Mój mózg funkcjonował sprawniej niż u rówieśników, więc przez całą podstawówkę i szkołę średnią byłem przekonany o swoim geniuszu i niechybnej świetlanej przyszłości, czekającej w dorosłym życiu. Można by się spodziewać, że skończy się na kopaniu rowów, Los był bardziej wyrafinowany. Kosiłem w rowach trawę. Codziennie o siódmej rano wsiadałem do specjalnej kosiarki i wolno pokonywałem kilometry, wprowadzając ład cywilizacyjny w miejsce chaotycznej natury. Towarzyszący mi Marek przepalał w tym czasie pensję, zaciągając się śmierdzącymi papierosami. Ja natomiast myślałem o Kanadzie. Podobno szosy mają tam specyficzną, kamyczkowatą strukturę, wymagającą regularnego utwardzania za pomocą drogowego walca. Maszyna ta porusza się jeszcze wolniej niż moja kosiarka. Czułem szczególne braterstwo z wyimaginowanym, kanadyjskim pracownikiem, obsługującym ową maszynę. Podejrzewałem, że przeżywa liczne przygody.
Z drugiej strony on mógłby przypuszczać, iż praca na kosiarce w postkomunistycznym kraju również musi dostarczać niecodziennych wrażeń. Oczywiście, gdyby wiedział o istnieniu Polski.
Nie przeżywałem przygód. Narzekałem wręcz na marazm i ból tyłka.
Do mojej kosiarki docierałem stopem. Urozmaicałem kierowcom jazdę narzekaniem. Śmiało mogę stwierdzić, iż jestem mistrzem w tej dziedzinie. Tym razem szykowałem się, aby opowiedzieć historię z poprzedniego dnia. Oto ona. Wydawało mi się, że umrę na wylew po dwóch wypalonych papierosach, którymi poczęstował mnie Marek. Przypływy i odpływy krwi w moim mózgu naprawdę stanowiły dobry temat na poranną opowieść.
Zatrzymał się mercedes. Śmiało otworzyłem drzwiczki.
- Dzień dobry! Jedzie pan do…
- Wsiadaj! Kopę lat!
To był Zenek. Aby opisać Zenka muszę cofnąć się do lekcji biologii z podstawówki. To na tych zajęciach dowiadywaliśmy się najwięcej o sobie i innych. O Zenku dowiedzieliśmy się, że nie pływa w rzece, bo boi się krokodyli. Na innej lekcji został zgarnięty przez policjantów. Powodem było położenie kłód na torach. Zenek nigdy nie widział, jak się wykoleja pociąg i zapragnął zobaczyć to na własne oczy.
O sobie dowiedziałem się, że jestem tak zdolny i inteligentny, iż czeka mnie gwarantowany sukces w każdej dziedzinie, którą postanowię zgłębić.
Stałem teraz niepewnie, przestępując z trampka na trampek i łypiąc podejrzliwie na boazerię w samochodzie Zenka.
- No wsiadaj – zachęcił mnie.
Wsiadłem. Zapomniałem o swojej niedoszłej śmierci i milczałem.
Zenek pierwszy zagaił rozmowę.
- Do pracy?
-Tak.
- Gdzie pracujesz?
- Koszę rowy – wyszeptałem.
- Żartujesz? – zdziwił się. – Myślałem, że pójdziesz na studia.
- Studiowałem.
- Jaki kierunek?
- Etnologię.
- Aaa! To coś o motylach! – ucieszył się.
Nie miałem siły, żeby wyprowadzić go z błędu.
- Ale żeby po studiach kosić rowy? Co za życie – kontynuował. – Dobrze, że ja nie poszedłem.
Gwoli ścisłości Zenek skończył tylko zawodówkę.
Ulżyło mi, gdy ujrzałem kosiarkę. Zenek zaproponował, abyśmy poszli kiedyś się napić. Zgodziłem się, że to dobry pomysł i szybko opuściłem samochód.
Marek już był na miejscu.
