Memory

1
Otworzyła oczy.
Ewa Holland zaczęła zastanawiać się nad tym, co właściwie robi, dopiero, kiedy usłyszała głośne szczekanie jej psa. Miała uczucie, jak gdyby przebudziła się z hipnozy.
Podniosła głowę i spojrzała na swoją twarz w okrągłym lusterku przywieszonym koło łóżka. Rozpuszczone włosy okrywały kasztanową kaskadą ramiona i piersi. Nie była przyzwyczajona do oglądania siebie w takim stanie. Na ogół związywała włosy w ciasny kucyk, wszystkie z wyjątkiem kilku upartych kosmyków, okalających nieco okrągłą twarz. Nigdy nie rozpuszczała ich w ciągu dnia.
Poczuła się bardzo niepewnie. Jaki dziś dzień? I która godzina? Spojrzała na mały zegarek stojący na nakastniku. Za cztery piąta. Niemożliwe! Od jakiegoś czasu, pięciu może dziesięciu minut była na nogach. Zapewne zegarek musiał stanąć. Jednak, gdy wzięła go w dłoń poczuła subtelne tykanie mechanizmu. Dziwne…
Spojrzała na siebie. Wciąż miała na sobie koronkową, sięgającą do połowy ud koszulę nocną. Bose stopy były komunikatorem chłodu podłogi, przechodzącego przez całe jej ciało. Na odsłoniętych ramionach i nogach poczuła nieprzyjemną, gęsią skórkę.
Usiadła na łóżku próbując uporządkować wszystkie myśli. Jej stary Haker ułożył się na brzuchu, wsadzając łapy pod mordkę, a całym swoim tułowiem dotykał ud pani. Przymrużonym wzrokiem patrzył na niespokojną twarz Ewy, która po chwili wstała i zdecydowanym ruchem podeszła do okna.
Odsunęła ciężkie zasłony i zobaczyła swoje zazwyczaj pełne życia miasto, teraz pogrążone w głębokim śnie. Kolorowe światła witryn sklepowych i latarni ulicznych igrały z ciemnością, jak z ogniem. Otworzyła okno i lekko się wychyliła, aby zobaczyć wysoko świecące punkciki, w towarzystwie większego, dostojniejszego punktu.
Czasami, gdy miała okazje oglądać księżyc, zastanawiała się czy ktoś w tym samym czasie też na niego spogląda. Gdzie ta osoba jest? Czy myśli o tym samym?
Wzięła głęboki oddech. Chłodne, wilgotne powietrze sprawiało przyjemność jej zmysłom i skórze. Delikatnie ją gładziło, muskało, aby za chwilę przerodzić się w dokuczający chłód. Z powrotem zamknęła okno.
Powróciło dziwne uczucie.
Dotknęła palcem wskazującym skroni. Coraz mocniej i mocniej przyciskała go, robiąc przy tym małe kółka. Chciała sobie przypomnieć, co robiła te kilkanaście minut temu, ale jakby pomiędzy jej wolą, a pamięcią była blokada – wielowarstwowe drzwi, do których operator zgubił klucz.
Znowu poczuła to okropne uczucie niepokoju i bezsilności, lęku, smutku i żalu jednocześnie, które zazwyczaj dawało jej chwilę spokoju w czasie snu. Widać tym razem jej nie opuściło. Ile to już trwa? Około roku. Nie liczyła dni, jak dla niej mogłyby przestać istnieć. Czas się dla niej zatrzymał.
Od około roku nie mogła sobie znaleźć miejsca - nawet we własnym domu.
Nie miała już siły na płacz, nie było już w niej nawet łez. Jedyną oznaką smutku był przeraźliwy jęk, przerywany chwilami samotnej, głośnej ciszy, która aż biła w uszy.
A może to już nie był nawet smutek? Raczej słowo pustka trafniej oddawało jej samopoczucie. Tak, przeraźliwa, wszechobecna pustka, wypełniająca ją i jej mieszkanie w pełni.
Została całkiem sama. Niewypowiedziane myśli jak echo krążyły po kamienicy, w której mieszkała i odbijały się od jej ścian. Nawet one – ściany, meble, przedmioty - tak nieczule przypominały jej, że została sama.
Rozglądnęła się po sypialni.
Na puchowej kołdrze zaznaczał się kształt pozostawiony przez jej sylwetkę. Haker ułożył się w nogach łóżka, obok wypełnionej do połowy ubraniami walizki. Zaraz, zaraz…
Walizka?! Skąd ona się tu wzięła?
Niewyraźny sen stawał się powoli, coraz bardziej przejrzysty.
Jak przez delikatny obłoczek mgły, który powoli się rozpływał, widziała stary dom na skale, o które rozbijają się potężne fale, wydając z siebie szum. Dostrzegła światło latarni morskiej, oświetlające wzburzone kłęby wody i poruszane przez wiatr, rozłożyste, o ogromnych konarach drzewa. Zobaczyła siebie pochyloną nad urwiskiem. Spadającą z niego.
W jednej chwili zdecydowała. Dopakowała jeszcze kilka niezbędnych rzeczy do walizki, ubrała się i niedbale uczesała. Ze szkatułki na biżuterię wyjęła pęczek wielkich, zdobionych kluczy, które od tej pory zaczęły ciążyć jej w torebce.

