WWWZasłony w oknie znów były rozsunięte. Czarne cienie tańczyły histerycznie po ścianie naprzeciw łóżka, przybierając coraz to bardziej koszmarne kształty, jakby były żywym stworzeniem, gotowym w każdej chwili odlepić się, skoczyć i połknąć w ułamku sekundy; w ułamku sekundy który i tak trwałby przez wieczność...
WWW- Jest tu kto? - wydusił. Zdławiony dziecięcy głosik natychmiast rozszedł się po sypialni. - Kto tutaj jest?
WWWAle odpowiedziało mu tylko szemranie gałęzi i wiatr za oknem.
WWWW pokoju nie było nikogo.
WWWA jednak siedział w ciemności na łóżku dygocząc, a skóra pokrywała się gęsią skórką.
WWWI tylko to przeokropne uczucie, że coś się nieruchomo w niego wpatruje; to jedno pytanie ze zgrzytem krążące po głowie.
WWWKto tutaj jest; kto tu się kryje i patrzy na niego?
WWWBardzo chciał wierzyć, że coś mu się przyśni...
WWWOczywiście! Przyśniło mu się coś, czego już nie pamięta i stąd to niezrozumiałe uczucie niepokoju! Siedział jednak na łóżku jeszcze przez chwilę, zagryzając paluszki i zastanawiając się, ani trochę nie przekonany, a kiedy wreszcie wmusił w siebie wniosek, że tak właśnie musiało być, wypuścił ze świstem powietrze, które wstrzymywał przez cały czas i starając się poczuć niewypowiedzianą ulgę, opadł z powrotem na poduszkę.
WWWStare łóżko skrzypnęło żałośnie i cichutko zastukało zagłówkiem o ścianę.
WWWI wtedy uderzyła go ta myśl i przez chwilę wydawało mu się, że rozumie.
WWWWidziałeś to. Widziałeś to!... prawda?
- Nieprawda! - zazgrzytał.
WWWAleż tak, było tam, dokładnie na wprost ciebie. Wystarczyło tylko spojrzeć w tę stronę. Ale ty nie chciałeś patrzeć; bałeś się, że jeśli to zrobisz, już nigdy więcej nie będziesz mógł udawać.
WWW- Wcale nie udaję - wyszeptał urażony. - I wcale się tego nie boję.
WWWCzego się nie boisz?
WWW- Paskudy - wyjąkał Jaś. Obrócił się na brzuch i ukrył twarz w podusze. Widział Paskudę tylko raz, tamtej okropnie długiej nocy, po pogrzebie rodziców. Wiktor, zwabiony do pokoju jego wrzaskiem, tłumaczył, że to był tylko sen, okropny nocny koszmar i że przyśnił mu się, ponieważ był wytrącony z równowagi. To zespół-szlochu-pourazowego, mówił, ale jesteś za mały, żeby to zrozumieć. Chłopiec rzeczywiście nie rozumiał niczego, ale od kilku dni (i przez wiele, wiele innych) naprawdę dużo szlochał i nie widział powodu, żeby wujowi nie wierzyć.
WWW- Paskuda to tylko sen - powiedział w poduszkę. - On nie istnieje.
WWWAleż istnieje. Jest nie mniej rzeczywisty niż Śmierć. Widziałeś kiedyś Śmierć?
WWW Jaś nie odpowiedział.
WWWTo taka bardzo ponura pani, z wielkim kapturem opadającym na chudą twarz i z zardzewiałą, lecz piekielnie ostrą kosą w dłoni. Nie widziałeś jej, a jednak rodzice nie żyją, umarli oboje i...
WWW- Cicho! - nakazał i zacisnął zęby. Nie chciał teraz o tym myśleć. Odwróci i się popatrzy, popatrzy tak NAPRAWDĘ i przekona się, że niczego tam nie ma. Bo sen nie może się błąkać po pokoju... prawda?
WWWMusiał zebrać w sobie całą siłę, żeby ponownie otworzyć oczy i powędrować wzrokiem ku ścianie niedaleko łóżka...
[ Dodano: Sro 20 Sty, 2010 ]
Ps. Myśli były zapisane kursywą, ale coś nie wyszło... Mam nadzieję, że mimo to będzie czytelnie.
[ Dodano: Sro 20 Sty, 2010 ]
Ech, i sama chyba ten tekst zweryfikuję, oszczędzając Wam czasu

Eee, to chyba babolmamika6 pisze:skóra pokrywała się gęsią skórką

Powinno być raczej: a jego ciało pokrywało się gęsią skórką.
a raczej: przez wiele, wiele następnychmamika6 pisze:ale od kilku dni (i przez wiele, wiele innych)
Od razu mówię, iż nie wrzuciłam tego tekstu na gorąco, a te błędy dostrzegłam dopiero, kiedy zmieniła się czcionka... No cóż, lepiej późno niż wcale.