- Zapalisz? – wyciągnął w moją stronę paczkę papierosów. – Wczoraj dobrze ci szło…
3
Takie… kolokwialne. On nie może ocenić tego, że jego mózg funkcjonuje sprawniej. Może być bardziej rozwinięty mentalnie i to wszystko. Mózg pracować będzie tak samo.Mój mózg funkcjonował sprawniej niż u rówieśników, więc przez całą podstawówkę i szkołę średnią byłem przekonany o swoim geniuszu i niechybnej świetlanej przyszłości, czekającej w dorosłym życiu.
Eee..? Ja się spodziewałem prawnika.Można by się spodziewać, że skończy się na kopaniu rowów[...]
Może „ziarnista”? Bo takiej struktury nie ma. Takiego słowa nie ma.kamyczkowatą strukturę
Hmm… Takie opowiadanie, że było i nic po sobie nie zostawiło. Coś tam gra, ale nie wiadomo gdzie. Przekaz dosyć fajny. Zbyt krótkie i jak napisał poprzednik – zakończenie słabe. W pisaniu wszystko jest ważne, a koniec… a koniec to tak, jak u facetów. Jeśli potrafisz zacząć, a nie potrafisz dojść do finału to jesteś, krótko mówiąc, przegrany. A Twoja kobieta i tak Cię zostawi. ;-) Błędy mnie nie raziły. O dziwo. Pociągnij miniaturę trochę dłużej, zakończ dobrze i będzie fajna.
5
Błędy interpunkcyjne, językowe, ortograficzne itp. - one mnie nie raziły.
I nie, to nie są sarkazmy.
I nie, to nie są sarkazmy.
6
Myślę, że zarzut jest bezpodstawny. Po pierwsze opowiadanie jest w pierwszej osobie, dlatego narrator może używać takiego języka, jaki mu pasuje. Po drugie co z tego, że nie wie jak jego mózg funkcjonuje? Język ma tą przewagę nad stanami faktycznymi, że można nim wyrazić wszystko, nawet rzeczy, których nie ma lub nie jesteśmy pewni. Równie dobrze mogę się przyczepić do Twojej sugestii i zanegować możliwość oceny poziomu rozwoju mentalnego.Revis pisze:Takie… kolokwialne. On nie może ocenić tego, że jego mózg funkcjonuje sprawniej. Może być bardziej rozwinięty mentalnie i to wszystko. Mózg pracować będzie tak samo.Mój mózg funkcjonował sprawniej niż u rówieśników, więc przez całą podstawówkę i szkołę średnią byłem przekonany o swoim geniuszu i niechybnej świetlanej przyszłości, czekającej w dorosłym życiu.
[ Dodano: Nie 13 Wrz, 2009 ]
I jeszcze dodam, że z punktu naukowego mózgi mogą pracować różnie, co, zdaje mi się, próbowałeś również zanegować ostatnim zdaniem w zacytowanym fragmencie Twojej wypowiedzi

7
A ja myślę, że jednak i tak brzmi za bardzo potocznie. Nawet jak na narrację pierwszoosobową. Po prostu nie pasuje tutaj. Niektórych rzeczy (właśnie takich) nie da się ocenić i czytając takie zdanie, mam wrażenie, że autor mnie okłamuje.
9
Chyba inaczej rozumiemy potoczność, bo dla mnie słowo "funkcjonować" jest conajmniej neutralne. Jak dla mnie całe zdanie podchodzi raczej pod pewien stopień formalności. Nie wiem gdzie te kolokwializmy wygrzebałes.Revis pisze:A ja myślę, że jednak i tak brzmi za bardzo potocznie. Nawet jak na narrację pierwszoosobową. Po prostu nie pasuje tutaj. Niektórych rzeczy (właśnie takich) nie da się ocenić i czytając takie zdanie, mam wrażenie, że autor mnie okłamuje.
[ Dodano: Nie 13 Wrz, 2009 ]
Potocznie byłoby coś na kształt: mój mózg chulał lepiej niż kumpli.
10
Chyba się nie rozumiemy. Czytaj.
