Dzieląc przez Zero

1
Pierwsza z kilku prac, które nie zakwalifikowały się na konkurs. Mile widziana znajomość internetowego meme związanego z dzieleniem przez zero. :) Dla zainteresowanych link do google grafika:

http://images.google.pl/images?hl=pl&lr ... q=&start=0

Dla niezainteresowanych - na serwisie 4chan.org kilka lat temu ktoś napisał, że po podzieleniu jakiejś liczby przez zero powstanie paradoks czasowy lub zakrzywienie czasoprzestrzeni, załamanie cząsteczek poprzez niemożliwe polecenie w strukturze istnienia świata. :D Zaraz po tym do internetu napłynęła fala śmiesznych obrazków lub demotywatorów przedstawiających paranormalne zjawiska z podpisem "you just divided by zero, didn't you?!" lub "oh mah gad he is going to divide by zero!!". Przykład:

http://halshop.files.wordpress.com/2007 ... jvl0pm.jpg




Dzieląc przez Zero

Generał Kwaśny podniósł radio do ust.

- Macie dziesięć minut na wycofanie się. Pomóżcie blokować ulicę, od Słonecznej próbują przedostać się cywile. Prawdopodobnie rodziny zakładników.

Kwaśny zdążył odłożyć odbiornik, gdy do sali wbiegł zziajany minister bezpieczeństwa. Przecisnął się przez tłum pracowników, potrącając przy okazji kilka osób swoim ogromnym brzuchem.

- Generale Kwaśny – wysapał w końcu – jak to się stało? Dlaczego oddziały pilnujące banku zostały wycofane?! Przystajemy na żądania terrorysty bez negocjacji? Tylko czekać, jak zażyczy sobie milion baksów i helikopter. I co, zgodzimy się, do cholery!?
- Panie ministrze – westchnął generał – agresor zamknął się w banku i celuje z pistoletu do dwudziestu ludzi. Sprawdziliśmy jego akta. Był nałogowym narkomanem, niewykluczone, że jego stan psychiczny jest niestabilny. Gdybym poszedł w zaparte, prawdopodobnie odstrzeliłby parę łbów. Chcemy tego?

Minister pokręcił głową, ale zamilkł.

- Poza tym – ciągnął - terrorysta prawdopodobnie ma coś, co całkowicie zmienia zasady gry. Jeśli to prawda… - spojrzał na ministra innym wzrokiem – wszyscy jesteśmy w niebezpieczeństwie. Cały świat jest zagrożony. On ma… ma… - zająknął się generał.
- Co ma? – zniecierpliwiony minister złapał go za ramiona i potrząsnął. – Co on ma?! Bombę atomową? Córkę prezydenta? Powiedz, u cholery!
- On ma kalkulator.

Nagle gwar dookoła ucichł. Ponad setka pracowników zamarła. Stali teraz nieruchomo z przerażeniem malującym się na twarzach. Jedni tępo wpatrywali się w pustkę, inni spuścili smutno głowy. Jakaś kobieta zemdlała. W niesamowitej ciszy dało się słyszeć jedynie uparte „drrryń” telefonu.

- Dobry boże – wyszeptał minister – co zrobimy?
- Kazałem wezwać Chucka. On jest Naszą Ostatnią Nadzieją…

*

W tym samym czasie, obok okupowanego banku, pewien mężczyzna w kapeluszu cowboya i ciemnych okularach, przecisnął się przez zwijaną blokadę policji. Podszedł do komisarza i podrapał się po swojej rudej brodzie.

- Jestem Chuck…
- Chuck?! – komisarz otworzył usta ze zdziwienia – To pana przysłał sztab generalny? Chuck Norris?
- Kurwa! – żachnął się przybysz – Nie, nazywam się Chuck NaszaOstatniaNadzieja, do cholery! Może lepiej zacznę używać imienia z bierzmowania?
- Ehm… panie Nadzieja. Oto plany budynku. Do banku można dostać się też przez szyb wentylacyjny, o tu.

*

W tym samym czasie, wewnątrz banku, mężczyzna ubrany w szary, poplamiony sweter wycelował pistolet w głowę najbliżej leżącego zakładnika.

- Zabiję dwóch, żeby nie myśleli, że żartuję – powiedział do siebie i przeładował broń. BAM! Kawałki mózgu i krew ochlapały ludzi klęczących za nieszczęśnikiem. Jedna z kobiet krzyknęła i zemdlała. Morderca podszedł do niej, wycelował i nacisnął spust.

