Ostrzeżenie: tekst zawiera śladowe ilości słów niegodnych dżentelmena (czyt. wulgaryzmów)
Człowiek zimy,
czyli rzecz o samotności, niewdzięcznym losie, naturze i przymusie przetrwania
Rony wypakował zeschniętą kanapkę. Rozłożył ją na stole, a potem, wierzchem dłoni, rozsmarował cieniutką warstwę smalcu na jednej połówce. Kilka dni temu odniósł wrażenie, że ten skrawek chleba, w dodatku nierówno pokrojony, wystarczy na kilka godzin. Mylił się.
Stał, w pokoju otoczonym zamarzniętą pokrywą śnieżną, miarowo wydmuchując ciepłe powietrze w kierunku nosa. Czerwona barwa znaczyła jego policzki, a na ustach połyskiwały stróżki zimnej śliny, schodząc się w kącikach. Na głowę nałożoną miał szarą bawełnianą czapkę, spod której wystawały pofalowane ciemne loki. Rzadka szczecina, pokryta śniegiem, znaczyła brodę.
Rozpiął zamek plecaka, wrzucił kanapkę i wyszedł.
Będąc w pobliżu drzwi, zwrócił spojrzenie w kierunku małżeńskiego zdjęcia, oprawionego kiedyś w złotą ramę. Teraz, złoto nie mieniło się w słonecznych promieniach. Dostrzegł tylko niewyraźny zarys własnej głowy. Miejsce żony zajmował słup pękniętego szkła, naznaczony mrozem.
Rony czuł się dokładnie tak, jak na fotografii – samotny, zdany tylko i wyłącznie na swoje umiejętności. Westchnął niezwykle donośnie. Otoczyła go smuga ciepłego powietrza.
Mróz, cholerny i jedyny żyjący towarzysz – westchnął.
Spróbował podnieść oprawioną fotografię. Bezskutecznie. Kilkakrotnie szarpnął, aż w końcu lód ustąpił. Rony wrzucił ją ku zeschniętej kanapce, posmarowanej, stopionym przez jego ponad godzinne wydmuchiwanie ciepłego powietrza, smalcem.
Zarzucił torbę na ramię, czując przeszywający ból w barku. Wychodząc, trzasnął drzwiami. Chwilę później dobiegł go dźwięk pękającej kry, rozchodzącej się pajęczą siecią po frontowej szybie.
Szedł, od czasu do czasu, oglądając się za plecy rozbieganym wzrokiem.
Nigdy nie wiadomo, co skrywa mroźna, błyszcząca się w słonecznych promieniach, śnieżna pokrywa.
Nigdy, kurwa, nie wiadomo – powtarzał, wciąż miarowo wydmuchując ciepłe powietrze w kierunku zamarzniętego nosa.
Serdeczne dzięki za przeczytanie,
Autor
2
Przeczytałem. Nie wychwyciłem błędów poza:
Generalnie brakuje dobrego zakończenia. Takiego, które by w jakiś sposób zaskoczyło, poruszyło, wstrząsnęło, wywarło wrażenie. Nie dajesz tu nic takiego. I to największy minus tej miniatury. Taki, przez który nie jest ona dobra.
Tutaj chyba nie powinno być przecinka po "czasu".Joe pisze:Szedł, od czasu do czasu, oglądając się za plecy rozbieganym wzrokiem.
Generalnie brakuje dobrego zakończenia. Takiego, które by w jakiś sposób zaskoczyło, poruszyło, wstrząsnęło, wywarło wrażenie. Nie dajesz tu nic takiego. I to największy minus tej miniatury. Taki, przez który nie jest ona dobra.
Re: Człowiek zimy
3Redundancja. Czerwony jest barwą i nie ma sensu tego podkreślać.Joe pisze:czerwona barwa
Spojrzał.zwrócił spojrzenie
Westchnął niezwykle donośnie.
Donośne westchnięcie? Nieee...