Czy teraz jest jaśniej? ;]
[ Dodano: Nie 13 Wrz, 2009 ]
A. J. Wierny, dobrze, niech będzie, że chodzi o pewien stopień formalności. (Bardzo nie lubię bawić się w komentowanie komentarzy ;])
A jeśli chodzi o fachowość użycia "kolokwializmu" to również masz rację. Nie jest do potoczne. Chodziło mi o ukazanie "potoczności" tej formy ("funkcjonował sprawniej niż u rówieśników" ). Tak możemy powiedzieć na podwórku albo w naukowych tekstach. Nie pasuje tutaj, bo takiego czegoś nie da się sprawdzić i ocenić przez jednostkę.
Jak coś to zapraszam na PW, ale chyba już wszystko sobie wyjaśniliśmy. ;-)
Wytłumaczyłem następnie o jakie błędy mi chodzi, bo w ogóle mnie nie zrozumiałaś.katamorion pisze:Nie raziły Cię, bo to nie są błędy, tylko sarkazm.
Revis pisze:Błędy interpunkcyjne, językowe, ortograficzne itp. - one mnie nie raziły.
katamorion pisze:Może okłamuję, ale wymień mi błędy ortograficzne z tego opowiadania.
A wiesz czemu nie raziły? Bo ich nie ma. Kumasz? Czemu "o dziwo"? Bo większość tekstów na forum ma błędy. Oczywiście tutaj plus dla Ciebie.Revis pisze: Błędy mnie nie raziły. O dziwo.
Czy teraz jest jaśniej? ;]
[ Dodano: Nie 13 Wrz, 2009 ]
A. J. Wierny, dobrze, niech będzie, że chodzi o pewien stopień formalności. (Bardzo nie lubię bawić się w komentowanie komentarzy ;])
A jeśli chodzi o fachowość użycia "kolokwializmu" to również masz rację. Nie jest do potoczne. Chodziło mi o ukazanie "potoczności" tej formy ("funkcjonował sprawniej niż u rówieśników" ). Tak możemy powiedzieć na podwórku albo w naukowych tekstach. Nie pasuje tutaj, bo takiego czegoś nie da się sprawdzić i ocenić przez jednostkę.
Jak coś to zapraszam na PW, ale chyba już wszystko sobie wyjaśniliśmy. ;-)
11
Jak już pisałem wcześniej, nie o to chodzi w literaturze, aby pisać o rzeczach, które da się sprawdzić. Po to używa się odpowiednich figur stylistycznych, aby wyrazić to, czego nie da się ocenić. Zgodnie z Twoim podejściem powinniśmy czytać tylko podręczniki do biologii.Revis pisze:Nie pasuje tutaj, bo takiego czegoś nie da się sprawdzić i ocenić przez jednostkę.
12
Ciekawie opisujesz życie bohatera. Szczególnie zabawne są rozważania na temat Kanady i koszenia rowów.
Sarkazm dodatkowo wszystko zabarwia.
Ale dochodzę do końca... i czar pryska. Nijakie zakończenie zabija całą resztę, puenta nie zaskakuje, nie wbija w fotel/krzesło/cokolwiek, nie jest nawet wyrazista czy interesująca. A w takim czymś jak miniatura jednak dobre zwieńczenie opowieści to ważny element. Tutaj nie poczułem zupełnie nic. Szkoda, bo był w tym jakiś potencjał.
Przyjemnie się czytało, niestety tylko tyle (a może aż?
).
Pozdrawiam.

Ale dochodzę do końca... i czar pryska. Nijakie zakończenie zabija całą resztę, puenta nie zaskakuje, nie wbija w fotel/krzesło/cokolwiek, nie jest nawet wyrazista czy interesująca. A w takim czymś jak miniatura jednak dobre zwieńczenie opowieści to ważny element. Tutaj nie poczułem zupełnie nic. Szkoda, bo był w tym jakiś potencjał.
Przyjemnie się czytało, niestety tylko tyle (a może aż?

Pozdrawiam.
"Życie jest tak dobre, jak dobrym pozwalasz mu być"