Kula trafiła w sufit. Kobieta miała niesamowite szczęście, bo nagle, z szybu wentylacyjnego nad głową zamachowca, wytoczył się jakiś człowiek w kapeluszu cowboya. Rzucił się na zaskoczonego napastnika, który w oszołomieniu wystrzelił w powietrze. Kotłowali się przez chwilę na ziemi, aż Chuck oberwał sierpowym w szczękę. Zabójca wykorzystał tą chwilę przewagi, odskoczył i chwycił broń.

Chuck wyrzucił pęknięte okulary i również wstał. Mierzyli się przez moment wzrokiem. Tyle tylko, że to terrorysta trzymał nabity pistolet.

- Nie zapomniałeś o czymś? – Chuck powiedział spokojnie i podniósł do góry przedmiot, który wcześniej trzymał schowany w dłoni. Był to…
- Kalkulator?! – wykrzyknął zdziwiony morderca. - Skąd go masz? Musiał wypaść mi z kieszeni, gdy tu wpadłeś… no, ale i tak jesteś na przegranej pozycji. Połóż go na ziemi i odsuń się pięć kroków w tył. Bo strzelę.

Po chwili Chuck klęczał obok zakładników z rękami na głowie, a psychopata śmiał się machając odzyskanym kalkulatorem.

- Haha! Jeśli nie spełnią moich poleceń, zrobię to. Podzielę przez zero! – na te słowa, dwudziestu zakładników poruszyło się niespokojnie. Tylko Chuck zachichotał.
- Co się śmiejesz, chuju? Może nie wiesz, ale gdy podzielę przez zero, nastąpi koniec świata. Koniec. Division By Zero Problem, mówi ci to coś? Ha! Błąd systemu, materia załamie się i wessie samą siebie. Zakrzywienie czasoprzestrzeni, pęknięcie struktury cząsteczkowej świata. Eksplozja pochłonie cały wszechświat!
- Pierdolisz – przerwał brutalnie Chuck – Nic takiego się nie stanie. Temat dzielenia przez zero został poruszony 20 lat temu, w 2001 roku na serwisie 4chan.com. Dla żartów, powtarzano sobie, że po podzieleniu jakiejś liczby przez zero, świat wybuchnie. Potem, w 2010 roku, w gazecie Fakt napisano, iż kalkulator wybuchł w ręku dziecka – po podzieleniu przez zero. Jakieś nawiedzone matki ze wsi zawiązały protest przeciw kalkulatorom. Rząd wykorzystał to do własnych celów. Otóż ludzie wtedy nie znali się kompletnie na matematyce, bo od pierwszych klas, nawet do najprostszych zadań, używali kalkulatorów. Najpierw próbowano wprowadzić obowiązkową maturę z matematyki, ale to nie wypaliło, bo 90% nie zdało. Dlatego zakazali kalkulatorów pod pretekstem Paradoksu Dzielenia Przez Zero. Stworzyli niesamowitą propagandę. To, co trzymasz w ręku, to najprawdopodobniej ostatni istniejący na świecie kieszonkowy kalkulator. Podziel nim sobie mózg, jeśli jeszcze masz coś takiego.
- CO?! – terrorysta upuścił pistolet i zaczął naciskać coś na kalkulatorze. Po chwili spojrzał szaleńczym wzrokiem na Chucka.
- Patrz! Trzymam palec na „równa się”!
- A ja trzymam palec na spuście. Jeden z zakładników wykorzystał sytuację i podał mi broń. Na ziemię!
- Strzelaj! – krzyknął, a oczy zwęziły mu się w dwie wąskie szparki. – Jeden podzielić na zero. Zdążę nacisnąć…

Klik.







- Co jest, kurwa?! 0,5?!

Drzwi do banku wyleciały z hukiem. Do wnętrza wdarła się grupa facetów z kominiarkach. W jednej chwili unieruchomili zabójcę. Kobieta, która właśnie się ocknęła, zemdlała ponownie – tym razem ze szczęścia.

Chuck splunął i zwrócił się w stronę zamachowca, teraz rażonego paralizatorem.

- W więzieniu będziesz miał całe życie na to, by dojść, jakie klawisze zamieniłem miejscami!

