty Puzyna o tym ładnie mówił w "Półmroku"). Nie drepcz w miejscu, rozwijaj się.tumi1 pisze:Hej, to może zacznę tutaj wrzucać na boku coś w tym guście, hmm?
9
Kilkoma linijkami tekstu napisanego na kolanie (a przynajmniej takie mam wrażenie) zupełnie poprawiłeś mi nastrój… więc co byłbyś w stanie zrobić kilkunastoma stronami, przemyślanymi i porządnie wykonanymi od strony technicznej, bez dekoncentrujących błędów?
Wydaje mi się, że gdybyś nie chciał na tym zarobić, Pan Szekspir nie pogniewałby się za sparafrazowanie jego oryginału;) Mógłbyś rozbudowywanie potraktować jako rozgrzewkę do czegoś większego i rozbawić przy okazji kilka osób, w tym mnie.
I jedna mała rada: tekst byłby o wiele dowcipniejszy, gdyby humor miał na celu wywołanie śmiechu, a nie uśmiechu zażenowania.
Wydaje mi się, że gdybyś nie chciał na tym zarobić, Pan Szekspir nie pogniewałby się za sparafrazowanie jego oryginału;) Mógłbyś rozbudowywanie potraktować jako rozgrzewkę do czegoś większego i rozbawić przy okazji kilka osób, w tym mnie.
I jedna mała rada: tekst byłby o wiele dowcipniejszy, gdyby humor miał na celu wywołanie śmiechu, a nie uśmiechu zażenowania.
10
Przeczytałem, ale tekst specjalnie nie przypadł mi do gustu. Może dlatego, że sparafrazowałeś Szekspira, którego niezwykle cenię... Albo ze względu na dziwne poczucie humoru. Nie jestem w stanie tego jednoznacznie ocenić.
Tekst, jak to większość tekstów utrzymanych w podobnym kanonie - ni to zaskakujące ni refleksyjne, co najwyżej "na poprawę humoru". I taka też była myśl Autora - pochwycić czytelnika z bardzo wysoko uniesionymi kącikami ust. Udało się, ale tylko po części. Przynajmniej w moim wypadku
Tekst, jak to większość tekstów utrzymanych w podobnym kanonie - ni to zaskakujące ni refleksyjne, co najwyżej "na poprawę humoru". I taka też była myśl Autora - pochwycić czytelnika z bardzo wysoko uniesionymi kącikami ust. Udało się, ale tylko po części. Przynajmniej w moim wypadku