Nie ma takiego zwrotu.wrzucił ją ku
Nie, nie podobało mi się. Za dużo sztampowych wyrażeń, co jakiś czas kulejąca interpunkcja, brak puenty, czytelnik nie jest w stanie zadomowić się w opisywaną sceną - jest zupełnie wyrwana z kontekstu.
5
Rzadka szczecina, pokryta śniegiem, znaczyła brodę.
złoto nie mieniło się w słonecznych promieniach
Dla mnie osobiście podobne zwroty w identycznych zestawieniach spotyka się w co drugiej kiepskiej powieści. "Rozbiegany wzrok", "rzadka szczecina" - lepiej zastąpić to czymś innym... Ale to jest - uprzedzam - strasznie subiektywne i nikt się ze mną nie zgodzi. Sam staram się jednak eliminować ukute zwroty i wymyślać coś nowego - co, jak widać, też nie za bardzo mi wychodzi.oglądając się za plecy rozbieganym wzrokiem
6
W związku z tym, mam prośbę: Hans, pokaż mi subiektywny kierunek myśleniaHans K pisze:Dla mnie osobiście podobne zwroty w identycznych zestawieniach spotyka się w co drugiej kiepskiej powieści. "Rozbiegany wzrok", "rzadka szczecina" - lepiej zastąpić to czymś innym...

Czym to zastąpić?
7
Szczerze? Wywalić. Ani to, ani to niczego nie wnosi.Joe pisze:W związku z tym, mam prośbę: Hans, pokaż mi subiektywny kierunek myśleniaHans K pisze:Dla mnie osobiście podobne zwroty w identycznych zestawieniach spotyka się w co drugiej kiepskiej powieści. "Rozbiegany wzrok", "rzadka szczecina" - lepiej zastąpić to czymś innym...Bez zbędnego krępowania się, śmiało - mów, proszę
Czym to zastąpić?
11
Miniatury mają to do siebie, że pozwalają nie tylko pokazać styl i warsztat, ale dla autora mają dodatkowe znaczenie: umożliwiają naukę kondensacji akcji i/lub myśli.
U Ciebie zauważyłem brak tej umiejętności. Spieszę rozwinąć. Przeczytałem wczoraj wstęp - czyli recenzję twojego autorstwa.
Dzisiaj przeczytałem tekst. Przegadujesz miniaturkę - dobrze, taki twój styl. Ale nie robisz tego z polotem, tylko z wdziękiem słonia.
[2] - Zbędny zaimek.
Zarzucając torbę na ramię, poczuł kłujący ból w barku. - widzisz różnicę?
Podsumowując, miniatura jest raczej ćwiczeniem, nauką. Stąd moje rozmyślanie dotyczące wstępu - bo widzisz, doświadczenie podpowiedziało mi coś i to coś okazało się prawdziwe. Teraz dostaniesz lekcję: taki wstępniak zazwyczaj zniszczy odbiór tekstu, niż go poprawi. Stanie się tak zawsze, gdy tekst jest średni (czasem nawet dobry). Recenzja nastawia, kreuje wizerunek - a ten zawsze zostanie odmieniony przy ostatniej kropce. Miniatura jest bardzo słaba: na krótki tekst użyłeś trzy razy Rony i zaimki, a do tego dość pokraczne zdania. Co więcej, ona nie ma zamknięcia jako takiego. Po prostu, postawiłeś kropkę.
U Ciebie zauważyłem brak tej umiejętności. Spieszę rozwinąć. Przeczytałem wczoraj wstęp - czyli recenzję twojego autorstwa.
Pozostawiłem to na noc, aby się z tym przespać i myślałem. Dlaczego Autor umieścił na wstępie, krótkiego jakże tekstu, taką wzmiankę? Wprowadzenie klimatu: odpada - zbyt recenzenckie. Ćwiczenie mające na celu umiejętne podsumowanie miniaturki, streszczenie jej - odpada (musiałaby być genialna!). Brak wprawy? Hmmm...czyli rzecz o samotności, niewdzięcznym losie, naturze i przymusie przetrwania
Dzisiaj przeczytałem tekst. Przegadujesz miniaturkę - dobrze, taki twój styl. Ale nie robisz tego z polotem, tylko z wdziękiem słonia.