Vialix

2
Całkiem zabawny pomysł, ale szkoda, że poprowadziłeś go w taki, a nie inny sposób. Myślę, że efekt byłby znacznie lepszy, gdybyś pominął opisywanie tego zjawiska i postawił na element zaskoczenia - złoczyńca rzeczywiście podzieliłby przez zero i stałoby się coś niesamowitego.

Zaproponowane przez Ciebie zakończenie ani nie ziębi, ani nie grzeje. "- Co jest, kurwa?! 0,5?!" jest zabawne, ale motyw z przestawianiem klawiszy średni. Ogólnie przydałoby się jakieś większe bum, jakieś stopniowanie napięcia itp. ;)

Aktualnie opowiadanie jest trochę zbyt puste, za bardzo koncentrujesz się na dzieleniu przez zero i pomijasz wszystko inne, np. postacie. Chuck jest strasznie bezpłciowy, no i czy to musi być Chuck (nawet jeśli nie Norris :D)? Ta postać nudzi, mogłeś bardziej wytężyć wyobraźnię.

Fajny jest początek z generałem, szczególnie cisza po słowach "On ma kalkulator" - zgrabnie to opisałeś. Przy okazji:
Gdybym poszedł w zaparte, prawdopodobnie odstrzeliłby parę łbów. Chcemy tego?

Minister pokręcił głową, ale zamilkł.

- Poza tym – ciągnął - terrorysta prawdopodobnie ma coś, co całkowicie zmienia zasady gry.


Wcześniej mówi generał, piszesz zdanie o ministrze, a potem używasz "ciągnął". Tekst wskazuje, że ciągnął minister, ponieważ to o nim ostatnio pisałeś.

Ogólnie taki rozrywkowy tekst, który zbyt mocno polega na samym żarcie dzielenia przez zero i zaniedbuje inne aspekty. Czytało się przyjemnie, ale pewnie szybko wywietrzeje z głowy i nie pozostanie nic.

Pozdrawiam.


PS. Dzięki za info o dzieleniu przez zero. Nie słyszałem tego. :D
"Życie jest tak dobre, jak dobrym pozwalasz mu być"

3
Minister pokręcił głową, ale zamilkł.
Zważywszy, że nic nie mówił, to zdanie nie pasuje do całości. Zapisałbym:

Minister pokręcił głową, nic nie dodając.
Powiedz, u cholery!
hmmm?
On jest Naszą Ostatnią Nadzieją…
Gdyby to była organizacja, to możesz zapisać z dużej w dialogu, ale tak, to jest to po prostu błąd.
W tym samym czasie, wewnątrz banku,
Drugi raz zacząłeś akapit od tych samych wyrazów...

Miałem okazję czytać te miniaturkę wcześniej i to 2 razy. Wszystko ładnie i pięknie, ale pomijając wszelkie poruszane aspekty - jest nielogiczna. Przyczyna zależności kalkulator-zgładzenie świata legła w gruzach, gry Chuck zaczął negocjować z terrorystą - na tle wcześniejszych scen, owa sytuacja przestaje mieć rację bytu. Mało to, wytłumaczenie (a raczej jego brak) dlaczego terrorysta nagle chce zgładzić świat (bo przecież wykonuje zadanie matematyczne) ni jak ma się do jego wcześniejszych zachowań. Widzę to tak - że poprowadziłeś sytuację w taki sposób, aby wyszło jak chcesz. Całość jest nieco przegadana - jak na puentę.
„Daleko, tam w słońcu, są moje największe pragnienia. Być może nie sięgnę ich, ale mogę patrzeć w górę by dostrzec ich piękno, wierzyć w nie i próbować podążyć tam, gdzie mogą prowadzić” - Louisa May Alcott

   Ujrzał krępego mężczyznę o pulchnej twarzy i dużym kręconym wąsie. W ręku trzymał zmiętą kartkę.
   — Pan to wywiesił? – zapytał zachrypniętym głosem, machając ręką.
Julian sięgnął po zwitek i uniósł wzrok na poczerwieniałego przybysza.
   — Tak. To moje ogłoszenie.
Nieuprzejmy gość pokraśniał jeszcze bardziej. Wypointował palcem na dozorcę.
   — Facet, zapamiętaj sobie jedno. Nikt na dzielnicy nie miał, nie ma i nie będzie mieć białego psa.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”