
Wysoka, ciemna postać ciężko dysząc wbiegła do holu. Czujnymi, kocimi oczami zlustrowała pomieszczenie, doszukując się najmniejszego chociaż śladu przyjaciela.
-Gdzie on jest? - spytała dziewczyna sama siebie, powoli wpadając w panikę.
Mimowolnie zacisnęła zęby, a na jej czoło wypłynęły kropelki potu.
-Andrzej... - szepnęła ponaglająco, przyciskając się do ściany. - Andrzej..! Nie rób mi tego...
Chwila, podczas której kucała na zimnym betonie wydawała się trwać wieki. Nagle w oddali coś mocno gruchnęło o ziemię. Dziewczyna wzięła głęboki oddech i jeszcze mocniej przywarła do ściany. "Nie mogą mnie znaleźć. Nie mogą. Andrzej!"
-Jest tam kto? - usłyszała niski, z każdą chwilą przybliżający się głos. - Halo?
Po tych słowach na korytarzu zapanowała cisza. Dziewczyna odczekała kilka sekund, po czym wystąpiła naprzód.
-Andrzej? - wyjąkała dziewczyna.
Jej głos odbił się echem od zimnej posadzki, przez co miejsce wydało się nagle przerażające i niesłychanie obce.
-Sara! - krzyknął ktoś kilkanaście metrów dalej. - Dzięki Bogu, że żyjesz!
Wywołana wypuściła z ulgą powietrze.
-Andrzej? Gdzie jesteś?
Z tymi słowy ruszyła na oślep, macając rękami ściany. Kiedy się ukrywała, słońce już całkiem zaszło i kompletnie zaciemniło pomieszczenie.
-Tutaj! - usłyszała krzyk mężczyzny, dochodzący gdzieś z bliska.
Mimowolnie się uśmiechnęła i wykonała kilka niepewnych kroków, wyciągając dłonie przed siebie. Kiedy jedna z nich natrafiła na znajomą, gęstą czuprynę, dziewczyna niemal podskoczyła. Po krótkiej euforii spojrzała bardziej trzeźwo.
-Siedzisz? - spytała zdziwiona.
-Tak.. Jestem przywiązany - odpowiedział Andrzej cicho. - Masz to?
Gdzieś w oddali rozległ się stukot butów.
-Cii.. - syknęła dziewczyna i nadstawiła uszu.
Po krótkiej chwili mężczyzna ponownie spytał:
-Masz ten papier?
-Mam – odpowiedziała Sara, wyciągając z kieszeni pomiętą kartkę.
Podała ją Andrzejowi i przypadkiem dotknęła jego zaciśniętej dłoni. Zaciśniętej na czymś.
Lękliwie odsunęła się kilka kroków.
-Jesteś związany? - spytała ponownie, starając się uspokoić drżenie głosu.
-Tak – odpowiedział mężczyzna natychmiast. - Zrobili to, aby mnie uspokoić.
Sara przełknęła ślinę i zadała kolejne pytanie:
-A gdzie są teraz?
Odpowiedzią była lufa Andrzeja przyłożona do skroni.
pozdrawiam serdecznie,
Gosha