Niech to będzie jedna scena! Spraw, aby smarowanie kanapki było równie naturalną czynnością dla bohatera jak i czytelnika. Aż się prosi, aby tam dać spójnik "i".Rozłożył ją na stole, a potem, wierzchem dłoni, rozsmarował cieniutką warstwę smalcu na jednej połówce.
Wrażenie patrząc na kanapkę? Spraw, żeby żył: niech sądzi!Kilka dni temu odniósł wrażenie,
I ponownie, brakuje życia. W tekst wkrada się apatia.Będąc w pobliżu drzwi, zwrócił spojrzenie w kierunku
Tutaj wkradł się błąd związany z konstrukcją zdania. Nie opisałeś fotografii - jednak odnosisz się do niej. Wiem, że chodziło oto, iż nie czuje się jak na fotografii, ale jak owa fotka - jest samotna w ramce.Rony czuł się dokładnie tak, jak na fotografii
[1] - Wrzucił ku? BabolRony [1]wrzucił ją ku zeschniętej kanapce, posmarowanej, stopionym przez [2]jego ponad godzinne wydmuchiwanie ciepłego powietrza, smalcem.
[2] - Zbędny zaimek.
W zasadzie, to taki babolek. Bo można to zrozumieć, że czując ból, zarzucił tą torbę. (ból był powodem jej zarzucenia). Prosta zmiana:Zarzucił torbę na ramię, czując przeszywający ból w barku.
Zarzucając torbę na ramię, poczuł kłujący ból w barku. - widzisz różnicę?
Albo tego nie zrozumiałem albo pomyliłeś terminologię. Bo kra na szybie jakoś mi w kontekście nie leży...Chwilę później dobiegł go dźwięk pękającej kry, rozchodzącej się pajęczą siecią po frontowej szybie.
Podsumowując, miniatura jest raczej ćwiczeniem, nauką. Stąd moje rozmyślanie dotyczące wstępu - bo widzisz, doświadczenie podpowiedziało mi coś i to coś okazało się prawdziwe. Teraz dostaniesz lekcję: taki wstępniak zazwyczaj zniszczy odbiór tekstu, niż go poprawi. Stanie się tak zawsze, gdy tekst jest średni (czasem nawet dobry). Recenzja nastawia, kreuje wizerunek - a ten zawsze zostanie odmieniony przy ostatniej kropce. Miniatura jest bardzo słaba: na krótki tekst użyłeś trzy razy Rony i zaimki, a do tego dość pokraczne zdania. Co więcej, ona nie ma zamknięcia jako takiego. Po prostu, postawiłeś kropkę.
„Daleko, tam w słońcu, są moje największe pragnienia. Być może nie sięgnę ich, ale mogę patrzeć w górę by dostrzec ich piękno, wierzyć w nie i próbować podążyć tam, gdzie mogą prowadzić” - Louisa May Alcott
Ujrzał krępego mężczyznę o pulchnej twarzy i dużym kręconym wąsie. W ręku trzymał zmiętą kartkę.
— Pan to wywiesił? – zapytał zachrypniętym głosem, machając ręką.
Julian sięgnął po zwitek i uniósł wzrok na poczerwieniałego przybysza.
— Tak. To moje ogłoszenie.
Nieuprzejmy gość pokraśniał jeszcze bardziej. Wypointował palcem na dozorcę.
— Facet, zapamiętaj sobie jedno. Nikt na dzielnicy nie miał, nie ma i nie będzie mieć białego psa.
Ujrzał krępego mężczyznę o pulchnej twarzy i dużym kręconym wąsie. W ręku trzymał zmiętą kartkę.
— Pan to wywiesił? – zapytał zachrypniętym głosem, machając ręką.
Julian sięgnął po zwitek i uniósł wzrok na poczerwieniałego przybysza.
— Tak. To moje ogłoszenie.
Nieuprzejmy gość pokraśniał jeszcze bardziej. Wypointował palcem na dozorcę.