Strasznie melodramatyczne, co? Banalne, płaskie, sztucznie rozpaczliwe... ale jest to wszystko, na co moja wiedza i umiejetnosci mi pozwalają, więc tylko mogę podkreślić, że napisałam je mając 14 lat (a każdy wiek ma swoje przywileje - ten akurat, ze moze razic swoja infantylnoscia bez wiekszych konsekwencji) - przeczytałam je juz tyle razy, ze zupelnie nie mam pojecia, o czym ja czytam - i poprosić, aby nie bić, nie jeść, nie gryźć;)

Re: Memory

2
Pani Koleżanka pisze: Spojrzała na mały zegarek stojący na nakastniku.
Co to jest nakastnik?

Haker to pies czy kot? A może jeszcze inna zaraza?

Tekst jest, jak rozumiem fragmentem (początkiem?) większej całości?

Zdania poprawne i właściwie trudno się do czegokolwiek przyczepić. Jest tylko jedno ale: stan w jakim znajduje się Twoja bohaterka można opisać w kilku zdaniach (tyle ta scena zajęłaby zawodowcowi) a tu stanowi 90% tekstu. Dużo czytaj wsłuchując się w rytm poszczególnych tekstów i dużo pisz. W/g mnie będą z Ciebie ludzie.
"Karły mi nie imponują. Widziałem większych..." J. Tuwim

3
Miała uczucie, jak gdyby przebudziła się z hipnozy.
Uczucie jakby.
Podniosła głowę i spojrzała na swoją twarz w okrągłym lusterku przywieszonym koło łóżka.
obok/przed/tuż przy/ - koło to taki bardzo potoczny wyraz...
Od jakiegoś czasu, pięciu może dziesięciu minut była na nogach.
W świetle wcześniejszych opisów, stwierdzenie, że była "na nogach" jest nadużyciem, do tego potocznym zwrotem. Raczej: nie spała od...
Bose stopy były komunikatorem chłodu podłogi, przechodzącego przez całe jej ciało.
Zła konstrukcja zdania. Jeżeli, logiczne rzecz biorąc, stopy BYŁY komunikatorem podłogi, to one (te stopy) komunikowały ( jej )podłodze. Zmieniasz na:
Bose stopy komunikowały chłód podłogi, przechodzący przez całe jej ciało.
chwili wstała i zdecydowanym ruchem podeszła do okna.
Zdecydowanym krokiem - ruch, jako taki w tym wypadku oznajmia krok (ponieważ podchodziła).
światła witryn sklepowych i latarni ulicznych igrały z ciemnością, jak z ogniem.
niepoprawnie użyty związek frazeologiczny (igrać z ogniem). Metafora wyszła całkowicie chybiona: witryny stwarzały niebezpieczeństwo, tak?
Znowu poczuła to okropne uczucie niepokoju i bezsilności, lęku, smutku i żalu jednocześnie, które zazwyczaj dawało jej chwilę spokoju w czasie snu.
Czy to jest logiczne wg ciebie? Coś co opisujesz jako bardzo nieprzyjemne, jest czymś przyjemnym w czasie snu???
Raczej słowo pustka trafniej oddawało jej samopoczucie. Tak, przeraźliwa, wszechobecna pustka, wypełniająca ją i jej mieszkanie w pełni.
Źle użyty wyraz. Zważywszy, że pisałaś o księżycu, stworzyłem insynuację, że ta melancholia przybywa tylko w pełni (księżyca)...


Tekst jak na lat 14 nie jest tragiczny. Jednak pełno w nim błędów. Poza wspomnianymi jest bardzo źle pod względem zaimków: jej, swojej, siebie oraz całkowita siękoza.