— Facet, zapamiętaj sobie jedno. Nikt na dzielnicy nie miał, nie ma i nie będzie mieć białego psa.
12
Popieram Weryfikatora w kwestii uznania tego tekstu za trening. Dwa rażące błędy, które dostrzegłem po pierwszym czytaniu wytknął Ci już Martinus, czyli "ku" i "krę".
Ot taka sobie, nic nie wnosząca scenka. I nie wiem, czy to Tobie udało się tak dobrze oddać klimat, czy po prostu tu u mnie jest zimno, bo przeszły mnie dreszcze... Myślę, że po trochu jedno i drugie.
Pozdrawiam.
Pokryta śniegiem - znaczy, że domek był nieszczelny i sypało, czy może szronem, bo w środku było tak zimno, jak dziś?Joe pisze:Rzadka szczecina, pokryta śniegiem, znaczyła brodę.
Rama nadal jest złota, tylko nie mieni się. Wywal to "kiedyś".Joe pisze:zwrócił spojrzenie w kierunku małżeńskiego zdjęcia, oprawionego kiedyś w złotą ramę. Teraz, złoto nie mieniło się w słonecznych promieniach. Dostrzegł tylko niewyraźny zarys własnej głowy.
Ot taka sobie, nic nie wnosząca scenka. I nie wiem, czy to Tobie udało się tak dobrze oddać klimat, czy po prostu tu u mnie jest zimno, bo przeszły mnie dreszcze... Myślę, że po trochu jedno i drugie.
Pozdrawiam.
Re: Człowiek zimy
13Mnie w tej miniaturze uderzyła ilość słów związanych ze 'znaczeniem'
Coś było naznaczone, znaczyło coś. W tak krótkim tekście to chyba niewskazane.
Przyznam szczerze, że mnie to jakoś razi, a w każdym razie zauważam to. A powinienem się chyba skupić na treści tego co czytam, a nie na formie i stylu w jakim coś jest napisane.
Taka ciekawostka. Stephenie Meyer w sadze o Belli wielokrotnie użyła (a właściwie użyła go osoba przekładająca oryginał) sformułowania 'dać sójkę w bok'.
Było to do tego stopnia zauważalne, że w ostatnim tomie wręcz mnie drażniło
Coś było naznaczone, znaczyło coś. W tak krótkim tekście to chyba niewskazane.
Przyznam szczerze, że mnie to jakoś razi, a w każdym razie zauważam to. A powinienem się chyba skupić na treści tego co czytam, a nie na formie i stylu w jakim coś jest napisane.
Taka ciekawostka. Stephenie Meyer w sadze o Belli wielokrotnie użyła (a właściwie użyła go osoba przekładająca oryginał) sformułowania 'dać sójkę w bok'.
Było to do tego stopnia zauważalne, że w ostatnim tomie wręcz mnie drażniło
14
"oglądając się za plecy rozbieganym wzrokiem"Joe pisze:W związku z tym, mam prośbę: Hans, pokaż mi subiektywny kierunek myśleniaBez zbędnego krępowania się, śmiało - mów, proszę
Czym to zastąpić?
No to jedziemy:
oglądając się za plecy wzrokiem: pełnym lęku, zalęknionym, niespokojnym, pełnym niepokoju, wypełnionym strachem, rozognionym, z grozą, spłoszonym, niespokojnie, pełnym strachu i niepewności, gorączkowym, bojaźliwym, pełnym paniki, strwożonym, z trwogą, lękliwie, z przestrachem, ze zgrozą, niepewnie, nieufnie, nerwowo, bez zaufania, nieprzytomnie, w gorączce, dziko... itd.
[ Dodano: Wto 26 Sty, 2010 ]
Chociaż "oglądać się nerwowo" i "gorączkowy wzrok" to też sztampa, ale można jeszcze inaczej:
Oglądał się za plecy, nie znając zagrożenia.
Oglądał się za siebie, szukając wzrokiem wroga.
Patrzył przez ramię, by upewnić się, czy nic mu nie grozi.