Na mnie fragment nie zrobił wrażenia żadnego, poza znużeniem. Jest o niczym. Krążysz dookoła tematu, ale ani razu nie wysuwasz czegoś konkretnego. Ta aura tajemniczości, którą chcesz usilnie zbudować nie wychodzi ci - każde zdanie jest rozepchane, zbędne i bez polotu. Wciskasz tam kilka emocji, które wałkujesz przez dwie strony. Nie podobało mi się.
„Daleko, tam w słońcu, są moje największe pragnienia. Być może nie sięgnę ich, ale mogę patrzeć w górę by dostrzec ich piękno, wierzyć w nie i próbować podążyć tam, gdzie mogą prowadzić” - Louisa May Alcott

   Ujrzał krępego mężczyznę o pulchnej twarzy i dużym kręconym wąsie. W ręku trzymał zmiętą kartkę.
   — Pan to wywiesił? – zapytał zachrypniętym głosem, machając ręką.
Julian sięgnął po zwitek i uniósł wzrok na poczerwieniałego przybysza.
   — Tak. To moje ogłoszenie.
Nieuprzejmy gość pokraśniał jeszcze bardziej. Wypointował palcem na dozorcę.
   — Facet, zapamiętaj sobie jedno. Nikt na dzielnicy nie miał, nie ma i nie będzie mieć białego psa.

4
emigrant:
Nakastnik to szafka nocna.

W tekście ani razu nie wspominam o kocie, za to o psie kilkakrotnie, więc Haker to pies.

Jest to jedyny ocalały fragment 'bestsellera', który mnie jednak przerósł swoją fabułą, brakami fabuły i dialogami, więc go porzuciłam. Przynajmniej na razie:)

Ludzie już chyba ze mnie są - przynajmniej tak twierdzi mój internista - ...a czy będą pisarze?:D

Dziękuję bardzo za ocenienie:)

Martinius:

Również dziękuję za poświecenie czasu, ocenienie - mimo ze juz bardziej surowe - i wskazanie błędów:)

5
Nie czytało mi się tego źle. Może dlatego, że ostatnio czytam Danielle Steel w oryginale w celu dokształcania się z angielskiego.
Zależy, co chciałaś osiągnąć, ale ponieważ masz 14 lat prawdopodobne jest, że nie wiesz. Po prostu napisałaś coś, co Ci przyszło do głowy.
Ja, na Twoim miejscu bym z tego zrobiła długie romansidło, jeśli nie chcesz stracić tego kawałka. Jak/ jeśli to ukończysz będziesz miała sporo nauki za pasem. A ciągła praca jest najważniejsza, jeśli pisanie sprawia Ci przyjemność.
Na pewno koleżanki w Twoim wieku będą zachwycone :) (mam nadzieję, że nie brzmi to ironicznie, bo nie taki był cel - dopiszę na wszelki wypadek)
Pozdrawiam.

6
Nakastnik to szafka nocna.
nie. to nakaslik. od niemieckiego nachtkas. w języku polskim, o dziwo, funkcjonowało na kresach, a nie na śląsku.
'ad maiora natus sum'
'Infinita aestimatio est libertatis' HETEROKROMIA IRIDUM

'An Ye Harm None, Do What Ye Will' Wiccan Rede
-------------------------------------------------------
http://g.sheetmusicplus.com/Look-Inside ... 172366.jpg

7
Tekst jest zupełnie o niczym. Opisujesz czynności jakie wykonała bohaterka, ale one do niczego nas nie przybliżają, do niczego nie prowadzą. Fabuła w tym fragmencie jest znikoma. Nawet bardzo.
Z tego punktu opowiadanie jest okropnie nużące. Bo ileż można czytać o tym, co kto robi, a na końcu dodatkowo zauważyć, że tekst się urywa? Pozostaje jedynie frustracja i zdenerwowanie. Tekst jest niedokończony i wrzucenie go w tej formie jest złym posunięciem. Przynajmniej z punktu widzenia czytelnika. Ja jako taki uważam czas za stracony. W pewnym stopniu. Nie mam pojęcia do czego to prowadzi, ale nudność jaka emanuje z tekstu sprawia, że nie chcę wiedzieć.
Spraw, że tekst stanie się interesujący. chyba, że w związku z tym, że tekst był pisany jakiś czas temu nie masz zamiaru go poprawiać.
Popracuj nad przekazywaniem emocji, nie rozwlekaj opisu ich na kilka zdań, bo tracą na swojej mocy. Spraw żeby czytelnik był ciekaw dalszego ciągu. Stwarzaj nastrój tajemnicy, ale nie niewiedzy.
Po to upadamy żeby powstać.

Piszesz? Lepiej poszukaj sobie czegoś na skołatane nerwy.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”